Łzy Jezusa – wciąż aktualne, Łk 19,41-44

20 listopada 2024, autor: Krzysztof Osuch SJ

Jezus patrzący na Jerozolimę - obraz na płótnie canvas 50 x 105  e-religijne.pl - e-religijne.pl katolicki sklep internetowy

Nasza codzienność nierzadko ulega okropnej banalizacji. Kierat, w który wprzęga nas poganiejąca cywilizacja, potrafi być straszny. Dnie i tygodnie upływają, a my nie znajdujemy niczego naprawdę wzniosłego. Dawne wielkie pragnienia zostają dziwnie stłumione i rozczarowane. Niestety, nazbyt często mamy odczucie obcowania z jakąś miałką rzeczywistością. Żadnego przystępu do Tajemnicy, która wzbudzałaby „święte drżenie” i fascynację. Nieraz życie tak płynie, że nic, tylko żałosna płycizna. – To pierwsza obserwacja.

Gdy Jezus był już blisko Jerozolimy, na widok miasta zapłakał nad nim i rzekł: O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi. Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami. Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia (Łk 19,41-44).

I druga obserwacja. Tego na ogół nie widać, ale tak jest, że ludzie – na wielką skalę – ulegają uwiedzeniu i podlegają różnym manipulacjom. Ilu jednak zdaje sobie sprawę z tego, że są precyzyjnie zarządzani przez sprawnie działające media? Dokładniej mówiąc, jacyś anonimowi „oni” decydują, o czym się mówi i co się eksponuje. Właściciele potężnych środków wpływu i sterowania aspirują do tego, żeby rzeczywistość kreować. Nie na gruncie Prawdy, Boga, Celu ostatecznego człowieka, ale według własnej miary. Własnych, osobistych czy klanowych interesów.

Z żelazną konsekwencją kreowały rzeczywistość różne totalitarne ideologie i reżimy.

Robił to faszyzm. Robił to komunizm, który m. in. przez narzucaną ideologię, wszechobecną inwigilację, cenzurę – programował świadomość mas. Odwoływano się również do strachu, by łamać sumienia. Różne zabiegi socjotechniczne miały ludziom wybić z głowy poważne pytania, które otwierały umysły i serca na mądrość, na filozofię, na religię, na Boże Objawienie, na Chrystusa i Kościół. Skutek tych zabiegów był różny. Jednak w sumie wiele narodów zostało dotkniętych katastrofą moralności. Całe społeczeństwa ulegały ruinie duchowej.

  • Ludzie zrujnowani moralnie i duchowo budują fatalny świat, w którym jedni drugich krzywdzą, narzucają niesprawiedliwe prawa. Jedni drugich nienawidzą, podejrzewają.
  • W takiej przestrzeni coraz bardziej aktywizują się siły, które krok po kroku i cynicznie, niszczą bezwzględnie wszystkie więzi: w rodzinie, między kobietą i mężczyzną, w pracy, w narodzie, między narodami. W sumie ludzie ludziom gotują ogrom poniżeń i cierpień.

Czy mamy świadomość tego, iż wszyscy uczestniczymy w wielkiej duchowej walce? I że trzeba się w tej walce dobrze rozeznać? Stronami konfliktu są, tak naprawdę, nie sami ludzie, stający w opozycji do siebie. Tak to na ogół wygląda, że jeden człowiek walczy z drugim człowiekiem czy że pewne grupy, partie, narody walczą ze sobą…

  • Jednak ważne jest, żeby ujawnić wpływające na nas duchy: dobre i złe.
  • Trzeba dokonać jasnego rozeznania, rozróżnienia i dokonać fundamentalnego wyboru.
  • Powinien to być wybór Boga! Wybór za Bogiem, gdyż to On jest Miłością, która stwarza, ocala, ochrania, uszczęśliwia.

Tylko ludzie związani z Bogiem świętym Przymierzem ufnej wiary, miłości i pokoju budują kulturę, która kocha człowieka, ceni życie, pielęgnuje każdą ludzką osobę, szanuje ją od poczęcia do naturalnej śmierci i sprzyja jej.

Przybywając na rekolekcje, domyślnie oświadczamy sobie i innym, że mamy dość bycia zarządzanymi i sterowanymi. Chcemy poznać podstawowe dane na temat sensu życia człowieka na ziemi. Nie chcemy przez resztę życia chodzić jak we mgle. I słusznie, gdyż mamy święte i nienaruszalne prawo do Prawdy, do Światła.

