ZWIASTOWANIE – Wcielenie – Boże Narodzenie
23 grudnia 2024, autor: Krzysztof Osuch SJMaryja nie od razu pojmuje całą głębię Tajemnicy, w której uczestniczy! Anioł stara się Jej dopomóc w otwarciu się na niepojęty Zamysł Boga. Mówi Jej zatem o Elżbiecie, dla której Bóg niemożliwe uczynił możliwym: Poczęła w starości syna. Archanioł Gabriel przypomina też Maryi podstawową prawdę o Bogu, dla którego nie ma nic niemożliwego.
Czy nie podobnie rzecz się ma z każdym powołaniem, które dociera do nas od Boga? Czy nie czujemy się zakłopotani, gdy dowiadujemy się, że jesteśmy naprawdę powołani do życia wiecznego z Bogiem? Czy nie czujemy się obdarowani, wyróżnieni i jednocześnie „zmieszani”, zatrwożeni, gdy słyszymy głos wzywający do służby Bogu w kapłaństwie, w życiu zakonnym, w życiu małżeńskim od początku przez Stwórcę zaplanowanym? – Nam też, jak Maryi, potrzeba anioła (posłańca od Boga), nieraz wielu „aniołów”, którzy pomogą nam otworzyć się ufnie na wspaniałość daru zwiastowania i powołania, a także na trud służenia wielkiej „sprawie” Bożej – na „swój” niepowtarzalny sposób.
Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą. Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca. Na to Maryja rzekła do anioła: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża? Anioł Jej odpowiedział: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. Na to rzekła Maryja: Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa! Wtedy odszedł od Niej anioł (Łk 1,26-38).
Maryja jako pierwsza kontempluje Wcielenie
Anioł wszedł do Niej i rzekł: Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą; znalazłaś łaskę u Boga; poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca.
Niezwykłe jest znaczenie każdego słowa w Anielskim Zwiastowaniu i dialogu anioła Gabriela z Dziewicą z Nazaretu. Ogromny jest ciężar każdego słowa. Mówi się czasem, że jakieś słowa są na wagę złota; dla tego dialogu trzeba by znaleźć porównanie bardziej ekspresywne…
- Maryja – jako niepokalanie poczęta i wyjęta spod wielu negatywnych skutków grzechu pierworodnego jest obdarzona niezwykłą zdolnością słuchania i rozumienia. Dobrze więc słyszy, co mówi do Niej anioł Gabriel, w czyim Imieniu przychodzi i o co Ją prosi…
- Czuje się olśniona i „oszołomiona”. Oto Wszechmocny Bóg zaprasza Ją do współpracy. Młodziutka Maryja w złożonej propozycji widzi wielki dar Boga Ojca. Dostrzega też ogromne zadanie. Czuje się zaskoczona. Zwiastowanie wprawia Ją w zakłopotanie także dlatego, że jest zaręczona; pyta więc: Jakże to się stanie?
Nikomu, nawet Niepokalanej Dziewicy Maryi, nie jest łatwo pojąć to, co się wydarza w Tajemnicy Wcielenia Syna Bożego! Do dziś żaden ludzki umysł nie potrafi na wskroś przeniknąć tajemnicy Bogoczłowieczeństwa Syna Maryi, Jezusa. Niemniej ta Rzeczywistość jest najwspanialszą odpowiedzią Boga na starotestamentową prośbę – Maryi i całej ludzkości – obyś rozdarł niebiosa i zstąpił (Iz 63, 19).
Tak, już samo imię JEZUS – wybrane przez Ojca Przedwiecznego – objawia coś z głębi tajemnicy Syna, którego pocznie Maryja. To imię (po hebrajsku Jeszua, Jehoszua) było u Izraelitów imieniem ulubionym, a znaczy ono Bóg jest zbawieniem. Choć wielu nosiło to imię przed narodzeniem Jezusa Chrystusa, to jednak dopiero On nosi to imię w sposób całkiem wyjątkowy, gdyż On będąc Człowiekiem jest też Bogiem i dzięki temu jest On naprawdę zbawieniem człowieka. Jest to największa tajemnica naszej wiary i największy dar Boga dla człowieka!
Wyjątkowość daru i jedyność wydarzenia podkreśla także to, że Dziewica Maryja poczęła bez udziału mężczyzny.
Duch Święty zstąpi na ciebie i moc Najwyższego osłoni cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym.
