Miłość NIEPRZYJACIÓŁ
23 lutego 2019, autor: Krzysztof Osuch SJSłońce naszej miłości przyćmiewa się dość szybko w zderzeniu z czyimś atakiem na nas. Jezus przestrzega nas, byśmy nie szli bezmyślnie za pierwszym odruchem zranionego serca. Nalega, byśmy nie przyzwalali na niechęć wobec osoby krzywdziciela. W świat pierwszych emocji winien co prędzej wkroczyć nasz rozum i światło wiary. W przeciwnym razie niechęć będzie rosła i, po jakimś czasie, objawi się jako ślepa nienawiść, żądająca odwetu i zemsty.
– Gdyby pierwszy akt czyjejś złości przedstawić symbolicznie jako półokrąg, a naszą niechęć czy nienawiść jako drugi półokrąg, to ich połączenie okaże się dla nas zamkniętym kręgiem i więzieniem. Ten zamykający się krąg może zostać znów otwarty jedynie aktem miłości i przebaczenia względem osoby czyniącej zło. Jeśli tego aktu miłości i przebaczenia zabraknie, to trzeba się liczyć z nakręcającą się spiralą nienawiści i wyniszczających odwetów.
– Przykłady potwierdzające tę prawidłowość znajdziemy zarówno w małych jak i dużych ludzkich społecznościach.
Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski (Mt 5,43-48).
Jezus powiedział do swoich uczniów: Powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. Jeśli cię kto uderzy w [jeden] policzek, nadstaw mu i drugi. Jeśli bierze ci płaszcz, nie broń mu i szaty. Daj każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się zwrotu od tego, który bierze twoje. Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie! Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to dla was wdzięczność? Przecież i grzesznicy miłość okazują tym, którzy ich miłują. I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to dla was wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią. Jeśli pożyczek udzielacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, jakaż za to dla was wdzięczność? I grzesznicy grzesznikom pożyczają, żeby tyleż samo otrzymać. Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych. Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie (Łk 6,27-38).
1. Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują – takie jest wyraźne zalecenie Jezusa, tymczasem dobrze wiemy, że na okazaną nam wrogość reagujemy uczuciami dość dalekimi od miłości. Im bardziej ktoś nas dotknie i zrani, tym większą mamy chęć, by się zrewanżować. Odwet – w myśl zasady: ząb za ząb może się wydać sprawiedliwy. I dlatego bez większego namysłu odpłacamy „pięknym za nadobne”. Oddanie komuś z nawiązką sprawia nam pewną satysfakcję („ale mu dołożyłem”; „ale mu dołożył”). Formy oddawania dokonują się na poziomie emocji i słów. Są to niekończące się potyczki słowne, złośliwości, udowadnianie swej wyższości, surowe osądy itd. Jedno jest pewne, że te przemyślane czy spontaniczne formy reagowania na doznane zło nie mają nic wspólnego z Jezusowym zaleceniem, by nieprzyjaciół miłować (por. Mt 5, 43), by dobrze im czynić, błogosławić i modlić się za nich (por. Łk 6, 28).
- Jezus stawia tamę naszemu niewłaściwemu reagowaniu na zło, stawiając nam przed oczy Dobroć Boga Ojca i zachęcając nas do stawania się doskonałymi jak doskonały jest Ojciec nasz niebieski. Widomym znakiem nieograniczonej życzliwości Boga jest Słońce, które świeci wszystkim, i deszcz, który pada na wszystkich – bez różnicy.
– Słońce naszej miłości przyćmiewa się dość szybko w zderzeniu z czyimś atakiem na nas. Jezus przestrzega nas, byśmy nie szli bezmyślnie za pierwszym odruchem zranionego serca. Nalega, byśmy nie przyzwalali na niechęć wobec osoby krzywdziciela. W świat pierwszych emocji winien co prędzej wkroczyć nasz rozum i światło wiary. W przeciwnym razie niechęć będzie rosła i, po jakimś czasie, objawi się jako ślepa nienawiść, żądająca odwetu i zemsty.
