Pycha jest najgorsza

25 kwietnia 2016, autor: Krzysztof Osuch SJ

Wszyscy wobec siebie wzajemnie przyobleczcie się w pokorę, Bóg bowiem pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje. Upokórzcie się więc pod mocną ręką Boga, aby was wywyższył w stosownej chwili. Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was. Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu! Wiecie, że te same cierpienia ponoszą wasi bracia na świecie. A Bóg wszelkiej łaski, Ten, który was powołał do wiecznej swojej chwały w Chrystusie, gdy trochę pocierpicie, sam was udoskonali, utwierdzi, umocni i ugruntuje. Jemu chwała i moc na wieki wieków! Amen. Krótko, jak mi się wydaje, wam napisałem przy pomocy Sylwana, wiernego brata, upominając i stwierdzając, że taka jest prawdziwa łaska Boża, w której trwajcie. Pozdrawia was ta, która jest w Babilonie razem z wami wybrana, oraz Marek, mój syn. Pozdrówcie się wzajemnym pocałunkiem miłości! Pokój wam wszystkim, którzy trwacie w Chrystusie (1 P 5,5b-14).

  • Poniższe rozważanie jest obszernym fragmentem tego rozważania i dobrze koresponduje z ważnym wątkiem I czytania z święta św. Marka Ewangelisty.

Człowiek pyszny stawia siebie samego w centrum własnej uwagi. Ponadto wywyższa siebie ponad innych ludzi, a nawet ponad Boga. Uważa siebie – przynajmniej w pewnych krytycznych sytuacjach – za lepszego i mądrzejszego od samego Boga (by nie wspomnieć o upodobaniu w górowaniu nad bliźnimi). W końcu, w swym zaślepieniu, pyszny człowiek potrafi zanegować nawet istnienie swego Stwórcy, by tym bardziej nadąć się i rozpanoszyć.

  • Człowiek poddany pysze w szczególniejszy sposób „spokrewnia się” z demonami, które (jako pierwsze) właśnie aktem pychy i odepchnięcia Miłości Stwórcy dogłębnie zdegenerowały swój anielski byt.
  • Człowiekowi, który nie pokornie, i nie zgodnie z Rzeczywistością, ale pysznie myśli o swym Stwórcy i o sobie, też grozi całkowita degeneracja. Piękne i dobre „Boskie stworzenie” – na własne życzenie – staje się „nie-boskie”, niepiękne, niechwalebne, niedobre.
  • Postawa pychy jest dlatego tak porażająca i destrukcyjna, gdyż sytuuje się i panoszy się na najwyższych „poziomach” ludzkiej osoby, to jest w umyśle, w rozumie i woli, która błędnie i arbitralnie decyduje, że chce być radykalnie egocentryczna. Swoista kreatywność, pełna pychy i zdecydowania w zlekceważeniu Samego Stwórcy, nie liczy się z Rzeczywistością.

Test pokory i pychy

Jeden z ważniejszych terenów, gdzie ujawnia się pyszne usposobienie człowieka, to codziennie doświadczane różne ograniczenia i cała gama cierpień. (Tych nigdy nam nie braknie…). Często nie wiemy, co zrobić z tą trudną i bolesną stroną życia. Człowiek pokorny i ufnie powierzający siebie Bogu, znajduje Go we wszystkim, także w tym, co jest trudne. Potrafi też tak szczerze się modlić: „Działaj, Panie, tak jak uważasz za słuszne, albowiem wszystko, co Ty czynisz, ma sens. Chcę prosić tylko o jedno, Ciebie, który pragniesz mego szczęścia, bądź ze mną w każdej chwili, w każdym moim oddechu, gdyż bez Ciebie nic uczynić nie zdołam”.

