ODWAGI!

8 stycznia 2021, autor: Krzysztof Osuch SJ

W czasie publicznej działalności Jezus dokonywał wielu cudów. Było widać, że jest On Kimś całkiem wyjątkowym i zapewne oczekiwanym Mesjaszem. Uczniowie Jezusa spodziewali się w związku z tym, że po którymś wielkim cudzie-znaku zacznie się zupełnie nowa era – mesjańska. Ludzie pozostający w kręgu oddziaływania Jezusa mogli się spodziewać, że od pewnego momentu Jezus-Mesjasz uczyni ich życie całkiem innym – lżejszym, łatwiejszym. Ale tak się nie stało.

Znalezione obrazy dla zapytania obrazy Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się

Zaraz też przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny. Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. Jezus zaraz przemówił do nich: Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się! Na to odezwał się Piotr: Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie! A On rzekł: Przyjdź! Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: Panie, ratuj mnie! Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: Czemu zwątpiłeś, małej wiary? Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: Prawdziwie jesteś Synem Bożym. Gdy się przeprawiali, przyszli do ziemi Genezaret. Ludzie miejscowi, poznawszy Go, rozesłali posłańców po całej tamtejszej okolicy, znieśli do Niego wszystkich chorych i prosili, żeby przynajmniej frędzli Jego płaszcza mogli się dotknąć; a wszyscy, którzy się Go dotknęli, zostali uzdrowieni (Mt 14, 22-36). 

Entuzjazm…

Cudowne nakarmienie paru tysięcy ludzi mogło się jawić jako wydarzenie przełomowe. Niestety, okazało się, że po tym wielkim cudzie (po rozmnożeniu chleba i ryb) życie świadków cudu toczyło się podobnie jak dotąd. Wszyscy zatem mogli się czuć jakoś zawiedzeni i rozczarowani, choć widzieli wielkie mesjańskie znaki i choć spotykali się z Kimś naprawdę wielkim.

Nieco dokładniej zobaczmy to na przykładzie wydarzenia opisanego w dzisiejszej perykopie. Dzieje się ono w pewnym powiązaniu z cudownym nakarmieniem pięcioma chlebami i dwoma rybami około pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci!

Cudowne nakarmienie ogromnej rzeszy wywołało u świadków cudu wielki entuzjazm i podziw wobec osoby Jezusa. Z innych przekazów (por. J 6, 15) wiemy, że to właśnie po cudzie o takim charakterze chciano obwołać Jezusa królem. Św. Jan Ewangelista pisze:

kiedy ci ludzie spostrzegli, jaki cud uczynił Jezus, mówili: Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat. Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę (J 6, 14-15).

Św. Mateusz jakby uzupełnia opis wydarzeń:

On jednak zaraz przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny (Mt 14, 22-24).

… i rozczarowanie?

Można by powiedzieć, że zamiast nastania wspaniałej epoki mesjańskiej – uczniowie Jezusa (i inni uczestnicy cudu rozmnożenia chleba) mają do czynienia wciąż jedynie z pewnego rodzaju zwyczajnością. Dla Jezusa oznacza ona pójście na górę, aby rozmawiać z Ojcem. Inna jest „zwyczajność” życia uczniów, którzy (zresztą z polecenia Jezusa) powrócili do łodzi i popłynęli na drugi brzeg. Z powodu nocy i przeciwnego wiatru nie była to łatwa przeprawa.

Uczniowie Jezusa mogli sobie pomyśleć, że niestety wszystkie dotychczasowe spotkania z Jezusem i wielkie cudy Mistrza nie zmieniły warunków ich codziennego życia. Nie zmieniły się też zasad …żeglowania; pozostał trud i czyhające niebezpieczeństwa. Krótko mówiąc, wszystko pozostało jakby po staremu.

