Król królów i prowokatorzy – okrutni czy biedni?

19 listopada 2022, autor: Krzysztof Osuch SJ

Jezusowi, Królowi królów, urządzono wieloetapowy proces sądowy, który miał Go zdyskredytować, zhańbić i wymazać z pamięci tych, którzy dali się porwać Jego olśniewającymi słowami, cudownymi czynami i zaproszeniem do szczęśliwego przebywania w Domu Ojca, gdzie mieszkań jest wiele. Zawziętość przeciwników Jezusa była ogromna. Zaślepienie demoniczną nienawiścią i żądza władzy wprawiły w ruch cały proces religijnej weryfikacji Jezusa, śledzenia Go i gromadzenia „materiału dowodowego”, który miał uzasadnić pogardę i determinację, by skazać Jezusa na śmierć w majestacie Prawa! Żydowska Wysoka Rada i Piłat, namiestnik cezara, lekceważąc ewidentny autorytet, prawdomówność i nieskazitelność Boga-Człowieka, powołali fałszywych świadków i podburzyli lud, by dopiąć swego. Zapadł niesprawiedliwy wyrok – rzec można na miarę fatalnej kondycji rodzaju ludzkiego. A potem była straszna męka, która miała skrajnie upokorzyć Jezusa. Okrutne poniżenie zostało dopełnione hańbiącym przybiciem do drzewa krzyża. Niemal wszystko stało się tak, jak sobie to biedni niewolnicy grzechu i śmierci wykalkulowali. Jezus bezbronnie zawisł na drzewie krzyża, a Jego przyjaciele i wszyscy wyznawcy (których grono gwałtownie malało) byli przerażeni, smutni i pełni bólu. Zostali zmuszeni do milczenia. Natomiast przeciwnicy Jezusa zdawali się triumfować. Zgiełkliwie bluźnili i bezczelnie prowokowali Jezusa, domagając się, żeby zstąpił z krzyża, jeśli naprawdę jest Synem Bożym. W ich podłym zachowaniu można dopatrzeć się pewnej logiki, strasznej logiki, która, o zgrozo, drzemie na dnie ludzkich serc. Przyjrzyjmy się jej dokładniej.

Wszystkie grupy osób obecnych na Golgocie poznały Jezusa, mniej lub bardziej, jako kogoś „potężnego w mowie i w czynie”. Choć byli Mu coraz bardziej przeciwni, zwłaszcza członkowie Wysokiej Rady; choć nie wierzyli w Jego mesjańską godność, to jednak teraz chcą Mu dać swoistą ostatnią… szansę. „Docisnąwszy” Go do muru śmierci, mają czelność jeszcze odwoływać się do Jego wyjątkowych możliwości. Rozumują, jak im się zdaje, bardzo realistycznie. W ich okrzykach jest obecna drwina i jakaś ostateczna rozpacz z odrobiną… nadziei: „Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli On jest wybrańcem Bożym”. Do członków Wysokiej Rady przyłączyli się żołnierze, którzy rozumują podobnie: „Jeżeli Ty jesteś królem żydowskim, wybaw sam siebie”! Tak więc, wolno stwierdzić, przeciwnicy Jezusa nie tylko cynicznie drwili, ale też prowokowali Jezusa, żądając, by (wreszcie) pokazał, co potrafi (jeśli potrafi i jeśli jest tym, za kogo się podaje). Chyba na dnie serca liczyli się z taką możliwością, że ten zhańbiony (a jednak wyjątkowy) skazaniec pokaże – i to właśnie w najbardziej krytycznym momencie – swoją niezwykłą moc, tyle razy wcześniej manifestowaną. Niech spektakularnie wydostanie się z zalewających Go wód śmierci!

Jezus – całkowicie i ufnie poddany woli Ojca, chcącego w Synu wszystkich zbawić, ocalić – nie wszedł w logikę prowokatorów (grzesznych, pokrętnych i okrutnych). Respektu dla swej mesjańskiej godności i wiary w Jego zbawczą misję na rzecz ludzkiej rodziny nie obronił przez zstąpienie z krzyża! Oj nie. Jedynie wypowiedział siedem wielkich słów (krótkich zdań, pełnych powagi i Dobrej Nowiny); a poza tym, biorąc na Siebie wszystkie nasze grzechy i słabości, okrutnie cierpiał. W milczeniu zbliżał się do bramy śmierci. Nade wszystko składał – mocą Boskiej Miłości gorejącej w Jego Sercu – całopalną, ocalającą wszystkich, Ofiarę zadośćuczynienia i pojednania między nami, ludźmi wszystkich pokoleń, i Bogiem Ojcem.

Idźmy dzisiaj do naszego Pana, Zbawiciela i Króla, który z tronu Krzyża najdobitniej objawia, że do końca nas umiłował. W Jego Sercu zanurzajmy wszystko i wszystkich – siebie samych, naszych bliskich, wszystkich zagubionych, przygnębionych i wszystkie ofiary wojen i bezbożności. On dla wszystkich ma dobre słowo: „Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju”.  

Krzysztof Osuch SJ

Kategoria: Bez kategorii

Komentowanie wyłączone.