Cudowna ingerencja Boga w ludzki proces poczęcia niejako „dodatkowo” pomaga zdać sobie sprawę z tego, że Jezus, będąc synem Maryi, jest też naprawdę Bożym Synem, Synem Ojca Przedwiecznego.
- Maryja nie od razu pojmuje całą głębię Tajemnicy, w której uczestniczy! Anioł stara się Jej dopomóc w otwarciu się na niepojęty Zamysł Boga. Mówi Jej zatem o Elżbiecie, dla której Bóg niemożliwe uczynił możliwym: Poczęła w starości syna. Archanioł Gabriel przypomina też Maryi podstawową prawdę o Bogu, dla którego nie ma nic niemożliwego. Czy nie podobnie rzecz się ma z każdym powołaniem, które dociera do nas od Boga? Czy nie czujemy się zakłopotani, gdy dowiadujemy się, że jesteśmy naprawdę powołani do życia wiecznego z Bogiem? Czy nie czujemy się obdarowani, wyróżnieni i jednocześnie „zmieszani”, zatrwożeni, gdy słyszymy głos wzywający do służby Bogu w kapłaństwie, w życiu zakonnym, w życiu małżeńskim od początku przez Stwórcę zaplanowanym? – Nam też, jak Maryi, potrzeba anioła (posłańca od Boga), nieraz wielu „aniołów”, którzy pomogą nam otworzyć się ufnie na wspaniałość daru zwiastowania i powołania, a także na trud służenia wielkiej „sprawie” Bożej – na „swój” niepowtarzalny sposób.
Warto w tych dniach prosić Dziewicę Maryję, by swoim przykładem i prośbą u Syna pomagała nam otwierać się na „zawrotność” dobrej nowiny wpisanej w imię Jezus i Emmanuel – Bóg pośród nas! Niech Ona pomoże nam odkryć słuszność i piękno postawy wobec Boga, zawartej w tym oświadczeniu: Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!
Pokolenia chrześcijan kontemplują Tajemnicę Wcielenia
W kontemplowaniu Zwiastowania Maryi poprzedziły nas pokolenia chrześcijan. Dziś śmielej możemy odczytywać znaczenie Anielskiego Pozdrowienia. Już tak wielu przed nami dopytywało się: co to znaczy, że Bóg stał się człowiekiem? Co to znaczy, że Syn Boży wciela się, w-człowiecza się w syna Dziewicy Maryi? Co to znaczy dla nas ludzi? Dla każdego człowieka?
- Jedno jest pewne, że otwierają się przed naszym człowieczym życiem zupełnie nowe horyzonty – bezkresne, boskie. Otwiera się przed człowiekiem możliwość bycia jak Bóg! Oczywiście, najpierwsze (pod każdym względem) jest Bogoczłowieczeństwo Jezusa, Syna Maryi. Jest ono jedyne w swoim rodzaju, niepowtarzalne.
- Jego jednak konsekwencją – na zasadzie łaski, na zasadzie miłosnego daru Boga – jest wszczepienie nas w Bogoczłowieczeństwie Jezusa Chrystusa i uczestniczenie w nim.
- Znaczy to, że w Jezusie i dzięki Niemu możemy wejść w synowską relację Syna Przedwiecznego wobec Ojca Przedwiecznego.
Ojcowie Kościoła – tacy jak św. Atanazy, św. Grzegorz z Nazjanzu, św. Cyryl z Aleksandrii – mówią krótko (ale zapewne po długotrwałej kontemplacji tej świętej Tajemnicy Wcielenia): „Bóg stał się człowiekiem, by człowiek stał się Bogiem”.
Św. Ireneusz powie: „Słowo Boże, Jezus Chrystus Pan nasz, stał się tym, czym my jesteśmy, abyśmy się stali tym, czym On jest”.
Ktoś ze współczesnych powie o czynie Wcielenia Syna Bożego tak: „Nas ludzi bierze On tak poważnie, że On staje się człowiekiem” (Hakel).
Nasze akty strzeliste
Czy nasze jeszcze przedświąteczne i (już niedługo wprost) Bożonarodzeniowe rozważania nie powinny znaleźć finału w powtarzaniu – z namysłem i pokorą kilku ważkich zdań, (paru czy jednego) aktu strzelistego:
- Syn Maryi z Nazaretu to Bóg-Człowiek! To naprawdę Bóg-Człowiek!
- Syn Maryi z Nazaretu to – Boży i Człowieczy Syn.
- A zatem Chwała Bogu na wysokościach, a nam ludziom, mnie – pokój, gdyż Bóg ma w nas upodobanie (por. Łk 2, 14).