– Gdyby pierwszy akt czyjejś złości przedstawić symbolicznie jako półokrąg, a naszą niechęć czy nienawiść jako drugi półokrąg, to ich połączenie okaże się dla nas zamkniętym kręgiem i więzieniem. Ten zamykający się krąg może zostać znów otwarty jedynie aktem miłości i przebaczenia względem osoby czyniącej zło. Jeśli tego aktu miłości i przebaczenia zabraknie, to trzeba się liczyć z nakręcającą się spiralą nienawiści i wyniszczających odwetów. – Przykłady potwierdzające tę prawidłowość znajdziemy zarówno w małych jak i dużych ludzkich społecznościach.
2. Jezus uświadamia nam, że nienawidzenie prześladowców i złoczyńców nie jest czymś, co musi nas determinować. Jesteśmy wezwani do wolności najwyższej klasy: zło możemy dobrem zwyciężać! Wybór należy do nas. Winniśmy wybrać – po namyśle – to, co nam się podoba i to, co jest prawdziwym dobrem. Taki wybór nie jest jednak czymś jednorazowym; raz wybrawszy, ciągle wybierać muszę – powie Poeta. Nasuwa się pytanie, jak wzmacniać i podtrzymywać nasz wybór miłości jako stałej zasady życia.
- Po pierwsze, trzeba nam gorąco prosić Boga, by On sam wlewał w nasze serca swoją Boską Miłość. Można powiedzieć, że wszystkie prośby z Ojcze nasz (z uwagą wypowiadane) otwierają nas na ład Boskiej Miłości…
- Jeśli proszenie o Boską miłość uznać za coś pierwszego, to czymś najpierwszym jest regularne kontemplowanie wspaniałej miłości Boga Stwórcy i Boga Ojca. Szczególnym objawieniem Pięknej Boskiej Miłości jest Serce Jezusa Ukrzyżowanego. Częste przypatrywanie się Miłości Ojca i Syna, niewątpliwie, zmiękcza twarde ludzkie serce i otwiera je, także dla prześladowców.
- Po trzecie: „Miłości trzeba się uczyć i jeszcze raz uczyć; ten proces nie ma końca! Nienawiść nie potrzebuje instrukcji; wystarczy ją tylko sprowokować” (Katharine Anne Porter). – Próbujmy sobie dopowiedzieć, co to właściwie znaczy: „Miłości trzeba się uczyć i jeszcze raz uczyć; ten proces nie ma końca!”
Czy mamy swoje sposoby wdrażania w konkretne sytuacje i relacje tej miłości, którą Duch Święty rozlewa w naszych sercach? Jaką pomoc w tym względzie stanowi codzienny pięciopunktowy rachunek sumienia? Czymś niezastąpionym w uczeniu się miłości jest naginanie prymitywnych odruchów starego człowieka w nas do Prawa Boskiej Miłości.
– Trzeba nam wciąż na nowo odwoływać się do wielu świateł rozumu i wiary, by „naturę poddać łasce” (H. de Lubac). By nie poddać się żywiołom skażonej natury.
Myślę, że dobrze jest brać sobie do serca choćby taką zachętę:
„Ciągle was pouczam, że ten zwycięża – choćby był powalony i zdeptany – kto miłuje, a nie ten, który w nienawiści depce. Ten ostatni przegrał! A zwyciężył już dziś – choćby leżał na ziemi podeptany – kto miłuje i przebacza, kto jak Chrystus oddaje serce swoje, a nawet życie za nieprzyjaciół swoich” (Ks. Prymas Stefan Wyszyński, rok 1966).
Do czynienia rzeczy trudnych potrzebujemy motywów. Przebaczanie i miłowanie nieprzyjaciół jest rzeczą trudną i nie dzieje się ot tak sobie. W różnych obszarach ludzkiej aktywności obowiązują różne procedury, zapewniające skuteczność.
– W pokonywaniu zła dobrem też obowiązują pewne procedury i toki myślenia.