  • Często bywa tak, że podejmujemy rekolekcje, gdyż dręczy nas taki czy inny problem; i cierpimy z jakiegoś konkretnego powodu. Jednak z reguły główny życiowy problem i główna przyczyna cierpienia znajdują się gdzie indziej i dużo „głębiej” niż nam się to wydaje na pierwsze wejrzenie.
  • Jest Bożą łaską w czasie rekolekcji, że medytując Słowo Boże, modląc się, trwając w ciszy, prowadząc duchową rozmowę – uświadamiamy sobie Prawdę, która wyzwala. Która stopniowo oświetla, porządkuje i zmienia nasze życie. Przywraca sens i radość oraz pokój serca.

Wszystkie duchowe dobra – tak bardzo wytęsknione – uosabia i rozdaje Jezus Chrystus!

On je naprawdę przynosi i zaofiarowuje. Daje je każdemu, kto pragnie je przyjąć. Każdemu, kto rozpoznaje Jego absolutną Wyjątkowość, Jego Dobroć i pełne miłości zaangażowanie po stronie człowieka.

 – Niestety, z naszym Najwyższym Dobrem można się rozminąć. Można je zlekceważyć. Można się na Nim nie poznać.

Pokolenie współczesne Jezusowi rozminęło się z Nim w sposób zatrważający i bezprzykładny. Patrzyli na czyny Jezusa. Słuchali Jego Nauki. Otrzymali ogrom cudownych znaków. To pokolenie miało naprawdę wyjątkowe szczęście. Ich oczy powinny być szczęśliwe, patrząc na Emanuela; na Boga, który w tak konkretny sposób rozbił namiot pośród swego ludu. To pokolenie miało realną szansę, by dobrze przyjąć Mesjasza i pozwolić Mu już zainaugurować Erę Pokoju. Pokoju, jakiego nikt oprócz Boga dać nie może. To wszystko było zda się na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło poznać, że oto w Jezusie przychodzi i dane jest wszystko „to, co służy pokojowi”.

Sądzę, że tak jak w raju pierwsi rodzice nie byli zdeterminowani do grzechu zwątpienia w nieskazitelną Dobroć Boga, tak i pokolenie współczesne Jezusowi nie było zdeterminowane. Proroctwa nie determinowały, ale mocą Bożej wszechwiedzy „jedynie” przewidywały faktyczny bieg wydarzeń.

I stało się tak, że „zatwardziała Jerozolima”, zwłaszcza elity religijne i polityczne, okazały się niezdolne poznać „w ten dzień, co służy pokojowi”. „Miasto” nie rozpoznało czasu swego nawiedzenia.

Oczywiście, staje przed nami jakaś ogromna i niepojęta tajemnica odrzucenia Jezusa, a także tajemnica Jego swoistej bezsilności i łez oraz całej drogi Męki. Jednak dwie rzeczy są pewne i należy dobrze je pamiętać oraz rozpamiętywać.

  1.  Najpierw właśnie to, że Jezus ogromnie cierpi. Aż płacze nad Jerozolimą! Łzy Kogoś takiego mają niezwykłą i niezgłębioną wymowę. Jednak najważniejsze (i najbardziej też obiecujące) jest to, że zwycięska Miłość Jezusa idzie do końca. Nic nie potrafi jej zatrzymać czy „zneutralizować”. Nic i nikt nie wyrwie z Serca Jezusa czułej i wiernej Miłości do Jerozolimy, do Ludu, do każdego ludzkiego pokolenia, do nas, do mnie.
  2. Drugą prawdą pewną i poważną jest to, że za brak poznania tego, co naprawdę służy pokojowi – trzeba płacić straszną cenę. Jezus stwierdza to wyraźnie: przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia. – Jak wiemy, ta zapowiedź dokładnie się spełniła (w roku 70 i latach 132-135).

Podobne prorockie zapowiedzi spełniały się wiele razy w dziejach chrześcijańskich narodów. Niezliczoną ilość razy miliony wierzących w każdym pokoleniu przekonywały się, że za lekceważenie Chrystusa trzeba ponieść na sobie bolesne konsekwencje.

  • W naszych czasach docierają do nas mnożące się proroctwa. Często daje je Bóg przez Matkę Jezusa i Matkę Kościoła. W dość licznych objawieniach płacze Ona nader często. Przestrzega. Prosi. Nalega, żeby nie lekceważyć Boga czy królewskiej Władzy i Miłości Jej Syna. Na szczęście, jest coraz więcej osób wierzących, które się tym przejmują. Nawracają się. Czynią pokutę. A im więcej nas się przejmuje łzami Pana Jezusa i Jego Matki, tym lepiej dla nas, dla Europy, dla świata.
  • Dziś w polskim kontekście zagrożeń i nadziei na ocalenie rodzi się inicjatywa wielkiej Modlitwy Narodu za Ojczyznę. Modląc się na różańcu i w inny sposób, pragniemy wypraszać łaskę nawrócenia dla wielu. I żebyśmy nawracając się do Boga, wypełnili daną nam, jako Narodowi, misję wobec innych narodów, wobec świata.
  • Jednak zaczynać trzeba od osobistego nawrócenia i przylgnięcia całym sercem i umysłem do Boga, do Chrystusa. I o to właśnie zabiegamy w tych dniach. Miłość Ojca, różnymi drogami i na różne sposoby, nas tu przyprowadziła. Nie jesteśmy tu tylko dla siebie. Ale od uporządkowanej miłości siebie samego zaczyna się wielkie dobro, które promieniuje na wielu, na wszystkich.