Stając przed całą i bezkresną Tajemnicą Wcielenia Syna Bożego wołajmy jak Maryja: Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny! Bądźmy świadomi, że w Bogo-Człowieczeństwie Jezusa z Nazaretu jest szczytowy i zwrotny punkt historii zbawienia.
Wielkich wewnętrznych oświeceń nie damy sobie sami – mocą samego rozumu, rozważań…
- Skoro Najświętsza Dziewica Maryja ma przystęp do Tajemnicy Wcielenia jako pierwsza i wybitnie uprzywilejowana, to właśnie Ją prośmy, by nam wyjednała świeży odbiór tej Tajemnicy!
- Prośmy nade wszystko Ducha Świętego, by dał nam wewnętrzne poznanie, przeczucie i smakowanie tego, jak wielki dar czyni nam Trójca Boskich Osób w Zwiastowaniu – Wcieleniu – w Bożym Narodzeniu, słowem – w Jezusie Chrystusie!
Obyśmy z nową świeżością pojęli, że tu bije najczystsze i niewyczerpalne źródło Ewangelii, tj. Dobrej Nowiny dla całej ludzkiej rodziny. Krzyż, zmartwychwstanie, Zesłanie Ducha Świętego i cała treść czterech Ewangelii – tu, we Wcieleniu, bierze swój początek.
Oby sam Duch Święty pogłębił naszą intuicję wiary, byśmy mogli wołać:
Ileż to światła bije z Wcielenia! Jak wspaniałomyślny Zamysł Trójcy Przenajświętszej staje tu przed nami! Ile tu widać Miłości i powagi Trójcy Świętej w traktowaniu nas ludzi! Ile nadziei można tu zaczerpnąć wbrew różnym zagrożeniom, które nas osaczają! Ile uzdrowień może stąd wypłynąć! Jaki przypływ duchowej mocy może stać się naszym udziałem, gdy w tych świątecznych dniach przyswoimy sobie tę jasną i błogosławioną myśl, że jesteśmy pielgrzymami do pełnego uczestnictwa w Bogo-Człowieczeństwie Jezusa Chrystusa!
Jeszcze jedne Święta – po co?
Otrzymujemy jeszcze jedne Święta, jeszcze jedną szansę…
Zobaczmy, jakim gorącym Bożym zaproszeniem jest dla nas Zwiastowanie – Wcielenie – Boże Narodzenie. Jest to zaproszenie do przemyślenia daru człowieczeństwa (dziś tak często poniżanego) jeszcze raz, na nowo i w wielkim Świetle, które zajaśniało nad Betlejem.
Naprawdę mamy szansę popatrzeć na wszystko inaczej.
- W nowy sposób powinny zjawić się nam wszystkie przykre ograniczenia, dojmujące tęsknoty za szczęściem; nasze nędze, bunty, a także zniechęcenia, smutki, rozpacze i wszelkie nasze grzechy.
- Inaczej też (w tym Świetle) wyglądają nasze niby nieziemsko trudne decyzje w sprawie wiary, nadziei, miłości, a także w sprawie naszych ofiarowań się na wierne naśladowanie Jezusa, także w znoszeniu zniewag, w płynięciu pod prąd mód, nacisków, narzucanych poprawności itd.
Dziś naprawdę wszyscy możemy uczynić własnymi słowa poety G. M. Hopkinsa SJ:
„I staję się tym czym jest Chrystus, bo On tym czym ja był. I wiem ten głupi Jaś, pośmiewisko, śmieć niski, strzęp, nic, jest diamentem. Jest nieśmiertelnym diamentem”.
Gdyby ktoś chciał odprawić rekolekcje…, może się zainspirować naukami o. Józefa Augustyna SJ; rekolekcje głoszone były na początku grudnia 2017 w Norwegii w Bergen:
Papież na audiencji ogólnej o nadziei, która weszła w świat
◊ O nadziei, która weszła w świat wraz z wcieleniem Syna Bożego, mówił Ojciec Święty w katechezie na audiencji ogólnej. Było to kolejne z papieskich rozważań o nadziei, nawiązujących do słów proroka Izajasza. Franciszek przytoczył fragmenty jego księgi, w których przepowiedział on narodziny Mesjasza: „Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel” (Iz 7, 14) oraz „Wyrośnie różdżka z pnia Jessego, wypuści odrośl z jego korzeni” (Iz 11, 1).
Cytaty te ukazują sens Bożego Narodzenia. Bóg wypełnia obietnicę stając się człowiekiem; nie porzuca swego ludu, zbliża się do niego aż po ogołocenie się ze swej boskości. W ten sposób ukazuje swoją wierność i zapoczątkowuje nowe królestwo, dające ludzkości nową nadzieję: życie wieczne.
„Kiedy mówimy o nadziei, często odwołujemy się do tego, co nie jest w mocy człowieka i nie jest widzialne. Rzeczywiście: to, na co mamy nadzieję, wykracza poza nasze siły i nasze spojrzenie. Ale Narodziny Chrystusa, zapoczątkowując odkupienie, mówią nam o innej nadziei – nadziei niezawodnej, widzialnej i zrozumiałej, bo opierającej się na Bogu. Przychodzi On na świat i daje nam siłę, by iść razem z Nim: Bóg podąża z nami w Jezusie, a pójście z nim do pełni życia daje nam siłę, by na nowy sposób być w teraźniejszości, choć jest ona uciążliwa. Zatem dla chrześcijanina pokładanie nadziei oznacza pewność, że wraz z Chrystusem idzie ku Ojcu, który nas oczekuje. Nadzieja nigdy nie stoi w miejscu, nadzieja zawsze jest w drodze i sprawia, że idziemy. Ta nadzieja, jaką obdarza nas Dzieciątko z Betlejem, proponuje pewien cel, daje dobre przeznaczenie dla teraźniejszości, zbawienie dla ludzkości, szczęście dla tych, którzy powierzają się miłosiernemu Bogu” – powiedział Ojciec Święty.
Papież nawiązał dalej do przygotowywanej w chrześcijańskich domach szopki, która według tradycji wywodzi się od św. Franciszka z Asyżu. Żłóbek w swej prostocie przekazuje właśnie nadzieję, a w jej atmosferze zanurzona jest każda ze znajdujących się w stajence postaci. Wymowne są także konkretne odniesienia do miejsca.
„Przede wszystkim zauważmy miejsce, w którym narodził się Jezus: Betlejem. Mała osada w Judei, gdzie tysiąc lat wcześniej urodził się Dawid, pastuszek wybrany przez Boga na króla Izraela. Betlejem nie było stolicą i dlatego Boża Opatrzność wolała je wybrać, bo lubi działać poprzez maluczkich i pokornych. W tym miejscu urodził się długo oczekiwany «Syn Dawida», Jezus, w którym spotykają się nadzieja Boga i nadzieja człowieka” – powiedział Papież.
Następnie Franciszek wskazał na towarzyszące Nowonarodzonemu w stajence osoby: Maryję i Józefa. Podkreślił, że ta pierwsza jest Matką nadziei.
„Przez swoje «tak» otworzyła Bogu bramę naszego świata: jej dziewczęce serce było pełne nadziei, całkowicie ożywianej wiarą: i w ten sposób Bóg Ją wybrał, a Ona uwierzyła w Jego słowo. Ta, która przez dziewięć miesięcy była Arką nowego i wiecznego przymierza, w grocie podziwia Dzieciątko i widzi w Nim miłość Boga, który przychodzi, aby zbawić swój lud i całą ludzkość. Obok Maryi stoi Józef, potomek Jessego i Dawida; również on uwierzył w słowa anioła i patrząc na Jezusa w żłobie rozważa, że to dziecko jest z Ducha Świętego i że sam Bóg kazał mu je nazwać imieniem «Jezus». W tym imieniu jest nadzieja dla każdego człowieka, ponieważ poprzez tego Syna Niewiasty Bóg zbawi ludzkość od śmierci i grzechu. Dlatego ważne jest patrzeć na żłóbek! Zatrzymać się chwilę i patrzeć. I zobaczyć, ile nadziei jest w tych postaciach” – powiedział Franciszek.
Ojciec Święty przypomniał, że w stajence są również pasterze, którzy reprezentują pokornych i ubogich. Czekali oni na Mesjasza, a w Dzieciątku zobaczyli realizację obietnic i nadziei, że zbawienie Boże dotrze wreszcie do każdego z nich. Kto ufa w swoje własne zabezpieczenia, zwłaszcza materialne, nie oczekuje od Boga zbawienia.
Jest tam także chór aniołów, który z wysoka obwieszcza wielki plan, jaki wypełnia to Dzieciątko: „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom, w których sobie upodobał” (Łk 2, 14). Nadzieja chrześcijańska wyraża się w uwielbieniu i dziękczynieniu Bogu, który zapoczątkowuje swoje królestwo miłości, sprawiedliwości i pokoju.
lg/ rv
Poniższa „dawka” komentarza do dziejących się u nas spraw przyda się każdemu. Pan Gadowski mówi rozsądnie (=rozeznająco wobec duchów działających nad Wisłą)!
Polecam:
A tu adres kanału p. Gadowskiego na YT:
https://www.youtube.com/channel/UC4U-Bz5I-jttkLO4XktpXOQ
Czytania z 20 grudnia:
(Pnp 2,8-14)
Cicho! Ukochany mój! Oto on! Oto nadchodzi! Biegnie przez góry, skacze po pagórkach. Umiłowany mój podobny do gazeli, do młodego jelenia. Oto stoi za naszym murem, patrzy przez okno, zagląda przez kraty. Miły mój odzywa się i mówi do mnie: Powstań, przyjaciółko ma, piękna ma, i pójdź! Bo oto minęła już zima, deszcz ustał i przeszedł. Na ziemi widać już kwiaty, nadszedł czas przycinania winnic, i głos synogarlicy już słychać w naszej krainie. Drzewo figowe wydało zawiązki owoców i winne krzewy kwitnące już pachną. Powstań, przyjaciółko ma, piękna ma, i pójdź! Gołąbko ma, [ukryta] w zagłębieniach skały, w szczelinach przepaści, ukaż mi swą twarz, daj mi usłyszeć swój głos! Bo słodki jest głos twój i twarz pełna wdzięku.
(Łk 1,39-45)
W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana.
Pragnę do myśli św. Tomasza z Akwinu, niejako „dopiąć klamrą” świadectwa innych o jego nadzwyczajnej mądrości, i pięknie jego osobowości. Po usłyszeniu takich wypowiedzi postać św. Tomasza staje się bardzo bliską i kochaną. I zachęcającą, aby samemu też prosić Boga o mądrość.
Święty Tomasz z Akwinu, zwany dlatego Akwinatą – jest świętym, był profesorem, kontemplatykiem, kaznodzieją, pisarzem, przyjacielem papieży i królów. Był i jest myślicielem uniwersalnym. Całe dziedzictwo ludzkiej myśli, dostępne mu w XIII wieku, uczynił swoim, przyswoił sobie i przekształcił w harmonijną syntezę. Kiedy papież Urban polecił mu zebranie w jednym tomie komentarzy Ojców Kościoła do Ewangelii, odwiedzał różne klasztorne biblioteki i po przeczytaniu odpowiednich dzieł ich treść przechowywał w pamięci w taki sposób, że później cytował je z pamięci. Większość jego dzieł była odpowiedzią na kierowane do niego prośby. Ich liczba rodzi zdumienie.
Styl tego myśliciela jest zwięzły, wykład przyjemny, myśl głęboka, błyskotliwa, potężna. Uważał, że godność człowieka polega na badaniu prawdy.
Bernard Gui pisze, że Tomasz obdarzony był tak niezwykłą pamięcią – była ona chłonna i trwała, że zapamiętywał raz na zawsze i dokładnie treść dzieła po jego przeczytaniu. Tak porządkował w swoim umyśle rożne argumenty, iż był w stanie dyktować dzieła jednocześnie trzem albo czterem jego sekretarzom.
Słynny dominikański kaznodzieja Henri Dominique Lacordaire w czasie przemówienia w Tuluzie 18 lipca 1852 roku nazwał go „doktorem doktorów Kościoła”.
Jako człowiek, wolny był od ambicji jakiejkolwiek ziemskiej kariery, zarówno świeckiej, akademickiej, jak i kościelnej. Był wysokiego wzrostu, dobrze zbudowany, łysy nad czołem, cichy i dyskretny – prawdziwy arystokrata ducha”. Nie przejmował się pożywieniem, mieszkaniem, ubiorem. Wilhelm z Tocco pisze, iż „małżeństwo z Bożą Mądrością” dawało mu tyle radości, że nie cenił innych radości i przyjemności. Był też mężem modlitwy i na wzór Chrystusa spędził na niej wiele nocnych godzin. W czasie modlitwy prosił tak jak król Salomon o dar mądrości. Jego powiernikiem był Bóg, pośrednikiem Chrystus, a orędownikami Maryja i święci.
Jacques Maritain na podstawie najstarszych dokumentów pisze, że Tomasz był uprzejmy nawet w stosunku do wrogów, miły w rozmowie z innymi, dobrotliwy i radosny w zachowaniu, wspaniałomyślny w stosunku do innych, roztropny i miłosierny. Był niezwykle cierpliwy. Św. Tomasz kochał książki i żył nimi. Zapytany, za co najbardziej dziękuje Bogu, odpowiedział z prostotą, że za to, że zrozumiał każdą stronę, którą kiedykolwiek przeczytał w swoim życiu. Posiadał fenomenalną pamięć i zdolność koncentracji.