- Gdy mówię komuś: przebaczam ci, to chcę mu powiedzieć, że patrzę na niego nie poprzez doznane zło, lecz patrzę na niego z Chrystusem i Jego oczami. Uświadamiam sobie, że ten ktoś (krzywdziciel, wróg) jest w oczach Bożych kimś niezmiernie drogim, cennym i godnym szacunku. Każdy człowiek, będąc stworzonym na Boży obraz i podobieństwo, jest arcydziełem Boskiej Miłości i Mądrości i nigdy nie przestaje nim być w swej osobowej głębi!
- To prawda, że czyjeś wrogie akty potrafią bardzo ciążyć, ale ich waga w porównaniu z „wagą” osobowej godności krzywdziciela – jest czymś nieskończenie mniej ważącym. Bardziej niż złość krzywdziciela waży nieskończona Miłość Boskich Osób, „zainwestowana” w każdą ludzką osobę, w tę konkretną osobę!
- Czasem wystarczy pomyśleć, czy mnie nie trafiały się podobne naganne zachowania? – Może nie wszystkie, ale niektóre na pewno tak! …To dobrze, że umiem siebie zrozumieć i nadać mniejsze znaczenie swym raniącym słowom i gestom czy też upadkom. Pozostaje mi podobną taryfę, dla podobnych racji, zastosować do bliźniego, który zachował się nagannie!
Każdy człowiek jest wewnętrznie rozdarty. Choć każdy nosi w sobie wielkie pragnienia, które kierują ku zjednoczeniu z Bogiem i naśladowaniu Ojca w niebie, to przecież także każdy człowiek obciążony jest skażeniem pochodzącym z grzechu pierworodnego. Każdy bywa, nieraz bardzo, kuszony przez podstępnego i inteligentnego szatana. Na każdego oddziałuje tyle złych przykładów. Każdy spotyka się z tyloma prowokacjami – ku czynieniu zła itp. Czy zatem należy tak bardzo dziwić się temu, że ktoś okazał się zaborczym egoistą, że odniósł się do mnie nietaktownie? Że odegrał się na mnie za swoje niepowodzenia? Że zwraca moją uwagę na jego zagubienie i cierpienie?
Na koniec pełna treści myśl Jana Pawła:
„chrześcijańskie przebaczenie nie oznacza po prostu tolerancji, ale jest czymś więcej. Nie jest równoznaczne z zapomnieniem o złu ani też – co byłoby jeszcze gorsze – z zaprzeczeniem zła. Bóg nie przebacza zła, ale przebacza człowiekowi i uczy nas odróżniać sam zły czyn, który jako taki zasługuje na potępienie, od człowieka, który go popełnił, a któremu On daje możliwość przemiany. Podczas gdy człowiek skłonny jest utożsamiać grzesznika z grzechem, zamykając przed nim wszelką drogę wyjścia, Ojciec niebieski zesłał na świat swego Syna, aby otworzyć wszystkim drogę zbawienia. Tą drogą jest Chrystus: umierając na krzyżu odkupił nas z naszych grzechów. Ludziom wszystkich czasów Jezus powtarza: ja cię nie potępiam, idź i nie grzesz więcej (por. J 8, 11).” (…) Potrzebne jest dziś chrześcijańskie przebaczenie, które daje nadzieję i ufność, a zarazem nie osłabia walki ze złem. Trzeba udzielać i przyjmować przebaczenie. Człowiek jednak nie będzie zdolny przebaczyć, jeśli najpierw nie pozwoli, by Bóg mu przebaczył, i nie uzna, że potrzebuje Jego miłosierdzia. Będziemy gotowi odpuścić winy innym tylko wówczas, gdy uświadomimy sobie, jak wielka wina została odpuszczona nam samym” [1].
