Ufnie patrzmy na KRZYŻ!
14 września 2024, autor: Krzysztof Osuch SJCzy należy się tak bardzo dziwić, że niemal całe pole naszej „podręcznej” pamięci i strefa myślenia zostają opanowane dojmującym odczuciem troski, braku i po prostu cierpieniem! Z życiowego horyzontu znika Bóg i Niebo! Liczy się jedynie ta straszna Ziemia i ci straszni – bliscy i dalsi: krewni, towarzysze pracy…, politycy, bogacze i wszyscy inni, którzy – jak sądzimy – czynią nasze życie nieznośnym.
W owych dniach podczas drogi jednak lud stracił cierpliwość. I zaczęli mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi: Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli? Nie ma chleba ani wody, a uprzykrzył się nam już ten pokarm mizerny. Zesłał więc Pan na lud węże o jadzie palącym, które kąsały ludzi, tak że wielka liczba Izraelitów zmarła. Przybyli więc ludzie do Mojżesza mówiąc: Zgrzeszyliśmy, szemrząc przeciw Panu i przeciwko tobie. Wstaw się za nami do Pana, aby oddalił od nas węże. I wstawił się Mojżesz za ludem. Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: Sporządź węża i umieść go na wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu. Sporządził więc Mojżesz węża miedzianego i umieścił go na wysokim palu. I rzeczywiście, jeśli kogo wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża miedzianego, zostawał przy życiu (Lb 21,4b-9).
Od góry Hor szli w kierunku Morza Czerwonego, aby obejść ziemię Edom; podczas drogi jednak lud stracił cierpliwość.
Wiemy dobrze, skąd wyszli Żydzi i dokąd podążali. Zostawili za sobą straszną niewolę w Egipcie, zaś przed sobą mieli perspektywę wejścia do Ziemi Obiecanej – pięknej i żyznej. Niestety, niewiele uszli drogi, a już pojawiły się różne trudności, które wystawiły ich na próbę. A w czasie próby ujawniły się w ich umysłach i sercach różne myśli i uczucia. W wielu pojawiła się ochota, by zawrócić do Egiptu, a zatem do niewoli!
My też idziemy do Ziemi Obiecanej. Nazywamy ją Niebem lub Królestwem Bożym. Mamy przed sobą perspektywę życia tak szczęśliwego jak szczęśliwe są Trzy Boskie Osoby! A jednak my też tracimy cierpliwość. Droga wydaje się nam nieraz zbyt długa i trudna. Ponadto, brakuje nam tylu rzeczy i pieniędzy. Jest nam gorzej niż tylu innym ludziom. I co bywa najtrudniejsze: cierpimy fizycznie, psychicznie i duchowo…
- Czy należy się tak bardzo dziwić, że niemal całe pole naszej „podręcznej” pamięci i strefa myślenia zostają opanowane dojmującym odczuciem troski, braku i po prostu cierpieniem! Z życiowego horyzontu znika Bóg i Niebo! Liczy się jedynie ta straszna Ziemia i ci straszni – bliscy i dalsi: krewni, towarzysze pracy…, politycy, bogacze i wszyscy inni, którzy – jak sądzimy – czynią nasze życie nieznośnym.
- Mamy wtedy na myśli (niejako pod ręką) tylko jedno żądanie, że to wszystko powinno się zmienić!
- Ileż razy bywało tak, że Boga przyzywaliśmy jeszcze tylko po to, żeby Go obwiniać za ten nieudany świat i nasze ciężkie życie. Nieraz krytykujemy także Kościół i jego pasterzy – jako „urzędowych” przedstawicieli Boga.
I zaczęli mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi: Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli? Nie ma chleba ani wody, a uprzykrzył się nam już ten pokarm mizerny.
Tyle zostało z całej wizji Boga Przymierza i Ziemi Obiecanej… Lud przestał patrzeć na Boga i poważnie liczyć na Jego plan pomyślnego doprowadzenia do Ziemi opływającej mlekiem i miodem.