  • Człowiek pyszny w obliczu trudnych doświadczeń protestuje, krytykuje Boga, szemrze przeciw Niemu, czyni Go swoim podsądnym. Może nie teoretycznie, ale praktycznie i faktycznie hołduje przekonaniu, że na własny temat ma wiedzę lepszą od Boskiej. Dlatego unosząc się pychą, buntuje się przeciw Bogu i twierdzi, że Bóg czegoś nie dopełnił, coś przeoczył; że jego sprawa wymknęła się Bogu spod kontroli; i że z życia pełnego braków, ograniczeń i cierpienia Bóg nie potrafi wyprowadzić niczego dobrego. Tak myśląc, człowiek pyszny bierze swój los w swoje ręce i – by poczuć się lepiej, znośniej – idzie za popędami swego przewrotnego serca (por. Jr 18,11-12).
  • Jeśli w swej niewierze i pysze ktoś odrzuca nadzieję na pełne szczęście w miłosnej komunii z Bogiem, to pozostaje mu upatrywać szansę na lepsze życie w spełnieniu namiętnych dążeń serca – takich jak nierząd, kradzieże, nawet zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość czy traktowanie bliźnich obelżywie. Temu stylowi życia „patronuje” wraz z pychą głupota; czasem zda się bezbrzeżna głupota.

W cytowanym tu już rozważaniu kard. C. M. Martini tak charakteryzuje te dwie spokrewnione skłonności, mieszkające (że tak powiem) w nieczystej połowie podzielonego serca:

Głupota. Greckim odpowiednikiem jest „afrosyne” czy może raczej przymiotnik „afros”, głupi. Poza tym miejscem występuje też w Łukaszowej przypowieści o człowieku, który zebrawszy jednego roku wiele plonów, pomyślał sobie: „Pobuduję większe spichlerze i tam zgromadzę całe zboże… I powiem sobie: Masz wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj!”. A Bóg mu mówi: „Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie” (por. Łk 12, 20).

Owa głupota polega więc na tym, że człowiek czyni sobie plany bez Boga, chce na własną rękę zapewnić sobie spokojne życie, przez które mógłby bezpiecznie przepłynąć, nie zwracając uwagi, że jest słabą gałązką w historii i byle podmuch wiatru może go złamać. „Głupi” był właśnie Dawid w tym momencie, kiedy przechadzając się po tarasie, myślał sobie: „Ja jestem królem, któż więc może wystąpić przeciwko mnie, kto może ml coś zarzucić? Już utrwaliłem swoją sławę w Izraelu, jestem najsprawiedliwszym, najpobożniejszym…”.

Przedostatnia na tej liście – pycha – jest tym, o czym mówi Maryja w Magnificat: Pan „rozprasza ludzi pyszniących się zamysłami serc swoich” (Łk l, 51b). Pycha jest spokrewniona z głupotą, polega ona właśnie na przekonaniu, że można uratować się samemu i twierdzić: „Teraz osiągnąłem już właściwy stopień bezpieczeństwa, spokoju; jestem zdolny zbudować wspólnotę; mam duchowe i duszpasterskie doświadczenie, wreszcie mogę uznać, że jestem kimś wartościowym”. To postawa typowa dla kogoś, kto pomija Boga” 1.

Nie pomijajmy Boga!

Nie pomijajmy Boga! Nie pozwalajmy, by szatan wmawiał nam tę absurdalną i „pyszną głupotę”: «Ty, człowieku, sam wiesz najlepiej! Ty wiesz najlepiej, co w życiowych trudach i cierpieniach jest dla ciebie na pewno dobre, a co na pewno złe». I za co należy się Bogu nagana.

  • Nie żądajmy, by Pan Bóg wszystko z nami konsultował. Raczej świadomi wielkiej Tajemnicy Boga i wielkiej tajemnicy, jaką jest każdy człowiek, nie próbujmy zamieniać się rolami z Boską Opatrznością.
  • To naprawdę Pan Bóg, nasz Dobry Ojciec, lepiej wie, czego nam potrzeba i co posłuży nam bardziej do oczyszczenia serca i rozwoju przyjaźni z Nim.

