„Metamorfoza: Od kochania samych dzieł do miłości ich Stwórcy”

10 sierpnia 2021, autor: Krzysztof Osuch SJ

+ „Czyżbyście zapomnieli, że droga pokory, to droga waszego Mistrza i Pana?”

+” Ja zająłem na Krzyżu ostatnie z miejsc możliwych na ziemi, najniższe i najpodlejsze w oczach świata, a u Ojca wybrane i drogocenne; wcześniej umyłem Moim uczniom nogi – właśnie w tym celu, aby ten kto się chlubi, od tamtej pory tylko we Mnie się chlubił”.

+ „Kiedy do wiary, tej żywej, Anetko, dodamy pokorę – to już mamy mieszankę wybuchową, która raduje Serce Ojca, który przecież nie może wam odmówić, jeśli prosicie o coś przeze Mnie”.

*+*

Gdy wchodziłam do kaplicy: „Miłować, Moja Anetko, to jedynie coś znaczy! Miłować z całego serca, całych sił duszy i całym umysłem. Kochać, a miłować to dwie różne sprawy, perełko jedyna”.

A więc czym się one różnią, Mój Jezu?

„Ach, tak jak kwiaty, które układasz z taką precyzją i dokładnością; niektóre musisz nawet skrócić, gdy są zbyt długie; niektóre są silniejsze, inne słabsze, ale wszystkie potrzebne, by utworzyć piękny bukiet. Stąd, jeśli kochasz same kwiaty albo i nawet lubisz je układać – to nie wszystko.

Pamiętaj, że ważny jest Ten, który je stworzył i teraz pozwala podziwiać ich piękno.

Gdy mówimy o dziełach twórczej miłości, musimy, Mój promyczku, spojrzeć na Tego, który cię do nich uzdolnił, który daje siłę twoim nogom i rękom, ach, przygląda się, jak spoczywasz i chodzisz, i zna wszystkie twoje drogi. Dlatego, dzieła w Kościele powinny przejść małą i niekiedy bolesną metamorfozę: od kochania samych dzieł do miłości ich Stwórcy. Wiesz, że ukochany kupując prezent swej wybrance, myśli jak jej się przypodobać, nawet jeśli sam prezent byłby niewielkim – może dać go z wielkim zaangażowaniem i czułością. Powiedz wreszcie, czy wybranka nie ucieszy się bardziej swoim umiłowanym niż drobiazgiem, który jej wręcza?

Ach, mamy oczywiście wielu materialistów, bardzo związanych z rzeczami tego świata, zapatrzonych we własne zdolności a i nie dostrzegających, że one wszystkie przeminą, a ich Dawca zostanie z wami na wieki, zawsze ten sam. Widzisz, że Syrofenicjanka okazała się bardzo mocną w wierze, mimo pogańskiego pochodzenia. Urzekła Mnie, drobinko, jej pokora, bo Bóg zawsze pysznym się sprzeciwia, pokornym zaś łaskę daje.

Czy możemy mówić w jej postawie o samym tylko kochaniu, czy już o miłości?

O, w końcu zauważyła okruchy, które zjadają szczenięta ze stołu swych panów, a nie znając Mnie, dostąpiła uprzedzającej łaski wiary – ach, ona płynie ze spotkania ze Mną, Panem i Bogiem, nie zaś z kontemplacji wielkich i nadzwyczajnych dzieł mocy. Ukochana, nie mogłem odmówić jej prośby, ponieważ bardzo umiłowała”.

Nie bardzo, Jezu, rozumiem, jak umiłowała ? Bo powiedziała o szczeniętach? „Tak, mała Moja, ona wpatrzona w Moje oczy odkryła, że nie zasługuje sama z siebie absolutnie na nic z Mojej strony, ale nie dlatego, że jest poganką, ale z uwagi na Tego, z którym rozmawia. Wiesz, że kiedy objawiłem swoją chwałę uczniom na Taborze czy żołnierzom w Ogrodzie Getsemani – wystraszeni upadli na ziemię. A ona? Najchętniej schroniłaby się aż pod stół, by nie dostrzec Mojego miłującego spojrzenia, bo w nim dostrzegła także wszystkie swoje grzechy i było jej naprawdę wstyd.

Moja Anetko, które z Moich dzieci dziś – z tak wielką pokorą i w uniżeniu zanosi do Mnie swoje prośby? Ach, niektórym nie chce się nawet klęknąć na oba kolana, żeby się nie pobrudzić. Czyżbyście zapomnieli, że droga pokory, to droga waszego Mistrza i Pana? Widzisz, drobinko, Ja zająłem na Krzyżu ostatnie z miejsc możliwych na ziemi, najniższe i najpodlejsze w oczach świata, a u Ojca wybrane i drogocenne; wcześniej umyłem Moim uczniom nogi – właśnie w tym celu, aby ten kto się chlubi, od tamtej pory tylko we Mnie się chlubił.