Co wtedy może i powinien uczynić Bóg pełen Dobroci? Czy uda Mu się w zwykły sposób oderwać lud od zapatrzenia w niedostatki? Czy możliwa jest jeszcze spokojna rozmowa o dalekosiężnych i wiecznych Planach Boga? Czy da się wyciszyć uczucia goryczy i przywrócić RADOŚĆ, płynącą z coraz bliższej Ziemi Obiecanej? Otóż wydaje się, że nie ma już takiej możliwości! Owszem, jest jeszcze jedna możliwość, ale będzie bardzo boleć! Pozostały Bogu … jedynie – aż strach powiedzieć- kąsające węże, czyli (aż) odebranie życia – niektórym z wędrowców! Musi to być wielki dramat Serca Ojca, który nie może już inaczej dogadać się ze swymi miłowanymi dziećmi.
Zesłał więc Pan na lud węże o jadzie palącym, które kąsały ludzi, tak że wielka liczba Izraelitów zmarła.
Powiedziane jest: że wielka liczba Izraelitów zmarła. Pewno, gdy umierali pierwsi nieliczni – myślano sobie: To normalne. Mówi się trudno. Po prosu, na pustyni trafiają się węże… Dopiero, gdy widać było, że to plaga, lud zaczął myśleć teologicznie. Zlękło się i skruszało serce ludu! Zaczęła wracać im pamięć i myśl – zdolna ogarnąć perspektywę dłuższą niż jeden dzień!
Przybyli więc ludzie do Mojżesza mówiąc: Zgrzeszyliśmy, szemrząc przeciw Panu i przeciwko tobie. Wstaw się za nami do Pana, aby oddalił od nas węże. I wstawił się Mojżesz za ludem.
Zaszła wielka zmiana. Lud wreszcie odkrył i uznał, że zgrzeszył, że poszedł znów – jak w raju – za demonicznym kuszeniem.
- Tak, trzeba nieraz wielkiej pracy Boga i człowieka, by szczerze wyznać: Naprawdę, nie ma powodu, żeby Boga o cokolwiek oskarżać, czynić Mu wyrzuty, stawiać Mu żądania, czynić się mądrzejszym od Niego… Zajmuje nam to nieraz sporo czasu, zanim szczerze powiemy: Bóg jest Wszechmocny i absolutnie Dobry. On prowadzi nas dobrymi drogami, choć bywają one bardzo trudne!
- Tak, Bóg wie, jak – po fatalnej katastrofie w raju – wychowywać lud i znów naprowadzić go na trop niewzruszonego zaufania do swego Stwórcy i Ojca!
Nie wychowa się człowieka do zaufania przez nieustanne spełnianie wszystkich zmysłowych zachcianek i kaprysów. Potrzebne są próby i doświadczenia. Bóg wie, że nie można zajadać się cebulą i mięsem w niewoli egipskiej, i jednocześnie być człowiekiem wolnym – zdolnym do słuchania Boga i wstępowania w strefę Boskiego Życia.
Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: Sporządź węża i umieść go na wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu.
Węże – rzec by można – na wszelki wypadek nie zniknęły, nie zostały cudownie wytrute ! Niech jeszcze nadal kąsają, zgodnie ze swoją naturą! Niech nadal będą plagą, przypominającą, że człowiek tak chętnie wywyższający się ponad Stwórcę – pada od maleńkiego stworzonka! (A wiemy, że bywają inne, znacznie mniejsze, które tak boleśnie przypominają nam o naszej kruchości).
Bóg czyni większy cud. Wystarczy ufnie spojrzeć na dany przez Boga Znak Jego Opatrzności, a jad wężów traci moc zabijania! Znaczy to, że nie może zginąć ten, kto ufa Bogu – Dobremu i Wszechmocnemu! Potrzebny jest wewnętrzny akt serca i znak zewnętrzny, który odsyła do samego Boga!
