Nabierzcie ducha wobec ponownego przyjścia Chrystusa
16 listopada 2024, autor: Krzysztof Osuch SJ„Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami, Jezus powiedział: ”Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony”. Zapytali Go: ”Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy się to dziać zacznie?”. Jezus odpowiedział: ”Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: „Ja jestem” oraz „nadszedł czas”. Nie chodźcie za nimi. I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec”. Wtedy mówił do nich: ”Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie. Lecz przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić. A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie” (Łk 21,5-19).
Zapowiedź zburzenia świątyni i podboju Jerozolimy przez pogan już dawno się spełniła. Czekamy na spełnienie obietnicy co do powtórnego przyjścia Chrystusa. To dla nas intrygujące, jak dużo mówi Pan o tym, co poprzedzi Jego powrót i jakie „zjawiska” będą się intensyfikować im bliżej końca dziejów. Znaki zwiastujące koniec dopełniających się „czasów ostatecznych” trudno jest interpretować. Obserwując to, co dzieje się w kilku ostatnich dekadach (czy paru wiekach), można twierdzić, że liczne są znaki końca. Statystyki unaoczniają, jak w ostatnich wiekach skokowo rosną zjawiska wskazujące na bliski koniec i Paruzję. Nikt jednak nie wie, i wiedzieć nie może, jakie zamiary ma jeszcze Bóg wobec świata i ludzkiej historii. Znamy rzecz najważniejszą. Historia ludzkości nie jest linią biegnącą z nieskończoności w nieskończoność. Ma ona swój początek i kres. Nie jest też zamkniętym kręgiem z cyklicznymi powrotami…
Życie człowieka ewidentnie kończy się śmiercią. Koniec mieć będzie także ludzkość jako całość. Także Ziemia, mimo osadzenia w potężnym i genialnym akcie stwórczym Boga, jest tylko czasowa (nie wieczna). Bezpowrotnie przemija. Niezależnie od naszej woli (wyobrażeń czy oczekiwań) nadchodzi ostatnia godzina ludzkich dziejów na ziemi. Stoimy przed kurtyną, która każdej chwili może zostać podniesiona! Ukaże się wtedy wspaniałość naszego Zbawiciela!
Tak, jeszcze jesteśmy tu, unoszeni wartkim strumieniem zdarzeń… Uczniowie Jezusa trzeźwo liczą się z tym, że zanim powróci Pan „z wielką mocą i chwałą”, będą musieli wiele wycierpieć. Owszem, bywały dla wierzących okresy spokojniejsze, ale w czasach ostatecznych nic nie będzie im oszczędzone. Pojawią się fałszywi prorocy i szarlatani religijni. Będą wojny, rewolucje, trzęsienia ziemi, głód i zarazy, prześladowania i więzienia, rozdarcia i zdrady, także ze strony bliskich. Blisko końca „ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie” (Łk 21, 11). Na ziemskim globie wierzący w Chrystusa już doświadczają tego wszystkiego w nadmiarze! Co za ból i współczucie! Jednak pociechą i ostoją są dla wszystkich wierzących słowa Jezusa: „Nie trwóżcie się… To najpierw musi się stać”. „A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie” (Łk 21,28).
Nasze chrześcijańskie życie, wywiedzione z Bożego Objawienia, a zwłaszcza z Jezusa Chrystusa, jest wymagające, ponieważ w całej ziemskiej historii Kościoła rozgrywa się (zwłaszcza obecnie) gigantyczna duchowa walka o naszą ostateczną przynależność. Bóg, Stwórca i Ojciec oraz Zbawiciel, przywołuje nas do komunii z Nim swoją Boską Miłością! Ale widzialny świat, objaśniany już w raju przez duchy upadłe i złe, zdaje się oferować wszystko, czego nam potrzeba i czego pragniemy. Jest to kłamstwo i iluzja, ale można się na nią nabrać. Dlatego wszyscy (każdy i każda z osobna) winniśmy po starannym rozeznaniu i namyśle dokonać w życiu fundamentalnego wyboru: czy sam sobie wystarczę, czerpiąc oburącz z możliwości materii, czy raczej cały zdaję się i wydaję mojemu Stwórcy i Zbawicielowi! A gdy wybierzemy Boga i Jego ofertę życia wiecznego w uszczęśliwiającej Miłości, to do końca ziemskiego życia winniśmy dbać, codziennie, o umacnianie i trwanie w dokonanym wyborze. Trzeba nam trwać i wytrwać (najlepiej bez chwiania się na dwie strony). Jezusowe zalecenie brzmi jednoznacznie: Wytrwajcie przy Mnie! – „Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie” (Łk 21,19).
Nie od dziś wiemy, że Ewangelia wniesiona w ludzką historię przez Jezusa jest niesłychanie radosna i wielce obiecująca. Ale jest też bardzo wymagająca. Bywa tak wymagająca, np. gdy chrześcijanin staje wobec groźby krwawych prześladowań, że zadajemy pytanie: Czy wierne i heroiczne kroczenie za Jezusem jest jedyną drogą do pełni Życia i szczęścia? Wielu – nawet bez groźby prześladowań, a jedynie wobec bogatej i uwodzącej oferty samej doczesności – pyta: Czy jest sens służyć Bogu? I czy jest jakaś istotna różnica między końcem drogi wierzących i sprawiedliwych, a końcem życia niewierzących i niesprawiedliwych? – Tak, jest! Jednoznaczną odpowiedź otrzymujemy już w ST, np. w pierwszym czytaniu z Księgi Malachiasza: „Oto nadchodzi dzień palący jak piec, a wszyscy pyszni i wszyscy czyniący nieprawość będą słomą, więc spali ich ten nadchodzący dzień, mówi Pan Zastępów, tak że nie pozostawi po nich ani korzenia, ani gałązki. A dla was, czczących moje imię, wzejdzie słońce sprawiedliwości i uzdrowienie w jego skrzydłach” (Ml 3, 19-20a).
Krzysztof Osuch SJ
Możliwość komentowania Nabierzcie ducha wobec ponownego przyjścia Chrystusa została wyłączona