[1] Jan Paweł II, CHRZEŚCIJAŃSKIE PRZEBACZENIE, Anioł Pański. 29 marca 1998
…
BĄDŹCIE WIĘC DOSKONALI ( MIŁOSIERNI ) JAK OJCIEC WASZ NIEBIESKI…
.MIŁUJCIE WASZYCH NIEPRZYJACIÓŁ I MÓDLCIE SIĘ ZA TYCH, KTÓRZY WAS PRZEŚLADUJĄ;
A TAK BĘDZIECIE SYNAMI OJCA WASZEGO…”
Zatrzymały mnie te słowa:
BÓG NIE MA NIEPRZYJACIÓŁ!!! TAKIE JEST SERCE OJCA!!!
MY WSZYSCY JESTEŚMY JEGO DZIEĆMI -SYNAMI I CÓRKAMI, A MIĘDZY SOBĄ BRAĆMI I SIOSTRAMI.
TA PRAWDA JEST KLUCZEM, ABY PRZYJĄĆ I POKOCHAĆ TE TRUDNE ZAPROSZENIA Z GÓRY BŁOGOSŁAWIEŃSTW! PRAGNĄĆ ICH I DORASTAĆ W NASZEJ DRODZE AŻ W NAS UKSZTAŁTUJE SIĘ „SERCE OJCA”.
WZAJEMNE PRZEBACZANIE JEST OBECNOŚCIĄ BOGA WŚRÓD NAS.
Niedawno na rekolekcjach medytowałam Kazanie na górze z Mateusza,które kończy się SŁOWAMI „JEZUS MÓWIŁ TO JAKO TEN,KTÓRY MA MOC I WŁADZĘ, A NIE JAK UCZENI W PIŚMIE”.
…a więc ja, my mamy moc, aby być miłosiernymi ,ubogim, cierpliwie znoszącymi prześladowania…
To ukochanie błogosławieństw pięknie odczytał św Ignacy :
w Kontemplacji o Dwóch sztandarach Rozmowa końcowa.
P i e r w s z a r o z m o w a skierowana do Pani naszej, żeby mi uzyskała u Syna i Pana swego łaskę, aby mię przyjął pod swój sztandar, najpierw w najwyższym ubóstwie duchowym, a jeśliby się to podobało jego Boskiemu Majestatowi i chciałby mię do tego wybrać i przyjąć, to niemniej i w ubóstwie zewnętrznym. Po drugie w znoszeniu zniewag i krzywd, abym go w nich więcej naśladował, bylebym tylko mógł je znosić, bez czyjegokolwiek grzechu i z upodobaniem jego Boskiego Majestatu. Odmówić przy tym Zdrowa Maryjo.
D r u g a r o z m o w a. Prosić o to samo Syna, aby mi to uzyskał u Ojca i odmówić przy tym Duszo Chrystusowa.
T r z e c i a r o z m o w a. Prosić o to samo Ojca, żeby mi tego udzielił i odmówić Ojcze nasz.
Jego wrażliwe serce naśladujące Jezusa zaznacza, aby modlić się za tych, którzy nam źle czynią znosić zniewagi i krzywdy ..bez czyjegokolwiek grzechu „!
Daj nam Panie, abyśmy… innych… , nieprzyjaciół NIE LUBILI, ALE KOCHALI !!!
AMEN -niech się w nas to staje.
Papież: zemsta nigdy nie rozwiązuje konfliktów
◊
„Zemsta nigdy nie prowadzi do rozwiązania konfliktów” – mówił Papież Franciszek w rozważaniu na Anioł Pański, prezentując jedną z najbardziej rewolucyjnych, jak zaznaczył, zasad chrześcijaństwa. Odniósł się tu do prawa miłości, które przewyższa starożytną zasadę odwetu: „oko za oko i ząb za ząb”. Ojciec Święty podkreślił, że wyrzeczenie się zemsty nie zaprzecza wymaganiom sprawiedliwości. []
„Jezus nie każe swoim uczniom znosić zła, ale wręcz reagować, tyle, że nie innym złem, lecz dobrem. Tylko w ten sposób przerywa się łańcuch zła, i sytuacja rzeczywiście się zmienia. Zło jest bowiem w istocie «brakiem» dobra i nie można wypełnić pustki inną próżnią, ale tylko «pełnią», czyli dobrem. Zemsta nigdy nie prowadzi do rozwiązania konfliktów – mówił Papież. – Dla Jezusa, odrzucenie przemocy może również obejmować rezygnację z tego do czego mamy prawo. Daje On kilka przykładów: nastawienie drugiego policzka, odstąpienie swego płaszcza czy pieniędzy, zgodzenie się na inne wyrzeczenia. Ale ta rezygnacja nie oznacza pominięcia czy też zaprzeczenia wymaganiom sprawiedliwości. Wręcz przeciwnie, miłość chrześcijańska, która przejawia się szczególnie w miłosierdziu stanowi doskonalszą realizację tej cnoty. Jezus chce nas nauczyć dokonywania wyraźnego rozróżnienia między sprawiedliwością a zemstą. Wolno nam szukać sprawiedliwości; naszym obowiązkiem jest czynienie sprawiedliwości. Nie wolno nam natomiast mścić się, ani w żaden sposób podsycać zemsty, jako wyrazu nienawiści i przemocy”.
