„W Moim Królestwie jedyne Prawo, które wszystkim rządzi i kieruje, to miłość”

28 kwietnia 2021, autor: Krzysztof Osuch SJ

+ ”Jakiego Pana szukacie? Tego z obrazków religijnych, który uśmiechnie się, pobłogosławi i już nie będzie miał żadnego prawa do waszego życia?”

+ „Czyń wszystko, aby każda Msza święta była nowym, pełnym miłości spotkaniem z Prawdą i Życiem, a Ja będąc jedyną Drogą do Ojca, poprowadzę cię głębiej i głębiej w przeżywanie tego Misterium”.

*+*

Czy różni się czymś Twoja Obecność, Jezu, tu w tabernakulum, od Twojej obecności w mojej duszy?

„Tak, drobinko mała. W tabernakulum jestem jak Skarb ukryty, a w twojej duszy mogę hojnie rozdawać swoje łaski, rozlewać je swobodnie bez żadnych ograniczeń. Widzisz, mała Moja, niestety, niektóre dusze są jak takie złote tabernakula, na zewnątrz przyozdobione w ilość odmawianych pacierzy, a w środku często obce i zimne wobec Mojej czułej miłości. Litera Prawa przygniotła ich tak mocno, że nie zauważyli, że w Moim Królestwie jedyne Prawo, które wszystkim rządzi i kieruje, to miłość.

Ach, biedni, muszę wchodzić do ich serc jak na wygnanie, tak samo samotny jak w niejednym tabernakulum na świecie.

Wiesz, maleńka, bo mówiłem tobie, jak bardzo cierpi Miłość Wcielona.

Miłość, która przychodzi do swojej własności,

a swoi Mnie nie przyjmują.

Jakże cierpię, nie mogąc niczym ich obdarowywać, bo, ukochana, obwarowani przepisami starej religii, mają ręce pełne trupich kości, w których widzą swe bogactwo”.

Co to za kości, Jezu?

„Cóż, Anetko, wolałbym nie mówić, ale często wyrażają one martwotę ich dobrych uczynków. Jak więc wiara bez uczynków jest martwa, tak i dobry uczynek spełniany bez miłości, a tylko z obowiązku, jest także niczym cuchnąca kość, na którą trudno patrzeć, a co dopiero wziąć ją do ręki.

Widzisz, ukochana, teraz będąc w zakrystii, możesz wynagrodzić Mi za brak miłości ze strony Moich drogich kapłanów. Składaj nieustannie duchowe pocałunki na naczyniach liturgicznych, które bierzesz do ręki, bo są one tak samo ważne jak i nasza tajemnica Krzyża, do której cię dopuściłem.

Uwielbienie Ojca dokonuje się właśnie podczas każdej Mszy świętej, a ziemskie naczynia liturgiczne mają wam przypominać o waszym wspaniałym powołaniu, dziedzictwie niebieskim, o chwale, do jakiej was zaprosiłem.

Ach, Anetko, wasze człowieczeństwo, zanurzone w Moim Bóstwie i Człowieczeństwie, w Misterium Mojej Paschy, nadaje wam nieskończoną wartość i ostatecznie nawet najbardziej drogocenne kielichy, nie dorównują pięknu duszy ludzkiej tak przyozdobionej.

Czymże są największe bogactwa ziemi wobec tajemnicy świętości, która już teraz jest waszym udziałem?

Och, najdroższa, tyle ukrytych znaków!

Możesz powiedzieć dzieciom, że każda Eucharystia to przygoda w kopalni skarbów; i choćby wiele ludzi poszukiwało przez długie godziny i dni, nie zgłębią tajemnic w niej zawartych.

Ja mogę zabrać Moich wybranych tam, gdzie nikt jeszcze nie był, w największe głębiny, ale do tego trzeba odwagi wiary i ofiarnej miłości, która nie boi się stracić wszystkiego, aby wszystko na nowo pozyskać. Wiesz, wy, mali, jesteście niczym te małe ryby, co pływają pod samą powierzchnią, jakby zejście do głębin oznaczało dla nich niemożność powrotu do poprzedniego życia. Tak, najdroższa. Gdy opieracie się na samych tylko znakach i odmawiacie pobożne formuły modlitewne, nie zdołacie dopatrzeć się niezwykłej nowości i świeżości Boga przychodzącego do was i wciąż błagającego o wypłynięcie na głębię. Tak jakbyś przez szybę w oceanarium obserwowała piękne koralowe rafy, a nie chciała nauczyć się nurkować, by zobaczyć je już na żywo”.

Mądrze i pięknie to brzmi, Jezu. Ale jak zwykły człowiek może dojść do głębin Eucharystii?