Sporządził więc Mojżesz węża miedzianego i umieścił go na wysokim palu. I rzeczywiście, jeśli kogo wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża miedzianego, zostawał przy życiu.
Tak jest po dziś dzień! Trwa nasze wędrowanie do Ziemi Obiecanej. Podobnie, jak tamci, zapominamy sobie na czyje słowo wyszliśmy z nicości i dokąd podążamy. Zapominamy o Wielkim Przymierzu z Bogiem, zawartym w Tajemnicy Wcielenia Syna Bożego. Wolimy koncentrować się na niedogodnościach drogi. Próbujemy rozgościć się tutaj; mamy upodobanie w narzekaniu na Boga i na wszystko, co przecież nam dał z zaangażowaniem tak wielkiej miłości i mądrości oraz wszechmocy! Nierzadko z dziwnym upodobaniem nurzamy się w rozgoryczeniu i smutku…
Bóg, nasz Stwórca i najlepszy Ojciec, nie przestaje z nami dialogować! Wiąże Go z nam wieczna i nieodwołalna Miłość – zarazem ojcowska i macierzyńska! Dlatego przyzywa nas nieustannie – z Boską z niezwykłą cierpliwością i delikatnością. Woli, żeby zamiast nas – umierał od jadu naszych ludzkich grzechów Jego wcielony Syn. Jak widać (a jest to niebywałe!), od czasu przyjścia Jezusa Chrystusa zaszła – w stosunku do Starego Testamentu – wielka zmiana! Za nasze grzechy – by je odkupić i unieszkodliwić ich śmiercionośny jad – umiera na Krzyżu Boży Syn!
- Gdy my dziś grzeszymy i grozi nam duchowa śmierć, to wystarczy spojrzeć ufnie na Syna Bożego wywyższonego na KRZYŻU! Wystarczy powiedzieć: Jezu, ufam Tobie!
- Owszem, pozostają nadal trudy drogi. Wciąż pełzają węże, a wśród nich ten – najgroźniejszy: Szatan! Ale oczy nasze patrzą przede wszystkim na odwiecznego Boga i na Syna Bożego, wcielonego w czas i we wszystko, co ludzkie.
- Na Horyzoncie czasu, za granicą tego tu życia i śmierci, jawi się nam Nowe Niebo i Nowa Ziemia! Zaś tam nie będzie już bólu, łez, śmierci, zagrożeń, prób… Będzie Pełnia Życia w Bogu – w Trójcy Przenajświętszej!
Niech każde spojrzenie na Krzyż skutecznie przypomina nam wielkie Prawdy o naszej Drodze do Boga – z Jezusem Chrystusem, który dla naszego zbawienia – umarł i zmartwychwstał. To MY w NIM umieramy dla grzechu i powstajemy do nowego życia w Miłości.
Częstochowa, 13 września 2014 Krzysztof Osuch SJ
Stacja z Jasnogórskiej Drogi Krzyżowej J. Dudy-Gracza
Cała pieśn:
Krzyżu święty, nade wszystko
drzewo przenajszlachetniejsze.
W żadnym lesie takie nie jest,
jedno na którym sam Bóg jest.
Słodkie drzewo, słodkie gwoździe
rozkoszny owoc nosiło.
Skłoń gałązki drzewo święte,
ulżyj członkom tak rozpiętym,
odmień teraz oną srogość,
którąś miało z przyrodzenia.
Spuść lekuchno i cichuchno
Ciało Króla niebieskiego.
Tyś samo było dostojne
nosić światowe zbawienie,
przez cię przewóz jest naprawion
światu, który był zagubion.
Który święta Krew polała,
co z Baranka wypływała.
Niesłychanać to jest dobroć,
za kogo na krzyżu umrzeć.
Któż to może dzisiaj zdziałać,
za kogo swoją duszę dać?
