Wynik SĄDU jest przewidywalny! (Mt 25,31-46)
19 lutego 2024, autor: Krzysztof Osuch SJOto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia (2 Kor 6,2b).
Uwaga! Padnie stwierdzenie prawdziwe, ale niemiłe i prowokujące…
Ale nie obawiajmy się, bo od czegoś „nieprzyjemnego” może się zacząć coś naprawdę dobrego.
A oto sama „prowokacja”! Otóż w polu naszego widzenia są obecne wielkie prawdy, które Jezus już nam jednoznacznie odsłonił, a jednak nie robią na nas należytego wrażenia. To znaczy nie wpływają na nasze życie.
- Nie uskrzydlają nas. Nie unoszą nas „wysoko” ponad codzienność z jej typowymi ciężarami i ulotnymi fascynacjami.
- Nie mobilizują nas do wielkodusznego myślenia i cennych działań, które widzimy np. u kanonizowanych świętych…
- Nie są przez nas przeżywane jako niewyczerpalne źródła przypływów radości i fascynującej nadziei na „rzeczy” naprawdę wielkie…
Niestety, niejedna wielka prawda objawiona przez Jezusa NIE jawi się nam majestatycznie i pociągająco!
Może kiedyś tak się jawiła, ale teraz jest inaczej.
Wielki Post – w rozumieniu i zamierzeniu Matki-Kościół i samego Jezusa – jest nam dany jako czas ponownego uwrażliwienia siebie na rewelacyjne prawdy, które ze względu na swój ciężar gatunkowy powinny konkretnie, mocno i stale wpływać na nasze postępowanie! Na sposób myślenia, orientowania się w „terenie” i podejmowania decyzji.
Zaraz te prawdy wypunktuję, ale najpierw (nie szczędząc uwagi i czasu) wyczytajmy je sami z perykopy czytanej w poniedziałek po I. Niedzieli Wielkiego Postu.
„Jezus powiedział do swoich uczniów:
Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych [ludzi] od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie.
Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie.
Wówczas zapytają sprawiedliwi: Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?
A Król im odpowie: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili.
Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie.
Wówczas zapytają i ci: Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie? Wtedy odpowie im: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili. I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego” (Mt 25,31-46).
Zostało nam powiedziane, objawione – i winno być przyjęte z najwyższą uwagą i powagą to:
-
Że Jezus Chrystus z całą pewnością powróci w chwale jako Pan i Sędzia!
-
Że nikt z ludzi nie wywinie się przed oceną (sądem)!
-
Że „strony” będą tylko dwie – na lewo i na prawo!
-
Że jedni usłyszą słodkie i łagodne zaproszenie: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego…
-
a drudzy usłyszą: „Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny…
-
Że sprawiedliwi przeżyją zdumienie i radość,
-
a ci „z lewej strony” – szok i przerażenie!
-
Że jedni i drudzy będą się dopytywać…
-
I że (poniekąd) wszystko (wieczne szczęście albo nieszczęście), koniec końców, zależy od rozpoznania JEZUSA w bliźnich, w każdym człowieku!
-
I że tym człowiekiem, z którym Jezus tak bardzo się utożsamia, jest człowiek w POTRZEBIE: głodny, spragniony, przybysz i bezdomny, nagi, chory, uwięziony… (nie jest to lista zamknięta).
Nie ośmielam się dopisywać „ponaglających” stwierdzeń.
To, co Jezus powiedział, jest nieprawdopodobnie mocne, jasne i bez niedomówień.
Niedomówienia – niczym wygodne furtki dla naszego egoizmu i hołubienia tylko swoich interesów – są (jedynie) po naszej stronie…
Wielki Post jest po to, żeby je likwidować, podejmując słowa Jezusa na modlitwie, w czasie medytacji, lectio divina, w kontemplacji ewangelicznej otwierającej w nas wszystkie kanały poznawcze…
„Człowiek, który – przezwyciężając samego siebie – pochyla się nad ranami swego nieszczęśliwego brata, zanosi do Boga najpiękniejszą i najszlachetniejszą modlitwę, złożoną z ofiary, z przeżywanej i spełnionej miłości, z poświęcenia ciała i duszy… W każdym chorym jest Jezus, który cierpi. W każdym ubogim jest Jezus, który kona.
