Najważniejsze Przykazanie

13 marca 2015, autor: Krzysztof Osuch SJ
„Powiedz mi, co ty miłujesz, a ja ci powiem, kim ty jesteś.
Jeśli ziemię miłujesz, ziemią jesteś;
jeśli niebo miłujesz, niebem jesteś,
a jeśli Boga miłujesz, Bogiem jesteś” (św. Augustyn).

Zbliżył się także jeden z uczonych w Piśmie i zapytał Go: Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań? Jezus odpowiedział: Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych.

Rzekł Mu uczony w Piśmie: Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznieś powiedział, bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego. Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary. Jezus widząc, że rozumnie odpowiedział, rzekł do niego: Niedaleko jesteś od królestwa Bożego. I nikt już nie odważył się więcej Go pytać(Mk 12,28b-34).

Bardzo podobne pytanie o „pierwsze ze wszystkich przykazań” znajdujemy u św. Mateusza:

Gdy faryzeusze dowiedzieli się, że Jezus zamknął usta saduceuszom, zebrali się razem, a jeden z nich, uczony w Prawie, zapytał , wystawiając Go na próbę: Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe? On mu odpowiedział: Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy (Mt 22, 34-40).

  • Poniżej przytaczam je w wersji skróconej:

Najważniejszy drogowskaz

(…) Jest dla nas oczywiste, że ludzie szukają sensu. Są go złaknieni, choć nie zawsze tak to nazywają. Nikt, sam z siebie, nie sądzi, że „idzie znikąd donikąd”.

  • Każdy chciałby wiedzieć skąd i dokąd podąża!
  • Chcemy też upewnić się, że dobrze rozgrywamy swoje życie (a nie byle jak); że nie pomijamy czegoś najważniejszego.
  • I że mijając codziennie wiele osób i rzeczy, nie pomijamy i i nie rozmijamy się z Kimś Najważniejszym! Byłaby to największa porażka.

– Jeśli nieznajomość znaków drogowych może kierowcę drogo kosztować…, to co powiedzieć o nieznajomości czy nonszalanckim lekceważeniu tego Przykazania, o którym mówi dziś Jezus!

Praktycznie znaczy to, że co dzień – i to w każdym świadomym działaniu – winniśmy potwierdzać, że nasze wybory wypływają i kierują się ku Bogu jako naszemu największemu Dobru, najbardziej cennemu, cenionemu i miłowanemu!

  • Jeśli takiego imperatywu (już lub jeszcze) nie odczuwamy i nie radujemy się Bogiem jako Najwyższym Dobrem, to powinno zapalać się nam „czerwone światełko” ostrzegawcze!
  • Jeśli treść życia wewnętrznego (uczucia, myśli, pragnienia) i nasze codzienne wybory nie potwierdzają, że to naszego Stwórcę i Ojca cenimy i kochamy całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem, to powinniśmy się poważnie zaniepokoić i zastanowić, by uznać swój bardzo poważny błąd (grzech)!

Powinniśmy się szczerze zasmucić i mocno żałować, gdy Bóg – Najwyższe Dobro i Piękno – przestaje nas fascynować i przyciągać, a Jego miejsce zajmują różne rzeczy, doznania, przemijające wartości…

  • To naprawdę wielki błąd w sztuce życia prawdziwie ludzkiego, gdy mniemamy – otwarcie czy skrycie – że pełnia szczęścia jest (już i jedynie) w intensywnych relacjach z ludźmi, ze światem i wytworami ludzkiej kultury. Tak wielu zdaje się dzisiaj tak żyć i uważać.

Wszyscy bardzo potrzebujemy dopuścić do głosu ważne pytanie zadane przez faryzeuszy: Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?

