Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?
26 maja 2023, autor: Krzysztof Osuch SJPiotr, który miał przewodzić wspólnocie Kościoła, przerobił jedną z najtrudniejszych i najwspanialszych lekcji: poznał gorzki smak poważnego upadku; poznał też przesłodki smak Jezusowej miłości! Osobiście doświadczył, jak miłość Zbawiciela jest wierna, delikatna i potężna. Jego upadek stworzył (poniekąd) okazję do tego, by Piotr mógł przylgnąć do Jezusa jeszcze mocniej, jak najmocniej; być może mocniej niż nieskalany i subtelny Jan Ewangelista.
Gdy Jezus ukazał się swoim uczniom i spożył z nimi śniadanie, rzekł do Szymona Piotra: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci? Odpowiedział Mu: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego: Paś baranki moje. I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie? Odparł Mu: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego: Paś owce moje. Powiedział mu po raz trzeci: Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie? Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: Czy kochasz Mnie? I rzekł do Niego: Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego Jezus: Paś owce moje. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz. To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to rzekł do niego: Pójdź za Mną! (J 21,15-19).
Jezus odbudowuje zaufanie
Sceneria rozmowy Jezusa z Piotrem jest pełna uroku. Wschodzi słońce nad Jeziorem Tyberiadzkim, pali się jeszcze ognisko rozpalone przez samego Jezusa Zmartwychwstałego. Siedmiu Apostołów przeżywa radosny szok: oto Mistrz jest znowu z nimi; dzięki Niemu mieli udany połów. Pewno trochę obawiali się, czy Mistrz nie zgani ich za to, że mimo wyraźnego polecenia, by nie opuszczali Jerozolimy, oni i tak poszli łowić ryby (dość daleko od Jerozolimy). Ale wszystko układa się w najlepsze: choć przez całą noc sami nic nie ułowili, to jednak zjedli smaczne „wielkanocne śniadanie”. Kilka rybek położył na ognisku Jezus, a resztę przynieśli oni, w nadmiarze, z połowu wyjątkowo udanego.
Ale to nie jest wszystko. Wielka Historia Zbawienia, związana z Paschą – z Przejściem przez Ziemię Syna Bożego, potoczy się dalej. Rozciągnie się na wiele wieków i na miliardy osób w wielu pokoleniach. Sam Zmartwychwstały Pan, cudowny i zwyczajny, zjawia się kolejny raz, by pokierować biegiem ważnych wydarzeń. Krok po kroku stwarza warunki do wielkiej misji Kościoła, która trwać będzie aż do skończenia świata.
- Zmartwychwstały Pan – zanim jeszcze wraz z Ojcem ześle Ducha Świętego – sam odbudowuje więzi zaufania, które mocno osłabły w dniu Jego Ukrzyżowania. Jak wiadomo, prawie wszyscy uczniowie w tym dniu zawiedli; poddali się strasznemu lękowi o swoje życie. Ponadto czuli się głęboko zawiedzeni z powodu klęski Mistrza.
To prawda, że była to klęska szczególnego rodzaju; że był to, tak naprawdę,– oprócz wywarcia się siły ludzkich grzechów i nienawiści Złego – także czas triumfu Boskiego Miłosierdzia i szczytowe objawienie Miłości Boga do człowieka. Ale mimo wszystko uczniowie czuli się poranieni przez to, co się wydarzyło; byli zdezorientowani. Nie wiedzieli, jak dalej potoczą się ich losy. W tę ich niepewność – przez 40 dni – wkraczał Zmartwychwstały Jezus. Jego działanie było wielorakie: pocieszał swoich, przywracał nadzieję, budził radość, napełniał mocą; przede wszystkim jednak odbudowywał wzajemne zaufanie i więź miłości.
- Jezus najpierw odzyskał dla ufnej więzi całą wspólnotę Apostołów zebranych w Wieczerniku (por. J 20,19-23; Łk 24,36-49). Potem bardzo indywidualnie, choć w gronie wspólnoty apostolskiej, uczynił to samo w odniesieniu do Tomasza; przywrócił mu zdolność wierzenia i zaufanie. W całkiem wyjątkowy sposób Jezus odbudował relację pełnego zaufania i miłości w odniesieniu do Piotra.
