CIERPIENIE – Krzyż
„Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien” (Mt 10,38).
Słowa, które święta Róża z Limy usłyszała od Jezusa, dotyczą znaczenia cierpienia i piękna Bożej łaski. Pan Jezus odsłonił Świętej, jaki zachodzi związek pomiędzy doświadczanym cierpieniem (Krzyżem) i coraz pełniejszym udziałem w bogactwach Bożej łaski (Niebem). Emfatyczne świadectwo świętej Róży z Limy zmobilizowało mnie, by (wreszcie) z trzech tomików „ON i ja” zacząć wyławiać słowa Pana Jezusa na temat cierpienia – krzyża i jego znaczenia w naszej drodze do „pełnego uczestnictwa w Bożej naturze (…) i doskonałym szczęściu duszy”.
[zobacz ewentualnie wersję z podkreśleniami, kolorami: http://osuch.sj.deon.pl/cierpienie-krzyz/ ]
„Pan i Zbawiciel przemówił w swym niezrównanym majestacie: „Wszyscy powinni wiedzieć, że po utrapieniach przychodzi łaska. Niech też pamiętają, że bez brzemienia cierpień nie można wejść na szczyty łaski; niech rozumieją, że miara łask powiększa się wraz ze wzrostem utrapień. Niechaj nikt z ludzi nie błądzi i nie pozwala się oszukiwać. To właśnie są prawdziwe i jedyne schody do nieba, i nie ma drogi prowadzącej do niego, która byłaby pozbawiona krzyża”.
Gdy usłyszałam te słowa, odczułam naglące wezwanie, aby niejako stanąć na środku ulicy i zawołać do wszystkich osób, mężczyzn i niewiast jakiegokolwiek wieku i stanu: „Posłuchaj, ludu, słuchajcie, wszystkie narody: Z polecenia Chrystusa napominam was słowami, które wyszły z Jego ust: Nie możemy dostąpić łask, jeśli nie doznajemy cierpień. Trzeba więc znosić wiele cierpień, aby osiągnąć pełne uczestnictwo w Bożej naturze, chwałę dzieci Bożych i doskonałe szczęście duszy”.
To samo wezwanie pobudzało mnie, aby głosić piękno Bożej łaski. Odczuwałam duszność, na czole pojawiał się pot i oddychałam pośpiesznie. Wydawało mi się, że dusza nie potrafi dłużej pozostawać w więzieniu ciała, że rozerwawszy więzy, wolna i swobodna, z większą łatwością pójdzie na cały świat, wołając: „Oby wszyscy ludzie mogli poznać, jak wielką rzeczą jest Boża łaska, jak piękną, szlachetną i cenną, jak wiele mieści w sobie bogactwa, jak wiele skarbów, jak wiele radości i szczęścia. Bez wątpienia z ogromną skwapliwością i pilnością zabiegaliby o cierpienia i upokorzenia. Po całej ziemi zamiast bogactw szukaliby ucisków, słabości i cierpień dla zdobycia nieocenionego skarbu łaski. Ona jest zyskiem i ostateczną zapłatą za cierpliwość. Nikt nie narzekałby na krzyż ani spotykające go trudy, gdyby wiedział, na jakiej wadze są odmierzane i jaką w sobie niosą nagrodę” (Z pism św. Róży z Limy, dziewicy – za Liturgią Godzin z 23 sierpnia).
A z „ON i ja” Gabrieli Bossis (na dobry początek) wybieram ten fragment:
– 1949 – 23 lutego. Po komunii. – „Darujesz Mi, że chcę cię zabrać całą? Potrzebuję każdego z twoich talentów tak, jak byłyby one potrzebne moim talentom, gdy byłem Człowiekiem. Pamiętaj, że byłem Człowiekiem, z rodzaju ludzkiego, choć byłem także Bogiem. Potrzebuję również umartwień, ograniczeń, cierpień twego ciała, jak gdyby moje nie były pełne i jakbym musiał czekać na wasze, aby dokonać zbawienia świata. To jest moją potrzebą zjednoczenia i to stanowi moją miłość.