Ale i posiadał św. Tomasz w sobie dar nieustannego dziecięctwa, kiedy to widziano go, jak wkładał głowę do tabernakulum, aby pomieszkać z Panem.
Reginald, który go spowiadał przed śmiercią, powiedział w czasie kazania pogrzebowego, że „był czysty jak pięcioletnie dziecko” – po czym kaznodzieja musiał na chwilę przerwać mowę, bo w tym momencie si ę rozpłakał. Tomasz został kanonizowany 18 lipca 1323 roku.
Gdy szukano cudów dokonanych za jego wstawiennictwem, zniecierpliwiony Jan XXII powiedział: Zdziałał tyle cudów w swoim życiu, ile rozwiązał kwestii”.
Za link odwołujący się do literatury św. Tomasza szczególnie dziękuję.
Dziś usłyszałam, że nasz Bóg jest Bogiem rzeczy niemożliwych.
Jak to się dzieje, że jestem w stanie uwierzyć, że owszem w życiu Maryi Pan Bóg dokonał rzeczy niemożliwej, że w życiu Abrahama i Sary, w życiu tylu Świętych Pan Bóg rzeczywiście dokonuje rzeczy po ludzku niemożliwych, ale czasami tak trudno uwierzyć w to, że w moim konkretnym życiu Pan Bóg też może zdziałać cuda i działa – naprawdę.
Uwierzyć tak naprawdę Bogu – to uciszyć serce, zasłuchać się w Jego głos, i patrzeć na to co we mnie i wokół mnie tak jak On patrzy… a wtedy wszystko jest możliwe, przecież sam Jezus mówi :
”Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy.”
A Ojciec Święty Franciszek powiedział dziś :
„Ileż razy Jezus przechodzi w naszym życiu i ileż razy posyła nam anioła, a jakże często nie zdajemy sobie z tego sprawy, bo jesteśmy tak zajęci i pogrążeni w naszych myślach, w naszych sprawach, a wręcz w tych dniach w przygotowaniach na Boże Narodzenie, że Go nie zauważamy, iż przechodzi i puka do naszego serca, prosząc o przyjęcie, prosząc o „tak” podobne do tego, które wypowiedziała Maryja.”
Panie, pomóż uwierzyć,że dla Ciebie naprawdę wszystko jest możliwe.
Oto „próbka” klasycznej (i wielkiej teologii) w wydaniu św. Tomasza z Akwinu (który zresztą, jak widac poniżej, bardzo często odwołuje się do myśli teologicznej św. Augustyna):
za: http://www.katedra.uksw.edu.pl/suma/suma_indeks.htm
CZY WCIELENIE SŁOWA BOŻEGO BYŁO KONIECZNE DLA NAPRAWY RODZAJU LUDZKIEGO?
Na pozór nie, ponieważ:
1. Jak już stwierdzono1). Słowo Boże jest Bogiem w pełni; przyjmując więc ciało nie powiększyło swej mocy. Przeto, jeśli po Wcieleniu naprawiło naturę ludzką, mogło to uczynić również nie przyjmując ciała.
2. Zdawałoby się, że dla naprawy natury ludzkiej skażonej przez grzech potrzeba tylko tego, by człowiek za grzech wynagrodził. Bóg przecież nie może stawiać wymagań przekraczających ludzkie możliwości; a ponieważ chętniej lituje się niż karze, skoro czyni człowieka odpowiedzialnym za grzech, mógłby chyba również uznać wartość wynagradzającą czynu przeciwnego grzechowi. Wcielenie Słowa Bożego nie było więc konieczne dla naprawy rodzaju ludzkiego.
3. Do zbawienia człowieka przyczynia się przede wszystkim cześć Boga. Toteż powiedziano2): Jeśli jestem Panem, gdzież jest bojaźń moja? Jeśli Ojcem, gdzie jest moja cześć? Lecz przez to samo, że ludzie widzą Boga w Jego górującej nad wszystkim wzniosłości i niedostępności dla zmysłów, potęguje się Jego cześć. Toteż powiedziano3): Wywyższony nad wszystkie narody jest Pan, i nad niebiosa chwała Jego, a dalej4): Któż jako Pan Bóg nasz? Chodzi tu o cześć bożą. Wydaje się więc, że upodobnienie się Boga do nas przez przyjęcie ciała nie sprzyja zbawieniu ludzi.