- Możemy mieć nadzieję, że i nas Jezus włączy w serdeczną i bliską wspólnotę miłości z Jego Osobą, mimo wszystkich naszych życiowych błądzeń, grzechów, lęków i niedowierzań.
Powołany grzesznik
Jest oczywiste, że dialog Jezusa z Piotrem wywoływał w nim różne wspomnienia. Przypomniało mu się pierwsze spotkanie, kiedy Jezus powołał go po raz pierwszy. Działo się to w podobnych okolicznościach jak „teraz”: to samo Jezioro, podobna sekwencja zdarzeń, gdy chodzi o połów ryb. Najpierw połów był bezowocny, a potem był obfity (Łk 5,1 nn).
– Wtedy Piotr czuł przerażenie, widząc moc i świętość Jezusa, a także to, że on (Piotr) zostaje włączony, bez własnej woli i inicjatywy, w świat wielkich planów Boga, realizowanych przez Jezusa-Mesjasza. Piotrowi było bardzo trudno znieść zderzenie własnej małości i grzeszności z wybraniem go do bycia narzędziem w ręku Boga.
Teraz, po kilku latach bycia z Jezusem, jest podobnie: Jezus wzywa go jeszcze raz do pójścia za Nim. Wiele się w Piotrze zmieniło, ale słabość i grzeszność – pozostały. Jezus mimo to rozmawia z Piotrem i zaprasza go do definitywnego zaangażowania się w wielką sprawę Kościoła i głoszenia Ewangelii wszystkim narodom.
Teraz Jezus ponownie wybiera Piotra, a Piotr ponownie wybiera Jezusa. Piotr dokonuje wyboru o wiele bardziej świadomie i dojrzalej. Piotr lepiej zna Jezusa i lepiej zna siebie. Wie dobrze, na co (na jaki upadek) go stać, a mimo to gotów jest przyjąć konsekwencje wyboru Jezusa.
Pytania o miłość
Pierwsze pytanie Jezusa o miłość brzmiało: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci? – Piotr pamięta, jak kiedyś zapewniał Mistrza: Choćby wszyscy zwątpili w Ciebie, ja nigdy nie zwątpię. Choćby mi przyszło umrzeć z Tobą, nie wyprę się Ciebie (Mt. 26,33.35). Tym razem Piotr nie popełnia tego samego błędu, by porównywać siebie z innymi, by siebie stawiać wyżej i, w ogóle, by być zbyt pewnym siebie.
- Odpowiedź Piotra brzmi serdecznie i pokornie: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Piotr zapewnia Jezusa o miłości, ale rezygnuje z wszelkich porównań; raczej pokornie prosi Jezusa, by On sam wejrzał w jego serce i zobaczył, jaka jest ta jego miłość.
Pytań Jezusa o miłość było kilka, dokładnie trzy; tyle samo razy Piotr zaparł się Mistrza. Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie? Piotr pojął w lot, co Jezus miał na uwadze, gdy o miłość pytał go – raz drugi i trzeci. Jezus nie chciał Piotra upokorzyć – w sensie poniżenia go. Raczej dał mu szansę pełnej rehabilitacji. Chciał też pouczyć Piotra i nas, że nie ma takiego upadku, z którego nie można by powstać i znowu wejść w krąg zażyłej przyjaźni i miłości Jezusa.
Lekcja trudna i wspaniała
Piotr, który miał przewodzić wspólnocie Kościoła, przerobił jedną z najtrudniejszych i najwspanialszych lekcji: poznał gorzki smak poważnego upadku; poznał też przesłodki smak Jezusowej miłości! Osobiście doświadczył, jak miłość Zbawiciela jest wierna, delikatna i potężna. Jego upadek stworzył (poniekąd) okazję do tego, by Piotr mógł przylgnąć do Jezusa jeszcze mocniej, jak najmocniej; być może mocniej niż nieskalany i subtelny Jan Ewangelista.