Częstochowa, 17 listopada 2011 AMDG et BVMH o. Krzysztof Osuch SJ

Zobaczyć siebie oczami ChrystusaZOBACZYĆ SIEBIE OCZAMI CHRYSTUSA
„przed tobą jest DAL”

To dobroczynne: dać się olśnić Bogiem możliwości wielkich – nieskończonych. A widać je w atomie i cudzie życia, w „nieobjętej ziemi” i bezkresnym kosmosie, a także w dokonaniach człowieka. Ale czy to już wszystko? Zamiary Boga wobec nas są zawrotne. Przed nami jest DAL życia w Bogu, a nie cieśnina przemijającej doczesności i śmierci (por. Hi 36, 16).
Autor podejmuje kilka tematów podwyższonego ryzyka i przedstawia je, być może, wbrew dyktatowi „poprawności”. Chętnie rozważą je ci, którzy nie chcą być manipulowani ani przez małodusznych ludzi, ani przez złośliwe demony. Do trudnych tematów należą prorockie upomnienia, gniew i karanie Boga, który zawsze i przez wszystko naprowadza na swe nieskończone Miłosierdzie. Lekcja cierpienia skojarzona jest z …tańcem.
Obiecująco brzmi stwierdzenie św. Augustyna, że „przyjemność pokonuje się tylko przez przyjemność” i że wszyscy potrzebujemy delectatio victrix, czyli «zwycięskiego rozkoszowania się» Bogiem, aby pokonać zniewalającą atrakcję grzechu! Ostatnia konferencja podprowadza – nas drogocennych! – do powierzenia się dłoniom i Sercu Matki, a także do współdziałania z Nią (zwłaszcza w czasie trwającej Wielkiej Nowenny Fatimskiej).
Rozważania adresowane są do różnych osób – zarówno do (już) wierzących, jak i do (jeszcze) czekających „na kamieni nagłe przebudzenie” i „na głębie co u stóp naszych legną” (M. R. Rilke).
Sesja odbyła się w Centrum Duchowości Księży Jezuitów w Częstochowie w styczniu 2011.

Komentarze

komentarzy 15 do wpisu “Łzy Jezusa – wciąż aktualne, Łk 19,41-44”
  1. Pani Agnieszko, na Mateuszu zamieściłem dość dużo rozważań – http://mateusz.pl/mt/ko/ – ale nie byłem w grupie (cz rubryce) odpowiedzi na pytania.

  2. Ewa pisze:

    Dzisiejsza Ewangelia o wyrzuceniu sprzedających ze świątyni to dalszy ciąg wczorajszej Ewangelii o płaczu Jezusa nad Jerozolimą…Jezus Słowem i czynem oczyszcza świątynię, która przestała być domem modlitwy.
    Medytując te teksty myślę,że kiedy nie wystarcza nam płacz Jezusa nad nami,nad naszym życiem,wówczas Jezus bierze „bicz”,aby wyprostować drogi naszego życia,aby oczyścić nasze serca ze złych myśli,skłonności,chorych uczuć – bo tak bardzo Mu na nas zależy,tak bardzo nas kocha i pragnie naszego dobra.
    Czasem, a może często nie rozumiemy tego „bicza”,ale widocznie on też jest nam potrzebny,choć boli – aby powrócić na drogę Prawdy,Miłości,Dobra,aby otworzyć się na Jego Słowo…

  3. Agnieszka pisze:

    Szczęść Boże,
    Czy ksiądz udzielał się na portalu Mateusz.pl? Bardzo mi zależy na kontakcie z księdzem Krzysztofem, który tam odpowiadał na pytania, ale nie wiem czy dobrze trafiłam. Jeżeli tak to prosiłabym o kontakt w wolnej chwili.
    Dużo dobra
    Agnieszka

  4. „Dziś wysyłam ciebie do całej ludzkości z moim miłosierdziem. Nie chcę karać zbolałej ludzkości, ale pragnę ją uleczyć, przytulając ją do swego miłosiernego serca. Kar używam, kiedy mnie sami zmuszają do tego; ręka moja niechętnie bierze za miecz sprawiedliwości; przed dniem sprawiedliwości posyłam dzień miłosierdzia.”
    „Na ukaranie mam wieczność, a teraz przedłużam im czas miłosierdzia, ale biada im, jeżeli nie poznają czasu nawiedzenia mego.” (Dzienniczek św Faustyny Kowalskiej, 1588 i 1160).

