Tylu chorych Go potrzebuje !
17 lutego 2024, autor: Krzysztof Osuch SJSpojrzenie Jezusa nie jest jakimkolwiek spojrzeniem. Jest spojrzeniem Boga-Człowieka. Zarówno spojrzenia jak i słowa Jezusa miały niezwykłą moc. Jego spojrzenia i słowa nie przymuszały, nie zniewalały, jednak skutecznie przenikały przez różne warstwy „ochronne” i docierały do samego centrum osoby.
Za sprawą spojrzenia Jezusa i dzięki Jego słowom – napotkany człowiek, choć nie każdy, odradzał się, stawał się kimś nowym. Na pewno doświadczył tego celnik imieniem Lewi – Mateusz.
Odchodząc stamtąd, Jezus ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» On wstał i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?» On usłyszawszy to, rzekł: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników» (Mt 9, 9-13).
Jezus zobaczył celnika, imieniem Lewi, siedzącego w komorze celnej. Rzekł do niego: Pójdź za Mną. On zostawił wszystko, wstał i chodził za Nim. Potem Lewi wyprawił dla Niego wielkie przyjęcie u siebie w domu; a była spora liczba celników oraz innych, którzy zasiadali z nimi do stołu. Na to szemrali faryzeusze i uczeni ich w Piśmie i mówili do Jego uczniów: Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami? Lecz Jezus im odpowiedział: Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników (Łk 5,27-32).
Jezus jest wciąż w drodze
Jezus, którego spotykamy na kartach Ewangelii, jest wciąż w drodze – do Jerozolimy. A tam ma pokonać najtrudniejszy etap drogi do domu Ojca. Ale zanim to nastąpi, Jezus dokonuje wielu „rzeczy” wielkich i pełnych zbawczego znaczenia… Jedną z nich jest powołanie Mateusza – celnika. Zostało powiedziane: Jezus ujrzał człowieka imieniem Mateusz.
Spojrzenie Jezusa nie jest jakimkolwiek spojrzeniem. Jest ono spojrzeniem Boga-Człowieka. Zarówno spojrzenia Jezusa jak i słowa przez Niego „wyrzeczone” miewały niezwykłą moc. Spojrzenia Jezusa i Jego słowa nie przymuszały, nie zniewalały, ale przenikały przez różne warstwy „ochronne” i docierały do samego centrum osoby. Od spojrzenia Jezusa i od Jego słów – człowiek, choć nie każdy, stawał się odrodzonym i nowym. Na pewno doświadczył tego celnik Mateusz.
Święta Brygida w swoich kontemplacjach ewangelicznych i w mistycznych wizjach otrzymała zrozumienie tego, co odczuł św. Mateusz, gdy Jezus spojrzał na niego i wezwał go do pójścia za Nim:
„W tamtej chwili odczułem silne pragnienie, by nie oszukiwać już więcej nikogo i starałem się jak gdyby wyzwolić z mojego zawodu, aby całym sercem służyć Panu. Kiedy Jezus wypowiedział słowo, które mnie wezwało, poczułem palący ogień w środku. Jego mowa była tak piękna, że nie myślałem już o bogactwie, wydało mi się ono słomą. Wzruszyłem się aż do łez, ale jednocześnie odczuwałem radość, że Bóg zechciał powołać mnie i obdarzyć łaską takiego grzesznika, jak ja. Poszedłem więc z Panem i wszystkie Jego słowa przenikały do mojego serca; rozkoszowałem się nimi, jak najsłodszym pokarmem”.
Coś podobnie odmieniającego może wydarzyć się w naszej zwykłej codzienności, gdy na modlitwie kontaktujemy się z Jezusem. Przemiany serca i życia spodziewamy się tym bardziej w czasie modlitwy rekolekcyjnej. I słusznie, gdyż w czasie czterech Tygodni (etapów) rekolekcji Ignacjańskich po wielekroć spotykamy się z Jezusem. Kontemplujemy Go na różnych etapach Jego drogi – aż po Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie oraz Wniebowstąpienie. Jezus jest jednak zawsze ten sam. Wciąż patrzą na nas te same oczy Zbawiciela. On wciąż żywi to samo pragnienie, by nas powołać do zaprzyjaźnienia się z Nim i pójścia Jego drogą.
- W spotkaniach z Jezusem słyszymy wiele Jego słów, wymieniamy wiele spojrzeń, zapadają w nasze serca różne obrazy z Jego ziemskiego życia. A wszystko w Nim i od Niego przeniknięte jest czymś jednym, jedynym i najważniejszym.
- Jestem przekonany, że za wielością Jego słów i czynów, spojrzeń i wielkich znaków, cudów – niezmiennie skrywa się i objawia Miłość, jaką Bóg, będący Miłością, żywi do człowieka.
