WALKA DUCHOWA i codzienny RACHUNEK SUMIENIA
30 października 2024, autor: Krzysztof Osuch SJPoniższe rozważanie pochodzi z zakończenia mojej książki (niezbyt obszernej) poświęconej codziennemu rachunkowi sumienia. Choć wyjęte jest z szerszego kontekstu, to jednak przytaczam je (we wersji nieco skróconej) ze względu na dzisiejsze (czw po 30.N) pierwsze czytanie z Listu do Efezjan. A przy sposobności może kogoś (także siebie) zachęcę do refleksji nad regularnym rachunkiem sumienia, a zwłaszcza do praktykowania go.
Są różne powody, dla których wiele osób decyduje się, by codziennie poświęcić jeden kwadrans na rachunek sumienia… (…) Niektóre zostały już jakoś, wprost lub pośrednio, wskazane. Dodam jeszcze jeden: jest nim konieczność prowadzenia umiejętnej walki duchowej. Jest to zadanie na całe życie i na każdy dzień, zaś rachunek sumienia bardzo pomaga dobrze to zadanie wypełniać.
Przed nami stoi wielka szansa. Jest nią uszczęśliwiające nas uczestniczenie w życiu Boskich Osób. Bóg chce tego dobra dla nas w sposób absolutnie pewny. Niestety, złe duchy z całą mocą sprzeciwiają się temu zbawczemu planowi Boga. Toczą przeciw nam uporczywą i podstępną walkę. My zaś stoimy na rozdrożu.
- Nasza sytuacja jest tym bardziej niebezpieczna, iż to my sami jesteśmy też wewnętrznie podzieleni. Cała “najgłębsza głębia” każdej ludzkiej osoby lgnie ku jedności z Bogiem.
- Jednak prawdą jest, że także cały znaczny dział naszych podzielonych serc, zwany starym lub cielesnym człowiekiem w nas, lgnie do wyżycia się i spełnienia w pożądaniach.
- Dosadnie tę naszą dramatyczną sytuację przedstawił św. Paweł w Liście do Rzymian, zwłaszcza w rozdziale siódmym. Natomiast w Liście do Efezjan 6, 10-20 wezwał wszystkich kroczących drogą Chrystusa do przyodziania się w zbroję Bożą i do toczenia zwycięskiej walki z przeciwnymi nam mocami na wysokościach:
W końcu bądźcie mocni w Panu – siłą Jego potęgi. Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich.
Diagnoza jest jasna. W całodziejową walkę z nami wdał się nie lada przeciwnik. Reakcją na ten stan rzeczy winno być z naszej strony pielęgnowanie postawy czuwania i czujności.1
- To sam Jezus Chrystus jako pierwszy nalega: Czuwajcie i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli stanąć przed Synem Człowieczym (Łk 21, 36), zaś św. Paweł jedynie konkretyzuje Jezusowe naleganie:
Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko. Stańcie więc [do walki] przepasawszy biodra wasze prawdą i oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość, a obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej nowiny o pokoju. W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże – wśród wszelakiej modlitwy i błagania. Przy każdej sposobności módlcie się w Duchu! Nad tym właśnie czuwajcie z całą usilnością.
List do Efezjan odsłania w pierwszym rzędzie, to oczywiste, wspaniałe dzieło ocalającej nas miłości Boskich Osób, jednak pod koniec listu św. Paweł nie omieszkał zdemaskować Złego i określić, co należy czynić, by mu nie ulec.
- To prawda, że nigdy nie należy wyolbrzymiać jego siły, ale tym bardziej nie wolno lekceważyć jego złośliwych zamiarów. Należy wystąpić do walki, biorąc wpierw “na siebie pełną zbroję Bożą”(por. Ef 6, 11 i 13).
- Codzienny rachunek sumienia nie stanowi “pełnej zbroi Bożej”, to oczywiste, ale na pewno jest on wielkiej wagi “kwadransem”2, w którym “stajemy do walki, przepasując biodra nasze prawdą”.
Nie ma dla człowieka nic droższego ponad prawdę, nie ma też nic bardziej zagrażającego ponad kłamstwo. Jezus powiedział krótko: poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli. Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli (J 8, 31-32). Praktykując codzienny rachunek sumienia, wydatnie pomagamy sobie żyć w Prawdzie, która tożsama jest z Miłością.
W naszych rozważaniach było dużo o naszej grzeszności i grzechach. Byliśmy jednak dalecy od “demonizowania” człowieka. Nie jesteśmy najpierwszym źródłem nieprawości. Nie człowiek jako pierwszy powziął buntowniczą myśl, a odpowiedzialność za grzechy przez nas popełniane rozkłada się na innych współwinnych.