  5. Dziś otrzymałem, zapewne warto postudiować:

    Ostatnie naukowe odkrycia w kodzie DNA dowodzą, że człowiek stworzony został przez Boga

    Naukowe odkrycia w kodzie DNA dowodzą, że człowiek stworzony została przez Boga.

    (…) Dr. Collins, jeden z czołowych światowych genetyków i ekspert od „Genomu Ludzkiego”, nie zawahał się uznać go „Językiem Boga” i odejść od swojej twardej linii ateizmu i agnostycyzmu.

    (…) „Prawdopodobieństwo utworzenia życia z materii nieożywionej jest liczbą z 40 tysiącami zer po niej.To wystarczy, by pogrzebać Darwina i całą teorię ewolucji. Nie było żadnej zupy kwantowej, ani na tej planecie, ani na żadnej innej, a skoro początki życia nie były przypadkowe to musiały być produktem celowo działającej inteligencji.” – Fred Hoyle (astronom, kosmolog, matematyk i astrofizyk teoretyczny, jeden z najbardziej nagrodzonych i światłych naukowców na świecie).

    Więcej: http://www.wiara.us/DNA.html

    M.in. ”
    – molekuła DNA [ gromadząca zapis instrukcji
    / wzór na powstanie życia i człowieka] posiada
    najbardziej zagęszczoną informację znaną
    człowiekowi!

    Pojedyncza nić DNA jest tysiące razy cieńsza
    od ludzkiego włosa. W niewielkiej objętości
    DNA, wielkości zaledwie główki od szpilki,
    zawartych może być aż tyle informacji, że
    informacje te zapisane w formie książek mogą
    utworzyć wieżę składającą się z tych książek, a
    sięgającą od ziemi do księżyca i to w dodatku
    500 razy tyle, czyli 500 razy dystans do
    księżyca!

  6. Zofia pisze:

    Jezu ufam Tobie!

  7. Papież na Mszy: Jezus płacze nad światem, który zabija

    ◊ Cały świat jest dziś w stanie wojny, dla której nie ma usprawiedliwienia. Odrzucenie drogi pokoju powoduje płacz Boga, płacz Jezusa. Mówił o tym Papież Franciszek w homilii podczas czwartkowej Mszy w kaplicy Domu św. Marty.

    Franciszek nawiązał tym samym do słów z Ewangelii św. Łukasza, w których czytamy, że gdy Jezus był już blisko Jerozolimy, zapłakał na jej widok. Zwrócił się wtedy do tego miasta znamiennymi słowami: „O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi. Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami” (Łk 19, 42).

    „Także dziś Jezus płacze, ponieważ woleliśmy drogę wojny, drogę nienawiści, drogę nieprzyjaźni. Jesteśmy blisko Bożego Narodzenia. Będą światła, będzie świętowanie, przybrane choinki, także stajenki… Wszystko zafałszowane. Świat kontynuuje wojnę, podejmuje walki. Świat nie rozumie drogi pokoju” – mówił Papież.

    Odczucia Franciszka wydają się być podobne do tych, jakie przeżywa w obecnych dniach większość ludzi na świecie. Ojciec Święty nawiązał do niedawnych obchodów rocznicowych związanych z II wojną światową i bomb zrzuconych na Hiroszimę i Nagasaki. Przypomniał, że on sam odwiedził w zeszłym roku ogromny cmentarz wojskowy w Redipuglia, gdzie pochowani są włoscy żołnierze polegli w I wojnie światowej. „To niepotrzebne masakry” – powtórzył Papież za Benedyktem XVI. Zadał też pytanie: „Co zostanie z wojny, z tej, którą przeżywamy teraz?”.

    „Co pozostaje? Ruiny, tysiące dzieci bez możliwości nauki, tak wiele niewinnych ofiar. Tak wiele! I tak wiele pieniędzy w kieszeniach handlarzy bronią. Kiedyś Jezus powiedział: «Nie można dwom panom służyć – albo Bogu, albo mamonie». Wojna jest właśnie wyborem bogactwa. «Produkujmy broń, to nam się gospodarka nieco zrównoważy». I w ten sposób robimy nasze interesy. Jest takie okropne słowo u Pana: przeklęci! Bo On powiedział: «Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój!». Ci, którzy prowadzą wojnę, którzy powodują wojnę, są przeklęci, są przestępcami. Wojnę można uzasadnić, w cudzysłowie, tak wielu, bardzo wielu powodami. Ale kiedy cały świat, tak jak dzisiaj, jest w stanie wojny – na całym świecie, bo to jest wojna światowa w kawałkach: tu, tam i tam, wszędzie – to nie ma na to usprawiedliwienia. I Bóg płacze. Jezus płacze” – mówił Franciszek.

