św. Ambroży o ŚMIERCI

3 listopada 2016, autor: Krzysztof Osuch SJ

Umierajmy z Chrystusem, abyśmy z Nim mogli powstać do życia

Widzimy, że śmierć jest zyskiem, a życie udręką. Toteż święty Paweł powiada: „Dla mnie życiem jest Chrystus, a śmierć zyskiem”. Czymże jest Chrystus, jeśli nie śmiercią ciała, a duchem dającym życie? Dlatego umierajmy z Chrystusem, abyśmy z Nim mogli powstać do życia. Każdego dnia powinniśmy się przygotowywać i przyzwyczajać do śmierci, aby dusza przez odrywanie się od pożądań ciała umiała się stawać wolną, i osiągnąwszy wyżyny, gdzie nie sięgają już ziemskie pragnienia grożące zagładą, przyjęła podobieństwo śmierci, aby nie doznać zniszczenia śmierci. Prawo ciała walczy bowiem przeciw prawu ducha, usiłując podporządkować go prawu grzechu. Jakież na to lekarstwo? „Któż mnie wyzwoli z ciała śmierci? Łaska Boga przez Jezusa Chrystusa, naszego Pana”.

Mamy lekarza, stosujmy lekarstwo. Naszym lekarstwem jest łaska Chrystusa, a nasze ciało jest ciałem śmierci. Trzymajmy się zatem daleko od ciała, aby nie być daleko od Chrystusa. Chociaż jesteśmy w ciele, nie idźmy za tym, co cielesne. Nie uciekajmy od prawa natury, ale na pierwszym miejscu stawiajmy dary łaski.

Cóż więcej? Świat został odkupiony przez śmierć Jednego. Chrystus bowiem mógłby nie umrzeć, gdyby zechciał. Uznał jednak, że nie należy unikać śmierci jako bezużytecznej. Nie mógł skuteczniej nas zbawić, jak właśnie umierając. Jego śmierć dała życie wszystkim. Jego śmiercią jesteśmy naznaczeni. Jego śmierć ogłaszamy w modlitwie, Jego śmierć przepowiadamy podczas składania ofiary. Jego śmierć jest zwycięstwem, Jego śmierć jest sakramentem. Jego śmierć jest doroczną uroczystością świata.

Cóż jeszcze moglibyśmy powiedzieć o Jego śmierci, skoro potrafimy wykazać na Bożym przykładzie, że to właśnie śmierć sprowadziła nieśmiertelność, że śmierć odkupiła siebie? Nie należy więc ubolewać z powodu istnienia śmierci, bo ona jest przyczyną zbawienia wszystkich. Nie należy uciekać przed śmiercią, której Syn Boży nie uniknął, nie odrzucił.

W rzeczywistości śmierć nie należała do natury, ale naturalną stała się potem. Na początku bowiem Bóg nie ustanowił śmierci, ale dał ją jako lekarstwo. Po upadku życie ludzkie, skazane na ustawiczną pracę i trudy, zaczęło być prawdziwą udręką. Trzeba więc było położyć kres nieszczęściom, tak aby śmierć oddała z powrotem to, co życie utraciło. Bez pomocy łaski nieśmiertelność jest raczej ciężarem niż korzyścią.

Dusza ma zatem możność wyjść z labiryntu życia, z prochu ciała i podążać ku owemu zgromadzeniu w niebie, jakkolwiek dojście zastrzeżone jest świętym. Może śpiewać chwałę Bogu, którą, jak się dowiadujemy z prorockiej wypowiedzi, śpiewają niebiescy cytrzyści: „Dzieła Twoje są wielkie i godne podziwu, Panie, Boże wszechwładny: Sprawiedliwe i wierne są drogi Twoje, o Królu narodów. Któż by się nie bał, o Panie, i Twego imienia nie uczcił? Bo Ty sam jesteś święty, bo przyjdą wszystkie narody i padną na twarz przed Tobą”. Dusza może zobaczyć gody Twe, o Jezu, podczas których wśród radosnych okrzyków prowadzą do Ciebie oblubienicę, z ziemi do nieba, nie związaną już dłużej ze światem, ale połączoną z duchem, „do Ciebie bowiem przyjdzie wszelki człowiek”.

Święty król Dawid bardziej niż ktokolwiek pragnął widzieć to i rozważać. Dlatego mówi: „O jedno proszę Pana, tego poszukuję, bym w domu Pana przebywał po wszystkie dni mego życia, abym zażywał łaskawości Pana”.

Z dzieła św. Ambrożego, biskupa, O śmierci brata Satyra (księga 2, 40. 41. 46. 47. 132. 133)

Komentarze

Jedna odpowiedź do wpisu “św. Ambroży o ŚMIERCI”
  1. Zofia pisze:

    Łatwo zaobserwować, że im ktoś bardziej „cielesny”, tym bardziej boi się śmierci. Obserwuję to w historii mojego własnego życia. Ludzie cieleśni wciąż badają się medycznie (i u różnych współczesnych znachorów), nie chcą słyszeć o śmierci, żyją w kłamstwie, jakoby śmierć ich nie dotyczyła. To kłamstwo tak naprawdę zniewala i dręczy.

    A że „śmierć jest zyskiem”, to w praktyczny i ciekawy sposób możemy czasem zaobserwować, kiedy ktoś w rodzinie (otoczeniu) umiera, a w tym samym czasie rodzi się nowe życie – biologiczne lub duchowe. Często jest to bardzo oczywiste. Osobiście doświadczam, że moment śmierci mojej babci był wielkim momentem zwrotnym w moim życiu duchowym.