Ubóstwo – Bóg i szczęście
10 września 2024, autor: Krzysztof Osuch SJW owym czasie Jezus podniósł oczy na swoich uczniów i mówił: Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże. Błogosławieni wy, którzy teraz głodujecie, albowiem będziecie nasyceni. Błogosławieni wy, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie. Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą, i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy zelżą was i z powodu Syna Człowieczego podadzą w pogardę wasze imię jako niecne: cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili prorokom. Natomiast biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą. Biada wam, którzy teraz jesteście syci, albowiem głód cierpieć będziecie. Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie. Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom (Łk 6,20-26).
1. Kto jest szczęśliwy?
To dziwne i szokujące, że Jezus szczęśliwymi nazywa płaczących, cichych, czystego serca, prześladowanych. Jezus nie mówi tak bez powodu. Czy jednak zadamy sobie trud, by znaleźć klucz do zrozumienia Jezusowego twierdzenia? Sądzę, że klucza nie trzeba szukać gdzieś daleko. Znajduje się on już w pierwszym zdaniu Jezusowych Błogosławieństw. To nie przypadek, że na „liście” ludzi szczęśliwych znajdują się na pierwszym miejscu ubodzy w duchu czy po prostu ubodzy.
- Ubóstwo właściwe ludzkiej osobie to rzeczywistość niezwykle wzniosła i wielce obiecująca, ale też niebywale trudna do zrozumienia i mądrego „zagospodarowania”. Doświadczając swego radykalnego ubóstwa (radykalnego niespełnienia) możemy otworzyć się na bogactwo, jakim jest sam Bóg, ale możemy też wylądować w rowie („pijak szuka Pana Boga w rowie” – Chesterton), gorączkowo szukając jakiegoś tam szczęścia, dopełnienia, ubogacenia…
2. „Pociągać wszystkich do najwyższego ubóstwa”
Św. Ignacy, dogłębnie zrozumiawszy myśl Jezusa z Kazania na Górze, każe (w Ćwiczeniach duchownych, w medytacji przedstawiającej „Dwa Sztandary”) „rozważyć mowę, którą Chrystus, Pan nasz, kieruje do wszystkich swoich sług i przyjaciół, których posyła na wyprawę, zalecając im, aby pragnęli wszystkim pomagać, pociągając ich najpierw do najwyższego ubóstwa duchowego” (Ćd 146). – Oto „poziom”, na którym można i należy pomagać wszystkim ludziom. To bezcenna usługa wobec człowieka, gdy mu się pomoże zrozumieć, zaakceptować i żyć głębią znaczenia, które skrywa się w fakcie „najwyższego ubóstwa duchowego”. To ubóstwo jest już faktem, jest niebywałym darem. W naznaczeniu nas (przez Boga) najwyższym ubóstwem duchowym skrywa się (jest zaszyfrowana) wielka i wspaniała rzeczywistość powołania człowieka do zjednoczenia z Bogiem.
- Tę rzeczywistość „najwyższego ubóstwa” ducha” (czy osoby) najpełniej oświetla nam i najpewniej objaśnia Jezus Chrystus. Nikt nie dorówna Mu w interpretowaniu tego, co znaczy fakt, że jesteśmy ubodzy bezbrzeżnie, w najwyższym stopniu.
Niestety, nie tylko Chrystus objaśnia znaczenie naszego ubóstwa. Swoją usługę interpretatora biedy i ubóstwa człowieka proponuje też Szatan. Pojawił się już na samym początku, w raju, jako ktoś niby to przyjazny i lepiej poinformowany. W umiejętnym procesie kuszenia pouczał człowieka (czyni to także dzisiaj), jak przemienić swe najwyższe ubóstwo i sprzężone z nim najwyższe pragnienie, by być jak Bóg – w rzeczywistość, w Spełnienie!
Pytajmy, co przede wszystkim trzeba wiedzieć o fakcie radykalnego, „najwyższego ubóstwa” ludzkiej osoby, by nie pobłądzić, by nie dać się zwieść i oszukać.
- Jeśli chcemy dobrze rozumieć swe ubóstwo i dobrze je przeżywać, winniśmy stale pamiętać, że to Bóg nas stworzył. Tylko Ten, Który jest, może dawać (komu zechce) udział w istnieniu, w byciu. Nasze istnienie jest osobowe, to znaczy, że istniejemy jako stworzeni na obraz Boga i na Jego podobieństwo. Bóg powołuje nas – zaprasza do uczestniczenia w Jego Boskim Życiu. Przed każdym człowiekiem stoi otworem perspektywa wręcz „przebóstwienia”. – To w takich Boskich darach i faktach ma swą przyczynę (całe życie trwająca i trawiąca nas) niespokojność serca i niemożność znalezienia ukojenia oraz szczęścia w czymkolwiek poza samym Bogiem. Dobrze wie o tym św. Augustyn i dlatego stwierdza: Niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Tobie, o Panie.
