Rozmnożenie chlebów (pt po 2 W)

11 kwietnia 2024, autor: Krzysztof Osuch SJ

W  perykopie czytanej (także) w piątek po 2. Niedzieli Wielkanocnej Ewangelista opisał pewne ważne i wyjątkowe wydarzenie; opisał słowa i czyny Jezusa, zachowania uczniów i pewnego chłopca, a także nakarmionej rzeszy słuchaczy Jezusa. Czy w tym opisie znajdziemy dla siebie coś ważnego dla rozumienia życia i coś pożywnego dla ducha? – Tak. Trzeba nam jednak wziąć w siebie to wydarzenie, jak bierze się w ręce wielki bochen chleba i kraje na kromki, i rozdrabnia na kęsy. Spróbujmy to uczynić.

Znalezione obrazy dla zapytania Rozmnożenie chleba

Jezus udał się za Jezioro Galilejskie, czyli Tyberiadzkie. Szedł za Nim wielki tłum, bo widziano znaki, jakie czynił dla tych, którzy chorowali. Jezus wszedł na wzgórze i usiadł tam ze swoimi uczniami. A zbliżało się święto żydowskie, Pascha. Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą do Niego, rzekł do Filipa: Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili? A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić. Odpowiedział Mu Filip: Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać. Jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu? Jezus zatem rzekł: Każcie ludziom usiąść! A w miejscu tym było wiele trawy. Usiedli więc mężczyźni, a liczba ich dochodziła do pięciu tysięcy. Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił z rybami, rozdając tyle, ile kto chciał. A gdy się nasycili, rzekł do uczniów: Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło. Zebrali więc, i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, które zostały po spożywających, napełnili dwanaście koszów. A kiedy ci ludzie spostrzegli, jaki cud uczynił Jezus, mówili: Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat. Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę (J 6,1-15).

Chleb i słowo sycą – nie zawsze

W perykopie jest mowa m. in. o głodzie „licznych tłumów” zbierających się wokół Jezusa, a także o chlebie i nadobfitym zaspokojeniu głodu. Na Mszę św. przychodzimy też jako ludzie głodni i spragnieni: Boga, miłości i duchowej energii, która pozwoli nam iść dalej – do Celu, do Domu Ojca. Można by zapytać, czy my naprawdę posilamy się na Mszy świętej. Zapewne tak. Za każdym razem zastawiane są dla nas dwa stoły: stół Słowa Bożego i stół Ciała Pańskiego. Jeśli z wiarą przystępujemy do Komunii świętej, to na pewno sam Jezus umacnia nas i przemienia w Siebie.

Gdy jednak chodzi o zaspokojenie naszego głodu Słowa Bożego, to zauważmy, że nawet po wysłuchaniu paru fragmentów z Pisma Świętego (zaryzykuję takie stwierdzenie) raczej niewiele otrzymujemy duchowego pokarmu. Teoretycznie jest go bardzo dużo, ale praktycznie okazuje się, że odchodzimy głodni. Nawet po uważnym wysłuchaniu w Liturgii czytań z Pisma Świętego możemy się poczuć jak bardzo głodny człowiek, który wszedł do piekarni i tylko popatrzył na bochny chleba. Samo popatrzenie nie nasyca. Nawet zakupienie chleba nie syci głodu; trzeba chleb pokroić, następnie wziąć do ust, dobrze pogryźć „zębami mądrości”, połknąć, a potem jeszcze strawić go i przyswoić go sobie w dość złożonym (zakrytym przed naszymi oczyma) procesie.

W dzisiejszej perykopie Ewangelista opisał nam pewne ważne i wyjątkowe wydarzenie; opisał słowa i czyny Jezusa, zachowania uczniów i pewnego chłopca, a także nakarmionej rzeszy słuchaczy Jezusa. Czy w tym opisie znajdziemy dla siebie coś ważnego dla rozumienia życia i coś pożywnego dla ducha? – Tak. Trzeba nam jednak wziąć w siebie to wydarzenie, jak bierze się w ręce wielki bochen chleba i kraje na kromki, i rozdrabnia na kęsy. Spróbujmy to uczynić.

Człowiek – istota wspomagana

Zacznijmy od prostego spostrzeżenia, że Jezus jawił się ludowi jako ktoś wyjątkowy, ujmujący i przyciągający do Siebie. Tłumy garnęły się do Jezusa, ponieważ pomagał im żyć i radzić sobie z tajemnicą istnienia. Wielu ceniło sobie to, że mogli przyprowadzić (czy przynieść) do Jezusa swoich chorych, a On ich uzdrawiał. Czymś najzupełniej wyjątkowym było dla ludzi to, że Jezus potrafił nakarmić wielką rzeszę, mając do dyspozycji jedynie parę chlebów i kilka rybek.