- Każdy Piotr, każdy następca św. Piotra, będzie patrzył na wiele słabości i grzechów w Kościele. Będzie musiał umacniać braci w wierze i w miłości, także wtedy gdy upadną, gdy się mocno zachwieją. W charyzmacie Piotra wszystkich czasów jest obecna zdolność jednania z Jezusem tych, którzy się Go (choćby i haniebnie) zaparli.
Zadanie – misja
Dialog odbudowujący zaufanie i miłość kończy się – trzy razy, po każdym pytaniu i odpowiedzi – powierzeniem Piotrowi zadania: Paś baranki moje. Piotr ma być pasterzem, i to podobnym do Jezusa. Ma być prawdziwym pasterzem (por. J 10), a zatem takim, który w sytuacji zagrożenia nie ucieknie, a raczej w razie potrzeby odda swoje życie za owce; szczytem bycia dobrym pasterzem jest męczeństwo. Jezus delikatnie przepowiada Piotrowi, że czeka go właśnie męczeństwo: Gdy byłeś młodszy, sam się przepasywałeś i chodziłeś, dokąd chciałeś. Lecz gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a kto inny cię przepasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz. Rzeczywiście, przyjdzie taki dzień, w którym Piotr w Rzymie odda swe życie za swego Pana. Też na krzyżu, jak Jezus, choć głową w dół, jak twierdzi tradycja.
- Prawdziwa miłość niesie ze sobą wspaniałe przeżycia; jest ona wielkim dobrem i czyni dobro, jednak na tym świecie wiąże się także z poświęceniem, z ofiarą. W dialogu miłości Jezusa i Piotra jest powaga. Otwiera się perspektywa wiernej i trudnej służby.
- My też, gdy idziemy za Jezusem, winniśmy być gotowi przyjąć wyznaczony nam ciężar zadań. Trzeba być gotowym wziąć na siebie „swój krzyż”, który (w końcu) jest jakąś (pewną maleńką) cząstką wielkiego krzyża Zbawiciela. Jednak Jego Krzyż, nasze krzyże – mają zbawczą wartość, służą wielkiej Sprawie zbawienia. Są chwalebne.
*****************************************************************************
[Wnet będziemy uroczyście wspominać Zesłanie Ducha Świętego, czyli wydarzenie, które miało ogromne znaczenie dla rodzącego się Kościoła i dla podjęcia wielkiej misji ewangelizowania wszystkich narodów. To pewno dlatego dzisiaj (w piątek po Niedzieli Wniebowstąpienia) Kościół przypomina inne bardzo ważne wydarzenie, które też konstytuuje Kościół; a jest nim ponowne powołanie Piotra na głowę rodzącego się Kościoła. I to powołanie – na gruncie miłości!]
Ojciec Święty Pius XII nazwał je jedynym ratunkiem dla świata.
1. Pokuta: – zaprzestanie grzechów; – poprawa życia; – intencja pokutna
w pracy, cierpieniach i ofiarach życia codziennego.
2. Różaniec codzienny: zwłaszcza wspólny w rodzinach.
3. Pierwsze soboty miesiąca: – w intencji wynagrodzenia Niepokalanemu
Sercu Matki Bożej za grzechy własne i świata. Przez kolejnych pięć pierwszych
sobót należy: – przyjąć Komunię św. (spowiedź św. nie jest konieczna, wystarczy stan łaski); – odmówić część Różańca Świętego; – przez 15 minut rozmyślać
w zjednoczeniu z Matką Bożą o jednej z 15 tajemnic różańca lub o kilku tajemnicach łącznie. Całość tego nabożeństwa danego na ratunek ludzkości przez Matkę
Najświętszą jest jak gdyby potrójnym sznurem, do którego przywiązana jest kotwica Miłosierdzia Bożego.