Moja gwiazdko, trzeba będzie zwyciężać naszego nieprzyjaciela pokorą i uniżeniem. Jeśli po raz kolejny zbliży się do siebie, wyznaj przed Ojcem: „Nie moja, Ojcze, lecz Twoja wola niech się stanie. Nie zasługuję nawet na chłostę z ręki najniższego z demonów, bo jestem nicością”.

On, Anetko, nienawidzi pokornego serca i wyje ze wściekłości, widząc uniżonych, którzy za nic uważają swoje dobre słowa czy uczynki, czy nawet myśli. Moja Mama przez swoją pokorę miażdży jego głowę. Przyznaj, maleńka, że Izraelici dlatego poddali się lękowi i wzgardzili Moją obietnicą ziemi, bo także oparli się tylko i wyłącznie na sobie samych. Widok olbrzymów niejako zachwiał ich wiarą w Moje Słowa i bardzo łatwo poddali się pokusie: Nie damy rady, by tam zamieszkać.

Perełko, gdybym nowonarodzonemu dziecku objawił, co go czeka w szarości życia, również widząc swą małość i nieudolność, powiedziałby: Ojcze, pozwól mi już wrócić tam, skąd wyszedłem! Ach, strach odbiera moc rozumowi, a piętrzące się problemy, po ludzku nie do rozwiązania, powodują chęć ucieczki tam, gdzie waszym zdaniem było wam łatwiej. Nie, ukochana, tutaj z powodu grzechu, który dotknął swym ościeniem całą waszą rzeczywistość, nigdzie nie będzie łatwiej. Także marzenia Moich dzieci, by pojechać tu lub tam i zapomnieć o trudnej codzienności, to także nieudane plany. Dlaczego nieudane? Bo zwykle nie uwzględniacie ani Mojej Obecności, ani Mego prowadzenia.

Jesteście słabi i niestali, podobnie jak i wszystko to, co was otacza. Uwaga, drobinko, Ja przynoszę wam nowe życie i nową radość właśnie przez Misterium Paschalne. O, nie chcę, aby Moje dzieci, nawet te z pogańskim sposobem myślenia, siedziały podczas każdej Eucharystii pod stołem. Wiesz o czym mówię, Anetko?”.

Tak, że nie przyjmują Ciebie w Komunii Świętej. „Ponadto, gdy przyjmują, prawdziwie, niczym szczenięta, zajadają okruszki, kiedy Ja, jak powtarzam, jestem cały wasz, cały – z Bóstwem i cały z Człowieczeństwem, cały, nie w okruchach. Pamiętasz 12 koszy pełnych ułomków; po co mieliby je jeść ci, których już nasyciłem? Lecz, Anetko, ten duchowy minimalizm trawi Me dzieci obecnie niczym gangrena. Przyjmują Mnie albo jako coś martwego, albo gdy wierzą, że jestem, mówią w ciszy: jeśli możesz co, pomóż mi w tym i w tamtym.

Popatrz, najdroższa, naprawdę zbierają okruchy, a to z powodu wiary albo niekiedy jej braku. Kiedy do wiary, tej żywej, Anetko, dodamy pokorę – to już mamy mieszankę wybuchową, która raduje Serce Ojca, który przecież nie może wam odmówić, jeśli prosicie o coś przeze Mnie. Tak też napisz tej niewieście, która się tobie naprzykrza. Może prosić Mnie codziennie, a Ja rozwiążę jej problem, jeśli włączy w swą prośbę i wiarę, i pokorną miłość.

Zatem miłowanie, a raczej myśl o Umiłowanym, który mieszka w twej duszy niech wypełnia twą pamięć, rozum i serce. Kochać jest najpierw, potem nastaje czas miłowania – wówczas, gdy już nie masz nic swojego, a czerpiesz ciągle z Mojej obfitości. Nie mógłbym nie mówić do umiłowanej, wszak wyprowadziłem cię dzisiaj na pustynię. Moja Anetko, stając przed olbrzymami, którzy nie znają potęgi Mojej miłości, trzeba pokonać ich właśnie tym jednym kamieniem – naszej miłości ukrzyżowanej. Ilekroć przyjmujesz swoje małe cierpienie w zjednoczeniu ze Mną, tyle razy wróg naszego zbawienia jest pokonywany i musi ze wstydem odejść.

Bądź dzielna i miłuj Mnie bez reszty i bezustannie, Moja drobinko…”

Bardzo Cię miłuję, Mój jedyny Panie!

Kategoria: Bez kategorii

Komentowanie wyłączone.