    Kontynuując tę myśl Papież zauważył, że choć handlarze bronią wciąż intensywnie działają, to jednak jest wielu ludzi, którzy są posłańcami pokoju, zwłaszcza gdy pomagają innym, oddając dla nich swoje życie. Wskazał, że taką ikoną w naszych czasach jest Matka Teresa z Kalkuty. „Z cynizmem wielkich tego świata można by powiedzieć: co zrobiła ta kobieta? Straciła życie pomagając ludziom w umieraniu. Niezrozumiała jest droga pokoju…” – mówił Franciszek.

    „Także i dla nas będzie dobrze, gdy poprosimy o łaskę płaczu nad tym światem, który nie rozpoznaje drogi pokoju, który żyje z wojny i z cynizmem mówi, że tego nie robi. Prośmy o nawrócenie serca. Właśnie u progu tego Jubileuszu Miłosierdzia naszą radością niech będzie łaska, by świat odnalazł zdolność do zapłakania nad swoimi zbrodniami, nad tym, co czyni prowadząc wojny” – powiedział Papież.

    lg/ rv

  8. I jeszcze „kilka” zdań prawdy:
    Patriarcha Younan: Zachód zdradził chrześcijan i wzmocnił Państwo Islamskie

    ◊ „Terroryści z tzw. Państwa Islamskiego już przeniknęli do europejskiego społeczeństwa. Przez lata otrzymywali pieniądze, broń i religijną indoktrynację od Arabii Saudyjskiej i krajów nad Zatoką Perską, pod nadzorem Zachodu. Mówienie, że rozwiązanie obecnej sytuacji stanowią naloty bombowe, jest jednym wielkim kłamstwem”. W tak jednoznaczny sposób aktualną sytuację na świecie ocenia zwierzchnik katolików obrządku syryjskiego Ignacy Józef III Younan. Co więcej, podkreśla on, że Zachód zdradził bliskowschodnich chrześcijan, a pomogły mu w tym media, które świadomie przemilczały prawdę. Patriarcha mówił o tym w obszernym wywiadzie dla egipskiego dziennika katolickiego Le Messager.

    „Dzieje się to, przed czym już pięć lat temu bliskowschodni patriarchowie przestrzegali świat. Chrześcijanie stali się więźniami straszliwej sytuacji. Są tu szyici i sunnici, problemy etniczne i sekciarskie, bandy kryminalne zwane Państwem Islamskim i inne grupy terrorystyczne wykorzystujące islam jako pretekst do «czyszczenia w imię religii» kontrolowanych przez siebie terenów, a także muzułmańscy uczeni głoszący, że islam nie ma z tym nic wspólnego” – mówi patriarcha Younan. Podkreśla zarazem, że chrześcijanie nie są w stanie funkcjonować w tej sytuacji chaosu, który „tworzy oddziały rebeliantów, zbrojne bandy, grupy terrorystyczne i partie islamskie. Jednak kiedy mówimy o tym głośno, Zachód oskarża nas, że opowiadamy się za dyktaturą” – zauważa syrokatolicki patriarcha. Podkreśla, że w historii nie jest ważne to, kto rządzi – kalif, król czy prezydent, ale czy gwarantuje on bezpieczeństwo mniejszościom.

    „Odkąd po inwazji Iraku w 2003 r. zaczął się chaos, zrozumieliśmy całą grozę tej sytuacji – mówi Ignacy Józef III Younan. – Zachodnie demokracje, które spiskowały przeciwko Syrii, doprowadziły do kompletnego zniszczenia infrastruktury kraju, do zdemolowania domów, miast, wiosek, zabytków i znalezisk archeologicznych. To wszystko jest wynikiem nierozsądnej polityki i spisku, pod pretekstem niesienia temu regionowi demokracji” – zauważa ze smutkiem zwierzchnik katolików obrządku syryjskiego. Przypomina, że narody tego regionu niełatwo przyjmują demokrację, ponieważ nie istnieje tam rzeczywisty rozdział religii od państwa. Mniejszości błagają, by mieć swoich przedstawicieli wobec muzułmańskiej większości i czują się jak emigranci na obcej ziemi. „Dzieje się tak, mimo iż chrześcijanie żyli na tych terenach dużo wcześniej niż muzułmanie” – podkreśla patriarcha. I dodaje: „Politycy Zachodu, a szczególnie Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Francji są za niekończącym się konfliktem w Syrii i Iraku. To doprowadziło do powstania grup terrorystycznych i skazujących za apostazję, a zachodnie media o tym milczą, współuczestnicząco i tchórzliwie. Nie chodzi im o szerzenie prawdy i sprawiedliwości: klękają przed tymi, którzy płacą, a sami siedzą cicho” – podkreśla z mocą patriarcha Younan.