To wszystko, co Jezus potrafił i faktycznie czynił, jawiło się ludowi jako cenne dobro. To zrozumiałe, bo człowiek jest istotą nie tylko bardzo godną, ale też bardzo „głodną”, potrzebującą. Człowiek jest „istotą wspomaganą” (Cz. Miłosz). Jakże wielorakiego i dogłębnego wspomagania potrzebuje każdy człowiek, który rodzi się na Ziemi. Potrzeba bycia wspomaganym dotyczy nas wszystkich – od narodzin, przez całe życie i aż do śmierci. Pragniemy być wspomagani na poziomie potrzeb ciała, na poziomie potrzeb psychicznych i duchowych pragnień. Jezus dobrze o tym wie, dlatego uprzedzająco przychodzi do nas od Ojca z wielką misją wspomagania całej ludzkiej rodziny i każdej osoby.

  • Karmiąc głodną rzeszę słuchaczy, Jezus pokazuje, że zna i szanuje wszystkie wymiary ludzkiej osoby. Zresztą któż może lepiej znać człowieka (i szanować go) niż Ten, który go stworzył i który do końca bierze odpowiedzialność za swój umiłowany „obraz”.

Kiedy widzimy dziś Jezusa, jak konkretnie i realnie troszczy się o głodnych i jak umiejętnie uwrażliwia swych uczniów na podstawowe potrzeby człowieka, to tym mocniej polegamy na tych uspokajających słowach Jezusa: Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo (Boga) i o Jego Sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy (Mt 6, 31).

Ziemia jest przez Boga tak urządzona, że ludzie mogą realnie zaspokajać swe materialne potrzeby. Cud rozmnożenia chleba i ryb pokazuje, że Stwórca natury z łatwością potrafi zaingerować w prawa przez siebie ustanowione. Jeśli uznaje to za potrzebne, to dokonuje cudu, by człowiek zatroskany o Królestwo Boże i oddający się temu, co najważniejsze, nie musiał z tego powodu głodować. W niektórych objawieniach Maryja (np. w La Salette) obiecywała ludziom nękanym głodem wskutek zarazy niszczącej uprawy roślin, że Bóg zapewni im wielkie urodzaje, jeśli nawrócą się do Niego, będą się modlić i żyć w zgodzie Bożymi Przykazaniami. – Ktoś powie, że i bez „tego” świetnie sobie radzimy. Chyba jednak nie aż tak bardzo, skoro wciąż tyle ludzi na Ziemi przymiera głodem, umiera (pewno z niemym krzykiem na ustach). A o czym świadczą coraz to nowe choroby nękające ludzi?

Mały gest chłopca – wielki gest Jezusa

Kęsem duchowego chleba może okazać się dla nas przyjrzenie się gestowi chłopca, którego wypatrzył jeden z uczniów Jezusa. To Andrzej, brat Szymona Piotra, znalazł wśród tłumu jednego chłopca, który miał pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby. Swoje „odkrycie” Andrzej od razu opatrzył realistycznym komentarzem: lecz cóż to jest dla tak wielu? Rzeczywiście, dla apostoła Andrzeja, który dysponuje tylko ludzkimi możliwości, znaleziony chleb i dwie rybki nie stanowią żadnego rozwiązania; jeśli jednak tymi kilkoma chlebami i paroma rybkami posłuży się Jezus, to rzecz wygląda zupełnie inaczej.

  • Możemy poczuć się zbudowani tym, że chłopiec (właściciel chleba i rybek) oddał do dyspozycji Jezusa to, co było jego. Nie zląkł się, nie powiedział: ‘tego absolutnie nie dam, bo jest moje’. Nie zasłaniał się, mówiąc: ‘jak dam, to sam będę głodny’. Ufnie oddał to, co miał. To urok Jezusa, Jego słowa, zaufanie do Niego – sprawiły, że rozszerzyło się serce chłopca i oddał to, co posiadał…

A potem wkroczył do akcji Jezus, używając swoich ponadludzkich możliwości: wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił z rybami, rozdając tyle, ile kto chciał. Tym czynem Jezus mówi bardzo wiele.

Pokazuje, jak w Nim Bóg Ojciec oddaje Boskie możliwości dla ocalenia i nasycenia człowieka; jak wielkodusznie i nadobficie zaradza Bóg ludzkim potrzebom. I jaki może być świat, gdy w centrum ludzkiej rodziny będzie Jezus-Boski Zbawiciel.

