To Ja jestem, nie bójcie się!
18 kwietnia 2015, autor: Krzysztof Osuch SJPo rozmnożeniu chlebów, o zmierzchu uczniowie Jezusa zeszli nad jezioro i wsiadłszy do łodzi przeprawili się przez nie do Kafarnaum. Nastały już ciemności, a Jezus jeszcze do nich nie przyszedł; jezioro burzyło się od silnego wiatru. Gdy upłynęli około dwudziestu pięciu lub trzydziestu stadiów, ujrzeli Jezusa kroczącego po jeziorze i zbliżającego się do łodzi. I przestraszyli się. On zaś rzekł do nich: To Ja jestem, nie bójcie się! Chcieli Go zabrać do łodzi, ale łódź znalazła się natychmiast przy brzegu, do którego zdążali (J 6,16-21).
Czego, wraz z uczniami, winniśmy się nauczyć z interwencji Jezusa na wzburzonym jeziorze, w środku ciemnej nocy? Co Jezus także nam dzisiaj chce powiedzieć i czym obdarować? Do czego On nas zachęca?
- Pierwsze skromne pouczenie (jakiś pożytek, jakiś owoc – jak powiedziałby św. Ignacy Loyola) dotyczy tego, że kontakt z Jezusem nie zmienia podstawowych warunków bytowania na Ziemi. Gdy się pozna Jezusa, to i tak trzeba nadal pracować, trudzić się. Trzeba liczyć się i mierzyć z różnymi zagrożeniami i przeciwnościami…
- Z drugiej jednak strony widać, jak słowa i działania Jezusa nieustannie wyprowadzały Jego uczniów poza doczesność i kierowały ich myśli i serca ku nadchodzącej Pełni Królestwa Ojca.
- W końcu, dla Jezusa to jest najważniejsze, by otworzyć nas ludzi na wieczność. Wieczne Życie w Domu Ojca jest główną treścią Jego Misji.[…]
[…]Cudowne nakarmienie paru tysięcy ludzi mogło się jawić jako wydarzenie przełomowe. Niestety, okazało się, że po tym wielkim cudzie (po rozmnożeniu chleba i ryb) życie świadków cudu toczyło się podobnie jak dotąd. Wszyscy zatem mogli się czuć jakoś zawiedzeni i rozczarowani, choć widzieli wielkie mesjańskie znaki i choć spotykali się z Kimś naprawdę wielkim.
Nieco dokładniej zobaczmy to na przykładzie wydarzenia opisanego w dzisiejszej perykopie. Dzieje się ono w pewnym powiązaniu z cudownym nakarmieniem pięcioma chlebami i dwoma rybami około pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci!
Cudowne nakarmienie ogromnej rzeszy wywołało u świadków cudu wielki entuzjazm i podziw wobec osoby Jezusa. Z innych przekazów (por. J 6, 15) wiemy, że to właśnie po cudzie o takim charakterze chciano obwołać Jezusa królem. Św. Jan Ewangelista pisze:
A kiedy ci ludzie spostrzegli, jaki cud uczynił Jezus, mówili: Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat. Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę (J 6, 14-15).
Św. Mateusz jakby uzupełnia opis wydarzeń:
On jednak zaraz przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny (Mt 14, 22-24).
Całe rozważanie pod tytułem: ODWAGI! Ja jestem, nie bójcie się! TUTAJ