Pewno jeszcze nie możesz tego zrozumieć… Ale wiedz, że moja władza zatrzymuje się przed waszą wolą. Przychodzicie do Mnie albo uciekacie ode Mnie, dobrowolnie. Mówię: 'uciekacie’, tak wielki jest bowiem pośpiech, z jakim niektórzy oddalają się, kiedy chwilami słyszą moje wezwania. Wtedy nie ośmielam się powracać… z obawy by nie pomnożyć ich winy i czekam, bo umiem czekać, na możliwy wyrzut sumienia wobec lęku przed śmiercią. I to są, córko moja, rozterki i nadzieje Ogrójca Agonii: moja godzina nadeszła. Ona jest zawsze obecna w oczach Ojca, który widzi jednocześnie wszystkie czasy. Ofiaruj Mnie, ofiarowując się sama. Ja, ofiarowując Siebie, ofiarowywałem was za naszych braci marnotrawnych, was, moich najbliższych. Za waszych braci, których powinniście nieść co dzień w waszej miłości, tak jak Ja niosłem was wraz z moim krzyżem. Był Krzyż widzialny, z Wielkiego Piątku. Ale był i Krzyż niewidzialny każdego dnia 33 lat mego życia. Czy i wy nie macie waszych, moje ukochane dzieci? O, gdybyż te lasy krzyżów, pędzone ku niebu przez pola tej ziemi cierpień, z moim pośrodku, były w oczach Ojca wezwaniem o łaski dla tych, którzy już w Niego nie wierzą” (ON i ja, tom III nr 216).
„Szukam cierpiących, którzy chcieliby zjednoczyć swoje cierpienia z moimi” (ON i ja, tom I fragm. nr 105).
– „Jeżeli cierpisz sama, jesteś nędzarką. Jeżeli cierpisz zjednoczona z moimi cierpieniami, jesteś bogata. Twoja potęga może ocalić oblicze ziemi, zwiększyć liczbę chrześcijan i zmniejszyć liczbę złych ludzi” (t. I nr 680).
– 1936 – 25 grudnia. – „Ukryj się we Mnie. Niech twoje cierpienia staną się pokarmem dla świata. W ten sposób staniesz się moją oblubienicą” (ON i ja, tom I nr 24).
– 1938 – 21 marca. Vesoul. – Otwory po cierniach na Jego Świętym Obliczu ozdabiałam po komunii wieńcem pocałunków, naszyjnikiem wynagrodzeń i współczucia. Powiedział mi: „Teraz oddaj hołd mojej woli, mojej pamięci, memu rozumowi, wszystkiemu temu, o czym wiesz, że może cierpieć w człowieku. Pamiętaj zwłaszcza o mojej delikatności, większej niż u innych ludzi” (ON i ja, tom I nr 359).
– 1938 – Piątek 1 lipca. – Myślałam o Jego krwi, próbując pokryć nią wszystkie rany mojej duszy, jakby przez transfuzję, i mówiłam: Czy wyrządzam krzywdę innym? Odpowiedział mi: „Jest dość dla wszystkich, dla tych wszystkich, którzy jej pragną. Nie zaniedbuj niczego, co mogłoby zbliżyć Mnie do ciebie: czas pozostawiony wam, jest tak krótki!”
– 1938 – 2 lipca. Droga Krzyżowa, stacja spotkania z Jego Matką! – „Gdy Ona Mnie uściskała, została splamiona moją krwią. Proś Ją by zużyła te krople dla nawrócenia. Nie szukaj nigdy nagród ziemskich. Są przemijające” (…) (ON i ja, tom I nr 432 i fr. 433)..
– 1938 – 17 marca. Po komunii. – Duchem byłam u stóp Krzyża. Powiedział mi: „Widzisz, że moje stopy już nigdy nie będą mogły chodzić po ziemi. One, które miały moc chodzenia po wodzie. Spełniłem wasze pragnienia i pozwalam, by krew wypłynęła z moich żył. To dlatego, że całą swoją wolę włożyłem w cierpienie” (ON i ja, tom I nr 357).
– Wielkanoc. W katedrze. – „Tak jak uroczyście wstąpiłem do otchłani po moich ostatnich cierpieniach (a zapamiętaj sobie: na ziemi prędzej czy później dochodzi się do cierpienia, które będzie ostatnim; mówię to, aby ci dodać odwagi) – tak jak uradowałem i wyzwoliłem te dusze, tak samo uroczyście przyjdę wyzwolić was z tej ziemi i uradować was, moje tak drogie Mi dusze! Niech ta myśl napełni was radosną ufnością.
Krótko trwa ziemia… A potem ujrzysz moje Oblicze” (ON i ja, tom I nr 752).
– 1940 – 3 stycznia. Notre-Dame, 5.30. Droga krzyżowa. – „Przez całą moją drogę rozważaj moje oddanie się Ojcu. Moje pragnienie zbawienia was. Proś mnie o miłość krzyża. Aby się do mnie upodobnić. Abyś była posłuszna Ojcu”.
Podczas mych dni skupienia poświęconych pozbyciu się niepotrzebnych słów. „A Ja podczas trzech godzin na Krzyżu, moich ostatnich godzin życia, wypowiedziałem tylko siedem słów!…” (ON i ja, tom I nr 720).