    Zwierzchnik syrokatolików przypomina, że bliskowschodni patriarchowie już na początku wojny w Syrii przestrzegali przed obecnym scenariuszem, nikt ich jednak wówczas nie chciał słuchać, tak samo zresztą, jak nie chce ich słuchać obecnie. „Mówiliśmy, że sytuacja w Syrii jest dużo bardziej złożona niż w Egipcie, Tunezji czy Libii. Przestrzegaliśmy, że przyniesie to jedynie chaos i wojnę domową. Odpowiadano nam: «Nie, reżim Asada upadnie w ciągu kilku miesięcy». Tak się jednak nie stało, jak zresztą ostrzegaliśmy. Pięć lat później niewinny naród, a szczególnie chrześcijanie, nie ma nikogo, kto by go wspierał. Zachód nas zdradził” – zaznacza patriarcha Younan.

    bz/ rv

  9. O. Samir: dlaczego muzułmanie nie protestują przeciw islamistom?

    ◊ Jeśli muzułmanie są przeciwni terroryzmowi, do dlaczego nie wychodzą na ulice europejskich miast, dlaczego nie protestują i w ten sposób publicznie nie wyrażą swej dezaprobaty? – pyta w kontekście paryskich zamachów o. Samir Khalil Samir SJ, egipski jezuita i islamolog, pełniący obowiązki rektora Papieskiego Instytutu Studiów Wschodnich.

    Przypomina on, że muzułmanie są zdolni do takich protestów. Pokazali to w Egipcie, gdy nie zgadzali się na radykalne poglądy prezydenta Mursiego. Teraz mają oni niezastąpioną rolę w walce z Państwem Islamskim. Trzeba je bowiem zwyciężyć nie tylko militarnie, ale i ideologicznie. Należy pokazać, że nie jest to jedyna możliwa interpretacja islamu. Choć nie da się powiedzieć, że to, co robią terroryści, nie ma z islamem nic wspólnego – podkreśla o. Samir.

    „Część muzułmanów, opierając się zarówno na Koranie, jak i pierwotnej tradycji islamu, czyli z czasów samego Mahometa, twierdzi, że islam jest dziś słaby, bo nie dochowuje wierności pierwotnym wzorcom z czasów proroka, to znaczy nie rozszerza w świecie wiary wszystkimi możliwymi środkami. Bo taki był pierwotny islam. Nie jest on podobny na przykład do judaizmu, w którym Żydzi zadowalają się tym, że są narodem wybranym, i wystrzegają się wszelkiego prozelityzmu. Islam w swym zamyśle opiera się na podboju. I to od samego początku. Sam Mahomet poprowadził kilkadziesiąt wojen” – podkreślił o. Samir.

    O. Samir zaznaczył, że należy się spodziewać kolejnych ataków na państwa zachodnie, bo Zachód i chrześcijanie to główny historyczny wróg islamistów. Jego zdaniem poważnym utrudnieniem w walce z Państwem Islamskim jest też dwulicowa postawa zamożnych krajów arabskich, takich jak Arabia Saudyjska. Oficjalnie deklaruje ona wrogość względem terrorystów, ale z drugiej strony powszechnie wiadomo, że sama jest jednym ze źródeł finansowania Państwa Islamskiego.

    kb/ rv

  10. Msza papieska w czwartek: Jezus płacze także nad nami


    Jezus płacze też dzisiaj, gdy drzwi naszych serc, także pasterzy Kościoła, zamykają się na Boże niespodzianki, nie rozpoznając Tego, który przynosi pokój. Zwrócił na to uwagę Papież podczas porannej Mszy w kaplicy Domu św. Marty. W ten sposób Franciszek komentował dzisiejszą Ewangelię, w której pośród łez Jezusa nad świętym miastem słyszymy zapowiedź zburzenia Jerozolimy.

    W homilii Ojciec Święty stwierdził, że winą Jerozolimy było to, iż była zbyt zajęta, zbyt zadowolona z samej siebie, by otworzyć drzwi Zbawicielowi. Również dzisiaj Jezus nie przestaje kołatać do drzwi swoich braci i sióstr, którymi jesteśmy jako Kościół. Jerozolima nie zdała sobie sprawy, że potrzebuje Zbawiciela, i zamknęła przed Nim swoje bramy. Dziś Jezus wylewa łzy nad nami.

