Te Dni rozjaśniają „noc świata” – Triduum Paschalne
27 marca 2024, autor: Krzysztof Osuch SJTriduum Paschalne – trzy wyjątkowe dni – są sercem całego Roku Liturgicznego i chrześcijańskiego życia. W te dni wchodzimy zarówno w jądro zatrważającej ciemności, przemocy i śmierci, jak też w „eksplodującą” ŚWIATŁOŚĆ, która pokonuje wszelkie zło – mrok, wątpliwości i samą śmierć…
„Prowadzeni przez liturgię, módlmy się do Pana Jezusa, aby świat zobaczył i uznał, że dzięki Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu to, co uległo zniszczeniu, zostaje odbudowane, to, co było stare, odnawia się, i wszystko powraca – jeszcze piękniejsze – do swej pierwotnej doskonałości” – św. Jan Paweł II.
Od Wielkiego Czwartku Kościół przeżywa trzy najważniejsze dni w roku liturgicznym. Zatrzymujemy się i wyciszamy, by świętować Paschę Pana Jezusa. Najpierw odczytujemy znaczenie Paschy Izraelitów. Ich wyjście z ziemi niewoli, zawarcie Przymierza z Bogiem na Synaju i przejście do Ziemi Obiecanej odczytujemy jako zapowiedź (figurę) Wyjścia – Przymierza – Przejścia dokonanego przez Jezusa Chrystusa. Śmierć Jezusa, następująca po Jego wydaniu się w Wieczerniku, i Jego Zmartwychwstanie, następujące po śmierci na Krzyżu, – jawią się nam jako wyjątkowe i jedyne. Tylko Jezus tak jasno mówił, że wyszedł od Ojca i wraca do Ojca.
Żyjemy, aby móc… umrzeć
W Boże Narodzenie kontemplowaliśmy wyjście Jezusa od Ojca i Jego zstąpienie na Ziemię, Jego Wcielenie. Zaś w czasie Triduum Paschalnego odczytujemy rewelacyjne znaczenie przejścia Jezusa z tego świata do Ojca. – My często pogrążeni w „nocy świata” z wielką uwagą wpatrujemy się w te dwie wielkie Noce, które jako dzień zajaśniały…
- Czasem wydaje się nam, że żyjąc na tu na Ziemi, pogrążeni jesteśmy w jakimś nieprzeniknionym mroku, w jakiejś nocy, która bywa bardzo ciemna i ciemnieje coraz bardziej. Noc życia, które przemija i „noc świata”, który przestaje tęsknić za wiekuistą światłością Boga – to bolesna rzeczywistość, z którą nie poradzi sobie nikt sam, w pojedynkę. Wcześniej czy później każdy musi zmierzyć się z własną śmiercią. Kiedyś trzeba zacząć myśleć o niej. Jeśli nie wcześniej, to przynajmniej w starości czy przy poważnym pogorszeniu stanu zdrowia, musimy myśleć o śmierci. – Ale nie tylko wtedy warto i należy myśleć o śmierci.
Mędrcy powiedzieliby nam, że częste myślenie o końcu swego życia to rzecz dobra i zbawienna. Św. Ignacy Loyola radzi to czynić, gdy chcemy dokonać rozsądnego i dobrego wyboru. W Ćwiczeniach duchownych radzi „zastanowić się, jakbym już był w chwili śmierci, nad tą postawą i tą miarą, którą wtedy chciałbym widzieć zastosowaną w tym obecnym wyborze; i dostosowując się do niej całkowicie dokonam mojej decyzji” (ĆD 186).
- Św. Ignacemu nie chodzi o wzbudzanie lęku, gdyż ten jest (bodaj zawsze) złym doradcą. Chodzi o jasne uświadomienie sobie tego, po co żyjemy. A żyjemy po to, aby móc umrzeć. Nie: umrzeć i koniec, ale umrzeć i zacząć żyć naprawdę – w Bogu i Boskim Życiem.
- Rzeczywiście, można za Poetą powiedzieć, że „prawdziwe życie jest nieobecne”.
- Dopiero Jezus wiarygodnie powie o sobie, że jest drogą i prawdą, i życiem (por. J 14, 6); że jest prawdziwą drogą do życia prawdziwego.
Śmierć należy do Życia (a nie na odwrót)
Całe Objawienie Boże, a szczególnie Jezus, na różne sposoby przekonuje nas, że śmierć należy do życia i jest życiu przyporządkowana; a nie na odwrót! Jezus jest tego wybitnie świadomy i pewny; i w imię tej świadomości i pewności, wziętej wprost z serca Boga Ojca, przychodzi do nas i uczy nas umierać.
- Jezus w Swej śmierci widzi po prostu godzinę paschy, czyli godzinę przejścia z tego świata do Ojca. Dlatego Jezus chce uczynić ten decydujący krok. Jest on dla Jezusa źródłem wielkiej radości i głębokiego wzruszenia. Powrót do Ojca, do Jego Chwały – to rzeczywiście przyczyna ogromnej radości. Ale nie tylko to!
- Wejście w śmierć jest dla Jezusa także czymś wyjątkowo trudnym. Umierać bowiem jako ktoś obarczony (i wręcz zmiażdżony) wszystkimi winami ludzkiej rodziny (por. Iz 53), wejść w konfrontację z całą nienawistną logiką demonów (por. Ap 12) i znieprawionych (błądzących) ludzi – to rzecz straszna.
- Trudność i okropność ekspiacyjnego umierania Jezusa widać zarówno w ewangelicznych opisach Jego Męki jak i na cudownie zachowanym Całunie Turyńskim.
Być z Jezusem i wstępować w Jego ślady
Towarzyszymy dziś (w Wielki Czwartek) Jezusowi w Wieczerniku. Wczuwajmy się w Jego głębokie wzruszenie na myśl o bliskim spotkaniu z Ojcem. I uczmy się wzruszać podobnie. Uczmy się jak Jezus, z jasnością umysłu i z płomiennym sercem, rozporządzać swoim życiem. Uczmy się od Jezusa oddawania ziemskiego życia i wchodzenia w trud umierania – choćby i na drzewie krzyża! Dla Jezusa najważniejsze było to, by powrócić do Ojca. By i z życia, i ze śmierci uczynić dar-ofiarę dla Ojca, a także dla wszystkich ludzi – swych braci i sióstr. Jest to imponująca wolność: nie dać się niczemu zatrzymać i zawrócić z paschalnej drogi. Jezus, umiłowany Syn Ojca, wiedział i konsekwentnie wyznawał, że od Boga wyszedł i do Boga idzie.
- Można śmiało stwierdzić, że troską Jezusa – Zbawiciela było (i wciąż będzie) to jedynie, by wszystkich ludzi pociągnąć za Sobą ku Ojcu!
- Największą pasją Jezusa – miłośnika Ojca i miłośnika człowieka – było i jest to jedynie, by skutecznie wprawić wszystkich swych braci w paschalny ruch! Ku Ojcu, ku Życiu. Ku Życiu w Pełni, ku Życiu prawdziwemu.
- W paschalne dni pytajmy Jezusa, gdzie my jesteśmy w naszym myśleniu o życiu i śmierci. Co dla nas bardziej waży? Co czemu jest przyporządkowane? Czy jesteśmy już dość paschalni?
- I jeszcze tak: jakie uczucia wezbrałyby w moim sercu, gdybym miał umrzeć już jutro czy pojutrze? Jakbym się modlił? Czy zachowując wszystkie proporcje, mógłbym streścić sens swojego życia w tym jednym Jezusowym zdaniu: Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca (J 16, 28)?
– Pewno stanięcie, już tu i teraz, oko w oko z własną śmiercią odsłoniłoby wiele braków w Jezusowym, w „paschalnym” zapatrywaniu na życie i na umieranie…
– Zatem dobrze wykorzystajmy dni Triduum Paschalnego.
– Wpatrując się w Jezusa utrudzonego swoją Paschą, swoim Przejściem do Ojca, pytajmy: co ja winienem uczynić (zmienić) w swoim postępowaniu, by jeszcze bardziej przyswoić sobie Jezusowy sposób życia na tym świecie? I Jezusowy sposób odchodzenia z tego świata?
- Ważne postawy stają się naszym udziałem w aktach rozumu, który poznaje i wierzy, przyjmuje Miłość i miłuje Miłość. Dajmy się też ponieść (jeśli się pojawi) fali wielkiej wdzięczności wobec Jezusa za to, że tak dobitnie uczy nas paschalnego zapatrywania na życie!
Prośmy też Jezusa o zdolność do ufnego i wielkodusznego ofiarowania Bogu Ojcu ziemskiego życia i trudów umierania jako „ceny” za najwyższe dobro, jakim jest zjednoczenie z Bogiem i oglądanie Go, jakim jest.
Prośmy, by Jezus gromadzący nas na ucztę ofiarną w Wieczerniku pomnożył w nas pewność tego, że za progiem śmierci czeka na nas Dobry Ojciec, i że On weźmie nas w swe mocne Ojcowskie ramiona.
- Obyśmy, przewidując trwogę umierania i (być może) wielkie osamotnienie, mogli już powtarzać słowa, które Jezus wypowiedział na krótko przed swoją śmiercią: Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie – każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego. Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną (J 16, 32).
Już niedługo skierujemy naszą uwagę na Mękę Jezusa. Będziemy Mu towarzyszyć najpierw w ciemnicy Ogrójca, a jutro na Drodze Krzyżowej… Będziemy Mu współczuć. Ma to sens i jest miłe Jezusowi. Przyjdzie też wnet czas, gdy począwszy od Liturgii Wigilii Paschalnej będziemy (i to przez kilka tygodni) nasycać się radością Pana Zmartwychwstałego…
Teraz zaś, trwając z Jezusem w Wieczerniku, zdumiewajmy się tym, że jest w Nim tyle Dostojeństwa, tyle Pokoju. Niech olśniewa nas także Jego jasna myśl, która wybiega ku całej przyszłości Kościoła; która przewiduje zagrożenia, podziały i z wielką żarliwością modli się za Kościół, za Swą umiłowaną Oblubienicę, za nas! Uczmy się też od Jezusa wielkiej miłości do Kościoła, którego jesteśmy cząstką. Oby żywą i świadomą swej godności!
A oto na zakończenie poetycki wyraz (Karola Wojtyły) Paschalnej Tajemnicy:
MYSTERIUM PASCHALE
1.
Nurtów mijania nie zatrzymasz. Jest ich wiele,
biegną wokół, tworzą pole, w którym przemijasz sam,
pogodzony, bo jednak coś wzbiera,
bo rośnie wokoło świat.
I we mnie
coś zostaje z dziedzictwa i coś z zapowiedzi:
nurt mijania jest też nurtem wzbierania.
Tych nurtów nie wytrzymasz do końca,
pójdą dalej – sam opadniesz poniżej, to wiesz
na pewno
i w proch się obrócisz, to wiesz
na pewno –
istniejesz stale ku śmierci, istniejąc wciąż ku przyszłości,
ona stale wstępuje w twój nurt.
Czy wyzwoli cię z pól przemijania?
czy odbierze istnieniu całą przeszłość i przyszłość zarazem?2.
Mysterium paschale –
tajemnica Przejścia,
w której
jest odwrócony porządek mijania,
gdyż przemija się od życia ku śmierci –
takie jest doświadczenie i oczywistość taka.
Przechodzenie poprzez śmierć ku życiu
jest tajemnicą.
Tajemnica – to zapis głęboki
dotychczas nie odczytany do końca,
poczuwany, niesprzeczny z istnieniem
(czyż nie bardziej sprzeczna jest śmierć?).
Jeśli Ktoś odsłoni ten zapis
i odczyta, i sprawdzi na sobie,
i PRZEJDZIE –
wówczas dotykamy śladów
i przyjmujemy sakrament, w którym pozostał
Ten, co odszedł…
i przemijając nadal ku śmierci,
trwamy w przestrzeni tajemnicy.3.
Nurtów mijania nie zatrzymasz. Jest ich wiele. (…)4.
JEDEN z nas wielu
przeszedł w poprzek wszystkich nurtów mijania
i zmienił kierunek pola, w którym przemija każdy,
samotna wielkość w osnowie całego stworzenia
i niepowtarzalna.
To Przejście nazywa się PASCHA –
mysterium:
biegli naprzód do groty, w której trzymano zwierzęta.
jak w szopie – i podążali z daleka za gwiazdą,
biegli później do grobu, który okazał się pusty
i napełniony światłością,
a potem szli stromo w górę od potoku Cedron w dolinie,
pod urwiskami miasta, na których zadali Mu śmierć.
– I oto wszystkie ogniwa śmierci własnej
(dolina, potok, zbocze, urwisko i wreszcie to miasto)
rozdzielił –
i nie tylko kamień grobowy, lecz całą tę ziemię
odsuwa,
przemieniając poła mijania,
choć nadal spadają tak samo nurty potoku Cedron
i nurt krwi w ciele człowieka nadal steruje
w kierunku śmierci.