Sam to Pan Jezus wykonał,
bo nas wiernie umiłował.
Chemia ćwiczeń duchowych
◊
Chrześcijańska medytacja czyni szczęśliwym. Takie wnioski przyniosły badania amerykańskiego Thomas Jefferson University przeprowadzone w ramach projektu „Religia, mózg, zachowanie”. W badaniu uczestniczyła grupa osób w wieku od 24 do 76 lat odprawiających siedmiodniowe ćwiczenia duchowe metodą św. Ignacego Loyoli. Zostały one zarówno przed, jak i po zakończeniu rekolekcji przebadane przy pomocy tomografii komputerowej mózgu.
Naukowcy zanotowali u uczestników ćwiczeń duchowych znaczący wzrost obecności dwóch substancji chemicznych: dopaminy i serotoniny. Pierwszą z nich wiąże się z odczuwaniem przez organizm przyjemności, a druga to hormon odpowiedzialny za dobre poczucie. Oczywiście nie oznacza to, że zamknięte rekolekcje w milczeniu służą relaksowi, jednak poczucie bycia szczęśliwym i radosnym na zakończenie tygodnia medytacji i innych praktyk religijnych nie jest obce rekolektantom nie tylko odprawiającym ćwiczenia ignacjańskie i nie tylko w USA.
tc/ rv, aleteia
Tak spontanicznie ! –
Dzielę się rudością płynącą z głębszego poznania Miłości Bożej w tym dniu
– Święta Podwyższenia Krzyża !
Miłości Jezusa płynącej z Krzyża, miłości ukrzyżowanej, Miłości …, która zwycięża,
bo już zwyciężyła przez Zmartwychwstanie ! Dziś pojmuję więcej z tej nauki Krzyża Chrystusowego niż dawniej . Kenoza postawy Jezusa wobec Woli Ojca daje Zbawienie i naprawia wszystko !
ON to zrobił za nas, czego my nie potrafilibyśmy dokonać sami !!!
Uśmiecham się kolejny raz, bo powracają słowa :
” Nie lękaj się Krzyża Mojego, on jest twoim zbawieniem. W nim jest moja Miłość do ciebie. Zechciej Go przyjąć wraz ze Mną . ” – 23/4 2016 r.
Taka jest Miłość Boża i ogrom Jego Miłosierdzia dla człowieka .
Niech Bóg darzy łaską Jego Zwycięstwa i Zmartwychwstania w miłości Jezusa,
pozdrawiam !
Ps. – To radość płynąca z Ducha Bożego, to studnia Samarytanki i jej spotkanie z Jezusem.
Krzyżu Święty, Nade Wszystko, Drzewo Prze-Najszlachetniejsze. W żadnym Lesie
Takie Nie Jest. Jeno Na Którym Sam Bóg Jest !!!!!!!!!!
Kochana Polsko, nie odrzucaj Krzyża !!!!!!
15 .9. 2015 Wspomnienie Matki Bolesnej.
Sydney, Australia
To dobra „data” – Podwyższenie Krzyża Świętego – by wysłuchać to kazanie!
Homilia ks. abp. Stanisława Wielgusa wygłoszona podczas SRRM w Janowie Lubelskim
Ramiona Krzyza rozpoztarte ponad szczyty , dzwigają ludzkośc z otchłani niebytu,
ramiona krzyża tulące swe dzieci,,pragna tulić największych grzeszników
ramiona Krzyża w każdym człowieku są pieczęcia przynależności do Najświętszego Bytu:Boga-Człowieka
człowieku ,to dla Ciebie jedynego, płaczę łzami krwi Miłości
człowieku , gdzie jesteś, ?