    „Dlaczego Jeruzalem nie przyjęło Pana? Bo było spokojne z tym, co posiadało; nie chciało mieć kłopotów. Ale także, jak mówi sam Pan w Ewangelii, «gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi. Aleś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia». [To miasto] obawiało się nawiedzenia przez Pana; bało się darmowości tego nawiedzenia. Czuło się bezpieczne w sprawach, nad którymi mogło zapanować. Także my czujemy się bezpieczni w rzeczach, nad którymi panujemy… Jednak nawiedzenie Pana, Jego niespodzianki są poza naszą kontrolą” – powiedział Franciszek.

    Dlatego właśnie Jezus płacze nad Jerozolimą, że nie dała sobie przynieść radości nawrócenia – kontynuował Papież. Miasto czuło się pewne: wszystko działało, kapłani składali ofiary, pielgrzymi przybywali, a uczeni w Piśmie wszystko ustawili jak należy. W ten sposób Jerozolima zatrzasnęła swoje bramy, a ceną tego był krzyż Jezusa. Jednak, jak zauważył Franciszek, także dzisiaj Jezus roni łzy, i to nad swoim Kościołem, co domaga się od nas rachunku sumienia.

    „Chciałbym się zapytać: czy my chrześcijanie, którzy znamy wiarę, katechizm, którzy chodzimy na Mszę w każdą niedzielę, czy my chrześcijanie, duszpasterze jesteśmy zadowoleni z siebie? Bo przecież wszystko ułożyliśmy i nie potrzebujemy kolejnych nawiedzeń ze strony Pana… A On nadal kołacze do drzwi każdego z nas i swojego Kościoła, pasterzy tego Kościoła. A tymczasem drzwi naszego serca, Kościoła, pasterzy nie otwierają się: i Pan płacze, także dzisiaj” – powiedział Papież.

    tc/ rv

    Tekst pochodzi ze strony http://pl.radiovaticana.va/news/2014/11/20/msza_papieska_w_czwartek:_jezus_p%C5%82acze_tak%C5%BCe_nad_nami/pol-837226
    strony Radia Watykańskiego

  11. Bogumiła pisze:

    Gdy się nie zatrzymamy w ciszy serca, nie wyłożymy przed siebie wszystkiego, co nas spotyka i nie spojrzymy na to oczami naszej duszy, możemy nie rozpoznać czasu naszego nawiedzenia.
    Niestety, nie żyjemy w latach kiedy fizyczna obecność Jezusa była na wyciągnięcie ręki. A i tak wtedy wielu straciło Go z oczu…
    Teraz musimy docierać do Niego różnymi drogami, a każdy z nas ma swoją, niepowtarzalną. Czy nie będzie to czasem droga kamieni, trudności, choroby, cierpienia, upokorzenia, ogołocenia….?
    Nie tak dawno sama stawałam codziennie przed Panem w całkowitej bezsilności i osamotnieniu, ale w zawierzeniu i nadziei.
    Pewnej nocy miałam sen: W kruchcie kościoła, przy drzwiach wejściowych do świątyni, na kolanach myłam podłogę. Przechodził obok tamtejszy ksiądz i szepnął do mnie z uśmiechem, jednak z odczuwalną nutą ironii:
    to jedyny taki awans?
    jedyny – odpowiedziałam
    i podnosząc się podążyłam za nim. W otwartych zewnętrznych drzwiach kościoła, ukazał mi się w oddali widok wysokiej, białej, niczym ośnieżonej góry. Wskazując na nią ręką powiedziałam do tegoż księdza:
    chcę tam się wspiąć!
    to niech pani tam wchodzi! – odparł bardzo zdecydowanie, w tonie potwierdzającym, że to dobry wybór.

    Droga wzwyż biegnie przez uniżenie – takie jest dla mnie znaczenie tego snu.
    Uniżenie…dla wywyższenia.

  12. Dziękuję za wpisy Ewy. Dodaję fragment rozmowy:
    Bez mediów jesteśmy niemi
    Z o. dr. Tadeuszem Rydzykiem CSsR
    , dyrektorem Radia Maryja, rozmawia Beata Falkowska

    Teraz, gdy atak na Kościół i człowieka jest frontalny i coraz silniejszy, można sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby nie było Radia Maryja i Telewizji Trwam?

    Ten atak trwa nie tylko w Polsce. Wiele osób nie wierzy w to, myśli kategoriami: „To nieprawda, bo mi się to w głowie nie mieści”. Hitler, Stalin też się nie mieścili w głowach współczesnym sobie. Tak jak rewolucja francuska czy październikowa.
    Bo za tym zawsze stała mniejszość, tyle że świetnie zorganizowana.