Na nasze szczęście – niezależnie od różnych zmieniających się okoliczności, trendów i wyrafinowanych (a coraz częściej już brutalnych) nacisków ze strony kreowanych „poprawności” – wciąż blisko nas jest Boski Nauczyciel i Jego niezmienne Prawo! Można je poznać i mądrze mu się poddać. Trzeba jednak zdobyć się na odrobinę cywilnej odwagi wobec zewnętrznych nacisków i manipulacji; należy też wykrzesać w sobie pokorę wobec Prawdy, która (tak pięknie i pociągająco) jaśnieje w głębi ludzkiej osoby, w stworzonym Kosmosie, a także w Historii Zbawienia (w Bożym Objawieniu)!

  • Tchórząc, na pewno daleko nie zajdziemy! A ulegając pysze, z całą pewnością zejdziemy na manowce.
  • Pełnia Prawdy jest w Jezusie Chrystusie – w Jego Wcieleniu, Życiu, Nauczaniu, zbawczej Śmierci i Zmartwychwstaniu! A także w jasno sformułowanym drogowskazie i prawidle sensownego życia: Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego.

Święci to potwierdzają

(…)

  1. Wszyscy Święci nieustannie starali się, by BÓG był nie (jedynie) słownym „ozdobnikiem” ich życia, lecz żeby był naprawdę, i to co dzień od nowa, szukany – z pasją poznawany – i miłowany ze wszystkich sił – a także naśladowany w miłowaniu i pokornej, konkretnej służbie…

  2. Inny aspekt ich więzi z Bogiem, to ich żywa wiara w Niego: ufne oparcie się na Jego Wszechmocy i Dobroci ! Wsparcie się na Bogu, i to niejako całym ciężarem swego bytu, zarazem wspaniałego i biednego – a więc codziennego życia, kreślącego krzywą linię wzlotów, słabości i upadków… oraz zwycięskich powstań…

  3. I na pewno jeszcze to. Wraz z Jezusem, patrząc Jego oczami, Święci i Błogosławieni rozpoznawali i widzieli w każdym człowieku właśnie Jezusa Chrystusa (por. Mt 25,31-46). Widząc Jezusa w każdym człowieku, nie mogli go (Go) nie miłować, cenić, służyć mu i przebaczać…

Jezus Chrystus i Święci robią nam dziś „niezły” rachunek sumienia, to znaczy zapraszają nas do pogłębionego – odformalizowanego – badania siebie, naszych serc, postaw, sposobów rozeznawania i podejmowania decyzji…

  • Mamy się ze sobą „rachować” i badać siebie, tak naprawdę i w pewnym sensie jedynie, w blasku MIŁOŚCI!
  • Tej Miłości, którą – nigdy o tym nie wolno zapomnieć – jako pierwszy zaofiarowuje nam Bóg, Boskie Osoby.
  • I tej Miłości, która zstępując z góry (por. Rz 5,5), zwraca całe nasze jestestwo (umysł, serce, uczucia, siły, talenty) ku Bogu, ku bliźnim.
  • I oczywiście, także ku nam samym jako że i my też – każda i każdy, na ziemi czy w łonie matki – jesteśmy wymarzonym arcydziełem Boskiej Miłości Ojca, Syna i Ducha Świętego.

A w nawiązaniu do ostatniego zdania chciałbym napomknąć o (choćby tylko) tytule mojej nowej książki: „Drogocenni w oczach BOGA. Wszystko jest grą miłości”. We Wstępie „tłumaczę się” – jak najbardziej biblijnie – z takiego tytułu… Pozostawiając na boku nieco … autoreklamy, chcę skorzystać ze sposobności, by ubogacić to rozważanie (a poniekąd i moją książkę) takim oto cytatem, niedawno odkrytym:

„Poza wszelkim cierpieniem i lękiem rozpościera się najważniejszy składnik autorefleksji: drogocenność mojej własnej egzystencji. Moje serce czuje, że moje życie jest wyjątkowe, bez precedensu, bezcenne, a ja opieram się myśli, że można zatracić poczucie jego ostatecznego znaczenia” (A.J. Heschel).

Częstochowa, 25.10.2014 – 2015 AMDG et BVMH o. Krzysztof Osuch SJ

 powiększ okładkęhttp://katalog.wydawnictwowam.pl/?Page=opis&Id=71339

Komentowanie wyłączone.