„Zapytałbym ciebie jak Nikodema: Ty jesteś nauczycielem Izraela, a tego nie wiesz? Wszak trzeba się wam powtórnie narodzić także ku nowemu odkrywaniu eucharystycznych Skarbów.

Kochanie, o głębokości bogactw mądrości i wiedzy Boga.

Któryż umysł ludzki je zgłębił, drobinko mała?

Wiesz, że dopuszczam nielicznych do zdobywania duchowych głębin, ale, najdroższa, tu nie ma wyjątków.

Wszyscy jesteście wezwani,

by spożywać Chleb, który z Nieba zstąpił.

A ponieważ nie jest to zwykły chleb, sama świadomość tego powinna uwrażliwiać wasze serca: To jest Pan!

Pamiętasz, że Piotr na te słowa rzucił się w morze.

Czy zastanawiał się, jak daleko ma do brzegu?

Czy szalona miłość nie podpowiadała mu wtedy: Muszę Go osobiście spotkać, nie może mi umknąć. Nic się nie liczy, ani ryby, ani inni ludzie, bo to jest Pan! Ach, Ten sam, ukrzyżowany i zmartwychwstały. Ten który nie wypominał mi grzechu, ale jednym czystym spojrzeniem na mnie wywołał łzy skruchy i odnowił miłość zniszczoną przez lęk.

Pan Mój i Bóg mój.

A wy od Liturgii Słowa do chwili końcowego błogosławieństwa stoicie, czekając na koniec i zastanawiając się, co dziś jeszcze może was spotkać.

Sami uniemożliwiacie Mi dotarcie do waszego serca, mówiąc:

Gdzie jest Pan? Czyżby odszedł od nas?

Jakiego Pana szukacie? Tego z obrazków religijnych, który uśmiechnie się, pobłogosławi i już nie będzie miał żadnego prawa do waszego życia? Tak, najdroższa, taki minimalizm rytuałów religijnych wdarł się niczym groźna hiena do Mego Kościoła i wciąż szuka nowych ofiar, co zapomniały o tym, że Bóg stał się Człowiekiem, a więc jednym z was.

Jeśli zagraża wam monotonia i nuda, w czasie Eucharystii, zapytajcie siebie samych, jaka jest tego przyczyna i w której dziedzinie waszego życia pozostałem jak odstawiony na bok przedmiot, a więc nieobecny.

To przykre, Anetko, ale tak czynią ze Mną w niejednej polskiej rodzinie.

Ale naprawdę nie wystarczy zaprosić Mnie tylko do niektórych dziedzin życia, bo inne pozostaną wówczas puste i staną się miejscem działania złych duchów.

Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.

Nie sposób, uwierz Mi, ukochana, odrywać Eucharystię od życia, bo to tak jakby zerwać główkę pięknego kwiatu zostawiając liście i łodygę. Może wówczas  już nigdy nie zakwitnąć, jeśli ktoś uczyni to bardzo gwałtownie i bez zastanowienia.

Eucharystia cała tętni życiem, dlatego błądzą ci, którzy traktują ją tak jak pozostałe modlitwy. […] Jeżeli wasza modlitwa, a także udział w codziennej Eucharystii, nie przechodzi ciągłego przeobrażenia jak ziarno, które w ziemi musi obumrzeć, możecie być prawie pewni, że już wkrótce zamiast spotkać się ze Mną, spotkacie na modlitwie tylko znudzenie, myśli błądzące daleko ode Mnie i chęć, aby wszystko jak najszybciej odprawić. […] Dlatego czyń wszystko, aby każda Msza święta była nowym, pełnym miłości spotkaniem z Prawdą i Życiem, a Ja będąc jedyną Drogą do Ojca, poprowadzę cię głębiej i głębiej w przeżywanie tego Misterium”.

Jezu, ale co ja mam robić. Ty sam…

„Tak Ja Sam urządzam Paschę z Moimi uczniami w twoim domu, ale, najdroższa, oczekuję na czułość, także i z twojej strony, że wybiegniesz Mi na spotkanie mówiąc: całą noc czekałam na Ciebie.

Kiedy tak powiedziałaś?

Cóż, drobinko, bądź pomysłową w czułości,

bo Ja nie mam żadnych oporów,

aby cię Sobą obdarowywać.

Wiesz, co mogłabyś Mi jutro oddać?

Ach, wspólnotę, w której żyjesz. […]

Ojciec miłuje dusze ogołocone ze wszystkiego.

Bądź zatem, najmilsza, Bożym samotnikiem, 

jakby posiadając, nic nie posiadaj,

nic, kochanie.

Ja sam naprawdę wystarczam.

Kocham cię!”

Kocham Cię i dziękuję…

Może być zdjęciem przedstawiającym Ewa Dziaczyńska
Kategoria: Bez kategorii

Komentowanie wyłączone.