    – Można się pytać, skąd wychodzi ta antychrześcijańska ideologia, ale ona jest i to wszyscy widzimy. Po pierwsze, trzeba wiedzieć, jak jest, z czym mamy do czynienia, a następnie robić coś, aby było inaczej. Dlaczego ja tak się uparłem na media? Bo bez mediów jesteśmy jak niemowy. Cieszę się też, że jest „Nasz Dziennik”, bo słowo pisane także jest nam potrzebne. Do niego można wrócić, czytaniu towarzyszy głębsza refleksja, nie wystarczy tylko usłyszeć. Słowo zasłyszane, obraz daje dużo, ale trzeba także pewne treści przeczytać. Katolicy potrzebują mediów. Czy zwyciężać ma tylko druga strona? A to zwycięstwo wiąże się z panowaniem nad ludzkimi umysłami przy pomocy kłamstwa i manipulacji. Doświadczamy tego na co dzień. Myśleliśmy, że szybciej pójdzie geotermia, to też byłaby pomoc dla Telewizji i uczelni, ale ten rząd rzuca nam ciągle kłody pod nogi. Mogę to podsumować jako wielką nieprawość, kłamstwo i manipulację. Ale liczę na Pana Boga, na Matkę Najświętszą i na ludzi. I na przemianę tych ludzi, którzy czynią zło.
    za: http://www.naszdziennik.pl/wp/114171,bez-mediow-jestesmy-niemi.html
    Zachęcam do przeczytania całości (i reagowania wsparciem)!

  13. Ewa pisze:

    „Nabierz ufności i podejmij na nowo twą skromną drogę, zawsze 'coraz bliżej’ Mnie. Wiesz, że nie jesteś mocna i że twoje oparcie może być tylko we Mnie.
    Gdy załamujesz się, zbieram szczątki i odbudowuję nową świątynię, piękniejszą, ponieważ upokorzyłaś się.
    Pamiętaj o tym, aby w ten sposób dojść do umiłowania upokorzeń. Czy nie doświadczyłem ich w ciągu całego mego ziemskiego życia? Ja, Bóg! Co za towarzystwo, moja córko!”
    /ON i ja-3.01.1948r/
    Dziękuję Ci Panie, że wciąż na nowo odbudowujesz świątynię mojej wiary, mojego zaufania Tobie…
    Dziękuję, że Twoja „..zwycięska Miłość idzie do końca. Nic nie potrafi jej zatrzymać czy „zneutralizować”. Nic i nikt nie wyrwie z Serca Jezusa czułej i wiernej Miłości do Jerozolimy, do Ludu, do każdego ludzkiego pokolenia, do nas, do mnie.”

    „..Nawet jeżeli nie dotrzymałaś swych zobowiązań, nawet jeżeli upadłaś niżej niż wczoraj, to, jeśli żałujesz, jeśli pogardzasz sobą i przychodzisz powiedzieć Mi o tym, nie bój się uwierzyć, że jesteś w moim sercu, tak wielkim, tak dobrym, tak niepodobnym do serc ludzkich. Jestem Miłosierdziem a nie zawziętością…
    Nie obrażaj Mnie lękiem i ucieczką: właśnie to rani miłość. Lecz wejdź w mój bezmiar, jak małe dziecko, które radośnie ssie i usypia na łonie matki. Odpoczywaj. Nabieraj sił. Raduj się. Wszystko we Mnie jest dla ciebie”. /ON i ja -3.01.1948/

  14. Ewa pisze:

    Dziś przeczytałam wcześniejszy tekst Ojca: „W ramionach Ojca”.
    Ten tekst bardzo dobrze współbrzmi z dzisiejszym Słowem Bożym.
    „Panie, świat cały przy Tobie jak ziarnko na szali, kropla rosy porannej, co spadła na ziemię”. To słowa z Księgi Mądrości…
    Wydawałoby się,że Pan Bóg powinien być KIMŚ NAJWAŻNIEJSZYM w naszym życiu,że wszystko powinniśmy do Niego odnosić…a tymczasem życie tak często nas przytłacza, nasze relacje,trudności,cierpienie,codzienne zabieganie…tyle spraw jest wciąż tak bardzo ważnych,że ważniejszych od Pana Boga…
    Jezus dziś płacze nie tylko nad Jerozolimą – On płacze nade mną, nad każdym z nas – bo wciąż nie jest Panem naszego życia. A to co takie ważne w naszym życiu może okazać się nieprzyjacielem, który nas otoczy i ostatecznie zniszczy zupełnie…
    Słowa dzisiejszego Psalmu przynoszą nam jednak nadzieję;”
    Wzywaj Mnie w dniu utrapienia, *
    uwolnię ciebie, a ty Mnie uwielbisz”.
    Prośmy więc nieustannie Jezusa-aby On był dla naprawdę WSZYSTKIM,aby wszystko było z Nim,w Nim, dla Niego i przez Niego.

Zostaw odpowiedź

Musisz się zalogować aby móc komentować.