– 1939 – 23 sierpnia. Nantes, po komunii. – „Żyj dzisiaj, ofiarowując Mi pociechy za pocałunek przewrotnego Judasza, który tak bardzo Mnie zasmucił, Mnie, który jestem samą Delikatnością. Byłem już załamany swoją agonią, gdy dosięgnął Mnie w serce ten nowy cios. To był przyjaciel, wybrany, rozumiesz? Świadek moich poufnych zwierzeń. Tym boleśniejszy był cios. Gdybyś co dzień podejmowała odrobinę zadośćuczynienia, twoje życie duchowe stałoby się bardziej żarliwe. Czy chcesz spróbować?” (ON i ja, tom I nr 668).
– 1938 – 16 kwietnia. Na pustyni, w autokarze jadącym z Laghouat do Gardhaia. – Młoda kobieta położyła głowę na ramieniu swego męża. Wówczas w duchu położyłam głowę na Jego ramieniu. Powiedział mi: „Spójrz, czy człowiek może tak bardzo kochać…” I ukazał mi rany wyżłobione na ramieniu przez ciężki Krzyż.
Na pustyni, patrząc na fatamorganę mówiłam Mu: Może i Ciebie zobaczę jako miraż? Odpowiedział mi: „Szukaj przede wszystkim Prawdy” (ON i ja, tom I nr 372).
– 1940 – 11 maja. – Dręczyła mnie uporczywa myśl. – „Wiesz jak jest z muchą? Odpędza się ją raz i drugi, i w końcu odlatuje. Wasze drobne doświadczenia duchowe są pobożnymi ćwiczeniami. Cierpliwości i radości”.
Nantes. Uroczystość Trójcy Świętej. Katedra. – „Mów: 'Miłość ku Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, przez wszystkie wieki, amen’. Czy nie jesteśmy w epoce miłości?”
Podczas mszy, przed Podniesieniem (delikatność). – „Na drodze krzyżowej popychali Mnie i upadłem na ziemię… Moja szata zabrudziła się i chociaż nie miałem jej już długo nosić, pośród tylu innych cierpień odczuwałem także i tę przykrość, bowiem to moja Matka Mi ją dała… W tym końcu maja, strasznym dla tylu ludzi, módl się więcej, módl się. Przygotuj święto mego serca. Trójca Święta: oto twoja Rodzina.
Widzisz, chciałbym nie zsyłać ci prób, ponieważ cię kocham i jednocześnie zsyłać ci je, ponieważ cię kocham i widzę twoją nagrodę” (ON i ja, tom I nr 372).
– 1943 – 29 lipca. Kościół we Fresne. – „Córeczko moja, czy nie rozumiesz, że troski, jakie ci zsyłam, są na twoją miarę, dostosowane do twoich możliwości? Są to łaski, które wiążą cię z twoim Umiłowanym. Dziękuj Mu za drobne przykrości, jak za kwiaty, które twój Narzeczony składa na twoim sercu ze świeżą czułością. Czy nie uważa On ciebie za piękniejszą, kiedy cierpisz ze słodką cierpliwością zjednoczoną z Jego cierpliwością? Czy twoja dusza nie nabiera wtedy jakby nowej twarzy, odzwierciedlającej Jego rysy? Bądź giętka i posłuszna w moim ręku. Upokarzaj się zawsze, jako ta, która zasłużyła na niepowodzenia. Ja, Niewinny, wycierpiałem wszystko. Czy nie chciałabyś wycierpieć wszystkiego, by uzupełnić nasze zjednoczenie? Czy uważasz je za wystarczające, czy nie chciałbyś, by było ściślejsze? Czy twoja miłość powiedziała ostatnie słowo? Przejdź we Mnie, a opuść siebie. Czy nie zyskasz na tej zamianie? Jest wiele rodzajów mieszkań: czy mieszkanie w bliskości Oblubieńca nie jest najsłodsze? A jeżeli to zrozumiałaś, dlaczego nie miałabyś zamieszkać tam na zawsze? Cóż mogłoby cię tam dosięgnąć? Jesteś w ramionach Jedynego, któremu wszystko powierzyłaś: twoją cześć, twój majątek, twoje serce. On użyje tego wszystkiego dla twego dobra, dla twego uświęcenia. To jedyny wielki cel: miłować, podobać się Bogu… Cóż znaczy cała reszta, moja droga córeczko! Bóg… gdy Go ujrzysz! Jak będziesz pragnęła służyć Mu, kochać Go, uwielbiać Go bez ociągania się i z całego serca. O, nie bój się cierpień, one sprawiają, że się wznosisz, sprawiają, że bardziej Mnie kochasz, a Ja czekam na ciebie tam za zakrętem: jak ona pokona przeszkodę? Czy poprosi Mnie o pomoc? Czy w serdecznym porywie miłości dziecka odda Mi nareszcie całe swoje zaufanie? O, jak wielki jest pokój duszy całkowicie Mi oddanej!” (ON i ja, tom II nr 241).