„Nadal boli Mnie odrzucenie Mego Słowa przez mieszkańców współczesnych Nazaretów”.

5 lipca 2021, autor: Krzysztof Osuch SJ

[Takie słowa – pełne miłosnej i gorzkiej Prawdy – winny być głoszone i słuchane z najwyższą uwagą na… wszystkich forach. Tymczasem czyta je, słyszy i ufam, że rozważa… garstka! Czy ty i ja możemy jakoś temu zaradzić? By docierać do wielu spragnionych Prawdy, wyzwolenia w Chrystusie! ]

+ „Nie muszą prowadzić Mnie na stok góry, by z niej strącić;

wystarczy, że zamknęli swe nieczułe serca i traktują Mnie jak obcego. Bo „swój” pójdzie za nami w góry i nad jezioro i będzie nam błogosławił, przecież mówił, że jest dobry”.

+ „Czemuż Moje dzieci nie karmią się prawdą Moich Słów, ale wolą medialne przekazy bez wartości”.

+ „Długie karmienie się ochłapami z mediów nie daje zdrowia ni szczęścia, ale pustkę i głód prawdy. Niestety, maleńka, pochłaniający stertę niepotrzebnych informacji, nowinek i strachu, musi je bardzo boleśnie utracić, aby poczuć, że ich nigdy naprawdę nie posiadał, lecz one niczym żarłoczne zwierzęta trzymały go w niewoli uzależnienia i na nieustannym głodzie”.

+ „Widzisz, Moja Anetko, jak rośnie pokolenie massmediów, karmionych, nie mówię zbyt mocno, pokarmem świń. Pomyśl, jak wiele będą musieli utracić, zanim dotrze do nich radosna wiadomość: Jest Ktoś, kto mnie szalenie ukochał”.

+ „Pamiętaj, ukochana, by sama nie wpaść w tę pułapkę i sieć, która łowi zdechłe ryby, co już dawno przestały karmić się Moim Słowem”.

*+*

W „tle” obecna jest niedzielna perykopa:

„Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy zaś nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: „Skąd to u Niego? I co to za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce! Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?” I powątpiewali o Nim. A Jezus mówił im: „Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony”. I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał (Mk 6, 1-6).

„Ukochana Moja drobinko, Ja Pan pragnę z tobą rozmawiać i nasycić się twoją obecnością”.

Jezu, Ty masz wszystko, jak mógłbyś czuć się głodnym i potrzebować nasycenia ?! […]

„Cóż, najdroższa, twój Bóg i Miłośnik dusz czystych,

dla Którego rozkoszą jest przebywać ze swym stworzeniem,

chce być kochany tu i teraz w konkretnym miejscu i czasie.

Ach, ty, kochanie, byłaś przed chwilą o krok od zamartwiania się nieodmówionymi modlitwami, a myśli Moje, o, tak bardzo nie są, Anetko, myślami waszymi.

Zrozum, umiłowana, że także i wtedy, gdy przebywałem w Nazarecie, oczekiwano ode Mnie zwyczajności i podporządkowania się przepisom Prawa Mojżeszowego. Tak, a Ja jestem Panem szabatu i służy Mi wszelkie stworzenie, wszystkie gwiazdy na niebie powstały przez tchnienie ust Moich.

Owszem, lubię prostotę i zwyczajność,

jednak kiedy zostałem posłany, by mówić o Ojcu i Jego miłości, czy mogłem nie potwierdzać swej nauki znakami, które jej towarzyszyły?

Drobinko, spotkasz tu tych, co będą bardzo spragnieni twojej zwyczajności, i zobaczą to, czego się spodziewają, czyli zwykłą młodą siostrę, nic ponadto.

Gdy jednak trzeba nieść Moje Słowa

i głosić je z mocą,

objawiając biedę i pustkę serc tobie bliskich,

trzeba, najdroższa, złapać za Mój miecz niezależnie od poglądów i zdań.

Ach, nadal boli Mnie odrzucenie Mego Słowa przez mieszkańców współczesnych Nazaretów, ale nie oznacza to bynajmniej chowania się za filarem świątyni, jako formy uniku z obawy przed odrzuceniem. Wszak kapłan unosząc Mnie ku górze mówi:

”Oto Baranek Boży,

który gładzi grzechy świata…”

a wtedy wielu wiernych powtarza nieświadomie:

Tak, tak, znamy ten tekst i gest, jaki czyni ten ksiądz.

Zobacz, ukochana, prostota znaków i słów i zasłonięta przed wami tajemnica Boga, który stał się Człowiekiem, tajemnica Mojej Męki Śmierci i Zmartwychwstania.

Cóż, najdroższa Moja Anetko, czy każda Eucharystia nie jest Nazaretem, w którym Chleb Aniołów traktowany jest jak najzwyklejszy pokarm, który można przyjąć lub nie – w zależności, czy jesteście w stanie Łaski uświecającej, czy w stanie ciężkiego grzechu? Bóg traktowany jako tylko Człowiek; ba, więcej, największa Tajemnica Wszechczasów traktowana jak jedna z wielu pobożnych modlitw…, odmawiana lub nie…

Anetko, rozważ podobieństwo i przejmij się do głębi Moim Słowem,

bo dziś nie wznoszą w górę ani serc, ani oczu,

dziś żądają znaków i cudów,

a gdy ich nie ma,

zatrzaskują z hukiem drzwi swoich świątyń,

usprawiedliwiając siebie:

Ach, Mój Bóg jest wszędzie: w górach, nad morzem, nad jeziorem; po co mi Kościół?

Nie muszą prowadzić Mnie na stok góry, by z niej strącić;

wystarczy, że zamknęli swe nieczułe serca i traktują Mnie jak obcego. Bo „swój” pójdzie za nami w góry i nad jezioro i będzie nam błogosławił, przecież mówił,  że jest dobry.

Tak myśleli i pobłądzili,

i tak dalej myślą,

porzucając niedzielną Eucharystię

i nie będąc wrażliwym na Członka swej rodziny.

Czy nie jesteśmy dziećmi jednego Boga ?

Czy Bóg nie powiedział,

że kto ten Chleb spożywa,

będzie żył na wieki?

Anetko Moja, czemuż Moje dzieci nie karmią się prawdą Moich Słów, ale wolą medialne przekazy bez wartości.

Zauważ ukochana, że wystarczy hasło:

„Już niedługo nastąpi koniec” – ilu ludzi wyświetla, słucha, czyta i spożywa te, jak mówiłem, medialne ochłapy?

A najczystszej mąki Mego Słowa,

Słowa Bożego, znać nie chcą.

Dlaczego?

Ach, drobinko, nadszedł czas, by uwielbić Ojca… zatem potem dopowiem… chodź!”

Jezu, proszę, dokończ to, co mówiłeś o niechęci wobec Twojego Słowa.

„ Anetko Moja, tutaj napotykamy ogromny mur budowany latami, nawet w niczym niepodobny do ogrodzeń domów, które mijałyście na spacerze.

Mur wielki, a wysoki.

Niestety, jego bramy są zamknięte na klucz,

a ten głęboko schowany, a niekiedy zaginiony.

To tylko, drobinko mała, obraz rzeczywistości,

w jakiej żyje wielu, którzy nazywają się chrześcijanami.

Och, zapomnieli,

skąd się wywodzą i dokąd zmierzają.

A czy zabłąkany wędrowiec sam, bez niczyjej pomocy, zdoła dotrzeć do upragnionego celu?

Otóż Moja Anetko,

znacie drogę, dokąd Ja idę,

lecz boicie się stanąć na niej ogołoceni

i porzuceni przez swych krewnych i przyjaciół.

Po ludzku bardzo biedni, ale bogaci w Moją łaskę.

Najdroższa Moja, muru, który odgradza wielu od Stołu Mego Słowa, NAJŚWIĘTSZEGO CIAŁA i KRWI Mojej, nie da się jednorazowo przeskoczyć i powiedzieć: o tak, dotarłem do niego z Twoim Słowem, Jezu.

Nie, drobinko mała, to dłuższa praca i wysiłek cierpliwego pukania, które niestety może długo pozostawać bez odpowiedzi.

Ewangelizacja świata musi dokonywać się początkowo niejako pod osłoną nocy, w sercu poszczególnych ludzi, człowieka, który cierpi lub osiągnął totalne dno poniżenia.