Konsekwencją tego, że Bóg stworzył nas na Swój obraz i podobieństwo, jest działający w nas wewnętrzny dynamizm, który stale skierowuje nas ku Bogu! Nieuchronnie tęsknimy za Bogiem, za Boską Pełnią, za Pięknem i Dobrem w Boskim „wydaniu”. Tęsknimy za uczestniczeniem w życiu Boskiej Rodziny, czyli w życiu Trójcy Boskich Osób. Nawet fakt grzechu nie niweczy w nas tęsknoty za samym Bogiem i udziałem w Jego Boskim Życiu! Wystarczy usunąć z serca gruz grzechów, zwątpienia czy zranień, a rychło dochodzi do głosu owa nieskończona tęsknota za samym Bogiem i za Boskim rodzajem Życia.
Tak, nie możemy nie tęsknić za życiem w świetle, w cieple, w miłości, w posiadaniu pełnej wiedzy i we wszelakim bezpieczeństwie. Każdy człowiek pragnie istnieć w zachwycie pięknem i w doskonałej wolności – bez przykrych ograniczeń takich jak upływ czasu i przemijanie, procesy niszczenia i sama śmierć.
Człowiek nie potrafi zadowolić się odrobiną czy nawet dużą ilością Bożych darów. Człowiek chce mieć udział we Wszystkim, co jest – w Całości. Pragniemy tego, co jest Bogu właściwe! To Bóg tak nas stworzył. To Bóg nas do tego uzdolnił – zaprosił. Św. Tomasz mówi: homo – capax Dei. Jesteśmy zdolni nie tylko nauczyć się np. czytać, rozumować, pięknie malować, śpiewać itp., ale jesteśmy zdolni poznać Boga i z Nim się zjednoczyć. Takimi – powtórzmy – chce nas Bóg. Słusznie zatem spodziewamy się, wierząc w Boże Objawienie, że kiedyś ujrzymy Boga twarzą w twarz i staniemy się do Niego podobni (por. 1 J 3). Na razie jednak trwa czas drogi, pielgrzymowania, mozolnej wędrówki. Tu rodzi się wielka trudność, jak iść do Celu, nie dając posłuchu kłamliwym i złośliwym radom Złego.
3. Najwyższe ubóstwo – najwyższa próba
Za godność bycia osobą Bogu podobną i za wielkość powołania do życia z Bogiem płacimy określoną „cenę” – bycia wystawionym na wielką próbę! Bierze się ona między innymi stąd, że na Boską Pełnię trzeba czekać, i to przez całe ziemskie życie.
Któż z nas, nawet jeśli dobrze pojmuje swą godność i znaczenie swego „najwyższego ubóstwa”, nie doznawał pokusy, by spróbować zaspokoić swoje dojmujące pragnienie za Boską Pełnią? Świat (i w tle stale obecny Szatan) twierdzi, że istnieje wiele dostępnych sposobów na zaradzenie biedzie i ubóstwu człowieka. Człowiek nie musi trwać w ciągłym pragnieniu, które spełni dopiero Bóg, i to dopiero po tym życiu. Spełnienia są – według tej demonicznej oferty – dostępne już tu i teraz. Są w zasięgu ręki, w zasięgu ludzkich możliwości.
Pokusa, o której mowa, jest aż nadto realna i nazbyt wielu i zbyt często zawierza jej. Czynimy to, dokonując gwałtu na „najwyższym ubóstwie”, które ma Boski rys, gdyż skierowuje nas ku Bogu, a nie ku choćby najwspanialszym stworzeniom, rzeczom.
Niestety, zamiast konsekwentnie kierować się ku Bogu i zamiast rozwijać więź z Nim – sięga nieraz człowiek (i to każdy, z różną intensywnością i częstotliwością) po różne namiastki, czyli coś, co ma być zamiast Boga. Bywają to rzeczy i pieniądze, gromadzone ponad słuszną miarę. Bywa to namiętna pogoń za znaczeniem, władzą, za uznaniem w oczach innych, za zaszczytami… Bywa to pogoń za przyjemnością, i za tym, co ją wywołuje.
