Miłość albo chciwość!

28 września 2024, autor: Krzysztof Osuch SJ

Człowiek pozbawiony żywej więzi z Bogiem OJCEM w Jezusie Chrystusie, nieuchronnie doświadcza zasadniczego niepokoju i lęku o siebie, a także chciwości…

„A teraz wy, bogacze, zapłaczcie wśród narzekań na utrapienia, jakie was czekają. Bogactwo wasze zbutwiało, szaty wasze stały się żerem dla moli, złoto wasze i srebro zardzewiało, a rdza ich będzie świadectwem przeciw wam i toczyć będzie ciała wasze niby ogień. Zebraliście w dniach ostatecznych skarby.

Oto woła zapłata robotników, żniwiarzy pól waszych, którą zatrzymaliście, a krzyk ich doszedł do uszu Pana Zastępów. Żyliście beztrosko na ziemi i wśród dostatków tuczyliście serca wasze w dniu rzezi. Potępiliście i zabili sprawiedliwego: nie stawia wam oporu” (Jk 5, 1-6).

Na ogół zaczynamy osobistą refleksję i modlitwę od uważnego, może nawet parokrotnego, przeczytania Słowa Bożego, które przypada na dany dzień. Czasem jednak wolimy zacząć od czyjejś refleksji, będącej już owocem przemyśleń i modlitwy.

Oto kilka myśli, wyrażonych zwięźle i „punktowo”.

Słowo Boże z drugiego czytania zawiera pouczenia i przestrogi, ale można zobaczyć w nim portret, zrobiony grubą kreską, człowieka, który doświadcza wielkiej wewnętrznej pustki i biedy. Głównym powodem jego biedy jest to, że nie doświadczył wewnętrznego odrodzenia w Chrystusie i smaku nowego życia w Nim!

W sportretowanym przez świętego Jakuba bogaczu – wciąż dramatycznie biednym i wewnętrznie pustym – włącza się i działa na wysokich obrotach motor, któremu na imię chciwość!

Niestety, człowiek „sformatowany” i napędzany chciwością odczuwa wewnętrzny przymus, by gonić i uganiać się za wszystkim,

co składa mu obietnicę,

że go ubogaci,

że da mu poczucie bezpieczeństwa,

że podniesie jego (marny) nastrój i ubarwi życie.

Praktycznie rzecz ujmując, człowiek, o którym mowa, chce mieć:

– dużo bogactwa, pieniędzy,

– dużo barwnych widowisk (programy rozrywkowe, obrazy, filmy),

– dużo ciekawych przeżyć,

– dużo poznanego świata i ludzi,

– duży udział w jakiejś władzy i korzyściach z niej płynących,

– także dużo wiedzy, koneksji i wpływów, itp.

Człowiek pozbawiony – wskutek własnej winy czy za sprawą różnych uwarunkowań – żywej więzi z Bogiem OJCEM w Jezusie Chrystusie, nieuchronnie doświadcza zasadniczego niepokoju i lęku o siebie, a także właśnie chciwości, wypływającej (by tak rzec) z bycia na ciągłym głodzie.

Z perspektywy nowego człowieka,

który rodzi się w osobistym kontakcie z Jezusem,

należy wyodrębnić starego (inaczej cielesnego) człowieka, który ma sobie właściwy „styl” postrzegania rzeczywistości, wartościowania jej, a także wybierania i narzucającego się działania.

Tenże stary, cielesny człowiek – pełen głodów, niepokoju i lęku o siebie – uznaje, że te przykre stany i uczucia znikną, gdy uda mu się dostać do nieba… przyjemności, których dostarczy:

– jedzenie i picie (wiadomo, że nie byle czego),

– nasycanie oczu patrzeniem, a uszu słyszeniem…

Wiadomo, że do takiego „nieba” wchodzą tylko majętni, bogaci,

choć dzisiejsza cywilizacja – negująca smak życia duchowego z Bogiem i od Niego odwodząca – stara się wszystkim „potrzebującym” dostarczyć minimum (a może nawet maximum, za niezbyt wygórowaną cenę) niewybrednych wrażeń i przyjemności.

Starożytni mówili o konieczności dostarczenia „igrzysk i chleba”, żeby ludzi dogłębnie zdezorientowanych i niespokojnych czymś zająć, wypełnić, a tak naprawdę… związać, uzależnić!