Oczywiście (choć wtedy było to nieoczywiste), Jezus czyni też – na kanwie tego wydarzenia – coraz wyraźniejsze aluzje do największego Daru-Eucharystii, który po wszystkie czasy złoży w ręce ludzi pielgrzymujących do doskonałej komunii z Bogiem w Niebie. – To wszystko dość dobrze znamy. Z daru Eucharystii stale czerpiemy…

Zaparcie się siebie i dawanie

Zatem sięgnijmy jeszcze po taką „okruszynę” – spostrzeżenie, że wielką satysfakcję miał chłopiec, który zorientował się, że to jego pięcioma chlebami jęczmiennymi i jego dwoma rybkami Jezus nakarmił wielką rzeszę ludzi. Jego (pokorna) duma była całkiem uprawniona.

  • A my poczujmy się zachęceni do wielkoduszności w dawaniu. To „niewiele”, co posiadamy i hojnym sercem oddajemy Jezusowi, może stać się czymś naprawdę wielkim, gdy Jezus to przyjmie i spożytkuje jako „materiał” w budowaniu Królestwa Ojca na Ziemi. Sądzę, że wszelkie uczynione przez nas dobro zyskuje w rękach Jezusa naprawdę wielką rangę; zostaje utrwalone na wieczność i wydaje wielkie owoce.

Warto w tym miejscu przytoczyć zachętę, którą otrzymała od Jezusa Gabriela Bossis:

„Na polance samotnego lasku, gdzie często przychodziłam, by myśleć o Nim, roje motyli siadały na koniczynie. – «Widzisz, nawet w przyrodzie jedni potrzebują drugich. Nikt nie może uniknąć obowiązku oddania się. Dawaj, dawajcie tak, jak Ja Sam dawałem. Zwyczaj dawania! Jakaż to zbroja siły, radości…. To zaparcie się siebie»” 1.

Z ostatnią myślą (zachętą) dobrze koresponduje prowokujące spostrzeżenie św. Ignacego Loyoli:

„Jest bardzo mało ludzi, którzy przeczuwają, co Bóg uczyniłby z nich, gdyby zaparli się siebie samych i wydali się (oddali się) całkowicie Jezusowi Chrystusowi, aby On ukształtował ich dusze w swoich rękach”.

o. Krzysztof Osuch SJ

Częstochowa, piątek, 20 kwietnia 2007 AMDG et BVMH

1 ON i ja, tom I, nr 796 – Tu można czytać online: http://www.objawienia.pl/gabriela/gabriela-spis.html

Komentarze

komentarzy 7 do wpisu “Rozmnożenie chlebów (pt po 2 W)”
  1. Katarzyna pisze:

    Witam wszystkich

    szukam 6 osób chętnych do „Margaretki” w intencji ojca Krzysztofa.

    Margaretkę tworzy 7 osób, z których każda modli się raz w tygodniu do końca życia w intencji danego kapłana – modlitwa jest krótka, a po niej Dziesiątek Różańca Świętego lub
    Koronka Pokoju (Wierzę + 7 x Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu).

    Bliższe informacje http://www.apostolatmargaretka.pl/utworz-margaretke/

    Chętne osoby proszę o kontakt na nr. 502 242 750

  2. Znalazłem takie wyjaśnienie:
    w. 12-13 A gdy się nasycili, rzekł do uczniów: «Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło». Zebrali więc, i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, które zostały po spożywających, napełnili dwanaście koszów.

    Po dokonanym znaku Jezus nakazuje uczniom zebrać ułomki. Grecki termin „klasma” (ułomki) we wczesnej literaturze chrześcijańskiej był stosowany w odniesieniu do hostii. Możemy tu znowu zobaczyć odniesienie do Eucharystii. Dwanaście koszów ułomków zebranych po nakarmieniu ludzi stanowi spektakularny znak cudownego rozmnożenia chleba. Liczba dwanaście może nawiązywać do dwunastu pokoleń Izraela – które dzięki cudownej działalności Jezusa zostały całkowicie nasycone. Zewnętrzny znak dwunastu koszu ułomków wskazuje na rzeczywistość wewnętrzną – niewidzialną dla oczu. Jest nią działanie Bożej mocy, która zaspakaja wszystkie ludzkie pragnienia i tęsknoty i zaprasza do uczestnictwa w królewskiej uczcie niebios, której antycypację stanowi każda Eucharystia.
    Cały komentarz TUTAJ

    Odwzajemniam pozdrowienie!

    Ps. Przy sposobności takie MIEJSCE i komentarz…

  3. ANNA pisze:

    SZCZESC BOZE!

