Dwa kroki milowe z Mesjaszem – Synem Boga żywego

22 sierpnia 2020, autor: Krzysztof Osuch SJ

W czytanej ewangelii godne zauważenia jest to, jak bardzo zależało Jezusowi na tym, by wyjątkowość Jego Osoby została dobrze rozpoznana. Dopóki z ust Piotra nie padła właściwa odpowiedź: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego, dopóty Jezus nie spoczął w zadawaniu pytania: Za kogo ludzie Go uważają?

Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów:

Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?
A oni odpowiedzieli:
Jedni za Jana Chrzciciela,
inni za Eliasza,
jeszcze inni za Jeremiasza
albo za jednego z proroków.
Jezus zapytał ich:
A wy za kogo Mnie uważacie?
Odpowiedział Szymon Piotr:
Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego.
Na to Jezus mu rzekł:
Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony.
Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie.
Otóż i Ja tobie powiadam:
Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój,
a bramy piekielne go nie przemogą.
I tobie dam klucze królestwa niebieskiego;
cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie,
a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie (Mt 16,13-19).
Zobacz obraz źródłowy 

Dopiero po usłyszeniu wyznania Piotra, że jest On Mesjaszem – Synem Bożym, Jezus uczynił dwa wielkie „kroki”, służące zbawieniu ludzi, a więc przejściu przez czas do szczęśliwej wieczności.

  • Pierwszy krok to zapowiedź zbudowania Chrystusowego Kościoła, którego bramy piekielne nie przemogą. To wielki dar dla wszystkich pokoleń, aż do skończenia świata. Także dzisiaj, gdy widzimy tyle – jawnych i brutalnych bądź skrytych (zda się w aksamitnych rękawiczkach) – ataków na Kościół, na Boską godność jego Założyciela, na moralne nauczanie Kościoła, to mamy wszelkie dane, by zachować pokój serca. Bo bramy piekielne nie przemogą Kościoła, a tym bardziej Boga, Jezusa Chrystusa!
  • Drugi milowy krok dotyczy odsłonięcia prawdy o ostatnim – bodaj najważniejszym i najtrudniejszym – etapie zbawczej misji Jezusa: Odtąd zaczął Jezus wskazywać swoim uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie (Mt 16,21).

Rzeczywiście, wszystko działo się i wciąż dzieje się dokładnie tak, jak Pan Jezus przepowiedział! Ataki „piekielne” i wszelkie inne wciąż się ponawiają, a Kościół trwa. Co najwyżej – wypychany i ostro zwalczany na jednych obszarach – przenosi się na inne, bardziej otwarte, przyjazne i niezdegenerowane demoniczną pychą…

Druga zapowiedź Jezusowa spełniła się również w całej rozciągłości. Jezus przebrnął przez straszliwą udrękę męki i (mającej Go pohańbić i definitywnie skompromitować) śmierci na krzyżu. Tak, śmierć Go pokonała, ale na dość krótko. Jej spektakularne zwycięstwo okazało się de facto definitywną klęską. Bo Jezus zmartwychwstał!

  • Jezusowe Zmartwychwstanie zrobiło potężny wyłom w murze, który aż dotąd okalał wszystkich ludzi i bezwzględnie zamykał ich w kręgu śmierci i rozpaczliwego lęku.
  • Tylko Wcielony Boży Syn potrafił przerwać krąg śmierci i utorować drogę do nowego życia. Pascha Jezusa, czyli Jego rzec można (pod każdym względem) imponujące Przejście przez „dziwny czas życia” (M.R. Rilke) na ziemi, także przez samą śmierć ku Życiu, słusznie nazwane jest Wschodzącym Słońcem (por. Łk 1, 78), które nie zna zachodu (Exultet).

Od czasu Paschy Jezusowej każdy, kto tego chce i pragnie, może chodzić w potężnym świetle Jezusowej nauki, Jego cudów, niezliczonych znaków i (aż samego, największego cudu) Zmartwychwstania! A kto tego wielkiego dobra i daru nie chce, to nie musi się specjalnie… „męczyć”. Dla przesłonięcia sobie światła potężnego Słońca (tego codziennie wschodzącego), wystarczy jedna mała dłoń… I podobnie, wystarczy byle pretekst, byle wymówka, byle alibi, aby arbitralnie stwierdzić, że Boskie Światło z góry zstępujące nie istnieje lub jest mało znaczące!

I że w ogóle Bogu można powiedzieć NIE! I to w jakim „stylu”; ot tak sobie, jak się odmawia pójścia na… lody z kolegą (bo się nie ma czasu lub się nim gardzi). Można się przy tym łudzić, że taki negatywny wybór (odwrócenie się od Światła, Prawdy i Miłości) nie będzie miał bardzo poważnych skutków!  

Tak, można być negacjonistą, nihilistą. Ale naprawdę szkoda, skoro – jak widać to z taką wyrazistością w Jezusie Chrystusie – śmierć należy do Życia (a nie na odwrót!). Jest Życiu, Bytowi, Istnieniu – poddana.

Szkoda tkwić w ciemnościach wątpienia, agnostycyzmu i relatywizmu, skoro nawet te zwykłe, „fizyczne” ciemności są pokonywane przez światło ot jednej maleńkiej świeczki! A co tu dopiero mówić o Słońcu! O nadmiarze Światła i Miłości, które promieniują z Osoby Jezusa Chrystusa, a także z każdej strony Ewangelii; ba, nawet z każdego stworzenia, z jednego atomu, z jednej maleńkiej komórki żywego organizmu! A ile światła – miłości – mądrości – dobroci zainwestował nasz Bóg i Stwórca w każdego z nas. W duszę, w bezdenne (w pragnieniach) serce człowieka!

Pewną poetycką ilustracją do rozważania niech będzie fragment wiersza (Maria Rainer Rilke): 

O, życie, życie, dziwny czasie.
Ze sprzeczności w sprzeczność sięgający
w biegu, tak często zły, tak ciężki, wlokący się
i potem nagle, niewyrażalnie szeroko
rozpinający skrzydła, równy aniołowi:
o, niewytłumaczalny czasie życia.
Spośród wszystkich ogromnie śmiałych bytów
czy może być bardziej żarliwy i śmiały?
Stoimy i wpieramy się w nasze granice,
zarywając ku sobie Byt Niepoznawalny
.

Zostaw odpowiedź

Musisz się zalogować aby móc komentować.