Zauważ, Moja Anetko, że kiedy marnotrawny syn z Mojej przypowieści świetnie się bawił, trwoniąc pieniądze ojca, nie był zdolny do przypomnienia sobie, że w tamtym domu posiadał naprawdę wszystko. Dlatego to odbicie od dna, kiedy upokorzony próbował napełnić swój żołądek strąkami, które były pożywieniem zwierząt nieczystych, dopiero tamto bagno niejako pomogło mu powrócić myślą do domu ojca.

Czy rozumiesz, najdroższa drobinko,

że Ja Pan strącam władców z tronu,

a wywyższam pokornych?

Długie karmienie się ochłapami z mediów

nie daje zdrowia ni szczęścia,

ale pustkę i głód prawdy.

Niestety, maleńka, pochłaniający stertę niepotrzebnych informacji, nowinek i strachu, musi je bardzo boleśnie utracić, aby poczuć, że ich nigdy naprawdę nie posiadał, lecz one niczym żarłoczne zwierzęta trzymały go w niewoli uzależnienia i na nieustannym głodzie.

Tak, wy dobrze znacie głód alkoholu i narkotyków,

ale o głodzie waszych medialnych zniewoleń

boicie się mówić, a tym bardziej przyznać do niego.

Widzisz, Moja Anetko, jak rośnie pokolenie massmediów, karmionych, nie mówię zbyt mocno, pokarmem świń, pomyśl, jak wiele będą musieli utracić, zanim dotrze do nich radosna wiadomość: Jest Ktoś, kto mnie szalenie ukochał.

Ból, rozpacz i smutek.

Komu poświęcałeś uwagę i serce,

od tego będzie trudno odejść,

by wyznać, że tylko Jezus jest Panem,

a reszta to, napisz, śmieci.

Pamiętaj, ukochana, by sama nie wpaść w tę pułapkę i sieć, która łowi zdechłe ryby, co już dawno przestały karmić się Moim Słowem.

Dlaczego mówimy o ościeniu, który był wielką udręką dla Mojego Apostoła?

Otóż, Moja mała, ten oścień może okazać się wielką pomocą dla was, upadłych na skutek grzechu pierwszych rodziców.

Popatrz, Anetko na Moją Niepokalaną Matkę.

Doświadczona bólem ponad siły, stojąc pod Moim Krzyżem,

ani przez chwilę nie pomyślała o pytaniu:

Boże, dlaczego tak haniebna i straszna Śmierć Mego Niewinnego Syna, wszak czy nie mogło być inaczej?

Nie. Pełna zgoda i pełne posłuszeństwo.

Podobnie w Nazarecie, gdy Archanioł oznajmił Jej radosną nowinę, nie przypisała sobie samej Łaski wybrania, lecz cała piękna, zajaśniała pokorą i w Niej odbiło się całe Niebo.

Stąd mówimy o Zwierciadle sprawiedliwości.

Popatrz, drobinko, z wami jest inaczej.

Macie tendencję, by przypisywać sobie Moje dary,

przyklejacie sobie nieświadomie łatkę:

„Tak, zrobiłem to dla Jezusa”

i chodzicie z nią, dumni niczym paw.

Takich łatek, Moja Anetko, może być bardzo wiele.

Ach, stąd pomocnik wasz, czyli oścień,

którym mogą być wszelkiego rodzaju słabości i pokusy.

Oścień, choć wysłannik szatana – przypomina o tym,

że nic z tego co otrzymałeś, nie jest twoim,

dlatego nie możesz porastać piórkami,

lecz raczej upaść na twarz przede Mną,

bo to Ja dokonałem wszystkich dobrych czynów przez ciebie i w tobie.

Ty zachwycałaś się dzisiaj słowami małej Tereski, a raczej muzyką i piosenką: ”Boże, by Cię kochać na świecie tym, mam ten jeden dzień…”,

a tymczasem trzeba włożyć swą rękę w dłoń Oblubieńca,

dać się opasać i poprowadzić,

dokąd nie chcesz pójść,

by uwielbić Ojca.

Kocham cię”.

Kategoria: Bez kategorii

Komentowanie wyłączone.