EUCHARYSTIA w „ON i ja”
8 listopada 2012, autor: Krzysztof Osuch SJ1. „Dostrzegaj przede wszystkim miłość”
1949 – 14 kwietnia. Wielki Czwartek. – „Bądź blisko Mnie. To dzień mojej wielkiej miłości. Obchodź jego rocznicę na swój najprostszy i najserdeczniejszy sposób. Dostrzegaj przede wszystkim miłość. Dawaj przede wszystkim miłość. Szukaj przede wszystkim miłości, a będziesz taką, jaką cię pragnę. Moja biedna córeczko, wszystko inne jest niczym! Czy tego nie czujesz? Daj to odczuć innym, a będziesz postępować naprzód po swej drodze apostolstwa. Jakaż to byłaby dla Mnie radość, gdyby wszystkie wasze chwile były chwilami miłości! Byłaby to bardzo pobożna odpowiedź na moje życie ziemskie. Widzisz, nie mogę ci dziś mówić o niczym innym. Czy myślałaś czasem o ciężarze miłości, który doprowadził Mnie do ustanowienia Sakramentu Eucharystii: tego ścisłego zjednoczenia wewnętrznego i zewnętrznego? Płonąłem chęcią przebywania z wami, pozostania w waszym posiadaniu aż do ostatniego dnia, bycia jakby waszą rzeczą braną, spożywaną i pitą. Chciałem być zamknięty w waszych kościołach, oczekiwać was tam, słuchać was tam, pocieszać was tam w najściślejszym zjednoczeniu. Czy nie powinniście kochać Mnie za to odrobinę więcej? Jakiego języka mam użyć by dać się wam zrozumieć? Jeżeli twoja wiara nie jest dość silna, by znaleźć gorące słowa, proś Mnie bym to Ja mówił o tobie, Ja sam do Siebie samego. Umieść swoje serce pomiędzy moimi palcami jak nastrojoną i napiętą harfę. Wydobędę z niej dźwięki, których harmonia zachwyci ziemię i niebo. Czy chcesz być tym instrumentem?”
– Tak, Panie mój, z jakąż radością!
– „I razem będziemy śpiewać na ten sam ton: 'Ojcze składamy Ci dzięki za to, że dzień ten się narodził’. Będziesz powtarzała, jak biedne dziecko, które uczy się alfabetu miłości” (G. Bossis, ON i ja, t.III,nr 228).
2. „Bezcenna wiara!„
1949 – 4 lipca. Po komunii mówiłam Mu: – Wstydzę się bardzo, że zostajesz złożony na bezużytecznym, a często złośliwym języku.
– „Znam go, a jednak przychodzę. Nawet wtedy, kiedy nie wierzysz we wszystkie moje łaski, daję ci je. Nawet kiedy sama nie wiesz, że ukazuję się przez ciebie, robię to, bo jestem w tobie. Nawet wtedy, kiedy wyjąkasz Ojcu swoje krótkotrwałe uczucia, Ja je przedłużam. To moja rola jako Zbawiciela. Ty nie dostrzegasz tego dokładnie, ale wybrani to wiedzą. Wpatrując się we Mnie poznają swoje Odkupienie, radują się z tego i wpadają w ekstazę, uwielbiają Mnie. Przyłącz się czasem do tej ekstazy wybranych rozważając w sobie moje dzieło. Staraj się odkryć je w moim życiu i w swoim życiu. Bezcenna wiara! Nie zaniedbuj niczego by ją powiększać, tak jak kieruje się strumień światła do ciemnych, niezbadanych zakątków. To wiara sprawia, że Stwórca i stworzenie dotykają się nawzajem. A kiedy wzmacniasz siłę swej wiary, twoja nadzieja i miłość rosną by zacieśnić jedność. W zjednoczeniu jest się wiernym małym uczynkom tak samo jak wielkim, ponieważ wszystko jest wspólne. I jest to takie proste w obecności Boga! Powtarzaj Mu często jak tchnienie miłości: Jesteśmy razem, jesteśmy razem” (On i ja, t.III, nr 247).
3. „Dziwi was tak wielka miłość”
– 1948 – 27 maja. Boże Ciało. – Panie, tak bardzo chciałabym służyć Twym pragnieniom!
– „Zajmij miejsce obok Mnie, tam gdzie był Jan, podczas gdy ustanawiałem Eucharystię. Oglądaj moją radość. Wydaję się nawet nie myśleć już o strasznej męce, która zacznie się niebawem. Cały przechodzę w miłość do ludzi, nie tylko do Jedenastu, lecz do wszystkich, jacy będą żyli aż do końca czasów. Pojmujesz, że to jest tak, jak gdybym was wszystkich brał w moje Ciało, obiecując wam, że będziecie jego członkami.
W tak wielkim stopniu posiadałem to pragnienie, że chciałem być przez was spożywany, aby połączyć nasze myślące umysły i nasze działające istoty.
Dziwi was tak wielka miłość. Ale odgadujecie tylko bardzo słabą jej część: czy płomień pochodni daje pojęcie o pożarze? A będąc przy Mnie tu, gdzie jest Jan, czy zdajesz sobie sprawę z uczucia, które wprawia Mnie w drżenie: to znalezienie sposobu pozostania z wami, którzy nie byliście tam owego wieczoru Ostatniej Wieczerzy; wy, których do tego stopnia już kochałem, że z tego powodu umarłem w pohańbieniu; wy, których całemu życiu będą towarzyszyły moje Hostie i których śmierć będzie łagodniejsza.
Z twego miejsca, z miejsca Jana, spójrz jak apostołowie stali się już innymi ludźmi, rozczulonymi i pobożnymi. Oni wierzą i posiadają Mnie. Działam już w nich tak jak będę działał w was. Czy mogę być obecny i nie obsypywać darami? Któż jest tak bogaty? Kto bardziej pragnie waszego dobra? Służ więc temu pragnieniu, prosząc Ojca, aby wszyscy pozwolili Mi działać w sobie. O, gdyby przynajmniej pozwolili Mi wejść!… Boją się być widziani. Mają czas tylko na interesy, nie zachowując dla Mnie żadnej cząstki. Nie wierzą. Nie myślą o tym. Pogardzają. Inni, wierząc, nienawidzą Mnie i w sposób niski prześladują w cyboriach wszystko, co mogą. Wy, moi wierni przyjaciele, otoczcie Mnie; ozdabiajcie moje Tabernakula; mówcie Mi słowa pocieszenia; dajcie odpowiedź Miłości, odpowiedź życiem, odpowiedź śmiercią. Pragnijcie opóźnić ją, by Mnie dłużej kochać. Przyjdą po was następcy, ale któż was zastąpi? Każdy z was ma dla Mnie swoją własną twarz i własną drogę. Utrzymuj swoją twarz przed moim Obliczem i przyspiesz swój krok na drodze” (Gabriela Bossis, ON i ja, t. 3, nr 164).