Wśród sprawców naszego uwikłania w grzech Boże Objawienie wskazuje przede wszystkim upadłych Aniołów (por. Łk 10,17; Ez 28, 1-2.6; 12—19; Iz 14, 12-16), a następnie Pierwszych Rodziców (por. Rdz 3, 1-7). W struktury grzechu wciągani jesteśmy jako uczestnicy danej kultury czy cywilizacji. Słusznie możemy poczuć się odbarczeni przez to, że poważnie warunkuje nas dziedziczna skażoność ludzkiej natury, owa łatwość odwracania się od Boga i brania zła za dobro. Tłumaczy nas w pewnej mierze także presja uparcie szerzonych błędnych ideologii i pogańskiego stylu życia wielu. Jednak w końcu winniśmy uczciwie przyznać, że potrafimy być sprawcami zła.
- Ponosimy osobistą odpowiedzialność za uczynione zło i za zaniedbanie dobra. Unikając skrajnych stwierdzeń – demonizujących człowieka albo go naiwnie uniewinniających – staramy się brać odpowiedzialność za to zło, które dobrowolnie wybieraliśmy w danym dniu.
- Rzetelnie uznajemy przyczynowy związek między swymi grzechami i przykrym poczuciem, że marniejemy: Zaprawdę, nasze przestępstwa i grzechy nasze ciążą na nas, my wskutek nich marniejemy (Ez 33, 10).
- Nade wszystko jednak pielęgnujemy nadzieję na zwycięstwo nad grzechem. Jest bowiem pewne, że ilekroć pytamy Boga: Jak możemy się ocalić?, to On i nam – podobnie jak Izraelitom – za każdym razem odpowie: Na moje życie! […] Ja nie pragnę śmierci występnego, ale jedynie tego, aby występny zawrócił ze swej drogi i żył. Zawróćcie, zawróćcie z waszych złych dróg! Czemuż to chcecie zginąć, domu Izraela?(Ez 33, 11).
Bóg naprawdę jest “miłośnikiem życia” (por. Mdr 11, 26). Jego pasja ocalania człowieka nieustannie podtrzymuje nas w trudnym dziele odnoszenia zwycięstwa nad grzechem, szatanem i nad swym bałwochwalczym egocentryzmem.
********************************************************
1 Jeśli jednak, w jakiejś epoce i w jakiejś osobie, Boże światło zostaje odrzucone, to trzeba się liczyć z rosnącym wpływem Złego, który żąda swoistych ofiar dla siebie; wiek XX w imię demonicznych ideologii złożył w ofierze miliony krwawych ofiar z ludzi Bogu ducha winnych!
2 Zalecaną przez św. Ignacego miarą rachunku sumienia jest kwadrans (15 minut), stąd dla uwydatnienia czegoś istotnego – różni komentatorzy mówią np. o najważniejszym kwadransie czy też kwadransie miłosnej uwagi. W 1978 r. Willi Lambert SJ wprowadził nazwę dla rachunku sumienia: “modlitwa miłującej uwagi”, koncentrując się w ten sposób na wybranym przez siebie aspekcie zagadnienia (por. w: Korrespondenz zur Spiritualität der Exerzitien, 28 (1978) nr 38). Ojciec. Józef Augustyn SJ rozważania o codziennym rachunku sumienia zatytułował Kwadrans szczerości.
Zobacz też: i:
LINKI do mp3:
https://sklep.deon.pl/prod.rachunek-sumienia-szczegolowy-i-ogolny.853.htm
Bardzo Ojcu dziękuję za to rozważanie jakże aktualne w świetle tego czego obecnie doświadczamy tu i teraz. Pozdrawiam serdecznie.
O. J. Verlinde – świadectwo:
Przekonuję się po wielokroć, że każde zetknięcie się z prawdą przynosi pokój. Uświadomiona prawda o sobie samej, choćby tylko w szczątkowo odprawionym rozrachunku sumienia wieczorem, jest dla mnie bardzo ważna, bo porządkująca i pewnie dlatego pojawia się wiele przeszkód, żeby do takiej modlitwy nie podejść. Przekonuję się, że choć to trudne wieczorem, warto zarezerwować sobie chociaż trochę czasu i powalczyć ze zmęczeniem, żeby dobre i złe zdarzenia zobaczyć w prawdzie o sobie i powierzyć Dobremu Bogu. Jest to pewne, że wtedy się spokojniej śpi, a rankiem budzi. I choć nie zawsze się taka praktyka udaje, to się próbuje na nowo. Dobrze, że Ojciec Krzysztof co jakiś czas przypomina. Dziękuję bardzo.
Orędzie, Medugorje, 25 października 2016 r.