    Szanowny Ojcze Krzysztofie – mam pytanie dotyczace tego fragmentu. Na koniec Jezus kazal pozbierac reszte chleba tak iz bylo 12koszy – a co to oznacza?

    Piekne odczytanie znakow, i fragment Igancego – jakze prawdziwy!
    dziekuje za link i zdjecie

    Pozdrawiam Ojca i zycze 'paradiso’ jakby to zaspiewal Filip Neri z jego dziecmi 🙂

  4. Dzisiaj Franciszek na Anioł Pański:
    Jezus zaspokaja głód Boga

    ◊ Tradycyjnie w południe Papież spotkał z wiernymi na modlitwie Anioł Pański. W słowie skierowanym do pielgrzymów zebranych na Placu św. Piotra Ojciec Święty nawiązał do dzisiejszej Ewangelii opisującej cud rozmnożenia chleba i ryb. Zwrócił uwagę, że Jezus jest nie tylko uzdrowicielem chorych, ale także nauczycielem, który poddaje swoich uczniów próbie: „Co zrobić, by nakarmić tych wszystkich ludzi? Filip, jeden z Dwunastu, dokonuje ​​szybkiego obliczenia: organizując zbiórkę można by zebrać maksymalnie dwieście denarów, aby kupić chleb. Nie wystarczyłoby to jednak, żeby nakarmić pięć tysięcy ludzi. Uczniowie myślą w kategoriach rynku, ale Jezus logikę kupna zastępuje logiką daru. Mamy tu dwie logiki: kupowania i obdarowywania. I oto Andrzej, inny z Apostołów, brat Szymona Piotra, przedstawia chłopca, który oddaje do dyspozycji wszystko, co ma: pięć chlebów i dwie ryby. Andrzej mówi, że oczywiście to jest nic w obliczu tak wielkiego tłumu. Lecz Jezus właśnie na to czekał” – powiedział Papież.

    Dla Jezusa wystarczy tych kilka chlebów i ryb, aby nakarmić wszystkich głodnych. Poprzez gest dzielenia i rozdawania chleba Jezus zapowiada Ostatnią Wieczerzę oraz nadaje chlebowi najgłębsze i najważniejsze znaczenie: „Chlebem Boga jest sam Jezus. Przyjmując Komunię spotykamy się realnie z Jezusem żywym i zmartwychwstałym. Poprzez Komunię z Nim, przyjmujemy Jego życie i stajemy się synami Ojca niebieskiego oraz braćmi między sobą. Uczestnictwo w Eucharystii oznacza wejście w logikę Jezusa, logikę bezinteresowności, dzielenia się. I niezależnie od tego, jak bardzo bylibyśmy ubodzy wszyscy możemy coś dać. Przyjmować Komunię św. oznacza również czerpanie z łaski Chrystusa, która pozwala nam dzielić się z innymi tym, czym jesteśmy i co posiadamy” – powiedział Franciszek.

    Tłum jest zdumiony rozmnożeniem chleba, ale prawdziwym darem Jezusa jest pełnia życia: „Jezus zaspokaja nie tylko głód materialny, ale także ten najgłębszy głód sensu życia, głód Boga. W obliczu cierpienia, samotności, ubóstwa i trudności tak wielu ludzi cóż my możemy uczynić? Narzekanie niczego nie rozwiązuje. Możemy jednak, tak jak ten chłopak, zaoferować to niewiele, co mamy. Na pewno mamy kilka wolnych godzin, jakiś talent, jakieś umiejętności … Któż z nas nie ma swoich ‘pięciu chlebów i dwóch ryb’? Wszyscy je mamy. Jeśli jesteśmy gotowi, aby umieścić je w rękach Pana, wystarczą one, aby w świecie było trochę więcej miłości, pokoju, sprawiedliwości i przede wszystkim radości. Jak bardzo potrzebna jest dzisiaj światu radość! Bóg może pomnożyć nasze małe gesty solidarności i uczynić nas uczestnikami swego daru. Niech nasza modlitwa wspiera wspólny trud, by nikomu nie brakowało Chleba z nieba, który daje życie wieczne i tego, co konieczne do godnego życia, aby wzmacniała się logika dzielenia się i miłości” – zakończył Papież.