Obietnice Matki Najświętszej dla tych, którzy to nabożeństwo przyjmą i przynajmniej 5 pierwszych sobót odprawią:
– tym, którzy to nabożeństwo przyjmą obiecuję ratunek: przyjdę w godzinie
śmierci z całą łaską, jaką dla ich wiecznej szczęśliwości będzie potrzebna; – te dusze
będą obdarzone szczególną łaską Bożą„jako kwiaty przed Tronem Bożym je postawię”
(10.12.1925).
Jestem Najświętszą Panną Różańcową, przyszłam upomnieć ludzkość, aby zmieniła
życie i nie zasmucała Boga ciężkimi grzechami. Niech ludzie odmawiają różaniec i pokutują za grzechy (13.10.1917). Po „Chwała Ojcu…” mówić w różańcu: „O mój Jezu,
przebacz nam, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze
do nieba i dopomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują”.
Zdania wybrane z objawień z Fatimy:
1. „Matka Boża chce więcej dusz dziewiczych, które się z Nią połączą przez ślub czystości”.
2. „Niektóre mody ciężko obrażają Zbawiciela – osobom, które służą Bogu nie
wolno iść za modą – Kościół nie zna mód”.
3. „Kapłani powinni być czystymi, bardzo czystymi. Kapłani winni zajmować
się tylko celami Kościoła i duszami”.
4. „Aby być zakonnikiem, należy być bardzo czystym na ciele i duszy”.
5. „Jeśli ludzie się nie nawrócą, Bóg ześle karę, jakiej świat jeszcze nie widział.
Wszystko leży w waszych rękach. O!gdyby ludzie zechcieli wejść w siebie i żałować za grzechy!”.
Ofiarowanie dobrych uczynków
–„O Jezu, czynię to z miłości dla Ciebie, za nawrócenie grzeszników, za Ojca Świętego i na zadośćuczynienie za grzechy, które obrażają Niepokalane Serce Maryi”.
Modlitwy Dzieci z Fatimy (str. 1).
Jezus pragnie, abym była więcej znana i miłowana. Na koniec moje Niepokalane Serce zatryumfuje!
Echo Medziugorje
Podobnie jak papież Benedykt rozważał ten fragment Ewangelii o. Stanisław Musiał sj. Też pokazał, że Jezus w swej miłości zniża się, dostosowuje do naszej miłości.
I jeszcze jedno. Dobry kaznodzieja, czy autor artykułu, zawsze powinien wyjaśnić użyte pojęcia. Nie można założyć że słuchacz czy czytelnik też je zna. Nawet te podstawowe. Ja przez długi czas dzieciństwa nie rozumiałem co to jest „wcielenie”. czy chodzi o cielę, czy o kolor cielisty? Dlatego wszystkie kazania o wcieleniu były niezrozumiałe. Słuchając, jako dziecko, słów pieśni o Duchu Świętym: … dasz nam … łaskę i duszne zbawienie … – modliłem się, że nie chce być zbawiony, bo kojarzyło mi się to z dusznym pokojem, pełnym dymu papierosowego. Z racji mojego zawodu – nauczyciel akademicki, wysłuchałem wielu referatów. I widzę, że jeżeli referent nie wyjaśni pojęć, to jest to stracone 15 minut.
Dlaczego o tym piszę? Bo chciałem podziękować Ojcu za wyjaśnienie słowa Pascha. Internet też jednoznacznie nie wyjaśnia tego słowa. mam 68 lat, odprawiłem Fundament Ignacjański, a dopiero teraz pojąłem pojęcie Pascha. Dziękuję.