Zapoczątkował w nich miejsce urodzin
i miejsce życia odsłonił w każdym człowieku,
które przerasta nurt mijania,
które przerasta śmierć.
To miejsce, światem wzbierającym otoczone,
opiera się śmierci: ono też przyjmuje zmartwychwstanie
jako najprostszą niewiedzę i pełnię wiary,
jako zaczyn,
który wzbieraniu świata zadaje kłam.
(Z: Karol Wojtyła, Poezje i dramaty, Wydawnictwo Znak, Kraków, s. 92-94)
Za (i więcej)
Dziękuję!
Z ON i ja. Rozmowy…, – 1941 – 25 maja. Po komunii. –
„Oddaj się ogołocona z siebie: nie masz nic i jesteś niczym. Kiedy siejesz nasienie, czy to ty stwarzasz drzewo? Jego kwiaty? Jego owoce i setki drzew, jakie ono zrodzi? To Ja. A twoje ciało? Pochodzi ode Mnie. Czy twoje serce, twój umysł pochodzą od ciebie? Nie, ode Mnie. Uważaj się za nagą i za nicość. Swoją nagość robaka połącz z moją pełną zasług nagością u stóp krzyża. Oddaj się tak Ojcu, w skrajnym ubóstwie, ale ufna w nieskończone bogactwo twego Zbawcy, a Ojciec rozpozna w tobie Siebie i Jego Miłość okryje cię.
Ustanawiając Eucharystię widziałem wszystkie komunie. Wszystkie twoje: wczorajszą, dzisiejszą. Staraj się przyjmować je z miłością i dziękować Mi z miłością. Ponieważ oddaję się cały i ty oddaj się cała, nie myśląc nawet, że mogłabyś coś zachować dla siebie”.
(Po nieszporach). – „A gdybym chciał zatrzymać cię u mych stóp przez godzinę, nic do ciebie nie mówiąc, patrząc tylko jak ty na Mnie patrzysz, musiałabyś zachować swoją zwykłą pogodę ducha. Wiesz, że należysz do Mnie, że mogę uczynić z tobą, co zechcę, a ty nie stracisz swego wewnętrznego uśmiechu. Miej tę odwagę miłości. Chciej tylko tego, czego Ja chcę, ponieważ wszystkie moje chcenia pochodzą z miłości. A gdyby niekiedy wydawało ci się to przykre, pomyśl, że wynagrodzisz to sobie później na moim sercu. Myśl częściej o niebie, ponieważ jest ono waszym jutrzejszym mieszkaniem, ponieważ wielu tam na was czeka, ponieważ tam powiększacie moją chwałę akcydentalną. Ależ nie jest pychą myśleć, że się pójdzie do nieba i waszym obowiązkiem jest pójść tam, nie zaniedbywać żadnego sposobu, ponieważ jest to wielkim pragnieniem mojej czułości. Wiesz, kiedy budzisz się w nocy, instynktownie ofiarowujesz Mi to przyjście swojej śmierci, bo ja znam twoją śmierć taką, jaka do ciebie przyjdzie. Wybrałem ją dla ciebie z miłością, tak jak wybrałem ją dla każdego z moich apostołów. Nie lękaj się więc z góry uścisnąć ten ostatni ziemski krzyż, jednocząc go z moim Krzyżem. Uczyń z tego już teraz akt miłości doskonałej, szczęśliwa, że opuścisz swoje ciało aby wejść w moje ramiona. Przypominasz sobie: 'Najpiękniejszym dniem w życiu jest dzień śmierci’. Opuścić swój dom by połączyć się z Oblubieńcem. Opuścić wszystko z radością, bez żalu, aby Mu dowieść swej miłości. Przypominasz sobie to zdanie żołnierza na wojnie: 'Kiedy myślę, że w każdej chwili mogę zobaczyć Boga!’ Pragnij tej wizji Boga. Pragnij jak najwspanialszej rzeczy, jaka może ci się zdarzyć. Wszystkie swe czyny poddaj tym ostatnim chwilom swego odejścia. Prawda, że kiedy wybierałaś się w drogę na inny kontynent, czułaś się jak gdyby inną osobą? Wierz mocno, że w owej chwili ostatniego odjazdu, będziesz miała wszelkie potrzebne łaski, nie do pojęcia teraz, ponieważ Ja nie opuszczam swoich, moje dzieciątko.