    Po Aniele Pańskim Ojciec Święty przypomniał też o rocznicy porwania przez dżihadystów w Syrii włoskiego jezuity O. Paolo Dall’Oglio. Franciszek prosił wszystkich o zaangażowanie na rzecz uwolnienia i modlitwę nie tylko za porwanego jezuitę, ale także za prawosławnych biskupów i inne osoby bezprawnie uwięzione na Bliskim Wschodzie. Razem z pielgrzymami odmówił w tej intencji Zdrowaś Maryjo.

    dw/ rv

  5. Warto przeczytać w całości!

    Najciemniej
 pod latarnią

    dodane 2015-06-25 00:15 Marcin Jakimowicz
 GN 26/2015 |

    Z zadyszką gonimy Europę, ale i tak pozostajemy w końcówce peletonu – to częsta spotykana w mediach diagnoza. „Polska przemieni Stary Kontynent. Bóg ma wobec was wielki plan” 
– zapowiadają charyzmatyczni rekolekcjoniści przylatujący nad Wisłę z całego świata. I kto tu ma rację?

    […]
    Kowalski
 dogania Europę


    Polacy powinni mieć ciągle zadyszkę. Nieustannie bezskutecznie doganiają Europę, ale stale, jak informują media, są na szarym końcu – zaczepiam o. Antonello Cadeddu, promującego w Warszawie kilka książek, które właśnie ukazały się nakładem wydawnictwa Esprit. – Na końcu? To powinniście się cieszyć! To świetnie, że jesteście na końcu! Biblijna obietnica brzmi: „Ostatni będą pierwszymi”. To nie metafora. Słuchajcie Boga, a wywyższy was. Gdy siedem lat temu przyjechaliśmy tu po raz pierwszy, otrzymaliśmy wyraźny obraz, proroctwo – opowiada kapłan z Sardynii, który przed laty pod wpływem lektury „Dzienniczka” ruszył do slumsów São Paulo. – Bóg pokazał nam, że dotyka dziś Europy z dwóch wysuniętych punktów. Z Polski, poprzez obraz Jezusa Miłosiernego, który wylewa krew i wodę na Stary Kontynent, i przez stygmaty Ojca Pio, z których wypływało przebaczenie dla ludów Europy. To był mocny, czytelny obraz. Od tej pory byliśmy tu wielokrotnie i widzimy, że to prawda. W Polsce ocalała żywa wiara, widzę w was (nie tylko w świeckich!) ogromną otwartość na Ducha Świętego. Obserwuję to w każdym miejscu, gdzie jestem: na północy, południu. Weszliście teraz jako Kościół w niezwykle ważny, strategiczny czas. Czas wylania Ducha. To bardzo delikatna materia. Gdy w Brazylii nadeszło przed laty duchowe przebudzenie, a biskupi zamknęli się na nie, mnóstwo ludzi odeszło do sekt. W Sãn Paulo z 90 proc. katolików pozostało 60. Dopiero wówczas biskupi zorientowali się, że popełnili błąd i otwarli się na to nowe tchnienie Ducha. Jesteście w tym właśnie momencie. Nie prześpijcie tego! Otwórzcie oczy, uszy, serca. Nie możecie zmarnować tego Bożego poruszenia. Polska ma wyraźną misję: macie głosić światu Pięćdziesiątnicę Miłosierdzia. Opowiadajcie o tym pogrążonej w letargu Europie, która nie zna już słowa „miłosierdzie”, ale żyje jedynie zajęta swymi finansowymi interesami. Nie patrzcie na statystyki, rankingi. Nawet jeśli jesteście ostatni, to znaczy, że Bóg chce przez was wykonywać swoje dzieło.

    […] CAŁOŚĆ

  6. Pani Ewo, dziękuję za wpis i za wszystkie zawarte w nim „elementy”: wątek, który poruszył; życzenia imieninowe; ON i ja! Pozdrawiam serdecznie. Szczęść Boże!

  7. Ewa pisze:

    Szanowny Ojcze Krzysztofie!
    Dziś czytam kolejny piękny Ojca komentarz do Słowa Bożego.
    Poruszył mnie zwłaszcza wątek dotyczący wielkoduszności w dawaniu.

    Posiadamy niewiele, a gdy oddamy to hojnym sercem Jezusowi, On może spożytkować to do budowy Królestwa Ojca na ziemi.
    Wspaniale jest sobie uświadomić coś takiego.
    Jaką to spostrzeżenie daje nadzieję!
    Ojcze,
    przesyłam najserdeczniejsze Życzenia Imieninowe.
    Niech Pan Bóg Ojcu nieustannie błogosławi , a Patron ma w swej opiece.
    Ja Bogu dziękuję,że 10 lat temu postawił Ojca na mej drodze na rekolekcjach, które miały wielki wpływ na me życie.
    A do tego dzięki Ojcu pokochałam książkę „ON i ja”, która jest moją stałą inspiracją do rozważań i refleksji.
    Szczęść Boże, Ojcze Krzysztofie!
    Ewa

Zostaw odpowiedź

Musisz się zalogować aby móc komentować.