„Znam was po imieniu i wiem, co i dlaczego tak bardzo was boli”

2 kwietnia 2021, autor: Krzysztof Osuch SJ

„Wszyscy są powołani, aby wraz z Chrystusem umrzeć i zmartwychwstać do nowego życia”

„Ukochana Moja Anetko, dziś jest dzień naszej śmierci”.

Jak to naszej? Ja nie umieram…

„Najdroższa. Wszystko, co czynię i już uczyniłem dla ciebie, czynię na nowo w tobie i razem z tobą. Ach, to nic nie szkodzi, że twój umysł nie pojmuje tej tajemnicy. Ja jestem Bogiem, a zatem nie ma dla Mnie rzeczy niemożliwych. Odkupiłem was swoją Przenajdroższą Krwią, umierając na Krzyżu, dałem wam całego siebie z Ciałem, Duszą, Bóstwem i Człowieczeństwem. Powiedz, Moja malutka Anetko, czy mogłem uczynić coś więcej dla was, umiłowanych Moich braci?

Milczysz? Zaskoczona Moją Miłością?

Tak, prawda jest taka, Anetko Moja, że jeszcze jej nie znasz do końca. Ale jak powiedziałem uczniom Moim, tak i tobie:

Kielich Mój pić będziecie.

Zdaje się tobie, najdroższa, że jesteś zbyt mała, aby tak wiele cierpieć. Nie, ukochana, Ja daję tobie wystarczająco dużo łaski, byś stała się jedno ze Mną

przez Krzyż i cierpienie, którego nie znasz”.

Tak, wczoraj chwilami nie wiedziałam, co się dzieje…

„Tamten ogród był pełen Mojej Krwi i pełen tajemnic, niestety, niewolny od walki ze złym duchem, a jednak i wczoraj uratowałem Moją drobinkę. Dziś, najdroższa, działanie złego osiąga swój szczyt i pozorne zwycięstwo. Pamiętaj, ukochana, tylko pozorne. Jego atak na Moje Ciało i pragnienie, by je zniszczyć, to drobinko obraz grzechu, w którym tkwi niejedna dusza ludzka. Gdybyście dogłębnie rozważali i wypłakali Moje cierpienia w czasie Męki, grzech bardzo szybko nie miałby nad wami żadnej władzy. Wiesz dlaczego?”

Nie rozumiem tych słów: „wypłakali Twoje cierpienie”?

„Najdroższa miłość i ból to jedno. Zatem trzeba je dobrze przeżyć, utożsamiając Moje zmasakrowane Ciało z waszym grzechem”.

A jak to zrobić?

„Najdroższa, gdy przeglądasz się tylko oczyma Mojemu Ciału wiszącemu na Krzyżu, to zdecydowanie za mało. Kiedy płaczesz nad Moim cierpieniem, też za mało. Tyś Moją oblubienicą, a więc masz pełne prawo i obowiązek, a nadto przywilej, wziąć udział w Moich cierpieniach i wypłakać to, co Mnie najbardziej bolało, a więc: opuszczenie przez Moje owce. Pasterz osamotniony w obliczu strasznej śmierci, cóż to za pasterz? Powiecie:

widzieliśmy Go wzgardzonego,

Męża boleści, oswojonego z cierpieniem.

Nie, drobinko Moja, nie wystarczy widzieć, trzeba ukochać i przeżyć, co Ja przeżyłem. Nie szukać skrótów chwilowych wzruszeń i jednej łzy, ale twardej pustki i bólu, który jest silniejszy niż wszystkie inne cierpienia. Ty znasz szarpiący ból Krzyża. To prawda, że nie wszyscy są wezwani, aby go doświadczyć. Ale wszyscy są powołani, aby wraz z Chrystusem umrzeć i zmartwychwstać do nowego życia.

Jest napisane:

jeśli razem z Nim umarliśmy,

wierzymy, że z Nim również żyć będziemy.

Moja drobinko, umrzeć ze Mną, to znienawidzić grzech i przestać zajmować się jego brzydotą i jadem, ale zostawić u stóp Mego Krzyża. Wiesz, maleńka, nie musisz całować Krzyża w czasie adoracji w kościele, bo Twój Oblubieniec z radością ucałuje w tym czasie rany, które nosisz w swoim ciele „.

Jezu, ale ich nie widać…!! Zresztą zawsze nie bolą, ale wtedy gdy zechcesz…

„Tym bardziej są Moimi, Anetko. Pamiętasz?

W swym ciele dopełniam braki Chrystusowego cierpienia,

dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół.

Widzisz, ukochana, nie mógłbym całować swoich własnych Ran, byłoby to czymś niedorzecznym, ale obdarowując cię nimi, chcę i pragnę ucałować ślady Mojej miłości w drobince. Ukochana, gdybym nie osiągnął zwycięstwa właśnie przez cierpienie na Krzyżu, na cóż byłoby potrzebne składanie pocałunków na kawałku drewna.

Teraz dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie,

nie ma już potępienia.

Możesz Mnie kochać, będąc ze Mną ukrzyżowana, a Ja mogę w tobie uwielbiać Ojca; nie dziw się oznakom miłości, które chcę tobie okazać jako kości z Moich kości i ciału z Mojego Ciała. Odkąd nadałem rzeczywistości cierpienia nową niezniszczalną wartość, Moja czuła miłość wobec cierpień najmniejszych wzrosła i nabrała niesamowitej niezaprzeczalnej wartości. Wiesz, drobinko, nawet wasz najmniejszy ból i smutek, są niczym korona, która złożona przez was u Moich stóp, przypomina o bezpłatnym bilecie wstępu do Domu Mojego Ojca.

Czy rozumiesz ukochana?

Najmniejsze cierpienie, które z całej siły waszej woli pragniecie złożyć u stóp ołtarza Krzyża, ma wartość nieprzemijającą. Ja niosę je Ojcu wraz ze swoim cierpieniem niczym zagubioną owcę na swych ramionach, ach, i przemieniam w sposób trwały na miłą woń, którą sam wznoszę w waszym imieniu ku dobremu Ojcu. O, czy to zbyt mało, Moja Anetko?”

Oznacza to, Jezu, że każde cierpienie mamy tobie oddawać z ufnością, by było bardziej Twoim niż naszym?

„Tak, Moja uczennico, bo wasze cierpienia same w sobie są bardzo małe i zniszczalne. Zatem oddajcie je śmiało, składając na ramionach Krzyża. Wszak znam was po imieniu i wiem, co i dlaczego tak bardzo was boli. Najdroższa, na Krzyżu myślałem o każdym z was, jak was uszczęśliwić. Na Krzyżu dokonał się sąd nad światem, ale sąd sprawiedliwej Miłości, nie zemsty. W Moim świetle możecie jasno zobaczyć swój grzech i słabość, ale w nim możecie także odkryć miłość Moją i jej potęgę.

Czy kochasz Mnie bardziej aniżeli ci,

odpowiesz na Krzyżu?

Oczekuję odpowiedzi pełnej, Moja Anetko, ponieważ Moje stworzenia jak Szymon z Cyreny, wzbraniają się przed Krzyżem, wołając:

Nie, Panie, nie chcę,

nie dam rady,

zabierz ten kielich ode Mnie!

Ach, Anetko, niechże Moje umiłowane dzieci zdejmą z Krzyż ze ściany w swym domu, jeśli go posiadają, i patrząc na Mnie, jeszcze raz powtórzą swoje: nie, wobec cierpienia, którym zostali dotknięci. Powiedz sama, czy to przyniesie im pokój i radość, czy jeszcze większy ból i zagubienie?

Tutaj Miłość daje siebie.

Nie pragnę, abyście cierpieli,

lecz cierpiąc ze Mną, byli szczęśliwi

i pełni nadziei zmartwychwstania.

Anetko, nasza Mama jest tak blisko, tak blisko Krzyża Mojego i waszego, tak gotowa, by przytulić i wziąć w ramiona Ciało swego Syna, ale i Ciało mistyczne, którym jest Mój Kościół. Gdzie będzie dziecku lepiej, jak nie na łonie Matki?

Czemu uciekacie przed Jej ramionami?

To jedyna Niewiasta, która do końca wierzyła, że Moje cierpienia i śmierć mają sens. Ta, która nie wyrzekła się Krzyża, lecz trwała do końca, cierpiąc i umierając wraz ze Mną. Chcę, drobinko, abyś dziś wsłuchała się w Jej Matczyne Serce, Ona tak bardzo kocha… Podzieli się z tobą Męką i Bólem swoim i Moim, ale i radością wiary w zmartwychwstanie.

Pragnę, Anetko, nie tyle wody na Krzyżu,

ale pragnę,

aby Moje dzieci cierpiąc wraz ze Mną,

uwierzyły mocno w Moje zwycięstwo,

inaczej cierpienie będzie tylko bólem nie do zniesienia

i pozostawi niezagojone rany.

Cierpienie przeżywane z wiarą w Moje zmartwychwstanie nosi na sobie oprócz korony cierniowej, zwycięską koronę chwały.

Chciałbym, aby Moja ukochana drobinka,

odebrała ją ode Mnie.

Jeśli wspólnie z Nim cierpimy,

wspólnie będziemy przebywać w chwale.

Kocham cię!”.

Stabat Mater Dolorosa - sandomierz.gosc.pl
Kategoria: Bez kategorii

Komentowanie wyłączone.