- Potwierdza się też rzecz najdziwniejsza i najwspanialsza, że Boska Miłość w szczególniejszy sposób szuka i udziela się tym, którzy mają się źle (por. Łk 5, 31).
Zaszokowani faryzeusze
Postawą Jezusa wobec źle się mających najbardziej zaszokowani byli „porządni” faryzeusze. Sposób obchodzenia się Jezusa z grzesznikami, także publicznymi, nie mieścił się im w głowie. Gorszyli się, że ktoś taki jak Jezus może ucztować z celnikami i grzesznikami. Zaczęli zatem przepytywać w tej sprawie najpierw uczniów Jezusa: Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?
- Być może Jezus spostrzegł, że uczniowie nie bardzo potrafią – nie wiedzą, co odpowiedzieć. Bo i oni sami nie od razu pojęli, co właściwie znaczy takie zachowanie Jezusa… Zatem Jezus włączył się w rozmowę i sam udzielił odpowiedzi. A jest ona dziecięco prosta i zarazem bosko wspaniała. Dziecięco proste, i też po ludzku zrozumiałe, jest to stwierdzenie: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają.
- Chciałoby się dopowiedzieć: Czyż nie tak? Przecież zdrowi nie myślą o lekarzach, szpitalach i lekarstwach. Chorzy tak.
Ale dalej mówił Jezus o rzeczy dużo trudniejszej do pojęcia, a zarazem nieskończenie wspaniałej. Poleca faryzeuszom (i uczniom, i nam także):
Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników.
Widać zatem, że zaintrygowani i zbici z pantałyku faryzeusze otrzymali od Jezusa zadanie domowe (na wiele dni, a może nawet resztę życia): mają się zabrać za porządne studium tego, co Bóg mówił dotąd przez proroków. Jezus radzi im, by z wielości słów Starego Testamentu wydobyli to, co najważniejsze; co jest perłą i skarbem ukrytym w roli Pism starotestamentalnych.
Są to choćby słowa, zapisane u proroka Ezechiela:
Ty, o synu człowieczy, mów do domu Izraela: Powiadacie tak: «Zaprawdę nasze przestępstwa i grzechy nasze ciążą na nas, my wskutek nich marniejemy. Jak możemy się ocalić?» (Ez 33, 10).
Słowa te wyrażają bolesną prawdę o człowieku-grzeszniku; mówią o tym, że przestępstwa i grzechy bardzo przygniatają i powodują zmarnienie zarówno pojedynczego człowieka, jak i całego narodu. – Pada zatem dramatyczne pytanie: Jak możemy się ocalić? – Odpowiedź Boga jest zwięzła i tchnie nadzieją na ocalenie:
Powiedz im: Na moje życie! – wyrocznia Pana Boga. Ja nie pragnę śmierci występnego, ale jedynie tego, aby występny zawrócił ze swej drogi i żył (Ez 33, 11).
- Tak. Nikt nie chce marnieć. Wszyscy kochamy istnienie, życie.
- Zniechęca nas i boli jedynie to, gdy ono marnieje, gdy popadamy w stan wegetacji…
Bóg, wspaniały Dawca życia i „Miłośnik życia”, widząc nas takich udręczonych – niejako zaklina się na swoje Boskie i Nieskończone Życie i każe Prorokowi wołać (głosić Dobrą Nowinę):
Powiedz im: Na moje życie! – wyrocznia Pana Boga. Ja nie pragnę śmierci występnego, ale jedynie tego, aby występny zawrócił ze swej drogi i żył.
Jakże drogocenne jest to Słowo Pana. Trzeba się w nie wsłuchać. Trzeba usłyszeć je w całej głębi. A to, co „rozbrzmiewa” na głębi, nosi imię Miłosierdzie. Boże Miłosierdzie. A także to Miłosierdzie, które my – doświadczywszy go od Boga Ojca – okazujemy naszym bliźnim.
- Jezus całym Sobą – całą Ewangelią i całą Biblią – to właśnie nam komunikuje.
- Objawia nam miłosierną Miłość Boskich Osób.
Wyjątkowe Miłosierdzie Boże
Mateusz celnik doświadczył Bożego Miłosierdzia w sposób wyjątkowy – i rzec można – spektakularny, intrygujący. Ale przecież my wszyscy tego Miłosierdzia bardzo potrzebujemy. Cały świat bardzo potrzebuje Bożego Miłosierdzia. Rzeczywiście, w całym świecie narasta „głód słowa”, które wyraźnie i głośno powie o miłosiernej Miłości Boga Ojca.