- Świeckie (w sensie: zlaicyzowane) przeżywanie wielkich pragnień i tęsknot człowieka za Bogiem sprowadza się do maksymalizowania doznań – zmysłowych, estetycznych, a także duchowych, pojmowanych wszelako bez odniesienia do Boga, do Transcendencji. Ojciec Karl Rahner (w książce “Ryzyko chrześcijanina”, s. 12) trafnie zauważa, że dzisiaj – z powodu braku żywego, pełnego ufnej wiary, odniesienia do Boga – ludzie próbują maksymalizować, co się da, wszystko! Nawet czynieniu zła nadaje się monstrualne, ogromne, właśnie maksymalizowane rozmiary. Po co? Po to, żeby robiło wrażenie czegoś bardzo wielkiego i – przez to – jakby (o ironio) boskiego!
- Rzeczywiście, przemysł rozrywkowy stara się coraz bardziej wyrafinować i zwiększyć skalę doznań zmysłowych. Wykorzystuje się do tego, co tylko się da: wyciągi z roślin, produkty chemiczne, samo ciało i psychikę. Sięga się też po różne techniki zmieniające świadomość, nie wyłączając praktyk okultystycznych, odwołujących się do demonów. W ten proceder wciąga się sztukę i technikę, by zwiększać decybele dźwięków i częstotliwość migoczących kolorowych świateł.
To wielka szkoda, gdy pozwalamy, by danym nam przez Boga „najwyższym ubóstwem” zawiadywał Zły.
Winniśmy, pamiętając o Jezusowym błogosławieństwie ubogich, strzec naszego najwyższego ubóstwa jako miejsca świętego. Bóg stworzył nas w najwyższym stopniu ubogimi, by móc nas Sobą obdarować. Naszemu ubóstwu może zaradzić jedynie Bóstwo Boskich Osób.
Każdego dnia będę Cię błogosławił
i na wieki wysławiał Twe imię.
Wielki jest Pan i godzien wielkiej chwały,
a wielkość Jego niezgłębiona.Niech Cię wielbią, Panie, wszystkie dzieła Twoje
i niech Cię błogosławią Twoi święci.
Niech mówią o chwale Twojego królestwa
i niech głoszą Twoją potęgę.Aby synom ludzkim oznajmić Twoją potęgę
i wspaniałość chwały Twego królestwa.
Królestwo Twoje królestwem wszystkich wieków,
przez wszystkie wieki Twoje panowanie (Ps 145,2-3.10-13).
Czy ubóstwo powinno być życiowym celem? Chyba ludzkość nie w tym kierunku dąży. Czy to właściwa droga?
Głos z Bliskiego Wschodu jest taki:
Solidarność musi iść w parze z wygaszaniem wojen
◊ Niedzielny apel Ojca Świętego o przyjmowanie uchodźców w parafiach i klasztorach był dla wielu impulsem do tego, by jeszcze raz się zastanowić nad tym, co robić w obliczu trwającej od lat tragedii na Bliskim Wschodzie i licznych problemów w krajach północnej Afryki. Chaldejski ordynariusz Aleppo podkreślił, że syryjscy chrześcijanie są wdzięczni Papieżowi za jego słowa poparcia i współczucia, równocześnie jednak ich pragnieniem jest pozostanie we własnym kraju.
„Nie chcemy mówić naszym wiernym: uciekajcie, tam są ludzie, którzy was przyjmą. Oczywiście rozumiemy rodziny, które wyjeżdżają, ponieważ chcą uchronić przed cierpieniem swoje dzieci, ale to dla nas bolesne widzieć, że wśród uciekających jest tak wielu chrześcijan” – podkreśla bp Antoine Audo. Wskazuje, że trwające migracje są znakiem tego, iż wojna się nie kończy i że ostatecznie zwyciężają ci, którzy chcą zniszczyć ich kraj. „Wobec wojny, która wstrząsa Bliskim Wschodem, pragnieniem tak Kościoła, jak i wiernych, jest pozostanie w naszym kraju i robimy wszystko, aby nadzieja nie zginęła” – wyznaje syryjski hierarcha.
„Zatrzymajcie wojnę w Syrii i my nie będziemy przyjeżdżać do Europy” – mówił 13-letni chłopiec na dworcu w Budapeszcie. Na to samo wskazuje melchicki patriarcha Antiochii Grzegorz III Laham: „Rządom państw zachodnich mówię jasno, że przyjęcie emigrantów nie jest sprawą najważniejszą, o wiele ważniejsze jest zlikwidowanie konfliktu u samych jego korzeni. Wszyscy powinni być w to zaangażowani, Zachód i kraje arabskie, Rosja i USA. Oczekujemy pokoju. Nie potrzebujemy słów o migrantach i dyskusji o ich przyjęciu”.