  • W obliczu powracających przeciwności i zagrożeń uczniowie Jezusa zdali sobie sprawę z tego, że poznanie Jezusa nie wniosło w ich życie jakiejś wielkiej zmiany. W krytycznym momencie zagrożenia zdają się być i tak sami.
  • Podobnie jak przed poznaniem Jezusa tak i teraz nadal musieli liczyć przede wszystkim na siebie, na swoje siły, które tak niewiele znaczą wobec potęgi żywiołów przyrody.
  • Mogli sobie myśleć: «Tak, nasz Mistrz jest, owszem, potężny, ale zostawia nas samych. Nie możemy liczyć na Jego stałą Obecność i Moc, która ocala». Ale oto okazało się, że jest inaczej.

Jest inaczej

Jezus de facto nie zostawił ich samych. Przyszedł do nich w sposób cudowny – po wodzie. Trudno było Go rozpoznać. Nawet się Go wystraszyli: zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. Pierwsza reakcja (strach i krzyk) wskazuje na to, że byli oni dalecy od pomyślenia, że Jezus może być tak blisko nich i że ani na moment nie zostawia ich samych!

  • Tak, poznanie wspaniałych intencji Jezusowego Serca wymaga czasu. Czasu na uczenie się Jezusa potrzebowali – wtedy Jego uczniowie; także my dziś potrzebujemy czasu.
  • Trzeba też znaleźć się w różnych okolicznościach (także tych bardzo trudnych i zagrażających), by się przekonać, jak bardzo Jezus jest z nami – zawsze i wszędzie.

Zauważmy jeszcze, że to Jezus z własnej woli przychodzi do uczniów. To Jego inicjatywa sprawia, że daje się rozpoznać. Jezus zaraz przemówił do nich: Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się!

„Jakiś owoc wyciągnąć”

Czego, wraz z uczniami, winniśmy się nauczyć z interwencji Jezusa na wzburzonym jeziorze, w środku ciemnej nocy? Co Jezus także nam dzisiaj chce powiedzieć i czym obdarować? Do czego On nas zachęca?

  • Pierwsze skromne pouczenie (jakiś pożytek, jakiś owoc – jak powiedziałby św. Ignacy Loyola) dotyczy tego, że kontakt z Jezusem nie zmienia podstawowych warunków bytowania na Ziemi. Gdy się pozna Jezusa, to i tak trzeba nadal pracować, trudzić się. Trzeba liczyć się i mierzyć z różnymi zagrożeniami i przeciwnościami…
  • Z drugiej jednak strony widać, jak słowa i działania Jezusa nieustannie wyprowadzały Jego uczniów poza doczesność i kierowały ich myśli i serca ku nadchodzącej Pełni Królestwa Ojca.
  • W końcu, dla Jezusa to jest najważniejsze, by otworzyć nas ludzi na wieczność. Wieczne Życie w Domu Ojca jest główną treścią Jego Misji.

Jezus dokonywał wielu cudów, by były one znakami uwiarygodniającymi Jego Orędzie o wiecznym Królestwie Ojca. W sposób bardzo konkretny i przemawiający do rozumu i serca Jezus dowodził, że potrafi On wyprowadzić nas ludzi poza determinizmy czasu, przestrzeni i przemijającej doczesności. Jezus okazywał, że sam – kiedy chce – nie podlega żadnym ograniczeniom; i że nas prowadzi w świat wielkiej wolności i spełnienia.

Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się!

Na kartach Ewangelii Jezus wiele razy dodaje odwagi i nawołuje, by się nie lękać!

  • Źródłem i sprawczą przyczyną tej odwagi jest On sam – Boży Syn, który zamieszkuje pośród nas, by być źródłem odwagi dla nas.
  • Chciejmy wykorzystać dzisiejszą perykopę do tego, by odnowić w sobie całkowite zawierzenie siebie Panu Jezusowi. Powiedzmy Mu, że Mu wierzymy, ufamy i polegamy na Jego Mocy i Miłości.

Odczytajmy niespodziewane zjawienie się pośród ciemności i burzy – jako łagodną perswazję, że On nie zostawia swoich uczniów samych; przeciwnie, stale ogarnia ich swoją troską. Swoim zjawieniem się Jezus zapewnia uczniów, że nigdy nie będą walczyć samotnie, i że On zawsze poda im pomocną dłoń; ocali ich, choć burz i zagrożeń (aż po męczeńską śmierć) nie usunie z ich życia i z całej historii chrześcijan!

Uczniowie Jezusa uczyli się kilka lat radykalnego zaufania do Jezusa jako do potężnego Zbawiciela. Najtrudniejsze lekcje dotyczące ufania na przepadłe Jezusowi pobierali w czasie Jego Męki i zaraz po Zmartwychwstaniu.

  • My dzisiaj odtwarzamy drogę uczniów Jezusa. Mozolnie i wieloetapowo uczymy się ufania Jezusowi w każdej sytuacji, w obliczu każdego zagrożenia, trudu, niepowodzeń, przemijania i samej śmierci.

Na koniec powiem nieco prowokacyjnie, że dziś nasze rozpoznawanie obecności Jezusa pośród naszych przeciwności i zagrożeń winno być łatwiejsze. W pewnym sensie znamy Jezusa lepiej niż Jego uczniowie i dlatego z większą łatwością możemy przywołać na pamięć motywy, dla których powinniśmy ufać Mu bezgranicznie i wołać do Niego, gdy jest nam trudno, gdy wydaje się nam, że giniemy.

  • Od Piotra idącego po wodzie w stronę Jezusa uczmy się tej wielkiej zasady, że zawsze należy patrzeć na Jezusa, a nie na jakikolwiek żywioł, który mamy pod stopami i który zagraża nam i próbuje nas nastraszyć.
  • Nigdy, a zwłaszcza pośród przeciwności i cierpienia, nie powinniśmy tracić „wzrokowego” (w sensie żywej wiary i ufności) kontaktu z Jezusem.
  • Pośród prób i zagrożeń należy tym usilniej wpatrywać się w Jezusa, wierzyć Mu, ufać i polegać na Jego wszechmocnej Miłości.

Oby Jezus nie musiał zbyt często upominać nas tak, jak upomniał Piotra: Czemu zwątpiłeś, małej wiary?

„Czemu zwątpiłeś, małej wiary?”

W końcu ważne jest to, że Jezus widzi nas, towarzyszy nam, jest blisko i gotów jest kolejny raz wsiąść do naszej łodzi. Dzięki Jego Obecności uciszają się wielkie wichury i gwałtowne burze. Być może już doświadczyliśmy tego kolejny raz w tych rekolekcjach; może jeszcze na to czekamy – w tym czy owym obszarze naszych nieuporządkowanych relacji i uczuć.

  • Moc Jezusa jest wielka i niezawodna. Gdy jej doświadczamy, wtedy gotowi jesteśmy upaść – z uczniami – przed Jezusem i z pełnym przekonaniem powiedzieć: Prawdziwie jesteś Synem Bożym.

Ludzie z ziemi Genezaret zdawali sobie sprawę z wielkiej mocy Jezusa, dlatego znosili do Niego wszystkich chorych, pragnąc, by ci mogli dotknąć przynajmniej frędzli jego płaszcza. Ewangelista zaświadcza, że wszyscy, którzy się Go dotknęli, zostali uzdrowieni.

  • My możemy dostąpić znacznie większej bliskości z Jezusem.
  • My przyjmujemy Go w Jego Słowach i w cudzie Eucharystii i zjednoczenia z Nim w Komunii świętej.

Przedstawmy Mu to, co nas trwoży; co przerasta nasze siły, budzi lęk czy też jest wielkim pragnieniem naszego serca.

On na pewno odpowie, uzdrowi, pocieszy, umocni, doda odwagi.

– Witraż w kaplicy domowej jezuitów w Częstochowie.