W każdym ubogim chorym jest Jezus, który cierpi
i kona podwójnie…” (św. o. Pio)
***
Myśli dodane nieco później.
- Gdy Jezus cokolwiek mówi lub dokonuje cudu, to Jemu zawsze chodzi (w tym słowie, czynie, cudzie) o to, by dokonało się nasze spotkanie z Nim, i to „na głębi”. To prawda, tu – w opisie sądu ostatecznego – chodzi Jezusowi o poprawienie jakości naszych międzyludzkich odniesień i spotkań! A więc, żeby wszystkie spotkania człowieka z człowiekiem stały się lepsze – przesycone szacunkiem i ofiarną miłością! Ale to nie jest wszystko, choć już może się to wydawać „szczytem” tego, na czym Jezusowi najbardziej zależy.
- Jezusowi chodzi zapewne także o to, żeby w spotkaniu dwóch ludzkich osób obie mogły przeżyć (a przynajmniej jedna z nich) spotkanie z… samym Bogiem. Chodzi o to, żebyśmy spotykając się i odnosząc się do naszych bliźnich, pamiętali o tym, że to ludzkie spotkanie ma swoje „drugie dno”, a jest nim właśnie spotkanie z samym Bogiem Wcielonym. Spotkanie z człowiekiem i potraktowanie tego oto człowieka – każdego, ale szczególniej ubogiego, w biedzie, w jakimś zagrożeniu i cierpieniu (głód, choroba, więzienie) – jest spotkaniem i (takim czy innym) potraktowaniem… samego Jezusa Chrystusa. A więc Syna Bożego, który „zjednoczył się jakoś z każdym z nas” i tym zjednoczeniem nadał każdej osobie wyjątkową, rzec można, Boską wartość i godność!
To, co najważniejsze już wyraziłem. Jeszcze krótkie dopowiedzenia.
- Czy nie jest tak, że nazbyt przywykliśmy do przekazywania sobie komunikatów „jednowymiarowych”?
- Codziennie mamy do czynienia z morzem informacji i opisów rzeczywistości danej nam w bezpośrednim doświadczeniu. Wmawia się nam (są takie coraz silniejsze nurty cywilizacyjne), że to jest już wszystko, czym możemy się zajmować…
- I oto przychodzi Ktoś z wysoka (por. J 3, 31 i 8, 23) – Wcielony Boży Syn! Okazuje się, że wszystkie Jego słowa i czyny mają w sobie niesłychaną Głębię. Na Nią wskazują, do Niej odsyłają. Tajemniczo Ją skrywają i – choćby na moment, jak w przebłysku – w jakiejś mierze odsłaniają.
- Można zatem powiedzieć, że słowa Jezusa brzmią jak nasze („czysto ludzkie”), a jednak emanuje z nich radykalna inność i wspaniałość: Nieba, Wieczności, Królestwa Ojca!
Wydaje się, że powyższe spostrzeżenia mogą się przydać na progu modlitwy.
Czynność przekroczenia progu modlitwy jest bardzo ważna (o tym na końcu – 2 linki).
Najważniejsze jest to, żeby „za progiem” móc się modlić. Móc spotkać Boga, usłyszeć Jego Słowo.
Kto ma takie oczekiwanie, ten wypatruje „czegoś” naprawdę Boskiego i nie z tego tylko świata!
Nieustanną intencją (gorącym pragnieniem) Jezusa jest to, żebyśmy ze swej strony pozwolili i przyzwolili na to, by On nas zaskakiwał, zdumiewał i olśniewał Życiem Nieba – Boskich Osób; Domem Ojca, w którym mieszkań jest wiele (por. J 14, 2).
Wielowymiarowość-to słowo pomogło mi zrozumieć „błędy” popełniane w relacji z drugim człowiekiem
Jak często nie zauważam albo lekceważę prawdziwe potrzeby drugiego człowieka..,,
🙂 DZIĘKUJĘ 🙂
Uzupełniłem rozważanie. Zapraszam!