Nabierzmy ducha!
29 listopada 2023, autor: Krzysztof Osuch SJSłowo Boże pod koniec roku liturgicznego może się wydać szczególnie trudne… Najważniejsze jest to, że jego autorem jest Bóg, który naszą zwykłą historię życia – nieraz pełną zamętu i mroku – przemienia w Historię Zbawienia. W „coś”, co olśniewa, przykuwa uwagę. I włącza nas w wielki Zamysł Boga.
Jezus powiedział do swoich uczniów: Skoro ujrzycie Jerozolimę otoczoną przez wojska, wtedy wiedzcie, że jej spustoszenie jest bliskie. Wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry; ci, którzy są w mieście, niech z niego uchodzą, a ci po wsiach, niech do niego nie wchodzą! Będzie to bowiem czas pomsty, aby się spełniło wszystko, co jest napisane. Biada brzemiennym i karmiącym w owe dni! Będzie bowiem wielki ucisk na ziemi i gniew na ten naród: jedni polegną od miecza, a drugich zapędzą w niewolę między wszystkie narody. A Jerozolima będzie deptana przez pogan, aż czasy pogan przeminą. Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie (Łk 21,20-28).
Nasze życie na ziemi wypełnia różnoraka aktywność… Każdy rodzaj tej aktywności ma swoją historię. Jaka jednak historia – czego historia? – jest najważniejsza? Głęboko wierzący (a do tego jeszcze teologicznie wykształceni) w środku nocy odpowiedzą, że dla nas ludzi najważniejsza jest Historia Zbawienia. I to zarówno ta w wymiarze globalnym, obejmująca całe ludzkie dzieje, jak też nasza osobista historia zbawienia, dziejąca się w kolejnych pokoleniach.
- A gdyby chcieć w pewien sposób opisać to, co składa się na tak ważną historię, to moglibyśmy śmiało stwierdzić, że historię zbawienia – i powszechną i osobistą – tworzy (niejako pisze) przede wszystkim cierpliwe wsłuchiwanie się – wpatrywanie – zapamiętywanie i rozpamiętywanie, a także narastający podziw oraz rosnąca miłość do BOGA i Jego DZIEŁA, jakim jest Stworzenie i Odkupienie rodzaju ludzkiego.
- Zaś zwieńczeniem rozwijającej się historii zbawienia jest nasze świadome i dobrowolne – wciąż na nowo odnawiane – powierzanie siebie Komuś od nas Większemu, całkiem Innemu, a zarazem serdecznie Bliskiemu! Czyli Bogu – Stworzycielowi, Ojcu. TEMU, Który nas odwiecznie po-myślał, wybrał, umiłował, stworzył, utrzymuje w istnieniu i do Siebie niestrudzenie przyciąga, prowadzi…
Nasze codzienne życie nierzadko jawi się nam (na poziomie uczuć) jako jednostajne, monotonne i, co gorsza, mało znaczące; jakby nie miało ostatecznej i trwałej wartości!
A jak jest naprawdę?
- Najpierw warto pomyśleć dłuższą chwilę o tym, że każdemu człowiekowi na ziemi – bez najmniejszego wyjątku – przydarzają się dwa wielkie wydarzenia: Narodziny i Śmierć! Są to wydarzenia graniczne, a rdzeń tego słowa (wydarzenia) trafnie wskazuje na DAR! Jedno wydarzenie oznacza początek istnienia, a drugie – jego ziemski kres, a zarazem nowy początek; już w innym, wiecznym wymiarze! Kto zaprzeczy, że są to wydarzenia naprawdę wielkie i wstrząsające. One nas dogłębnie poruszają i wzruszają, a nie… nudzą. Nie da się być wobec nich obojętnym. Obu tym wydarzeniom towarzyszą wzruszenia, emocje, łzy – szczęścia bądź smutku, który zamienia się w radość (za sprawą Boga i naszej wiary oraz nadziei).