*****

Bardzo podobne rozważanie znajduje się w mojej książce:

BÓG TAK WYSOKO CIĘ CENIhttp://www.sklep.deon.pl/produkt/art,46922,bog-tak-wysoko-cie-ceni.html

a także na audiobooku – czyta krakowski aktor Jakub Kosiniak

BÓG TAK WYSOKO CIĘ CENIhttp://www.sklep.deon.pl/produkt/art,50924,bog-tak-wysoko-cie-ceni-mp3.html

Komentarze

komentarzy 6 do wpisu “ODWAGI!”
  1. efer pisze:

    Dziękuję ! – ” Odwagi” !!!
    – jedno z wielu wypowiedzianych słów przez Jezusa, a jakże znamiennych i ważnych dla nas.
    Jakże często żeglując w naszej łodzi codzienności zapominamy o Jezusie. Dostrzegamy naszą samotność, życiowe przeciwności, zmagania, a osoba Jezusa jawi się nam tylko jak zjawa, jako niereala obecność w naszym życiu ! Nie poznajemy GO … Wielokrotnie dopiero strach, każe nam krzyczeć, aby Go zatrzymać i zaprośić do naszej łodzi, .. bo może nas minąć !!! ………Oby Jezus zbyt często nie musiał nas upominać tak, jak upomniał Piotra : „Czemu zwątpiłeś, małej wiary „! …
    Moc Jezusa jest wielka i niezawodna. … Gdy jej doświadczamy, wtedy gotowi jesteśmy upaść
    – z uczniami – przed Jezusem i z pełnym przekonaniem zawołwć: Prawdziwie jesteś Synem Bożym ! Warto też zauważyć, jak często Jezus w swoim ziemskim życiu odchodził na osobność i często na pobliską górę, aby się modlić do Ojca! Był w stałej łączności z Bogiem Ojcem, przez modlitwę ! Umacniał się modlitwą z NIM i w niej czerpał swą moc !!!

    28/12. 2019r.
    Na modlitwie przychodzi światło, słowa : ” Modlitwa jest łącznością w mocy Boga ! ”

    4/1. 2020r. – poranne modlitwy.
    – Panie jak żyć, daj światło, prowadź !… / (troski rodzinne).
    ” Żyj nadzieją …!”
    – Jak to rozumieć ?
    ” Nadzieją, powrotu Boga w wasze serca !”

  2. Bohdana pisze:

    W tej Ewangelii uderza mnie, jak ważna dla Jezusa jest modlitwa. Po ciężkim zapewne dniu odprawia ludzi, wysyła uczniów na drugi brzeg aby zostać samemu i się modlić, mieć na to czas – nawet jeśli aby potem dogonić uczniów ma za nimi biegać po wodzie. To bardzo sympatyczny obraz Jezusa, jednocześnie pokazujący, jak ważna i dla mnie powinna być modlitwa.

  3. Ewa pisze:

    „Widząc, jak się trudzili przy wiosłowaniu, bo wiatr był im przeciwny, około czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze..”

    Jezus mnie widzi, widzi moje utrudzenie, zmagania, lęki, niepokoje i nie zostawia mnie samej! To jest dla mnie najważniejsze przesłanie tej Ewangelii !!

    Najpierw modli się za mnie i za każdego człowieka do Ojca…”odszedł na górę,aby się modlić”.
    Modlitwa uwrażliwia również nasz wzrok,nasze spojrzenie …na Boga, na samych siebie i na drugiego człowieka…

    A potem „przyszedł do nich, krocząc po jeziorze i chciał ich minąć. Oni zaś, gdy Go ujrzeli kroczącego po jeziorze, myśleli, że to zjawa, i zaczęli krzyczeć. Widzieli Go bowiem wszyscy i zatrwożyli się. Lecz On zaraz przemówił do nich:
    Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się!
    I wszedł do nich do łodzi, a wiatr się uciszył.”
    Jezu dziękuję Ci za to,że nieustannie jesteś ze mną, choć nieraz tak trudno w to uwierzyć…
    „ODWAGI, JA JESTEM”!