Liczmy się z tym, że z biegiem lat, gdy przybywa trudów życia i cierpienia, demon tym uporczywiej będzie „wtykał” nam swoją „antykatechezę”. Według niej to właśnie my sami mamy wiedzieć lepiej niż Bóg, co dla nas jest dobre. To my sami lepiej i skuteczniej mielibyśmy zadbać o nasze dobro i szczęście.

  • Sprawdźmy w osobistej refleksji i modlitwie: czy i w jakiej mierze uzurpowaliśmy sobie prawo do krytycznego oceniania Bożej Opatrzności? Ile razy ważyliśmy się nie zgadzać się z wolą Boga wobec nas?
  • Zdajmy sobie jasno sprawę z tego, że wmawiana nam rzekomo lepsza wiedza o tym, co dla nas jest lepsze, nie jest jednak z Ducha Bożego! Jest ona kłamliwa i zatruta demoniczną pychą i demoniczną pretensją, w której nie ma pokory.
  • Zachowajmy umiar w ocenie możliwości danego nam rozumu. Żaden człowiek nie dysponuje pełną wiedzą na swój temat! Owszem, cieszmy się z tego, że uczestniczymy w wiedzy Boga, dzięki której potrafimy odróżniać dobro moralne od zła moralnego. Nie sądźmy jednak, że mamy dość danych, by z Bogiem się wadzić z powodu naszych ograniczeń i cierpień, i by zarzucać Bogu, że coś niesłusznie na nas dopuszcza czy niesprawiedliwie coś nam zadaje!

Jeśli Bóg daje mi i zadaje coś trudnego, to (co najmniej) nie wypada, bym ważył się poprawiać Boga. Przystoi mi pamiętać i rozpamiętywać, że jestem przez Niego tak bardzo obdarowany! Natomiast nie przystoi, bym ja, cały utkany z Jego Miłości, wyrokował, że Bóg się w czymś w odniesieniu do mnie pomylił lub że mnie skrzywdził, bądź, że mnie niszczy, nie sprzyja mi… Takie wyrokowanie bazuje na poważnym błędzie, na pysze – na przecenianiu swych możliwości poznawczych. To demoniczny absurd – traktować Boga jako kogoś, kto nie dość nas miłuje i nie jest wystarczająco zorientowany w naszej sytuacji!

Dobrym zakończeniem dla tego rozważania będzie psalm 131:

Panie, moje serce się nie pyszni i oczy moje nie są wyniosłe.
Nie gonię za tym, co wielkie, albo co przerasta moje siły.
Przeciwnie: wprowadziłem ład i spokój do mojej duszy.
Jak niemowlę u swej matki, jak niemowlę – tak we mnie jest moja dusza.
Izraelu, złóż w Panu nadzieję odtąd i aż na wieki!

**********************************************************************

ANEKS:

POKORA MARYI

O Maryjo, Pan wejrzał na Twoje uniżenie i wielkie rzeczy uczynił Ci (Łk 1, 48–49)i>

„Jeśli nie możesz naśladować czystości Maryi — mówi św. Bernard — naśladuj przynajmniej Jej pokorę. Chwalebną cnotą jest czystość, lecz pokora jest konieczna: do pierwszej odnosi się proste wezwanie: <<Kto może pojąć, niechaj pojmuje>>, do drugiej zaś bezwzględny nakaz: <<Jeśli się nie staniecie jako dziatki, nie wnijdziecie do królestwa niebieskiego>>. A więc czystość otrzyma nagrodę, pokora zaś jest wymagana; bez. dziewictwa można się zbawić, lecz bez pokory jest to niemożliwe. Bez pokory nawet dziewictwo Maryi nie byłoby przyjemne Bogu. Spodobała się Bogu przez dziewictwo, lecz stała się Matką przez swoją pokorę”.

