Codziennie nawracać się do BOGA!

23 sierpnia 2016, autor: Krzysztof Osuch SJ

Tak, najważniejszy jest ogrom DOBRA, z którego utkane jest nasze życie! Na zboczu Jasnej Góry, widać JE (a także słychać) jeszcze lepiej. Mam na myśli pątnicze rzesze, które z modlitwą i śpiewem – w niemałym trudzie – podążają na przemieniające spotkanie z Jezusem i Jego Matką… U nas, w Centrum Duchowości, też jesteśmy świadkami „wielkich dzieł Bożych”, które dokonują się w setkach osób za sprawą Ćwiczeń duchownych św. Ignacego Loyoli…

Po przywołaniu jasnego tła odważniej można pytać o kondycję świata, w którym żyjemy. A wydaje się ona (delikatnie mówiąc) nie najlepsza! Na dość mrocznym horyzoncie świata i Polski widać nie tyle obiecywaną przez polityków i globalnych strategów świetlaną przyszłość, co raczej narastające konflikty, nowe poważne zagrożenia (a przecież dotychczasowe są aż nadto dotkliwe). Można się głowić, jak to wszystko rozumieć i co z tym począć!

Znalezione obrazy dla zapytania nawrócenie

Jako uczniowie JEZUSA codziennie mamy tę szansę, by docierać do głównej przyczyny wszystkich udręk ludzkości. Tą przyczyną jest GRZECH, który polega na tym, że BÓG dla nazbyt wielu ludzi – w tym dla osób bardzo wpływowych w różnych obszarach życia społecznego – przestaje być najważniejszym i nieustannym „punktem” odniesienia, a także niewyczerpalnym źródłem POKOJU, nadziei, radości, oraz niepodważalnej sankcji, która w głębi sumień wzmacnia moralny nakaz, by czynić dobro a unikać zła!

Niestety, jeśli ludzie – każdy z osobna i społecznie (za sprawą różnych ideologii, trendów i mód oraz złych duchów) – stają się sami dla siebie jedynym i najważniejszym centrum (kultywowanym, zabsolutyzowanym), to nie dziwmy się, że mamy w świecie to, co mamy; i że staczamy się w otchłań bezsensu, przemocy, destrukcji!

RATUNEK polega na stanięciu w prawdzie: o grzechu, o jego dla nas zabójczym charakterze. To prawda, grzech zdolni jesteśmy dojrzeć i uznać go jako największe zło i zagrożenie dopiero w blasku zwiastowanej wspaniałości BOGA, Jego życzliwych zamiarów wobec nas! Owszem, także doświadczane liczne skutki fundamentalnego grzechu – dają do myślenia, naprowadzają na trop głębszego wglądu w PRAWDĘ, która (bez iluzji, retuszów czy relatywizacji) odzwierciedla Rzeczywistość. 

Niech powyższa refleksja usposobi nas do wsłuchania się w bardzo poważnie brzmiące słowa Jezusa z dzisiejszej ewangelii. A następnie odczytajmy, jakie akcenty kładzie ojciec benedyktyn, codziennie objaśniający liturgiczne czytania.

Jezus przemówił tymi słowami: Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo budujecie groby prorokom i zdobicie grobowce sprawiedliwych, i mówicie: Gdybyśmy żyli za czasów naszych przodków, nie bylibyśmy ich wspólnikami w zabójstwie proroków. Przez to sami przyznajecie, że jesteście potomkami tych, którzy mordowali proroków. Dopełnijcie i wy miary waszych przodków! (Mt 23,27–32).

„Właściwie trudno o mocniejsze słowa krytyki: podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa (Mt 23,27). Może dlatego trudno jest te słowa odnieść do siebie. Jednak naprawdę warto to zrobić, aby dać szansę nawróceniu, jakie się powinno w nas dokonać.
Na co wskazuje dzisiaj Pan Jezus jako na przejaw obłudy? Akcent pada na dbałość o zewnętrzne pozory: z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości (Mt 23,28). Choroba polega na braku wewnętrznej prawdy. Wydaje się, że słowa odnoszące się do kultu proroków wskazują na taką nieprawdę. Dlaczego? Dlaczego mniemanie uczonych w Piśmie i faryzeuszy, że gdyby żyli za czasów naszych przodków, nie byliby wspólnikami w zabójstwie proroków (Mt 23,30), potwierdza Panu Jezusowi, że są wiernymi potomkami tych, którzy mordowali? Jest to związane z zasadniczą prawdą: człowiek może być prawdziwy jedynie znając swoją słabość. Można powiedzieć nawet więcej, tylko wówczas, gdy znamy swoją grzeszność i umiemy ją w sobie uznać i przyznać się do niej, kiedy się nią przerazimy, możemy powierzyć się prawdzie i nią żyć. Jeżeli ktoś cały swój wysiłek kieruje ku wykazaniu się swoją porządnością, dobrocią, bez świadomości swojej słabości, tak naprawdę chce stłumić w sobie tę słabość, która wcześniej czy później się ujawni. Dlatego Pan Jezus zapowiada im, że dopełnią miary niegodziwości swoich ojców” (autor komentarza).
  • Chyba to wszyscy wiemy, że nie jest łatwo wytropić w sobie – zwłaszcza na co dzień – i nazwać po imieniu grzech fundamentalny. Jest to z jednej strony „rzecz” gruba, a z drugiej… subtelna. Potrzeba do odkrywania jej pomocy Ducha Świętego, uważnego wglądu w siebie, a zatem zatrzymywania się i uciszania… Pomagają też dobre medytacje, rozważania, znakomite teksty, które „przyszpilają”, prześwietlają jak rentgen… Tak mogą zadziałać słowa Jezusa, np. z „ON i ja” (już tu gdzieś cytowane), przykładowo te:

– „Brak gorliwości o moją chwałę, brak uniesienia. Wasze myśli, wasze czyny nie są urozmaicone, brak im owej żywej intencji, by Mi się podobać, by wyciągać do Mnie waszą miłość, tak jak się wyciąga pieszczącą dłoń. Byłoby to życie dla Mnie, a nie dla was… Podnosicie głowę, ale powracacie stale do swego punktu centralnego: egoizmu. Nawet ci najlepsi. Jestem wtedy Istotą oddaloną. Niekiedy Istotą od niedzieli. – Chcę być Istotą wszystkich waszych chwil. Jestem twoim korzeniem: pragnij rozkwitu, który Ja ci przygotowuję. Pragnij owoców – aby je rozdawać. Obserwuj swój wpływ. (…).

Widzisz, co przygasza miłość: to obojętność, to apatia, to bezczynność. Wiele dusz obchodzi się ze Mną tak, jakbym był ciągle umarły. Ale, moja córko, Ja jestem żywy i jestem blisko nich, czekając, by do Mnie przemówiły, by się do Mnie uśmiechnęły, by ich serca leciutko zabiły dla Mnie. Wymagam tak mało. Tak łatwo można Mnie zadowolić. Proszę tylko, aby Mnie zaproszono, a Sam zajmę się przygotowaniem gościny.

Nawet jeżeli nie dotrzymałaś swych zobowiązań, nawet jeżeli upadłaś niżej niż wczoraj, to, jeśli żałujesz, jeśli pogardzasz sobą i przychodzisz powiedzieć Mi o tym, nie bój się uwierzyć, że jesteś w moim sercu, tak wielkim, tak dobrym, tak niepodobnym do serc ludzkich. Jestem Miłosierdziem a nie zawziętością… Niosłem was jak matka, niosąc mój Krzyż. Wyobraź więc sobie z jaką czułością słucham o waszych błędach, wyobraź sobie mój pośpiech w przebaczaniu ich wam… O, czułości Zbawcy, któż mógłby cię pojąć? Kto mógłby nawet słuchać o niej bez gorszenia się?…

Staraj się więc być uważana od czasu do czasu za nicość, widzieć siebie w swoich brakach, w dobru, którego nie wyświadczyłaś, w błędach, których nie chciałaś, a które jednak popełniłaś. Bądź pewna, że nawet wtedy nie zobaczysz wszystkiego: Ja Jeden znam liczbę i ciężar!… A jednak kocham cię: jestem Miłością.

Nie obrażaj Mnie lękiem i ucieczką: właśnie to rani miłość. Lecz wejdź w mój bezmiar, jak małe dziecko, które radośnie ssie i usypia na łonie matki. Odpoczywaj. Nabieraj sił. Raduj się. Wszystko we Mnie jest dla ciebie” (On i ja, t. III, nr 138).

Dobrze robią … trafnie zadane PYTANIA Kilka przykładowych pytań:

  • „Dokąd” dziś wyrywało się moje serce? Dokąd, do kogo najchętniej (spontanicznie) biegły moje myśli, wyobrażenia, pragnienia? Dla kogo dziś pracowałem, trudziłem się i cierpiałem?
  • Co właściwie, a raczej kto motywował mnie dzisiaj w tylu różnych działaniach (myślach i dążeniach, słowach i wszelkiej aktywności)? Czy Bóg był w centrum mej aktywności? Czy raczej ja sam, moje potrzeby i egocentryczne plany były najważniejszym motywem i celem moich poczynań?

Kolejne pytania mają charakter ogólny i nawiązują do zdrowego poczucia winy:

  • Co mi się nie podoba w moim dzisiejszym postępowaniu? Co wywołuje we mnie niezadowolenie, wyrzut sumienia?
  • W których myślach, słowach i czynach zawiodłem mojego Boga i moich bliźnich? Sprawiłem im przykrość?
  • Czy zważałem na natchnienia Ducha Świętego? Które podjąłem, które zlekceważyłem?
  • Czy miałem w minionym dniu dłuższe chwile radości albo smutku? Kto stoi za tymi stanami tak różnymi?
  • Czy zwracałem się dziś do Boga? Jak często? Czy tęskniłem za modlitwą czy raczej od niej uciekałem?
  • Czy życie i cała moja aktywność jawi mi się jako sensowna czy jako banalna i bez większego znaczenia?