Te ramiona są dżwignia podnoszącą z niewoli piekieł
Te ramiona są wyczekującym pragnieniem Ciebie człowiieku
Te ramiona są wywyższeniem w królewskiej Koronie Ciebie grzeszniku
Bo jestes grzeszniku najpiękniejszym i najpotężniejszym stworzeniem
Moim stworzrniem
moim pragnieniem
moją tesknotą
Jezu dziękuję Ci za dzisiejszy dyżur nocny , w szpitalu -w sanktuarium cierpienia i wyzwalającej Miłości ,
15 09 2014 , stalowa wola
lidia
Papież na Anioł Pański: poprzez krzyż Chrystusa przywrócona nam zostaje nadzieja!
◊ W krzyżu Chrystusa objawiła się najwyższa miłość Boga do ludzkości. Jest to znak zwycięstwa, który przywraca nam nadzieję – mówił Papież w rozważaniu przed południową modlitwą maryjną. Dziś Kościół obchodzi święto Podwyższenia Krzyża Świętego.
„Dlaczego konieczny był krzyż? Z powodu ciężaru zła, które trzymało nas w niewoli. Krzyż Jezusa wyraża obie te rzeczy: całą negatywną moc zła i całą pokorną wszechmoc Bożego Miłosierdzia. Krzyż zdaje się orzekać porażkę Jezusa, ale naprawdę znaczy Jego zwycięstwo – mówił Franciszek. – Ci, którzy wyśmiewali Go na Kalwarii, mówili: «Jeśli jesteś Synem Bożym, zstąp z krzyża». Ale prawdziwe było to, co przeciwne: «Właśnie dlatego, że Jezus był Synem Bożym, pozostawał tam, na krzyżu, wierny aż do końca planowi miłości Ojca. Dlatego Bóg wywyższył Jezusa, przyznając Mu powszechne królowanie»”.
Papież podkreślił, że patrząc na krzyż, do którego został przybity Jezus, kontemplujemy znak nieskończonej miłości Boga do każdego z nas i źródło naszego zbawienia. „Z tego krzyża płynie miłosierdzie Ojca obejmujące cały świat” – przypomniał Franciszek.
„Poprzez chrystusowy krzyż zwyciężone zostaje zło, pokonana zostaje śmierć, darowane jest nam życie, przywrócona zostaje nadzieja. To jest bardzo ważne: «poprzez krzyż Chrystusa przywrócona nam zostaje nadzieja!» – podkreślił Ojciec Święty. – Krzyż Jezusa jest naszą jedyną prawdziwą nadzieją! Właśnie dlatego Kościół «wywyższa» krzyż i właśnie dlatego my, chrześcijanie błogosławimy znakiem krzyża. My nie wywyższamy krzyży, ale jedynie chwalebny krzyż Jezusa, znak nieskończonej miłości Boga. Znak naszego zbawienia, droga w kierunku zmartwychwstania. I to jest nasza nadzieja”.
bz/ rv
1 Sztandary Króla się wznoszą,
Już krzyż chwalebny jaśnieje,
Na którym Stwórca człowieka
W człowieczym ciele zawisnął.
2 To na nim Jezus, zraniony
Okrutnej włóczni żelazem,
Oczyścił z winy grzeszników
Strumieniem krwi oraz wody.
3 Wspaniałe drzewo, ozdobne
Purpurą krwi Chrystusowej,
Wybrane, aby na sobie
Unosić ciało najświętsze.
4 Ramiona drzewa szczęśliwe
Dźwigają okup wszechświata;
Szalami wagi się stając,
Wydarły zdobycz Otchłani.
5 Oddajmy pokłon krzyżowi,
Co był ołtarzem ofiary,
Bo na nim Życie umarło,
By śmiercią życie przywrócić.
6 O krzyżu, bądź pozdrowiony,
Jedyna nasza nadziejo!
Zachowaj wiernych od złego
I zniwecz zbrodnie ludzkości.
7 O Trójco, źródło zbawienia,
Niech każdy duch Cię wysławia,
A Ty, przez krzyż odkupionych
Umacniaj łaską na wieki. Amen.