A JEDNAK to, co chroni rodzaj ludzki przed zatraceniem, jest dla zbawienia ludzi konieczne. Tajemnica Wcielenia jest właśnie takim środkiem, powiedziano bowiem5): Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto wierzy weń, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Więc dla zbawienia ludzi Wcielenie Boga było konieczne.
WYKŁAD. Mówiąc, że coś jest konieczne dla osiągnięcia celu możemy mieć na myśli dwojakiego rodzaju konieczność. Po pierwsze konieczne jest to, bez czego dana rzecz nie może istnieć, jak pokarm jest konieczny dla utrzymania człowieka przy życiu. Konieczny w drugim znaczeniu jest ten środek, który umożliwia lepiej i w sposób bardziej odpowiedni osiągnięcie celu. W tym znaczeniu koń jest konieczny do podróży. Wcielenie Boga nie było konieczne w pierwszym znaczeniu, środka koniecznego dla naprawy natury ludzkiej, gdyż Bóg w swej nieograniczonej mocy rozporządzał wielu innymi środkami dla naprawy tej natury. Natomiast było ono konieczne w drugim znaczeniu. Dlatego Augustyn mówi6): „Nie zamierzamy dowodzić, że Bóg, którego mocy wszystko jednako podlega, nie rozporządzał innym sposobem, lecz że nie było Odpowiedniejszego sposobu dla uleczenia naszej nędzy.”
Można to rozważać pod kątem postępu człowieka w dobrem.
Po pierwsze — wcielenie daje wierze większą pewność; bo wierzy się słowom samego Boga. Toteż Augustyn mówi7): „Aby człowiek mógł bezpieczniej kroczyć ku prawdzie, sama Prawda, Syn Boży, kładzie podwaliny wiary”.
Po drugie — najskuteczniej budzi nadzieję. Augustyn mówi6), że „nie było rzeczy tak potrzebnej dla obudzenia w nas nadziei, jak dowód, że Bóg nas bardzo miłuje, a czyż jest dowód bardziej oczywisty niż fakt, że Syn Boży zechciał stać się uczestnikiem naszej natury?”
Po trzecie — najmocniej rozpala miłość. „Cóż ważniejszego skłoniło Pana do przyjścia niż okazanie swej miłości ku nam” — mówi Augustyn8), a dalej dodaje: „Jeśli pokochać było trudno, nie ociągajmyż się przynajmniej z odwzajemnieniem się miłością za miłość.
Po czwarte — co do należytego postępowania, w którym sam Chrystus stał się nam wzorem. Augustyn mówi9): „Można było widzieć człowieka, ale nie należało go naśladować; należało naśladować Boga, ale nie można Go było widzieć. Więc Bóg stał się człowiekiem, by ukazać się człowiekowi i być przezeń widzianym i być dlań wzorem, na którym by polegał”.
Po piąte — daje pełny udział w Bóstwie, istotnym szczęściu człowieka i celu ludzkiego życia. Urzeczywistnia się on przez człowieczeństwo Chrystusa, gdyż, jak mówi Augustyn10): „Na to Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stawał się Bogiem”.
Wcielenie było potrzebne również do usunięcia zła:
Po pierwsze — uczy człowieka nie ulegać szatanowi l nie czcić sprawcy grzechu. Toteż Augustyn mówi11): „Skoro ludzka natura mogła tak połączyć się z Bogiem, iż stała się jedną z Nim Osobą, niech już się nie ważą te pyszne złe duchy wynosić ponad człowieka z powodu swej bezcielesności”.
Po drugie — przez uświadomienie nas o wielkiej godności natury ludzkiej Wcielenie powstrzymuje od brukania jej grzechem. Toteż Augustyn mówi12): „Objawiając się ludziom w prawdziwym człowieku Bóg pokazał nam, jak poczesne miejsce zajmuje ludzka natura wśród stworzeń”. A papież Leon mówi13): „Poznaj, chrześcijaninie, godność twoją, a stawszy się uczestnikiem boskiej natury nie wracaj do pierwotnej nędzy przez niecne postępowanie”.
Po trzecie — by usunąć ludzką zarozumiałość przez to że, jak mówi Augustyn11): „W Chrystusie-Człowieku powierzono nam łaskę bez żadnych uprzednich zasług”.
