Weźcie Moje jarzmo na siebie, Mt 11,25-30

28 kwietnia 2017, autor: Krzysztof Osuch SJ

„Jeśli jarzmo, które na co dzień mamy na sobie, jawi się nam jako (nazbyt) gorzkie, niszczące, to znaczy, że (prawdopodobnie, w pewnym sensie) nie jest to jarzmo przyjęte od Chrystusa. Owszem, może On nam je dał, ale my nie przyjęliśmy go jako dane przez Niego i „wkomponowane” w Jego wielki projekt zbawiania nas i innych ludzi… Jarzma przyjęte od świata i po „światowemu” mają prawo okazywać się jarzmami gorzkimi i nieznośnymi..

W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić. Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie (Mt 11,25-30).

Każde zdanie w dzisiejszej perykopie to prawdziwa rewelacja i naprawdę dobra nowina dla nas! Od uważnego usłyszenia choćby jednego z Jezusowych zdań robi się jaśniej i radośniej… 

1. Weźmy pod uwagę choćby to zdanie: Weźcie Moje jarzmo na siebie. Jest to wymowne, że Jezus nie mówi: Weźcie każdy i każda swoje jarzmo. On prosi i nalega: Weźcie moje jarzmo na siebie. To proste spostrzeżenie (zwykle uchodzące naszej uwadze) daje podstawę, by zapytać: Czy nie jest tak, że mamy przemożną skłonność, aby przywłaszczać sobie wszystko, co jest darem Stwórcy? Przywłaszczamy sobie istnienie, życie, będące wybitnym i najważniejszym darem od Tego, Który jako Jedyny naprawdę JEST, żyje! Przywłaszczamy sobie także – i to bez zmrużenia oka – trudy życia, cierpienia i to wszystko, co składa się na nasze całożyciowe „jarzmo”. Jezus tymczasem uświadamia nam delikatnie, ale i zdecydowanie, że „jarzmo” przez nas w życiu dźwigane też jest Jego! Takie stwierdzenie może dziwić i szokować, dopóki z całą mocą nie zdamy sobie sprawy z tego, że my ludzie – jako osoby Bogu podobne – w wyjątkowy sposób jesteśmy stworzeni przez Chrystusa, w Nim i dla Niego (Zob. Listy św. Pawła, m. in. Ef 1-3, zwłaszcza 2,10; Kol 1, 15- 20). Człowiek zatem (każdy) i historia (cała) – to przede wszystkim Boża „sprawa”: sprawa Ojca i Syna, a także Ducha Świętego! To Ci Trzej (zjednoczeni jedną Boską naturą) tworzą piękną „rzecz”: człowieka, Wszechświat, historię, dzieje zbawienia. „To wszystko” jest Ich dziełem, Ich radością, Ich brzemieniem i Ich jarzmem! – A nas Jezus prosi jedynie o to: Weźcie na siebie cząstkę Mojej Sprawy. Prosi, zwracając się indywidualnie do każdego z nas: Pozwól, mój drogi, obarczyć się cząstką Mojego brzemienia. Pomogę ci. Nie będziesz sam. Zobaczysz, że to Moje jarzmo okaże się dla ciebie słodkie, a brzemię lekkie.

I tu uwaga: jeśli jarzmo, które na co dzień mamy na sobie, jawi się nam jako (nazbyt) gorzkie, niszczące, to znaczy, że (prawdopodobnie, w pewnym sensie) nie jest to jarzmo przyjęte od Chrystusa. Owszem, może On nam je dał, ale my nie przyjęliśmy go jako dane przez Niego i „wkomponowane” w Jego wielki projekt zbawiania nas i innych ludzi… Jarzma przyjęte od świata i po „światowemu” mają prawo okazywać się jarzmami gorzkimi i nieznośnymi; jakby nałożył je nam złośliwie i kompletnie bez sensu sam demon, wróg ludzkiej natury… Jarzmo Jezusowe (przez Niego dane i zadane, przez Niego objaśnione) – według Jego solennej obietnicy – musi, szybciej czy później, okazać się jarzmem słodkim! Miłym! Pełnym sensu. Twórczym i owianym wielką nadzieją…

2. Pełne ważnej treści jest także to Jezusowe oświadczenie-objawienie: Wszystko przekazał Mi Ojciec. Pewno wszystkim nam zagraża takie niebezpieczeństwo, że Jezusa Chrystusa traktujemy nie dość poważnie, jakby z przymrużeniem oka… Bywa tak, że Go wyznajemy i głosimy, a jednak nie zważamy na Jego nauczanie; nie bierzemy na poważnie Jego Obietnic i tego, co mówi On o drodze wiary i moralności, która wiedzie do Życia wiecznego i prawdziwego!