„Drogie dzieci! Dziś was wzywam: módlcie się o pokój! Porzućcie egoizm i żyjcie orędziami, które wam daję. Bez nich nie możecie zmienić swojego życia. Żyjąc modlitwą będziecie mieć pokój. Żyjąc w pokoju odczujecie potrzebę dawania świadectwa, bo odkryjecie Boga, o którym teraz myślicie, że jest daleko. Dlatego, dziatki, módlcie się, módlcie się, módlcie się i pozwólcie Bogu, by wszedł do waszych serc. Powróćcie do postu i spowiedzi, abyście zwyciężyli zło w was i wokół was. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.”
Papież FRANCISZEK: diabeł to nie mit
Lidia Mukhamadeeva /Foto Gość
Życie chrześcijańskie jest walką przeciwko diabłu, światu i namiętnościom ciała – powiedział Franciszek podczas porannej Mszy św. w Domu Świętej Marty (30 paźdz. 2014). Komentując fragment z Listu św. Pawła Apostoła do Efezjan (Ef 6,10-20), papież podkreślił, że diabeł istnieje, a my „musimy z nim walczyć”, uzbroiwszy się w prawdę.
Franciszek skoncentrował swoją homilię na słowach św. Pawła, który zwracając się do Efezjan, mówił o życiu chrześcijańskim, posługując się językiem militarnym. Trzeba bowiem bronić życia w Bogu, trzeba wojować, aby się ono rozwijało. Potrzebne są więc moc i odwaga, aby się przeciwstawiać pokusom i aby głosić Ewangelię, trzeba walczyć, by rozwijać życie duchowe. Nie jest to byle jaki konflikt, ale nieustanna walka.
Ojciec święty wskazał, że istnieje trzech wrogów życia chrześcijańskiego: diabeł, świat i ciało, czyli nasze namiętności, będące raną grzechu pierworodnego. Zauważył, że oczywiście zbawienie, które daje Jezus, jest nam darmo dane, ale jesteśmy wezwani, aby go bronić. W tym celu trzeba, jak mówi św. Paweł, nałożyć zbroję Bożą. Bowiem broni nas to, co pochodzi od Boga, abyśmy oparli się zasadzkom diabła. „Nie można myśleć o życiu duchowym, chrześcijańskim bez opierania się pokusom, bez walki z diabłem, bez nakładania tej Bożej zbroi, dającej nam moc i broniącej nas” – podkreślił papież.
Nawiązując do słów św. Pawła, ojciec święty zaznaczył, że nasza walka nie jest przeciwstawianiem się czemuś niepozornemu, lecz jest toczona „przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom”, z diabłem i tymi, którzy do niego należą.
Jednocześnie zauważył, że często dziś mówi się, że diabeł jest mitem, jedynie jakąś ideą zła. „Ależ diabeł istnieje i musimy z nim walczyć. Mówi o tym św. Paweł, a nie ja! Mówi o tym słowo Boże. Ale my nie jesteśmy nazbyt o tym przekonani” – stwierdził Franciszek.
Papież wskazał, że do tej Bożej zbroi należy to, na co wskazuje Apostoł: „Stańcie więc [do walki], przepasawszy biodra wasze prawdą”. Tak więc Bożą zbroją jest prawda. Zauważył, że diabeł jest kłamcą, ojcem kłamców, ojcem kłamstwa. Przypomniał słowa św. Paweł, że trzeba przepasać biodra prawdą i oblec pancerz, którym jest sprawiedliwość. Tak więc nie można być chrześcijaninem, jeśli nieustannie nie dążymy do bycia sprawiedliwymi.
Ojciec święty dodał, że w tym kontekście trzeba sobie postawić pytanie, czy naprawdę wierzymy w Boga, czy tylko częściowo, czy jestem na pół wierzącym i na pół zanurzonym w świecie. Podkreślił, że bez wiary nie można obronić Jezusowego zbawienia. Wskazał, że potrzebujemy tarczy wiary, bo diabeł nie atakuje nas kwiatami, ale „płonącymi strzałami”, żeby nas zabić. Franciszek wezwał zatem, by wziąć „hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże”. Zachęcił też do nieustannej modlitwy, do czuwania „z modlitwą i błaganiami”.
„Życie chrześcijańskie jest walką, przepiękną walką, bo kiedy Bóg wygrywa na każdym etapie naszego życia, to obdarza nas radością, wielkim szczęściem, tą radością, że Pan w nas zwyciężył, z darmowością swojego zbawienia. To prawda, że wszyscy jesteśmy trochę leniwi, nie podejmujemy walki, pozwalamy się owładnąć namiętnościami, zniewolić pewnymi pokusami. Dzieje się tak, bo wszyscy jesteśmy grzesznikami. Ale nie zniechęcajcie się. Bądźmy mężni i mocni, bo Pan jest z nami” – zakończył swoją homilię Franciszek.