Papież zaznaczył, że Jezus nie proponuje nowego porządku cywilnego, lecz przykazanie miłości bliźniego, które obejmuje również miłość do nieprzyjaciół. []
„Także wróg jest osobą ludzką, stworzoną jako taka na obraz Boga, chociaż w danej chwili ten obraz pozostaje przyćmiony niegodnym postępowaniem. Kiedy mówimy o nieprzyjaciołach, nie powinniśmy myśleć o ludziach dalekich od nas – podkreślił Ojciec Święty. – Mówimy także o nas samych, możemy bowiem wejść w konflikt z naszym bliźnim, czasem z naszymi krewnymi. Nieprzyjaciółmi są ci, którzy mówią o nas źle, którzy nas oczerniają i nas krzywdzą. Jesteśmy wezwani, aby odpowiedzieć im dobrem, które również ma swoje własne strategie, inspirowane przez miłość”.
bz/ rv
Miłość nieprzyjaciół !
Dlaczego mamy miłwać nieprzyjaciół ?
Jest to wezwanie prowadzące nas na szczyty heroizmu chrześcijańskiego , ale czy potrzeba aż tak
wysoko się wspinać ? Odpowiedż jest oczywista – tak, ponieważ jest to najdoskonalszy sposób naśladowania Boga i kolejny krok na naszej wielkopostnej drodze do przemiany własnego serca,
czyli nawrócenia. Taka miłość upodobnia nas do Boga, który umiłował nas bezgranicznie , gdy jeszcze przez grzech byliśmy Jego nieprzyjaciółmi.
Ps. Słowo na każdy dzień . Ewangelia 2016 r. / 20 luty /.
Nieprzyjaciół nie trzeba lubić, no właśnie, ale trzeba ich kochać po chrześcijańsku.
Są i … TAKIE głosy (rozsądku):
Były szef MSW Niemiec: „Straciliśmy kontrolę. Przyjmowanie imigrantów to ogromny błąd polityczny”. FAZ: „Europa Wschodnia ma rację”
* Femmes chrétiennes et yézidies : les grandes oubliées de l’Europe zdjęcie stąd
Czytaj także: Były doradca Sarkozy’ego w „Le Figaro”: „Europa chełpi się swoją dobrocią. I nie widzi, że jest w trakcie poddawania się najgorszemu rodzajowi niewolnictwa. Islamowi”
Jezu Ufam Tobie !!!!!!
Papież Franciszek w Redipuglii na stulecie I wojny światowej: trzeba umieć zapłakać
Wojna jest szaleństwem, za którym stoją ideologie bądź niepohamowana żądza władzy i pieniędzy wsparta obojętnością wobec drugiego. Mówił o tym Papież odwiedzając cmentarz wojenny w Fogliano di Redipuglia w prowincji Gorycja na północnym wschodzie Włoch. Kryje on prochy stu tysięcy włoskich żołnierzy poległych w pierwszej wojnie światowej.