Naszą uważność i najwyższy szacunek wobec Jezusa Chrystusa niech rozbudza świadomość tego, że Ojciec przekazał Mu naprawdę wszystko! Wszystko jest w Jego ręku, w Jego posiadaniu. Ojciec dał Mu wszystko; niczego Sobie nie zastrzegł, nie zarezerwował do wyłącznej własnej dyspozycji. Wolno powiedzieć, że oto … jednemu z nas ludzi – Jezusowi z Nazaretu – Bóg Ojciec przekazał wszystko. A przy tym to jest dla nas najważniejsze, że wolą i Ojca, i Syna jest to, by wprowadzić nas ludzi w głąb życia Boskich Osób! By dać nam udział w Chwale i szczęściu.

3. W jeszcze to zdanie, w którym Jezus ujawnia wielkie prawidło naszego wchodzenia w głębokie poznanie Boga: Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić. Bez zbędnych dywagacji powiedzmy sobie, że Ojciec żywi wielkie pragnienie, by pociągać nas do Syna i nam Go objawiać; także Syn – z wielką pasją i miłością – pragnie odsłaniać nam Twarz i Serce Ojca. Byleśmy tylko my nie stawiali przeszkód. A przeszkody bywają różne. Każde rekolekcje służą także i temu, by je zidentyfikować i skutecznie przezwyciężyć. Chodzi o duchową pracę dość angażującą – wymagającą czasu, uwagi, szczerości, odwagi…

W końcu jednak staje się dla nas coraz bardziej oczywiste i niewzruszenie pewne, że to objawiająca się nam w Jezusie Miłość Boga Ojca do nas niweczy wszelkie przeszkody – unieważnia je, odsłania ich znikomość… Ta Miłość Jezusowego Serca łagodnie i zarazem z mocą przygarnia nas, oczyszcza i przemienia… W taki też sposób maleje nasz trud, a „brzemię życia” coraz bardziej okazuje się brzemieniem lekkim, zaś jarzmo słodkim, pełnym najlepszych przeczuć – na resztę życia na ziemi i na wieczność. 

Komentarze

komentarze 3 do wpisu “Weźcie Moje jarzmo na siebie, Mt 11,25-30”
  1. KRYSTYNA pisze:

    SZCZĘŚĆ BOŻE,

    CO PEWIEN CZAS PODNOSZĘ SIĘ I SZCZERZE ZBIŻAM DO BOGA.
    NIESTETY KAŻDA TRUDNOŚĆ PONOWNIE MNIE OD NIEGO ODDALA. NIE POTRAFIĘ „BYĆ Z BOGIEM NA ZŁE”. MYŚLĘ, ŻE TO CHODZI WŁAŚNIE O TO JARZMO, KTÓRE DLA MNIE JEST ZA DUŻYM CIĘZAREM.

  2. Zofia pisze:

    Dziś rano zastanawiałam się co na myśli ma Pan Jezus mówiąc nam o Swoim jarzmie i że właściwie nie słyszałam, żeby ktoś te Słowa głębiej komentował.. Teraz wieczorem zajrzałam na stronę Ojca Krzysztofa i znalazłam ’ przypadkiem ’ od razu ten komentarz i moje jarzmo stało się dużo lżejsze.. To niesamowite i bardzo dziękuję..

  3. Maria Jagoda pisze:

    Niby się już wszystkie perykopy Ewangelii słyszało i wszystko się wie i rozumie,
    a tu, jak bardzo zaskakujące słowa interpretacji: że, „moje jarzmo, to nie jest moje jarzmo, tylko Jego?”
    Interpretacja taka, jakby za „czarodziejską różdżką ” – przez wiarę,
    odejmuje dźwiganemu jarzmu jego przytłaczający ciężar, i pozwala przy tym, na choćby zakosztowanie; słodkości i lekkości, jakim jest łaska „współdźwigania” Jego jarzma.