Zalety i najpiękniejsze dary, a także pokuta, ubóstwo, dziewictwo, apostolstwo, samo życie poświęcone Bogu, a nawet kapłaństwo pozostaną jałowe i bezowocne, jeśli nie towarzyszy im szczera pokora, owszem, bez pokory mogą narazić duszę, która je posiada, na prawdziwe niebezpieczeństwo. Im wyższe miejsce chrześcijanin zajmuje w społeczeństwie i w Kościele, im doskonalsze życie obrał, im donioślejsze posłannictwo, które Bóg mu powierzył, tym bardziej powinien zapuszczać korzenie w głębinach pokory. Jak Maryja, według wypowiedzi św. Bernarda, „stała się Matką przez swoją pokorę”, tak owocność życia wewnętrznego i apostolstwa zależeć będzie od pokory i utrzyma się zawsze w proporcji do niej.

Istotnie, tylko Bóg może dokonać w człowieku i przez niego wielkich rzeczy, lecz nie uczyni tego, jeśli nie znajdzie go doskonale pokornym. Tylko pokora jest urodzajną glebą, na której mogą zaowocować dary Boże, a z drugiej strony, tylko pokora ściąga nam łaskę i dary Boże. „Nie masz królowej — mówi św. Teresa od Jezusa — której by chętniej poddał się Król nieba, jak pokora. Z nieba sprowadziła Go do łona Dziewicy” (Dr. d. 16, 2).

  • Jak urocze zaślubiny dziewictwa z pokorą podziwiamy w Tobie, o Maryjo! Tak bardzo podoba się Bogu ta dusza, w której pokora czyni dziewictwo miłym i strzeże go, a dziewictwo dodaje wdzięku pokorze. Nie ma słów, by wyrazić Ci cześć, o Maryjo, bo w Tobie płodność wychwala pokorę, a macierzyństwo sławi dziewictwo… Gdybyś Ty, Maryjo, nie była pokorną, Duch Święty nie byłby zstąpił na Ciebie ani byś nie poczęła za Jego sprawą… Chociaż spodobałaś się Bogu dzięki swojemu dziewictwu, to jednak stałaś się matką dzięki swej pokorze.
    Błogosławionaś, o Maryjo, żeś połączyła pokorę z dziewictwem! Jedyne dziewictwo, którego nie naruszyło macierzyństwo, lecz uczyniło wspanialszym, a równocześnie pokora, której dziewicze macierzyństwo nie przekreśliło, lecz zwiększyło; wreszcie nieporównane macierzyństwo złączone z dziewictwem i pokorą. Z tych trzech: pokory, dziewictwa i macierzyństwa, co jest najcudowniejsze, najbardziej niezrównane i najbardziej niezwykłe? Bez wątpienia wszystkie trzy; wystarczy tylko, o Maryjo, byśmy zechcieli kontemplować w Tobie zdumiewające macierzyństwo Dziewicy lub nienaruszalność Matki; Twoją wzniosłość jako matki Boga lub też Twoją pokorę przy takiej wielkości (św. Bernard).
  • O Maryjo, kto spogląda na Ciebie, doznaje pociechy w każdym utrapieniu, ucisku i przykrości i jest zwycięzcą w każdej pokusie. Kto nie wie, kim jest Bóg, niech ucieka się do Ciebie, i Maryjo. Kto nie znajduje miłosierdzia w Bogu, niech zwraca się do Ciebie, Maryjo, kto nie zgadza się z wolą Boga, niech odda się Tobie, Maryjo. Kto upada wskutek słabości, niech ucieka się do Ciebie, bo jesteś tak można i silna! Kto nieustannie musi walczyć, niech biegnie do Ciebie, bo Ty jesteś morzem spokojnym… Kuszony… niech wzywa Ciebie, bo Ty jesteś matką pokory, i nie ma niczego, co by skuteczniej odrzuciło szatana niż pokora. Niech biegnie do Ciebie, niech zwraca się do Ciebie, o Maryjo! (św. M. Magdalena de Pazzi).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. I, str. 543

Komentarze

Jedna odpowiedź do wpisu “Pycha jest najgorsza”