Przed odprawieniem tam Mszy Franciszek odwiedził też położony nieopodal cmentarz austrowęgierski. Obie nekropolie to pamiątka po zaciętych walkach nad rzeką Isonzo i symbol daniny krwi Wielkiej Wojny, której stulecie wybuchu przypada w tym roku. Warto dodać, że w wojnie tej brali udział krewni obecnego Papieża, a dwóch jego stryjecznych dziadków poniosło w niej śmierć. Włoska minister obrony przekazała zresztą Franciszkowi w czasie uroczystości pamiątkę w postaci karty ewidencyjnej jego dziadka jako poborowego.
W homilii Ojciec Święty nawiązał do opisanej w Księdze Rodzaju zbrodni Kaina – człowieka, którego zawiść poprowadziła do zabicia własnego brata i obojętności na jego los. Właśnie na skrywane motywy agresji zwrócił uwagę Franciszek:
„Chciwość, nietolerancja, żądza władzy… to motywy pobudzające do decyzji o wojnie, a są one często usprawiedliwiane ideologią. Wcześniej jednak jest namiętność, bodziec wypaczony. Ideologia jest usprawiedliwieniem, a gdy nie ma ideologii, to pojawia się odpowiedź Kaina: «Co mnie obchodzi mój brat?». Co mnie obchodzi… «Czyż jestem stróżem brata mego?» (Rdz 4,9). Wojna nikomu nie patrzy w twarz: starszym, dzieciom, matkom, ojcom… «Co mnie to obchodzi?». Nad wejściem na ten cmentarz unosi się szydercze motto wojny: «Co mnie to obchodzi?». Wszyscy ci, którzy tutaj spoczywają, mieli swoje plany, marzenia…, ale ich życie zostało przerwane. Dlaczego? Bo ludzkość powiedziała: «Co mnie to obchodzi?»”.
Ojciec Święty powrócił też do refleksji o trwającej już kolejnej wojnie światowej, tyle że „pokawałkowanej”. Również ona przynosi zbrodnie, masakry, zniszczenia. Zdaniem Papieża medialne doniesienia o nich też powinny nosić tytuł: „Co mnie to obchodzi?”. Ilustrowałby on postawę przeciwną niż ta, której domaga się Jezus, gdy woła o zatroszczenie się o głodnego, spragnionego, przybysza, chorego czy uwięzionego. Tymczasem nad tymi ofiarami dawnych i obecnych konfliktów należałoby zapłakać.
„Także dziś jest wiele ofiar… – mówił dalej Franciszek. – Jak to możliwe? Bo także dziś za kulisami kryją się interesy, geopolityczne plany, żądza pieniędzy i władzy, jest przemysł zbrojeniowy, który zdaje się tak bardzo ważny! I ci planiści terroru, organizatorzy starć, a także przedsiębiorcy zbrojeniowi wypisali w sercach: «Co mnie to obchodzi?». Cechą mędrców jest uznanie błędów, ubolewanie z ich powodu, wyrażenie skruchy, poproszenie o przebaczenie i płacz. Być może spekulujący na wojnie z tym noszonym w sercu «Co mnie to obchodzi?» zarabiają dużo, ale ich zdemoralizowane serce utraciło zdolność do płaczu. Kain nie zapłakał. Nie mógł zapłakać. Cień Kaina obejmuje nas dzisiaj tutaj, na tym cmentarzu. Widać go tutaj. Widać go w historii od roku 1914 aż po dzień dzisiejszy. Widać go także w naszych czasach”.
Mszę na cmentarzu w Redipuglii zakończyła specjalna modlitwa za poległych w tej „bezsensownej rzezi”, jak pierwszą wojnę światową nazwał za Benedyktem XV Franciszek. Z Papieżem liturgię koncelebrowali ordynariusze polowi i kapelani wojskowi z różnych krajów świata. Polskę reprezentował bp Józef Guzdek.