Niech ten głód trawi nas coraz bardziej. I oby Jezus zaspokoił w nas ten głód słowa o Miłosierdziu Ojca! … Bo – uwaga! – może być i tak:
Oto nadejdą dni – wyrocznia Pana Boga – gdy ześlę głód na ziemię, nie głód chleba ani pragnienie wody, lecz głód słuchania słów Pańskich. Wtedy błąkać się będą od morza do morza, z północy na wschód będą krążyli, by znaleźć słowo Pańskie, lecz go nie znajdą (Am 8, 9-12).
My, tkwiący w sercu Kościoła czy mający z Nim choćby minimalny kontakt, nie musimy się błąkać. Wystarczy patrzeć na Jezusa. Słuchać Jego słów. Kontemplować Jego Osobę, rozumieć Jego słowa i gesty. Czyńmy to od zaraz, nie czekając na warunki szczególnie sprzyjające.
- Nie czekajmy też na bolesne odczucie głodu słuchania słowa Pańskiego!
- Może ten głód już odczuwamy, a jedynie nie nazywamy go właściwym imieniem; to może wystarczy przyjrzeć się swemu niedożywieniu – Słowem Bożym. I temu, że z osłabienia już się nieraz słaniamy. I trudno nam podjąć kolejny rok, kolejny dzień życia.
Wspaniałe nauczanie!
Ile w tym głębi i mocy! „Jego spojrzenia i słowa nie przymuszały, nie zniewalały, jednak skutecznie przenikały przez różne warstwy „ochronne” i docierały do samego centrum osoby.” Coś cudownego!
Ja czy wielu ludzi rzeczywiście ma czasem wiele takich warstw. Wiem o co się modlić aby Pan Jezus je zniszczył bo raczej tylko przeszkadzają w relacji z Nim. Dobrze jest mieć czyste serce i ręce a umysł pełny pokoju.
A ci którzy mają się źle, tych Bóg rzeczywiście bardziej szuka aby z miłości udzielić im wsparcia.
Ale celne! „to może wystarczy przyjrzeć się swemu niedożywieniu – Słowem Bożym. I temu, że z osłabienia już się nieraz słaniamy. I trudno nam podjąć kolejny rok, kolejny dzień życia.” Uważam że tak jest właśnie, przynajmniej u mnie. Nic tak nie męczy jak marazm i wegetacja, diabeł chce aby tak było. Trzeba czerpać siły z Boga i Slowa Bożego!
TAJEMNICA DOBREGO SPOTKANIA. SPOTKANIE W SPOTKANYM!!!
Będąc sercem w tej dzisiejszej medytacji, znalazłam dla siebie odpowiedź
na SPOTKANIE Z JEZUSEM ORAZ Z DRUGIM CZŁOWIEKIEM.
Doświadczam nieraz tyle trudu w niektórych relacjach, po prostu nie -spotkanie się !?
Mateusz w tym spotkaniu został przez JEZUSA BEZWARUNKOWO PRZYJĘTY!
To PRZYJĘCIE dało jemu wolność serca i moc otwarcia się na MIŁOSIERNE SPOJRZENIE JEZUSA.
Pierwszy raz KTOŚ go tak przyjął i na niego tak spojrzał!
Poczuł się PRZYJĘTY, dlatego potem mógł sam PRZYJĄĆ na uczcie u siebie Jezusa „i wielu celników oraz innych”. Porażony miłosiernym spojrzeniem Jezusa, promieniował miłosierdziem na drugich. Taka jest moc MIŁOSIERDZIA – MIŁOŚCI MIŁOSIERNEJ, KTÓRA PRZEKRACZA SPRAWIEDLIWOŚĆ.
Proszę Ciebie Jezu o dar SPOTKAŃ z Tobą i z drugim człowiekiem.
Wielki Post 2018 z PCh24.pl i księdzem Glasem. Część I
https://youtu.be/6v18z6fRd6k
29.09 w kinie Luna (W-wa) odbędzie się pokaz przedpremierowy filmu PROROCTWO, tego samego dnia na stronie oraz podczas pokazu ogłosimy datę premiery, która odbędzie się w internecie, na naszej stronie, gdyż film ma być ogólnodostępny za darmo.
Zbieramy wciąż fundusze na wytłoczenie płyt DVD, tak aby każda parafia/ wspólnota, która zechce wyświetlić ten film swoim wiernym, mogła taki egzemplarz dostać od nas za darmo i zorganizować pokaz.
Więcej o filmie już w najbliższy czwartek o 21:30 na antenie Radia Niepokalanów – kliknij
FILM, KTÓRY PO LUDZKU NIE MIAŁ SZANS NA POWSTANIE… (…) WIĘCEJ TUTAJ
Proroctwa o Polsce