Po czwarte, jak stwierdza Augustyn11), — „tak wielka pokora Boga może ukrócić ludzką pychę, największą przeszkodę do zjednoczenia się z Bogiem, i może człowieka wyleczyć z niej”.
Po piąte — by wyswobodzić człowieka z niewoli. „Miało się to dokonać w ten sposób, iż sprawiedliwość Człowieka, Jezusa Chrystusa, odniosła zwycięstwo nad szatanem” (Augustyn)14). Dokonał tego Chrystus wynagradzając za nas. Jako tylko człowiek, nie mógł dać zadośćuczynienia za całą ludzkość, Bóg zaś nie był do tego zobowiązany. Toteż trzeba było, by Jezus Chrystus był Bogiem i człowiekiem. Przeto papież Leon mówi15): „Moc oblekła się w słabość, Majestat w pokorę, aby, jak tego wymagał nasz ratunek, jeden i ten sam Pośrednik między Bogiem a ludźmi mógł i umrzeć ze względu na jedno i zmartwychwstać dzięki drugiemu. Gdyby bowiem nie był On prawdziwym Bogiem, nie zaradziłby złu, gdyby nie był prawdziwym człowiekiem nie stałby się wzorem”.
Są jeszcze inne liczne korzyści wynikające z Wcielenia, a niedostępne dla ludzkiego pojęcia.
Ad 1. Podstawą tego rozumowania jest pierwsze znaczenie wyrazu „konieczny”, kiedy chodzi o taki środek, bez którego nie można osiągnąć celu.
Ad 2. Zadośćuczynienie można nazwać wystarczającym dwojako: po pierwsze, doskonale wystarczające jest zadośćuczynienie wyrównujące popełnioną winę, daje ono bowiem pełne wyrównanie szkody wyrządzonej przez grzech. Zwykły człowiek nie mógł zadośćuczynić w ten sposób, grzech bowiem skaził całą ludzką naturę i ani dobro jednostki ani też większej liczby osób nie wystarczało do wyrównania szkody poniesionej przez tę naturę. Dobro to nie mogło być pełnym zadośćuczynieniem również i dlatego, że grzech, jako zniewaga wyrządzona Bogu, posiada pewną nieskończoność ze względu na nieskończoność Bożego Majestatu. Wielkość zniewagi bowiem mierzy się godnością znieważonego. Toteż zadośćuczynieniem współmiernym z winą może być tylko działanie wynagradzające o mocy nieskończonej, takie jak działanie Boga-Człowieka.
Po drugie, ludzkie zadośćuczynienie może być wystarczające niedoskonale, jeśli jest wprawdzie niewspółmierne do zniewagi, lecz przyjęte dzięki łaskawości tego, kto się nim zadowala. Zadośćuczynienie człowieka będącego tylko człowiekiem jest wystarczające w tym znaczeniu. A ponieważ wszystko, co niedoskonałe, jest uwarunkowane istnieniem jakiejś pełni stanowiącej jego pod-stawę, to i wszelkie zadośćuczynienie zwykłego człowieka czerpie swą skuteczność z zadośćuczynienia Chrystusa.
Ad 3. Bóg nie pomniejszył swojego Majestatu przez to, że przyjął ciało, nie doznała wlec uszczerbku podstawa czci bożej. Cześć ta rośnie w miarę lepszego poznania Boga. Zbliżając się ku nam przez przyjęcie ciała. Bóg raczej zachęcił nas do tego poznania.
Za: http://www.katedra.uksw.edu.pl/suma/suma_indeks.htm
Nawiedzenie
„Słyszeliśmy te słowa wiele razy – Maryja zgadza się na wolę Boga przekazaną jej przez anioła Gabriela. W istocie była to zgoda na przemianę całego życia. W końcu poczęcie, urodzenie, wychowanie dziecka to przynajmniej dwadzieścia lat. Tak więc zgoda Maryi była nie tylko zgodą na poczęcie z Ducha Świętego, to była zgoda na wolę Bożą na całe życie, całkowita zmiana planów. I Maryja nie poprzestała na tych słowach, ale postępowała zgodnie z wolą Bożą przez całe dalsze życie. Słusznie więc podaje się Maryję jako wzór posłuszeństwa Bogu. Każdemu z nas Bóg również dał powołanie, i to szczególne, osobiste, dla każdego inne, jak i to, które jest nam wszystkim wspólne – powołanie do świętości. Obyśmy, jak Maryja, odpowiedzieli na to powołanie nie tylko słowem, ale i czynem.”
Ireneusz Krosny, http://gosc.pl/doc/1808614.Calkowita-zmiana-planow