Już naprzód ofiarowuj Mi często swoją niecierpliwość w oczekiwaniu na połączenie się ze Mną: z jak wielką radością będę słuchał twego okrzyku!”
cytuję słowa Ojca…
„Podsuwam rozważanie dotyczące wymowy Triduum Paschalnego. Tylko z pozoru jest ono lekko spóźnione…”
Zaiste, że tylko z pozoru.
„Gdyż, to co najbardziej liczy się w życiu,
to wprowadzenie
chociaż
odrobiny szczęścia (przez mądrość)
do życia innych”.
A wtedy – czy nadejdzie ono za wcześnie, czy lekko spóźnione..,
zawsze będzie tą odrobiną szczęścia.
INNy cytat z MISTERIUM PASCHALE Karola Wojtyły:
Karol Wojtyła
Rozważanie o śmierci – za: http://laboratorium.wiez.pl/teksty.php?rozwazanie_o_smierci
(fragmenty)
(…)
II. Mysterium paschale
1.
Nurtów mijania nie zatrzymasz. Jest ich wiele,
biegną wokół, tworzą pole, w którym przemijasz sam,
pogodzony, bo jednak coś wzbiera,
bo rośnie wokoło świat.
I we mnie
coś zostaje z dziedzictwa i coś z zapowiedzi:
nurt mijania jest też nurtem wzbierania.
Tych nurtów nie wytrzymasz do końca,
pójdą dalej – sam opadniesz poniżej, to wiesz
na pewno
i w proch się obrócisz, to wiesz
na pewno –
istniejesz stale ku śmierci, istniejąc wciąż ku przyszłości,
ona stale wstępuje w twój nurt.
(…)
2.
Mysterium paschale –
tajemnica Przejścia,
w której
jest odwrócony porządek mijania,
gdyż przemija się od życia ku śmierci –
takie jest doświadczenie i oczywistość taka.
Przechodzenie poprzez śmierć ku życiu
jest tajemnicą.
(…)
IV. Nadzieja, która sięga poza kres
1.
(…)
Ulicami przechodnie w krótkich bluzach, z włosami, które spadają na kark,
przecinają ostrzem swoich kroków
przestrzeń wielkiej tajemnicy,
jaka rozciąga się w każdym z nich między śmiercią własną i nadzieją:
przestrzeń biegnącą w górę jak głaz słonecznej plamy
odwalony od drzwi grobowych.
2.
W przestrzeni tej, w najpełniejszym świata wymiarze,
JESTEŚ
i wtedy ja mam sens i moje w grób opadanie
i przechodzenie w śmierć –
a rozpad, który mnie czyni prochem niepowtarzalnych atomów,
jest cząstką Twojej Paschy.
(…)
4.
Śmierć jest jednak doświadczeniem kresu
i ma w sobie coś z unicestwienia –
nadzieją odrywam moje „ja”, muszę oderwać,
aby stanąć nad unicestwieniem…
a wtedy zewsząd wołają i nadal wołać będą:
„szalejesz, Pawle, szalejesz!”
– oto zmagam się z sobą samym
i zmagam się z tylu ludźmi o mą nadzieję –
mej nadziei nie potwierdza we mnie
żadne złoże własnej tylko pamięci,
nadziei w zwierciadle mijania nie odtwarza nic,
tylko Twoje Przejście paschalne
zespolone z zapisem najgłębszym mego bytu.
5.
I tak jestem wpisany w Ciebie nadzieją,
poza Tobą istnieć nie mogę –
jeśli własne me „ja” stawiam ponad śmiercią
i wydzieram z gruntu zniszczenia,
to dlatego,
że wpisane jest w Ciebie
jak w Ciało,
które swoją wypełnia moc nad każdym ludzkim ciałem,
by zbudować na nowo me „ja” podjęte na gruncie mej śmierci
konturem tak bardzo odmiennym a przecież najwierniejszym,
w którym ciało mej duszy i dusza ciała zespala się na nowo,
by swój byt – dotąd oparty o ziemię – ostatecznie oprzeć o Słowo
i zapomnieć wszelkiego bólu jak serce uderzone nagłym Wichrem,
którego nie udźwignie żaden na ziemi człowiek
– a lasy pękają w konarach lub nisko u korzeni.
Ten Wicher pchnięty Twą dłonią staje się oto Milczeniem.
[1975]
(Karol Wojtyła, „Poezje i dramaty”, wyd. II, Kraków 1986)