  4. Zofia pisze:

    W trakcie comiesięcznego Objawienia – modlitwy „za tych, co nie poznali jeszcze Miłości Bożej” w Medugorje, dnia 2-go stycznia 2016, Matka Najświętsza powiedziała:

    „Drogie dzieci, jako Matka, jestem szczęśliwa, że jestem między wami, ponieważ pragnę wam znowu mówić o słowach mego Syna i o Jego miłości. Ufam, że przyjmiecie Mnie sercem, ponieważ słowa mojego Syna i Jego miłość, są jedynym światłem i nadzieją w ciemnościach obecnego czasu. To jest jedyna prawda i wy, którzy ją przyjmiecie i będziecie nią żyć, będziecie mieć serca czyste i pokorne. Mój Syn kocha czystych i pokornych. Czyste i pokorne serca ożywiają słowa mojego Syna, żyją nimi, rozpowszechniają je i sprawiają, że wszyscy mogą je usłyszeć. Słowa mojego Syna przywracają życie tym, którzy ich słuchają. Słowa mojego Syna przywracają miłość i nadzieję. Dlatego, moi umiłowani apostołowie, moje dzieci, żyjcie słowami mojego Syna. Miłujcie się tak, jak On was umiłował. Miłujcie się w Jego Imię i na Jego pamiątkę. Kościół rozwija się i wzrasta dzięki tym, którzy słuchają słów mojego Syna, dzięki tym, którzy kochają, dzięki tym, którzy cierpią w ciszy i w nadziei ostatecznego odkupienia. Dlatego, moje ukochane dzieci, niech słowa mojego Syna i Jego miłość będą pierwszą i ostatnią myślą waszego dnia. Dziękuję Wam”.

    https://www.youtube.com/watch?v=OdJhCQAoNSw

  5. CZYTANIA z 9 stycznia:
    (1 J 4,11-18)
    Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować. Nikt nigdy Boga nie oglądał. Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała. Poznajemy, że my trwamy w Nim, a On w nas, bo udzielił nam ze swego Ducha. My także widzieliśmy i świadczymy, że Ojciec zesłał Syna jako Zbawiciela świata. Jeśli kto wyznaje, że Jezus jest Synem Bożym, to Bóg trwa w nim, a on w Bogu. Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim. Przez to miłość osiąga w nas kres doskonałości, ponieważ tak, jak On jest [w niebie], i my jesteśmy na tym świecie. W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości.

    (Ps 72,1-2.10-13)
    REFREN: Uwielbią Pana wszystkie ludy ziemi

    Boże, przekaż Twój sąd Królowi,
    a Twoją sprawiedliwość synowi królewskiemu.
    Aby Twoim Ludem rządził sprawiedliwie
    i ubogimi według prawa.

    Królowie Tarszisz i wysp przyniosą dary,
    królowie Szeby i Saby złożą daninę.
    I oddadzą Mu pokłon wszyscy królowie,
    wszystkie narody będą Mu służyły.

    Wyzwoli bowiem biedaka, który Go wzywa,
    i ubogiego, co nie ma opieki.
    Zmiłuje się nad biednym i ubogim,
    nędzarza ocali od śmierci.

    (1 Tm 3,16)
    Chrystus został ogłoszony narodom, znalazł wiarę w świecie, Jemu chwała na wieki.

    (Mk 6,45-52)
    Kiedy Jezus nasycił pięć tysięcy mężczyzn, zaraz przynaglił swych uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzali Go na drugi brzeg, do Betsaidy, zanim odprawi tłum. Gdy rozstał się z nimi, odszedł na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, łódź była na środku jeziora, a On sam jeden na lądzie. Widząc, jak się trudzili przy wiosłowaniu, bo wiatr był im przeciwny, około czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze, i chciał ich minąć. Oni zaś, gdy Go ujrzeli kroczącego po jeziorze, myśleli, że to zjawa, i zaczęli krzyczeć. Widzieli Go bowiem wszyscy i zatrwożyli się. Lecz On zaraz przemówił do nich: Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się! I wszedł do nich do łodzi, a wiatr się uciszył. Oni tym bardziej byli zdumieni w duszy, że nie zrozumieli sprawy z chlebami, gdyż umysł ich był otępiały.