Czy większość kanałów telewizyjnych,

utrzymywanych z reklam opłacanych przez konsumentów, nie służy przede wszystkim dostarczaniu różnorodnych igrzysk (na które nierzadko, przy pewnym poczuciu „smaku”, nawet kilkanaście sekund nie da się patrzeć bez … niesmaku)?

Niestety (a właściwie na szczęście), głody starego człowieka w nas są nienasycalne! Są one takie (właściwie) z natury, z definicji – w tym sensie, że Bóg stworzył każdego do „wyższych rzeczy”.

Jesteśmy nieodwołalnie uformowani – na poziomie duchowych genów – jako skierowani ku samemu Bogu!

Zatem nic – oprócz samego Boga – nie zaspokoi głębi ludzkiej osoby; nic jej nie uspokoi, trwale i wystarczająco nie ubogaci ani nie uszczęśliwi!

Inną cechą wspomnianych głodów jest to,

że zniewalają i dysponują człowieka do tego,

żeby był bezwzględnie zaborczy w zdobywaniu środków gwarantujących niebo przyjemności zmysłowych, a także psychicznych, a może nawet i… duchowych (ale pozbawionych miłosnej relacji)!

W opisywanym tu krótko rodzaju życia fatalny błąd

– lepiej powiedzieć w języku religijnym: grzech, czyli chybianie najważniejszego Celu życia i rozmijanie się z „czymś”, a raczej Kimś Najważniejszym – polega na tym,

że człowiek coraz bardziej zapatrzony jest w siebie.

Zapatrzony o-błędnie i fatalnie!

Tak jest do krytycznego momentu, zwanego nawróceniem!

Bóg komuś takiemu (dopóki nie wejdzie na drogę nawrócenia) wydaje się coraz mniej realny.

Sądzi on również, że Bóg zagraża jego (w pocie czoła wypracowanej) wizji, jak mianowicie dostać się do – co ważne: własnym „przemysłem” zdobywanego – nieba zmysłów, doczesnych przyjemności…

Jedni wiedzą, inni – nie, że jest to super złudny rodzaj życia!

U jego kresu (choć i po drodze tego nie brakuje) będą łzy, narzekanie, utrapienie. Okaże się jak marne i znikome są zgromadzone bogactwa i ten cały sposób pojmowania człowieka, jego głodów, zaspokojeń, (pseudo)szczęścia…

Święty Jakub pomaga nam skonfrontować się szczerze z gorzką (ale wyzwalającą) prawdą o fałszywym tropie, którym podążają „bogacze”, marnie bogacący się ludzką krzywdą.

Apostoł Jakub doradza sięgnąć po ostrzejsze „okulary”, które pozwolą zobaczyć wszystkie „rzeczy” takimi, jakimi są naprawdę!

Póki jesteśmy w drodze, jest jeszcze czas na zmianę… okularów (z fałszujących rzeczywistość na ją wydobywające, w całej ostrości).

„A teraz wy, bogacze, zapłaczcie wśród narzekań na utrapienia, jakie was czekają. Bogactwo wasze zbutwiało, szaty wasze stały się żerem dla moli, złoto wasze i srebro zardzewiało, a rdza ich będzie świadectwem przeciw wam i toczyć będzie ciała wasze niby ogień. Zebraliście w dniach ostatecznych skarby.

Oto woła zapłata robotników, żniwiarzy pól waszych, którą zatrzymaliście, a krzyk ich doszedł do uszu Pana Zastępów. Żyliście beztrosko na ziemi i wśród dostatków tuczyliście serca wasze w dniu rzezi. Potępiliście i zabili sprawiedliwego: nie stawia wam oporu” (Jk 5, 1-6).

Na koniec uwaga – przestroga.

Wszyscy, i to do końca życia, musimy się zmagać z „tym”, co chce nas odciągnąć od Boga (od Jego Nieba i szczęścia w Nim).

Całe życie mamy do czynienia z fundamentalnym wyborem:

Miłość albo chciwość!

Ofiarna miłość albo zaborczy i bezwzględny egocentryzm.

Chrześcijaństwo jest jedną wielką perswazją,

że dla właściwego rozumienia człowieka i przyswojenia sobie optymalnego sposobu życia – warto zaufać Jezusowi Chrystusowi.

Warto odkryć Jego Dobrą Nowinę o pięknym człowieczeństwie – spełnionym w miłosnej, służebnej i ofiarnej, relacji wobec Boga Ojca i naszych bliźnich.

Kategoria: Bez kategorii

Komentowanie wyłączone.