Wśród europejskich biskupów są też opinie bardziej dramatyczne, jak węgierskiego biskupa Laszlo Kiss-Rigo: „To nie uchodźcy, to inwazja. Przyszli tutaj z okrzykiem ‘Allahu Akbar’ na ustach i chcą nas zawojować”. Jest on ordynariuszem diecezji Segedy w południowych Węgrzech, gdzie przebywa najwięcej migrantów ze 150 tys. z zarejestrowanych w tym kraju.
Ocenia się, że tylko z Syrii w ciągu 5 lat wyjechało pół miliona chrześcijan, tzn. ponad ¼ całej populacji. Z drugiej strony ciągle bardzo skomplikowane są procedury uzyskania statusu uchodźcy: we Włoszech może to trwać nawet rok. Równocześnie, jak informuje Europol (Europejski Urząd Policji), z problemem uchodźców lawinowo rośnie zjawisko handlu ludźmi. Międzynarodowe gangi liczą około 30 tys. kryminalistów i osiągają miliardowe zyski.
„Gdyby kraje europejskie postarały się znaleźć poważne sposoby zaradzenia konfliktom, takim jak chociażby wojna w Syrii, i przeznaczyły odpowiedni czas i środki na pomoc humanitarną za granicą, Europa nie znalazłaby się w takiej sytuacji, jak obecna” – wskazuje Liny Khatib z Centrum dla Bliskiego Wschodu z siedzibą w Bejrucie. „Europa, nie mająca poważnej polityki zagranicznej, nie potrafiła zażegnać przedłużania się krwawych wojen i zapobiec ugruntowaniu się nowego modelu ponadnarodowego terroryzmu, tzw. Państwa Islamskiego” – ocenia z kolei watykański dziennik L’Osservatore Romano.
dw / rv
Piękne!
Abp Jędraszewski: „Ateizm odbiera prawdę, poczucie sensu istnienia”
Materia nie może stworzyć czegoś co jest duchowe, a człowiek jest duchowy i intelektualny”- podkreślił abp Marek Jędraszewski. Pierwsze po wakacjach cykliczne spotkanie z metropolitą łódzkim z cyklu „Dialogi w Katedrze” poświęcone były ateizmowi. Gospodarz spotkania mierzył się m.in. z opiniami, że „wiara to największe kłamstwo jakie kiedykolwiek wymyślił człowiek” i że „człowiek jest bestią”.
Podczas spotkania, które odbyło się w piątkowy wieczór abp Jędraszewski zwrócił uwagę, że ateizm jest problemem wtórnym wobec teizmu, bo najpierw jest Bóg, a dopiero potem człowiek, który stwierdza, że Boga nie ma.
Ateiści twierdzą, że to religia ogranicza wolność, myślenie, rozum i racjonalne spojrzenie na świat. A przecież to właśnie religia zachęca do tego, by wiarę pogłębiać intelektem. Wiara wręcz domaga się intelektu
— podkreślił metropolita łódzki przypominając, że pierwsze uniwersytety były zakładane przez Kościół.
Gospodarz spotkania wskazywał, że ateizm nie jest pogłębieniem duchowości, lecz ograniczeniem się do pustki, której symbolem może być pudło, w którym człowiek zamyka się przed Bogiem i stworzonym przez niego światem. Dlatego, jak dodawał, nie można czysto i prawdziwie patrzeć na świat nie wierząc w Boga, bowiem to On jest źródłem prawdy.
Tylko w Bogu można odnaleźć siebie. To co daje religia, ateizm odbiera. Ateizm odbiera prawdę, poczucie sensu istnienia, odbiera prawdę dlaczego warto cierpieć, poświęcać się i mimo tylu trudności żyć
— mówił abp Jędraszewski.
Metropolita łódzki zareagował na opinię jednego z uczestników spotkania, że „wiara to największe kłamstwo jakie kiedykolwiek wymyślił człowiek” i na pytanie tej samej osoby: „Jeśli istnieje naprawdę Bóg, to dlaczego nie może zatrzymać tej przemocy między ludźmi?”. Hierarcha tłumaczył, iż nie można kategorycznie powiedzieć, że nie ma Boga, życia wiecznego i Królestwa Bożego oraz, że o tym dowiemy się na pewno dopiero po śmierci. Jednak, jak dodał, już dziś człowiek musi się za czymś opowiedzieć.