Tych wydarzeń – pełnych treści i znaczenia – jest w naszym życiu znacznie więcej. Wciąż docierają do nas – jeśli tylko jesteśmy dość uważni – nowe wielkie PRAWDY, a wraz z nimi sama RZECZYWISTOŚĆ, aczkolwiek na razie jeszcze przesłonięta, dana w słowach…
Naszym problemem w kontaktowaniu się z Bożą Rzeczywistością jest to, że doświadczamy przeszkód i utrudnień. Z trudem słyszymy docierającą do nas Prawdę. Z oporami przyswajamy (uwewnętrzniamy) Boga, który chce Się nam udzielać. Głównym czy jednym z głównych winowajców tego stanu rzeczy jest narzucający się i nami władający egocentryzm (będący skutkiem grzechu pierworodnego, ale i naszych świadomych wyborów). Na szczęście potęga Bożej Miłości potrafi – przy udziale naszej rozumnej wolności – pokonać nasz egocentryzm. I dzieje się cud zbawienia: Odkrywamy, że najgłębszy sens i urok bycia człowiekiem jest w świadomym wdaniu się i pielęgnowaniu przyjaznych RELACJI – z naszym Stwórcą i z naszymi bliźnimi!
Podobnie (jak z uszami i zdolnością słuchania) ma się rzecz z naszymi OCZAMI, które pozwalają nam patrzeć i widzieć. Nasza zdolność widzenia i przyjmowania Rzeczywistości dzięki widzeniu doskonali się całe życie. Widząc, jak Bóg daje Się widzieć naszym oczom – w całym dziele stworzenia a zwłaszcza we Wcielonym Synu Bożym – pragniemy pozostać otwarci. Coraz szerzej otwieramy oczy ciała i duszy, serca.
- Można by zatem powiedzieć, że w ramach toczącej się dzień po dniu historii naszego zbawienia przechodzimy od słuchania „ot tak sobie” (byle jak, jakby od niechcenia) do takiego słuchania, które z uwagą „chwyta” Boskie wyznania Miłości i nimi się karmi… To uważne słuchanie wyznań Miłości wprowadza nas na drogę zbliżania się i jednoczenia z samym Bogiem.
- Z naszymi patrzącymi i widzącymi oczami dzieje się podobnie… Nasze patrzenie „ot takie sobie” (mało uważne, powierzchowne) staje się kontemplatywne. Zaczynamy w jakimś momencie uważnie przyglądać się i poważnie traktować Tego, który jest pełen Piękna i Dobroci…
Zachęcam, by w osobistej refleksji pójść podobnym tropem jeszcze parę kroków dalej. Uszy bowiem i oczy to nie wszystko. Mamy jeszcze inne „kanały” kontaktu i asymilacji Rzeczywistości – aż samego Boga. Jesteśmy obdarowani pamięcią, rozumem i wolą zdolną do najdalej idących zaangażowań i całej palety wielkich uczuć…
- Zwieńczeniem tej naszej historii życia na ziemi (w Kościele, w Chrystusie) jest to, że budzi się w nas i rośnie zdolność do odwzajemnienia – i to całym sobą, jak u świętych… – tej Miłości Boga, w którą możemy się wsłuchiwać – przypatrywać się jej – chować ją w pamięci serca – rozpamiętywać ją i wreszcie odpowiedzieć na nią naszą miłością i całkowitym (dziecięco prostym) powierzeniem jej siebie. Fascynująca historia naszego zbawienia ma swój szczyt i zwieńczenie właśnie w tym, że ufnie wydajemy siebie w ręce Tego, który objawia nam Siebie…
Powróćmy do słuchania Słowa Bożego i do widzenia (oglądania, kontemplowania) Wcielonego Słowa Bożego).
- BÓG – słuchany, oglądany, „pamiętany”, poznawany i pociągający nas Sobą do Siebie – na pewno dokona w nas dzieła zbawienia. Uciszy też różne burze… Zharmonizuje nasze podzielone serce… Podporządkuje i uporządkuje swą Miłością wszelkie siły, które w burzliwym biegu historii uderzają w człowieka i mu zagrażają…
(Łk 21, 28)
Nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie.
(Łk 21,29-33)
Jezus opowiedział swoim uczniom przypowieść: Patrzcie na drzewo figowe i na inne drzewa. Gdy widzicie, że wypuszczają pączki, sami poznajecie, że już blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, iż blisko jest królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą.