„Piotr przez otwarte zaparcie się Mistrza, wzbił się na wyżyny świętości”

3 lipca 2021, autor: Krzysztof Osuch SJ

W autobusie: ”Cały czas w drodze. Gdybyście wiedzieli, że całe wasze życie jest pielgrzymką, Anetko, nie zatrzymywalibyście się na dłużej w innym celu niż ten, aby kochać i przyjmować Moją miłość w takiej postaci, w jakiej wam jej udzielam.

Drobinko Moja, tak jak mijasz po drodze łąki, pola i lasy, tak upływają chwile twego życia. Popatrz, maleńka, że aby zachwycić się jakimś miejscem, trzeba się w nim zatrzymać”.

Jakoś dziwnie, Jezu, mówisz; najpierw żeby się nie zatrzymywać, potem żeby przystanąć. . .

„Otóż Moja drobinko, słuchaj uważnie Mego głosu. Zatrzymać się masz tylko po to, by kochać i odkrywać Moją obecność w drugim człowieku. Tak, zgodzę się z tobą, najmilsza, że jest to niezwykle trudne zadanie, bo grzech zasłania wam zdolność widzenia i kochania Mnie w waszych bliźnich.

Pomyśl o kierowcy, który nie może oczyścić brudnej szyby w samochodzie. Czy nie musi wysiąść i zająć się usunięciem zabrudzenia? Anetko, on sam, uwierz Mi, nie uczyni tego, bo nie ma odpowiednich narzędzi, a zabrudzenie jest czymś bardzo trudnym do usunięcia. Zatem przydałby się pomocnik, jak ten niebieski wysłannik, którego posłałem do Piotra, aby uwolnił go z kajdan i więzienia. Tak, niebieski Gość, z pewnością pomógłby Mojemu dziecku przetrzeć brudna szybę. Nie myśl, Moja drobinko, że Mój Anioł nie towarzyszy, tobie, ukochana, w podróży nie tylko tej fizycznej. O, trzeba, kochanie, często go słuchać; ostatecznie on ma moc, Moją moc, by pomóc Mojej drobince dotrzeć bezpiecznie do portu zbawienia.

Tak, myślałaś, że Twój Oblubieniec będzie milczał, a tu niespodzianka. Widzisz, ukochana.

Nasz Bóg przybył i nie będzie milczał.

Jak mówiłem i mówię po raz kolejny:

Nie opuszczę cię i nie pozostawię,

aż wrócę Mój skarb, nienaruszony i czysty, Mojemu i twojemu Ojcu.

Moje maleństwo nie powinno się martwić trudem drogi, bo podtrzymuję twoje ramię i umacniam twe kroki, drobinko.

Dzisiaj przyglądacie się dwóm filarom Mego Kościoła,

a nie zdajecie sobie, ani po części, sprawy, na jak słabej skale zbudowałem trwałą i niezniszczalną Budowlę. Serwuje się wam, podając na otwartej tacy mężnych świadków wiary, pełnych cnót i bogatych w Moją łaskę, a nikt z was nie wie naprawdę, jak wiele ciężkich prób musieli znieść Moi Apostołowie, zanim zostali na trwałe ugruntowani w wierze i miłości.

O nikt nie wie, maleńka.

Byli ludźmi z krwi i kości,

poddani jak i wy pokusom i słabościom,

i dopiero, gdy przeszli obaj, lecz każdy z nich indywidualnie,

przez ogień i wodę, wtedy wyprowadziłem ich na wolność.

Każdy z nich wypił gorzki kielich osamotnienia i odrzucenia, każdy z nich dźwigał ciężar słodki Mojej Ewangelii i zaświadczył, że żyć to Chrystus.

Ale jeszcze przedtem, cierpieniem, Moim cierpieniem zostali, Anetko, wypełnieni po brzegi, niczym stągwie w Kanie Galilejskiej, po to właśnie, aby objawiła się w nich Tajemnica Mego Zmartwychwstania.

Dlatego maleńka, nie osądzaj teraz swych braci,

uginających się pod brzemieniem grzechu,

bo może być tak,

że jeszcze nie doświadczyli

i nie umieli przyjąć mocy Mego Zmartwychwstania.

Nie wpatrujecie się zatem tylko biernie w jaśniejących Moją chwałą Apostołów Krzyża i Zmartwychwstania, ale poddajcie się sami działaniu Ducha, który może i chce umocnić to, co słabe i podnieść z prochu każdego nędzarza.

Zawsze, Anetko Moja, patrząc na Świętych, spoglądaj najpierw z wiarą na Mój Krzyż i podziwiaj jego ukryte piękno, które choć Moje, w każdej duszy jest widoczne na inny sposób.

Pawła zrodziłem przez stratę wszystkiego,

na czym polegał, a uwierz, bardzo bolesna była utrata.

Piotr przez otwarte zaparcie się Mistrza,

wzbił się na wyżyny świętości 

i jego płacz był dowodem na to,

że kto we łzach sieje, żąć będzie w radości.

Tu Moje dzieci, Anetko, nie powinny rozpaczać codziennie upadając,

bo mam moc, by podnieść ich ze śmierci do nowego życia, jak podniosłem Piotra. I nie myśl, drobinko Moja, że on już nigdy nie upadał, nie.

Wasze bajkowe obrazy Świętych bez grzechu muszą być prędko obalone.

Jeżeli czytacie u Mego Apostoła,

że najchętniej będę się chlubił z moich słabości,

to też jest i wskazówka dla was:

Upadłeś? Wstań i idź dalej.

Niech twoje słabości nie przysłaniają Mojej Miłości do ciebie,

bo stracisz z oczu Tego,

który pierwszy i za darmo cię umiłował.

Mówiłem, mała Moja, i wciąż będę powtarzał,

że nie potrzebuję ideałów w Moim Kościele

i zgadzam się, że wasza szyba momentami staje się brudna – przez grzechy i słabości nie zawsze świadomie popełnione.

Wiesz, że kiedy dziecko niespecjalnie coś zbroi,

ze wstydem przybiega do rodziców,

aby doświadczyć nie nagany,

lecz czułej bezwarunkowej miłości.

Pomijamy, drobinko, sytuację, gdy rodzice sami nie wiedzą, czym jest miłość; nie będą wówczas zdolni, by przekazywać ją dalej.

Dziś, najdroższa, pragnę waszego radosnego zaangażowania w sprawy Ojca Niebieskiego,

który nie zgniecie trzciny nadłamanej,

ani nie zgasi knotka o nikłym płomieniu.

Ojciec chce szczęścia swoich dzieci

i obdarowywania ich już tu na ziemi trwałą i cierpliwą miłością,

która nie pamięta złego,

nie cieszy się z niesprawiedliwości,

lecz współweseli się z prawdą.

Widzisz ten maleńki obłok?

Stworzyłem go dla ciebie, by rozradować twe spojrzenie.

Chcę, Anetko, abyś była mistrzynią w poszukiwaniu i znajdowaniu dobra w Moich stworzeniach i w świecie. Tak, jest to możliwe, mimo zepsucia natury i wzroku ciała […]

Jakże miło nam podróżować razem, Anetko,

skoro jesteś tak blisko i Ja jestem z tobą,

aby cię chronić.

Miej, najmilsza, oczy i uszy otwarte na Moja obecność,

wszak lubię zaskakiwać Moje małe dzieci.

Bądź jak Ja, cicha i delikatna,

a przejrzystość szyby pozostaw Temu,

który cię miłuje. Ja jestem i kocham”.

Bardzo Cię kocham, Jezu, i dziękuję.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.
Kategoria: Bez kategorii

Komentowanie wyłączone.