Dzisiejsze spotkanie modlitewne z Papieżem Franciszkiem, to wyraźny znak dla tych wszystkich, którzy mówią, że konflikty zbrojne, przemoc, wojna ich nie obchodzi – powiedział Radiu Watykańskiemu biskup polowy Wojska Polskiego. – Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni. Nikt nie może powiedzieć jak Kain: «A któż mnie ustanowił stróżem mego brata?». Dochodzą do nas głosy z Afryki, Azji, głosy bliskie z sąsiedniej Ukrainy. Leje się krew. Potrzebne jest działanie tych, którzy są odpowiedzialni za rozwiązywanie konfliktów, a więc organizacji międzynarodowych, jak ONZ, ale równocześnie potrzebne jest budzenie świadomości, że żołnierze są strażnikami pokoju i jeśli jest taka potrzeba, to należy udać się w te rejony i jednak pomóc. Rozdzielić zwaśnione strony i powstrzymać tę morderczą dłoń agresora”.
Po zakończeniu uroczystości Franciszek powrócił samolotem do Rzymu.
tc, lg, dg/ rv
Tekst pochodzi ze strony http://pl.radiovaticana.va/news/2014/09/13/papie%C5%BC_franciszek_w_redipuglii_na_stulecie_i_wojny_%C5%9Bwiatowej:_trzeba/pol-825120
strony Radia Watykańskiego
W swojej homilii Ojciec Święty odniósł się do czytanego dziś fragmentu Ewangelii (Łk 6,27-38), w którym Pan Jezus wzywa do miłowania nieprzyjaciół, do modlitwy za tych, którzy nas źle traktują. Podkreślił czasowniki, jakich używa Jezus: miłujcie, czyńcie dobrze, błogosławcie, módlcie się i nie potępiajcie. Chodzi o dawanie siebie, dawanie serca tym właśnie, którzy czynią nam zło, naszym nieprzyjaciołom. To jest nowością Ewangelii.
Franciszek zauważył, iż Pan Jezus ukazuje, że nie jest naszą zasługą jeśli miłujemy tych, którzy nas miłują, bo to czynią także i grzesznicy. Natomiast chrześcijanie wezwani są do miłowania nieprzyjaciół. „Czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka”.
Papież zwrócił uwagę, że Ewangelia jest nowością, za którą niełatwo pójść, ale droga ta jest naśladowaniem Jezusa, jest drogą chrześcijanina, której naucza nas Pan. Dodał, że to wszystko, co radzi nam czynić Pan Jezus możemy czynić jedynie z sercem miłosiernym. Życie chrześcijańskie nie jest bowiem zamknięte w sobie, odwołujące się jedynie do samego siebie. Wychodzi ono, aby dać siebie innym.
Ojciec Święty podkreślił, że Pan Jezus chce od nas, byśmy byli miłosierni i nie sądzili, abyśmy sami nie byli sądzeni, czy też nie zostali potępieni, abyśmy przebaczali, aby zyskać przebaczenie. Franciszek przypomniał, że codziennie odmawiamy „Ojcze nasz” i prosimy: „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”… „To jest życie chrześcijańskie” – stwierdził Franciszek.
Papież nawiązał do niedawno czytanego fragmentu z 1 Listu św. Pawła do Koryntian, w którym mowa, że nauka krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla dostępujących zbawienia. Podkreślił, że bycie chrześcijaninem oznacza odrzucenie owej przebiegłości świata, aby czynić to wszystko, co nam każe czynić Jezus, chociaż po ludzku wydaje się to dla nas niekorzystne. Jednak taka właśnie jest droga, wskazywana nam przez Jezusa: droga wielkoduszności, hojności, dawania siebie bez miary. Dlatego bowiem Jezus przyszedł na świat i tak czynił. On dał samego siebie, przebaczał, o nikim nie mówił źle, nie osądzał. Franciszek zaznaczył, że bycie chrześcijaninem nie jest łatwe, ale jest to możliwe nie dzięki naszym siłom, lecz dzięki Bożej łasce. Na zakończenie Ojciec Święty zachęcił, by się modlić.
