Jeśli chorujesz na NIEUFNOŚĆ do BOGA… to wiedz, że… (mp3)
20 grudnia 2024, autor: Krzysztof Osuch SJJeśli chorujesz na NIEUFNOŚĆ do BOGA…, to wiedz, że nie ma choroby większej, bardziej destrukcyjnej, a zarazem (marna to pociecha) bardziej powszechnej…
Nieufność do naszego Stwórcy i Ojca odbiera życiu dobry smak, niszczy poczucie sensu i szczęścia; dominantą życia staje się SMUTEK.
-
Poniżej proponuję do wyboru (lub po kolei) parę moich rozważań (mp3) poświęconych właśnie ZAUFANIU. Bóg ze swej strony posunął się by tak rzec najdalej jak można, by zdobyć nasze zaufanie mimo obarczającej nas swymi skutkami katastrofy grzechu pierworodnego i lawiny innych grzechów na przestrzeni dziejów… Uczyńmy ze swej strony, ile potrafimy, by poważnie potraktować pojednawcze gesty Boga! Największy z nich nosi imię: WCIELENIE Bożego Syna – Boże Narodzenie – Emanuel – Bóg z nami!
- Jesteś NIEUFNY wobec Boga! ZAUFAJ Mu! (mp3)
- NIEUFNOŚĆ – wciągnięci w tryby destrukcji (mp3)
- ZAUFAJ Bogu. Niebo albo piekło (mp3)
A poniższe rozważanie zaproponowałem w poprzednim wpisie:
Zaufać nie jak ACHAZ lecz MARYJA, 20.XII (mp3)
Doradzam przeczytać rozmowę z K. Zanussim
Cena świadectwa
Mam wrażenie, że dziś każdy przyzwoity człowiek jest obcym ciałem – mówi Krzysztof Zanussi.
Tak kończy się rozmowa:
Ta bieda wychodzi w pełni, gdy Kris wyrzuca Angelowi: „oczekiwałam, że mnie nawrócisz”.
Dzisiaj ewangelizacja ubogich nie oznacza wyłącznie ewangelizacji ludzi bez dachu nad głową. Nie mniej biedni i potrzebujący troski są ci, którzy jeżdżą luksusowymi samochodami i których pustka może prowadzić do jeszcze większej katastrofy. Ewangelizacja bogatych jest także wielkim zadaniem, bo oni są biedni w inny sposób. A wracając do Kris – ona mówi jeszcze jedno bardzo ważne zdanie: „Nareszcie jestem wolna. I co mi z tego?”. Dla niej wolność jest nie ku czemuś, ale od czegoś. Przede wszystkim od przyzwoitości. I w tym widzę jej biedę. A ponieważ w tej postaci, spełnionej zawodowo i finansowo, wiele osób dziś się chętnie odnajduje i z nią solidaryzuje, stąd ta wściekłość na mnie i na film, bo ostatecznie Kris przecież przegrywa.
rozmawiał Radek Molenda
fot. Radek Molenda/Idziemy
Idziemy nr 50 (482), 14 grudnia 2014 r.
Papież na porannej Mszy: historia zbawienia to długie dzieje ludu, pełne nie tylko sukcesów
◊ O potrzebie zawierzenia Bogu nawet w najbardziej mrocznych chwilach życia, które mogą się okazać częścią historii zbawienia, mówił Papież podczas porannej Mszy w kaplicy Domu św. Marty. W homilii Franciszek nawiązał do atmosfery wytężonego oczekiwania, jaka towarzyszy liturgii w ostatnie dni Adwentu. W ten sposób Kościół wskazuje na historyczny charakter zbawczych wydarzeń opisywanych w Biblii. I, jak zaznaczył Ojciec Święty, nie była to historia „aseptyczna, laboratoryjna”, lecz długie dzieje ludu, pełne nie tylko sukcesów.
„W ten sposób krok po kroku tworzy się historię. Bóg ją tworzy, ale i my – mówił Franciszek. – A kiedy błądzimy, Bóg naprawia tę historię i pcha nas do przodu, zawsze krocząc z nami. Jeśli nie zobaczymy tego jasno, nigdy nie zrozumiemy Bożego Narodzenia, nigdy nie pojmiemy Wcielenia Słowa! Nigdy! To jest cała dziejąca się historia. Czy skończyła się ta historia Bożego Narodzenia? Nie! I teraz Pan wciąż nas zbawia w dziejach i wciąż kroczy ze swoim ludem”.
W tej historii, jak zaznaczył Papież, są ludzie wybrani przez Boga, aby być pomocą pielgrzymującemu ludowi. Do takich należeli Abraham, Mojżesz czy Eliasz. I oni przeżywali mroczne i niełatwe chwile, ale – jak stwierdził Franciszek – w taki właśnie sposób Bóg tworzy historię, wytrącając nas z wygodnego życia i prowadząc nas nawet tam, gdzie byśmy iść nie chcieli.
Taką trudną sytuację przytacza dzisiejsza Ewangelia, opisująca wewnętrzny dramat Józefa w obliczu brzemienności Maryi. Ojciec Święty obrazowo opisał rozterki Józefa, jego poczucie zawodu i próbę kompromisowego wyjścia z sytuacji, która mogła być nawet niebezpieczna dla Maryi. „W takich nieciekawych chwilach ci wybrani przez Boga muszą wziąć problem na własne barki, choćby nic nie rozumieli, i tak tworzyć historię” – stwierdził Papież.
„Tak też czyni Józef, człowiek, który w najgorszej chwili swojego życia, w momencie najbardziej mrocznym bierze problem na siebie – kontynuował Ojciec Święty. – I obwinia samego siebie w oczach innych, by chronić swoją małżonkę. Pewnie jakiś psychoanalityk powie, że ten jego sen to esencja trwogi, która szuka ujścia… Ale niech mówią co chcą. Co jednak zrobił Józef? Powstawszy ze snu, wziął do siebie swoją małżonkę, jakby rzekł: «Nic nie rozumiem, ale Pan mi tak powiedział i ten urodzi się jako mój syn!»”.
„W ten sposób Bóg tworzy historię wraz ze swoim ludem – mówił dalej Papież. – A czyni to wystawiając na próbę swoich wybranych, choć ostatecznie ich ratuje”. Dlatego i my powinniśmy ufać Bogu, nawet w najtrudniejszych chwilach, gdy nasze życie jest tylko w Jego rękach. Czego zatem uczą nas ci wybrani przez Boga?
„Że Bóg idzie z nami, że Bóg tworzy historię, że Bóg poddaje nas próbie, ale ratuje nas w najgorszych chwilach, bo jest naszym Ojcem. A według Pawła jest On naszym Tatusiem. Niech Pan da nam zrozumieć tę tajemnicę Jego kroczenia ze swoim ludem przez dzieje, tego wystawiania na próbę swoich wybranych oraz ich wielkość serca, gdy biorą na siebie boleści, problemy, także pozory grzechu – jak w przypadku Jezusa – by rozwijać dalej historię” – zakończył homilię Ojciec Święty.
tc/ rv