za: ks. Seweryniak: http://www.katolik.pl/chrystus-prawda-boga,24227,416,cz.html?s=3
„W 2006 roku, w trakcie jednej z katechez – skomentował ten fragment Ewangelii Benedykt XVI. „Piotr – mówił wtedy Ojciec święty, nie wahał się wcześniej wyznać: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego…», «Panie, do kogóż pójdziemy, Ty masz słowa życia wiecznego…». Nadeszła jednak chwila, w której także on ulega strachowi, upada, zdradza Mistrza. Szkoła wiary to nie marsz triumfalny, ale droga usiana cierpieniami i miłością, próbami i wiernością, którą należy odnawiać codziennie. Piotr, który obiecywał bezwzględną wierność, poznaje gorycz i upokorzenie zaparcia się: zuchwały na własnej skórze uczy się pokory. Piotr również musi nauczyć się być słabym i potrzebującym przebaczenia. Kiedy wreszcie opada mu maska i pojmuje prawdę swego słabego serca wierzącego grzesznika, wybucha wyzwalającym płaczem skruchy. Po tym płaczu jest już gotów podjąć swoją misję. I oto tego wiosennego ranka nad Jeziorem Genezaret misję tę powierzy mu zmartwychwstały Chrystus”.
Zwraca uwagę bardzo znamienna gra słów… Po grecku słowo fileo wyraża miłość typową dla przyjaźni, czułą, ale nie wszechogarniającą, podczas gdy czasownik agapao oznacza miłość bez zastrzeżeń, całkowitą i bezwarunkową. Jezus po raz pierwszy pyta Piotra: „Szymonie… czy miłujesz Mnie (agapas-me) bardziej aniżeli ci?” Pyta więc tak naprawdę: „Czy miłujesz mnie ową miłością całkowitą i bezwarunkową, która zwie się agape, i która wylała się na świat w moim krzyżu?”.
Przed doświadczeniem zdrady Apostoł niewątpliwie odpowiedziałby: „Tak, Panie, Ty wiesz, miłuję Cię (agapó-se) bezwarunkowo”. Teraz jednak, gdy zaznał gorzkiego smutku niewierności, dramatu własnej słabości, mówi z pokorą: „Panie, kocham Cię (filó-se)”, to znaczy „kocham Cię moją biedną ludzką miłością”. Chrystus nalega: „Szymonie, czy miłujesz Mnie tą całkowitą miłością, jakiej pragnę?” A Piotr znowu powtarza odpowiedź swej pokornej ludzkiej miłości: „Kyrie, filó-se” („Panie, kocham Cię tak, jak potrafię”). Za trzecim razem więc Jezus mówi do Piotra tylko: „Fileis-me?” („Czy kochasz Mnie naprawdę tą swoją ludzką miłością?”). Szymon rozumie, że Jezusowi wystarcza jego biedna miłość, jedyna, do jakiej jest zdolny, a mimo to jest zasmucony, że Pan tak musiał mu to powiedzieć. Odpowiada Mu zatem: „Panie, Ty wiesz, że Cię kocham (filó-se)”.
Co się stało? Bóg dostosował się do człowieka! Właśnie to boskie dostosowanie się dodaje nadziei uczniowi, który poznał cierpienie niewierności. Stąd rodzi się ufność, która czyni go zdolnym do pójścia aż do końca: „To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to rzekł do niego: «Pójdź za Mną!»” (J 21,19). Od tego dnia Piotr „szedł” za Nauczycielem z wyraźną świadomością własnej kruchości; ale nie zrażał się tą świadomością. Wiedział bowiem, że może liczyć na obecność Zmartwychwstałego u swego boku. Od naiwnego entuzjazmu początkowego przylgnięcia, przez bolesne doświadczenie zaparcia się i płacz nawrócenia, Piotr doszedł do powierzenia się temu Jezusowi, który dostosował się do jego ubogiej zdolności kochania.
Piękna wizja Boga i wizja pięknego Kościoła, Kościoła, który rozpoznaje swego Pana podczas posiłku, przez Niego samego przygotowanego, podczas Eucharystii… Kościoła, któremu przewodzi Piotr, pamiętający o swojej słabości – tak jak trzy razy się zaparł, tak trzy razy wyznaje swoją miłość, który zawsze ma pamiętać, że nie idzie do swojej własności („paś owce moje, baranki moje”), bowiem to sam Jezus jest dobrym Pasterzem. Który zawsze ma pamiętać, by strzec nie swoich idei, choćby najwznioślejszych, ale Chrystusowej prawdy Boga”.
ks. Henryk Seweryniak