Parę pytań o relacje z bliźnimi:

  • Czy dobrze myślałem o moich bliźnich? Czy żywiłem wobec nich szacunek, wyrażałem moje uznanie? Czy przeciwnie – czułem satysfakcję, poniżając innych, w myślach i słowach? Konkretnie?
  • Kogo i za co szczerze dzisiaj pochwaliłem? Kogo zganiłem, w oczy lub poza?
  • Czy dla każdej osoby mam cześć niezachwianą i czy pamiętam, że Serce Ojca zakochane jest w każdej ludzkiej osobie?

Można spróbować popatrzeć na siebie cudzymi oczyma, pytając:

  • Co bliskie osoby powiedziałyby, obserwując moje dzisiejsze postępowanie? Za co by mnie pochwalili? Za co zganili?
  • Czy jestem uważny na ich „zwrotne komunikaty”? Co je cieszy, co je rani we mnie?
  • Czy osoby dziś spotkane utwierdziły się w poczuciu swej godności i wartości? Czy chętnie spotkają się ze mną ponownie?
  • Czy zważałem na sygnały, że ktoś oczekuje poważnej rozmowy czy innej pomocy?
  • Wobec nieprzyjaciół: Jak radziłem sobie z okazaną mi niechęcią, lekceważeniem, wrogością? Kogo się radziłem, jak reagować na doznane zło, krzywdę; czy wsłuchiwałem się możliwie od razu w Jezusowe zalecenia z Kazania na Górze? (por. Mt 5-7).

Jest pewien kryształ, który nazywa się „opal Labradoru”.
Opal Labradoru
Na pierwsze wejrzenie jest on matowy i nie widać w nim nic szczególnego. Kiedy jednak obraca się nim powoli pod światło, wtedy w pewnym momencie przechodzi przez niego promień i dobywa jego piękno i blask. Każdy człowiek, nawet najbardziej „matowy”, szary czy nawet pełen wad – jest jak ów opal Labradoru. Trzeba go wziąć pod światło Boskiej Miłości, a wtedy ujrzymy niepowtarzalne piękno…

Komentarze

komentarze 2 do wpisu “Codziennie nawracać się do BOGA!”
  1. Z „ON i ja”, tom 3 nr 10:
    – 14 lutego 1946. Godzina święta. Myślałam o sprawach finansowych, o podatkach itp…
    – „Czy nie jestem twoim Skarbem wiecznym i nieskończonym? I czy finanse ziemskie nie są potrzebne na bardzo krótką chwilę? Poświęcaj im jedynie odrobinę uwagi, tyle, ile wymaga to, co konieczne, inaczej mogłyby one zawładnąć twoimi myślami, to znaczy głębią twych myśli, która należy do Mnie. Czy nie jesteś szczęśliwa, kiedy należysz do Mnie? Czy znalazłaś gdzieś większą słodycz? Czy nie jesteś ze Mną u siebie? W rodzinie, mój drogi mały wizerunku?
    Niech więc troską twoją będzie to, by zawsze być przy Mnie i przy moich sprawach: mojej chwale, moim Królestwie, mojej woli, moim głodzie dusz, moich najdelikatniejszych pragnieniach. Czy wiesz, czego pragnę dziś wieczorem? Spocząć w tobie… Dlatego bądź cała dla Mnie. Zwiąż swą myśl z moim sercem i z jego cierpieniami. Wtedy będzie Mi się zdawało, że przejmujesz część mojego trudu, że współczujesz ze Mną… Będzie to dla Mnie tak wielką pomocą w samotnym ogrodzie, gdybyś wiedziała!… Nie, nie wiecie, czym jest dla Mnie wasza myśl, bo gdyby tak było, kierowalibyście ją częściej ku waszemu Oblubieńcowi. A jednak używam najczulszych słów by was zachęcić do odpowiedzi. Mimo to, wielu pozostaje z dala ode Mnie, jak od obcego, którego nie chce się dopuścić do udziału w swym życiu.
    Boją się Go nawet przy śmierci. Odchodzą, bo tak trzeba, nie myśląc o tym, by rzucić się w moje ramiona, ramiona Zbawiciela, Wielkiego Przyjaciela, Boga, który zaślubia, Stwórcy, który wszystko w was stworzył! Czy nie byłoby rzeczą naturalną oddać Mu wszystko w radości i wdzięczności?
    Ty, mimo swej małości, wznoś się do Mnie często, jakby czyniąc próby do ostatniego lotu…

  2. Maria Jagoda pisze:

    „Chcę być Istotą wszystkich waszych chwil. Jestem twoim korzeniem: pragnij rozkwitu, który Ja ci przygotowuję. Pragnij owoców – aby je rozdawać. Obserwuj swój wpływ”.

    Kopiuję sobie tę powyższą, niewymowną zachętę Pana i kładę ją na moim sercu i umieszczam w pamięci…, aby wieczorem spojrzeć wstecz na ich całodzienny wpływ.