„Kościół to nie instytucja, lecz Moje żywe Ciało”

3 września 2021, autor: Krzysztof Osuch SJ

„Jakże długo czekać na ciebie muszę, Anetko Moja?”.

Jezu, nie musisz przecież czekać, bo jesteś zawsze przy mnie.

„Owszem, najmilsza, a jednak błogosławionym jest czas, kiedy w ciszy przemawiam do serca Mojej oblubienicy, niezależnie od zmieniających się warunków rzeczywistości, które z resztą przemijają bezpowrotnie. Otóż trzeba pamiętać, że jedna z chwil, w której teraz się znajdujesz, jest inna od poprzedniej, choć zdaje się być podobną. Może zostać zagospodarowana przez miłość albo zmarnowana, w zależności od twojej otwartości na łaskę Ducha Świętego.

Planując nowy rok szkolny, potrzeba znaleźć tam przede wszystkim dużo miejsca dla Mnie i sporo różnych okazji, i spotkań, aby okazać Mi, jak Mnie miłujesz”.

Tym bardziej, Jezu, gdy tak mówisz, nie bardzo wiem, od czego zacząć..

„Oczywiście, najdroższa, od Słowa, które dziś usłyszałaś – od bycia niemile widzianym w swojej Ojczyźnie. Brzmi to mało zachęcająco na wstępie, lecz w katechezie, kochanie, należy liczyć się z byciem odrzuconym i podeptanym, nawet przez najbliższych. Widzisz, samo słuchanie o cudach Mistrza z Nazaretu, zamiast stać się zaczynem wiary pośród Moich krewnych i znajomych, stało się zarzewiem wątpliwości i ukrytej zawiści. Bo ten, co zamieszkiwał Nazaret, nie może czynić wielkich znaków i cudów, ponieważ jest nasz i my znamy Go świetnie. Rozumiesz ukochana?

Podobnie dzisiaj, niektórzy dobrze Mnie znają, a raczej udają przed sobą lub przed innymi, że jestem im znany – i Moje czyny i słowa; a wraz ze Mną znają błędy papieży i biskupów w historii Kościoła; i teraz dobrze przeczytali wiadomo o najnowszych wykroczeniach duchownych, a więc są, Moja Anetko, przekonani, że znają Kościół Jezusa Chrystusa  – i nie ma w Nim nic godnego uwagi. Krótko mówiąc, jest mało atrakcyjny.

Gdyby któryś z Moich pasterzy odważył się powiedzieć im o tym prosto w oczy, byłby wygwizdany i szybko pociągnięty do odpowiedzialności za zbyt ostrą naukę. Dlatego dziś mówią wam, ukochana, lepiej milczeć niż głosić. O, nie! Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój Krzyż i niech Mnie naśladuje. Tak, zdajesz sobie sprawę, Moja drobinko, że jeśli miałabyś głosić napomnienie swoim siostrom, powiedziałyby podobnie: znamy dobrze Anetę – sama popełnia błędy i nie ma prawa nas upominać.

Ach, przecież oboje wiemy, najmilsza, że twoje grzechy nikną w ogniu Mojej ukrzyżowanej miłości, a pierwszym, który głosi tobie samej napomnienie, jest słodki Twój Mistrz z Nazaretu, co nie przyszedł powołać sprawiedliwych, ale grzeszników. Stąd po prostu w Mojej służbie Słowu Prawdy – jeśli nie spotkasz się z odrzuceniem i prześladowaniem, znaczy to, że zamiast nieść Mnie i Moją Ewangelię, zaniosłaś innym siebie i swoją pustkę. Ach, pozwoliłem, abyś została wraz ze Mną ukrzyżowana, a teraz pozwól, że dokończę Moje dzieło, jak zamierzyłem. Dlaczego jedna wdowa z Sarepty i jeden Syryjczyk Naaman? Ponieważ pragnę, aby pośród zepsutego i przewrotnego świata – do jednej umiłowanej przeze Mnie duszy dotarło orędzie o Mojej Ewangelii.

Mój kwiatuszku, ty masz kwitnąć tam, gdzie cię posadziłem, aż przyjdę powtórnie i zabiorę cię do siebie. Nie bój się, że znajdą się ludzie, którzy zechcą cię podeptać albo zlekceważyć każde głoszone Słowo; ty masz dalej kwitnąć na większą chwałę Ojca i dla tej jednej wdowy, dla Syryjczyka Naamana, a wreszcie dla Mistrza z Nazaretu, który cię wybrał i powołał – nie na podstawie twoich czynów, ale według postanowienia swej woli. Tak, będzie trzeba otrzepać pył z nóg w razie nieprzyjęcia Dobrej Nowiny i szukać ciągle wytrwale tej jednej zagubionej owcy. Ona, mała, wystarczy.