Jeśli żyjemy tak, jakby Bóg istniał i opowiadamy się za dobrem, to nawet jeśli Go nie ma, nic nie tracimy. Natomiast jeśli żyjemy tak, jakby Boga nie było, a On jest, mamy wiele do stracenia
— wskazywał abp Jędraszewski dodając, że „przed nami ogromna stawka do wygrania – życie wieczne, i to właśnie rozum podpowiada nam rozwiązanie”.
Pomysłodawca „Dialogów w Katedrze” polemizował też z inną opinią, że „człowiek jest bestią”. Wyjaśniał, że Bóg stworzył człowieka i obdarzył go wolnością i choć są ludzie, którzy wybierają zło i do zła doprowadzają, ale jest też wielu takich – na przykład święci – którzy mogą być wzorami prawdziwego człowieczeństwa.
Czy można powiedzieć o Matce Teresie z Kalkuty, że jest bestią?
— pytał hierarcha tłumacząc, że Bóg obdarzył człowieka wolnością, ale nie zostawia go samemu sobie.
„Przestrzega przed złem, ale to człowiek decyduje. To, że człowiek jest wolny to wielki dar i wielka odpowiedzialność za siebie i za drugiego człowieka. Bóg szanuje ludzką wolność, ale go z niej rozliczy”
— przekonywał.
Metropolita łódzki odniósł się także do opinii będących niejako zarzutami wobec Boga, np.: „Jeśli Bóg jest taki miłosierny i wszechmogący, to dlaczego nie chce pomagać tym biednym, zagubionym i samotnym. Błagałem Go o pomoc ale nie pomógł, więc przestałem w Niego wierzyć. Pomaga jeszcze bogaczom, którzy bardziej się bogacą. Przestałem wierzyć w takiego boga.”
Abp Jędraszewski tłumaczył, że to pytanie każe się zastanowić nad tym, czy Bóg ma spełniać wszystkie zachcianki i oczekiwania człowieka.
Przyznał, że obserwowanie bogacenia się bogatych i postępujących problemów tych, którzy i tak są biedni, może wzmagać u tych drugich poczucie krzywdy.
„I wtedy pytają: dlaczego Bóg nie może tego zmienić, albo: gdzie jesteś Boże? Takie pytania stawiają sobie jednak ludzie wierzący, nie ateiści. I okazuje się, że Bóg nie zostawia tych pytań bez odpowiedzi. Bo to właśnie w Bogu ludzie cierpiący odnajdują ukojenie” – mówił Gospodarz „Dialogów”. Zauważył, że umęczeni cierpieniem ludzie często mają w sobie tyle mocy, by mimo bólu zawierzyć wszystko Bogu.
Po pytaniach nadesłanych drogą mailową i wrzuconych do skrzynki ustawionej w łódzkiej katedrze, był czas na bezpośrednie zadawanie pytań. Dotyczyły one m.in. problemu szerzącego się przekonania o zmniejszającej się na świecie liczbie osób wierzących, powodów odejścia od wiary czy teorii ewolucji i stworzenia świata.
Abp Marek Jędraszewski zaznaczył, że liczba osób wierzących na świecie wbrew przekonaniom utrwalanym w mediach zwiększa się. Powodem tego jest fakt, iż tylko człowiek, który ma rozwinięte wszystkie swoje sfery może osiągnąć pełnię swojego człowieczeństwa, czyli sferę zmysłową, etyczną i duchową – wyjaśniał.
„Ludzie bez Boga żyją bez fundamentu. Wielką chwałą Boga jest to, że stworzył człowieka, który może powiedzieć, że Boga nie ma”
— zaznaczył hierarcha.
Metropolita łódzki przekonywał, że tylko Bóg mógł stworzyć coś, co jest duchowe.
„Materia nie może stworzyć czegoś co jest duchowe, a człowiek jest duchowy i intelektualny”
— dodał.
Abp Jędraszewski ocenił, że do ateizmu często prowadzić może właśnie brak wiedzy teologicznej i wynikająca z tego braku niewłaściwa interpretacja Pisma Świętego.
„To właśnie brak wiedzy, a nie jej nadmiar, jak twierdzą niektórzy, często staje się fundamentem pod ateizm”
— podkreślił.
„Dialogi w Katedrze” to inicjatywa podjęta przez archidiecezję łódzką w Roku Wiary. Co miesiąc abp Marek Jędraszewski spotyka się w katedrze i odpowiada na pytania przysłane przez internautów i zadawane przez zebranych w świątyni wiernych.
Tematami kolejnych spotkań będą: „Troska o ubogich” (10 października), „Samotność i starość” (14 listopada) oraz „Sumienie” (12 grudnia).
KAI/mall