„Panie, daj mi łaskę, bym stał się dobrym chrześcijaninem, dobrą chrześcijanką, bo nie daję rady. Na pierwszy rzut oka to przeraża, ale weźmy Ewangelię i przeczytajmy ponownie, po raz trzeci i czwarty VI rozdział Ewangelii św. Łukasza i poprośmy Pana o łaskę zrozumienia, co to znaczy być chrześcijaninem i o Jego łaskę, bo nie możemy tego uczynić o własnych siłach” – powiedział Franciszek.
Z: List s.Emmanuel z 15 lutego 2013 r Za: http://dzieckonmp.wordpress.com/2013/02/24/list-s-emmanuel-z-15-lutego-2013-r/
2 lutego 2013 Mirjana miała comiesięczne objawienie blisko swojego domu, w nowym budynku służącym do przyjmowania pielgrzymów. Po objawieniu przekazała następujące orędzie:
„Drogie dzieci! Prowadzi mnie do was miłość, miłość taka, że pragnę uczyć także was prawdziwej miłości, jaką mój Syn ukazał, gdy umarł na krzyżu z miłości do was – miłości, która zawsze jest gotowa przebaczać i prosić o przebaczenie. Jaka jest wielkość waszej miłości?
Moje matczyne serce jest smutne, gdy szuka miłości w waszych sercach. Nie jesteście gotowe do tego, żeby waszą wolę poddać woli Boga z miłości. Nie możecie mi pomóc postępować w taki sposób, żeby ci, którzy nie poznali miłości Boga, poznali ją, ponieważ nie macie prawdziwej miłości. Poświęćcie mi swoje serca, a ja was poprowadzę. Nauczę was przebaczać, kochać nieprzyjaciela i żyć według mojego Syna. Nie bójcie się o siebie! Mój Syn nie zapomina w smutku tych, którzy kochają. Będę u waszego boku. Będę prosiła Ojca Niebieskiego, żeby oświeciło was światło wiecznej prawdy i miłości. Módlcie się za swych pasterzy, żeby dzięki waszemu postowi i waszej modlitwie mogli was prowadzić w miłości. Dziękuję wam!”
2. 9 lutego widząca Mirjana znajdowała się we Włoszech, w kościele „Santa Maria Maggiore” w Trieście. Podczas swego świadectwa oświadczyła:
„Proszę was jak siostra – ponieważ wiem o tym wszystkim, co Matka Boża nam przygotowuje – Kochajcie! Kochajcie waszych kapłanów! Pomagajcie im, módlcie się za nich, zwłaszcza za naszego Ojca Świętego! Zwłaszcza za niego, który w tych czasach, w których żyjemy, bardzo potrzebuje waszej pomocy, naszej pomocy, naszych modlitw, naszej miłości, a nie naszych sądów! Ponieważ jeśli jutro znajdziesz się przed Bogiem, a On cię zapyta: „Jak mogłeś osądzać? Kim ty jesteś?” Co Mu odpowiesz?
Dlatego proszę was jak siostra, proście Boga o dar miłości! Gdy masz dar miłości, to nigdy nie osądzasz, nigdy nie krytykujesz, ponieważ w każdej osobie widzisz Jezusa i zawsze znajdujesz wytłumaczenie. I nawet jeśli ci się wyrządza zło, ty to tłumaczysz, znajdujesz usprawiedliwienie, bo dla ciebie, w twoim życiu Bóg jest na pierwszym miejscu. Reszta przemija, tylko Bóg zostaje.
Jesteśmy pewni tylko jednej rzeczy: że wszyscy znajdziemy się przed Bogiem, a wtedy podniesiemy głowę czy ja opuścimy?
Proszę was, módlcie się także za nas, widzących, żebyśmy mogli robić to, czego Bóg od nas chce, ale we właściwy sposób, ponieważ łatwo się pomylić. Ja będę się za was modlić z całego serca.”
(Na tym spotkaniu modlitewnym był obecny arcybiskup Triestu, Mgr Giampaolo Crepaldi.)
Mirjana otrzymała 10 tajemnic, tak samo, jak Ivanka i Jakov. Zna więc wielką część przyszłości świata, co nadaje jej słowom znaczną wagę.