Pamiętaj, że kilku chorych z Nazaretu odzyskało zdrowie, a Ja przemawiałem do wszystkich mieszkańców. Ach, jakże zachwyceni [byli] Mymi słowami, wpatrzeni we Mnie jak w obrazek, ale kiedy trzeba było realizować wskazania Ewangelii, okazało się, że niewielu pozostało przy Mnie. Nie wspomnę o zgorszeniu Krzyża, kiedy prawie wszyscy Mnie opuścili. Tak i teraz, Anetko, Twój Oblubieniec ma znaleźć sposób, aby zatrzymać rodziców i dzieci pierwszokomunijne w kościele. Co chciałabyś Mi podpowiedzieć w tej kwestii?”.

Jezu, nie wiem! Strasznie mnie drażnią te deklaracje i wierzenia, że do kościoła „chodzi się” tylko w 3. Klasie; nie da się tego zmienić. Wszyscy traktują to właśnie jako formalność. […]

„Ponieważ mamy, najdroższa, niejako górę lodową, usypaną z ludzkich sądów, przekonań, i przykrytą grubą warstwą grzechu, lęku i kłamstwa, podsycaną medialnymi nagonkami na biskupów i kapłanów. Trzeba, maleńka, drobnymi krokami podprowadzić niektórych spośród rodziców do prawdy, że Kościół to nie instytucja, lecz Moje żywe Ciało; i że oni również, niezależnie od momentu, w którym teraz się znajdują, należą do Kościoła, choćby nie zdawali sobie z tego sprawy. Tutaj, maleńka, kłania się nasza wczorajsza rozmowa o porzuceniu formułek, a przejściu do relacji z Osobą. Zarówno będzie to trudnym dla osób konsekrowanych i kapłanów, jak i świeckich żyjących z dala od Moich Sakramentów i relacji ze Mną.

Komu cześć oddajesz dniem i nocą, ten też staje się twoim Bogiem. Bo nikt z was nie żyje w próżni. Można jadać ze Mną przy jednym stole, a być dalekim i obcym, bo bez pragnienia kontaktu w relacji miłości ze Mną.

Nie nauczą was relacji podczas kazania albo formacji seminaryjnej. Musicie sami podjąć próbę szukania Mnie – żywego i prawdziwego Boga. Szukajcie Pana, gdy się pozwala odnaleźć.  Wzywacie Go, dopóki jest blisko. Bardzo potrzeba zbliżenia się do Mnie tych, co utknęli w formalizmie, a nie zdołał on przeniknąć ich serc i umysłów. Wszak litera zabija, Duch zaś ożywia. Ty, kochanie, dziwisz się, że ktoś nie potrafi z tobą normalnie rozmawiać; a któż może was wyzwolić z kajdan tego świata i jego niewoli?

Ja przyszedłem, aby jeńcom nieść wyzwolenie, a smutnym radość. Moja drobinko, ogłoś Moim dzieciom Ewangelię Mojej radości. Pozwól, aby każdą lekcję prowadził Duch Święty, który spoczął na tobie w chwili Bierzmowania, a Jego dary ogarniają codziennie wnętrze twego serca i umysłu. Co do tzw. zaliczania modlitw – dobrze, że poszukujesz nowych, twórczych rozwiązań. Pomogę tobie, najmilsza i mała katechetko. Ograniczymy odpowiedzi przy biurku, a pozwolimy na naukę w grupie i przez zabawę. Niech dzieci przeżywają także emocjonalnie każdą lekcję. Trzeba, Moja drobinko, dużo przestrzeni wolności, ale i słuchania. Przede wszystkim naucz je, że modlitwa jest słuchaniem.

Drugoklasiści już wiedzą, a i trzecie klasy. Pozostali wkrótce będą również znać modlitwę słuchania. Ach, czekam, kiedy usłyszę z dziecięcych serc słowo: ”Kocham!” Bo i ono, jak wiesz, jest dla Mnie najważniejsze. Pozwól, drobinko, abym sam działał w nich i w ich rodzinach, ty zaś zajmij się miłowaniem!

Kocham cię”. Ja też Cię kocham, Jezu, dziękuję.

————-

Do Ewangelii z poniedziałku mamy parę nawiązań:

(Łk 4,16-30)
Jezus przyszedł do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, natrafił na miejsce, gdzie było napisane: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnych, abym obwoływał rok łaski od Pana”. Zwinąwszy księgę oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione. Począł więc mówić do nich: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli”. A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego. I mówili: „Czy nie jest to syn Józefa?” Wtedy rzekł do nich: „Z pewnością powiecie Mi to przysłowie: „Lekarzu, ulecz samego siebie”; dokonajże i tu w swojej ojczyźnie tego, co się wydarzyło, jak słyszeliśmy, w Kafarnaum”. I dodał: „Zaprawdę powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Naprawdę mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman”. Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić. On jednak przeszedłszy pośród nich oddalił się.

Może być obrazem przedstawiającym 6 osób, ludzie siedzą i w budynku
Kategoria: Bez kategorii

Komentowanie wyłączone.