Franciszek: Co oznacza dla nas Boże Narodzenie!

21 grudnia 2013, autor: Krzysztof Osuch SJ

Drodzy Bracia i Siostry, dzień dobry!

 To nasze spotkanie odbywa się w duchowej atmosferze Adwentu, która stała się jeszcze bardziej intensywna w związku z przeżywaną w tych dniach i prowadzącą nas do Świąt nowenną przed Bożym Narodzeniem. Dlatego chciałbym wraz z wami zastanowić się nad narodzinami Jezusa, świętem zaufania i nadziei, która zwycięża niepewność i pesymizm. Zaś powodem naszej nadziei jest to, że Bóg jest z nami i nadal ma do nas zaufanie! Bóg przychodzi, aby zamieszkać z ludźmi, wybiera Ziemię jako swoje mieszkanie, aby być z człowiekiem i dać się znaleźć tam, gdzie człowiek spędza swoje dni w radości i cierpieniu. Dlatego ziemia nie jest już jedynie „padołem łez”, ale jest miejscem, w którym sam Bóg umieścił swój namiot, jest miejscem spotkania Boga z człowiekiem, solidarności Boga z ludźmi.

 Bóg zechciał dzielić naszą ludzką kondycję tak dalece, że stał się z nami jedno w osobie Jezusa, który jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Ale jest coś jeszcze bardziej zaskakującego. Obecność Boga pośród ludzkości nie dokonała się na sposób idei, idylliczny, ale w tym realnym świecie, naznaczonym tak często złem, podziałami, okrucieństwem, nędzą, despotyzmem i wojną. Bóg postanowił, by wejść w naszą historię, taką jaką ona jest, z całym ciężarem jej ograniczeń i dramatów. Czyniąc tak ukazał w sposób niedościgniony swoje miłosierne i pełne miłości upodobanie do istot ludzkich. Jest On Bogiem- z-nami. Jezus jest Bogiem-z nami- czy w to wierzycie?[tak!]. Wyznajmy wszyscy wspólnie tę prawdę: Jezus jest Bogiem-z nami! Dziękuję! Od zawsze i na zawsze z nami w cierpieniach i smutkach historii. Narodziny Jezusa ukazują, że Bóg „postawił się” raz na zawsze po stronie człowieka, aby nas zbawić, aby nas podnieść z prochu naszych nieszczęść, naszych trudności, naszych grzechów.

 Stąd pochodzi wielki „dar” Dzieciątka z Betlejem: energia duchowa pomagająca nam, by nie pogrążyć się w naszym trudzie, rozpaczy, smutku, bo to jest energia, która rozgrzewa i przemienia serce. Narodziny Jezusa przynoszą nam w istocie dobrą nowinę, że jesteśmy niezmiernie i każdy z osobna, miłowani przez Boga, a ta miłość nie tylko sprawia, że możemy to poznać, ale daje ten dar, przekazuje go.

 Z radosnej kontemplacji tajemnicy zrodzonego dla nas Syna Bożego możemy wyciągnąć dwa spostrzeżenia.

 Po pierwsze: o ile w Bożym Narodzeniu, Bóg nie objawia się jako ten, który jest wysoko i panuje nad wszechświatem, lecz jako Ten, który się uniża, zstępuje na ziemię, jako mały i ubogi, to znaczy, że aby być podobnymi do Niego nie możemy stawiać siebie ponad innych, lecz uniżyć się, być gotowymi do posługiwania, stać się małymi z małymi i ubogimi z ubogimi. To coś ohydnego, kiedy widzimy chrześcijanina, który nie chce się uniżyć, służyć, chrześcijanina, który wszędzie się pyszni! To wstrętne, to nie chrześcijańskie! To pogańskie! Chrześcijanin powinien służyć, uniżyć się. Sprawmy, aby ci nasi bracia i siostry nigdy nie czuli się samotni!

 Po drugie, jeśli Bóg przez Jezusa, związał się z człowiekiem tak dalece, że stał się jednym z nas, to znaczy, że cokolwiek uczyniliśmy bratu i siostrze, uczyniliśmy to Jemu. Przypomniał nam o tym sam Jezus: ten, kto nakarmił, przyjął, nawiedził, umiłował jednego z tych najmniejszych i najuboższych z ludzi, uczynił to Synowi Bożemu.

 Powierzmy się matczynemu wstawiennictwu Maryi, Matki Jezusa i naszej, aby nam pomogła w tym już tak bliskim okresie Świętego Bożego Narodzenia rozpoznać w obliczu bliźniego, zwłaszcza osób najsłabszych i zepchniętych na margines, obraz Syna Bożego, który stał się człowiekiem. Dziękuję.

 

Zostaw odpowiedź

Musisz się zalogować aby móc komentować.