W RANACH JEZUSA JEST NASZE PRZEBACZENIE

5 kwietnia 2024, autor: Krzysztof Osuch SJ
 8661_n
  1. Proste pytania i proste odpowiedzi

Dlaczego Bóg stworzył i utrzymuje świat i nas na świecie?

Bo chce, byśmy byli tak jak On szczęśliwi!

Dlaczego Boży Syn stał się człowiekiem i podzielił nasz los – od poczęcia aż po śmierć?

Bo widział wraz z Ojcem i Duchem Świętym, że zwątpiliśmy we wspaniałość Boskiego zamysłu w odniesieniu do nas! Popadliśmy w wielką nędzę, w cierpienie wszelkiego rodzaju! Bóg stwarzający nas z miłości i dla Pełni Życia nie może przystać na naszą degenerację. Przyszedł ocalić nas! Przyszedł przywrócić nam sens i radość życia!

Dlaczego ludzie tak licznie, kiedyś i dzisiaj, gromadzą się przy Jezusie?

Bo uzdrawiał z wszelkiej choroby!

Przywracał nadzieję na wieczne szczęście.

Zapraszał do Królestwa Ojca!

Dlaczego my tu (w kościele czy na rekolekcjach) jesteśmy?

Zapewne z tych samych powodów, co rzesze otaczające Jezusa…

My też nacierpieliśmy się w życiu niemało.

Nadal cierpimy, choć pewno z coraz większym poczuciem sensu cierpienia.

 

  1. Jakie są nasze główne i największe cierpienia?

Najpierw te fizyczne (…). Widać je w szpitalach, w domach, na wojnach…

Bardziej dojmujące są nasze cierpienia psychiczno-duchowe, gdy np. czujemy się źle traktowani czy mniej wartościowi, mniej obdarowani; poniżani, niezrozumiani lub kochani pod pewnymi warunkami, itp. Są też różne rodzaje doznawanych krzywd – a wszystkie uderzają w poczucie naszej dumy i osobistej godności…

Ponadto, kiedy idzie się za Jezusem, to trzeba się z tym liczyć, że wcześniej czy później pojawią się różnego rodzaju upokorzenia, niesłuszne zarzuty i wzgarda. Odprawiający Ćwiczenia duchowne  pamiętają, jak święty Ignacy Loyola przygotowywał ich w drugim Tygodniu na przykre – zanim przyjdą te chwalebne – konsekwencje pójścia za Jezusem…

To powiedziawszy, zauważmy, że największe nasze cierpienia biorą się z upadku w grzech i z dojmującego poczucia winy. Różne są nasze grzechy, które wywołują w nas dręczące poczucie winy. Można tworzyć całe katalogi i kategorie (ale przecież nie o to chodzi). W końcu wszystkie nasze grzechy sprowadzają się do tego, że rozmijamy się z Bogiem! Odchodzimy od Niego. Rozstajemy się z Nim, lekceważąc Jego Majestat i nieskończoną Miłość.

Jan Paweł II trafnie zauważa: „Człowiek jest jedynym na ziemi stworzeniem zdolnym ustanowić więź komunii ze swoim Stwórcą, ale także jedynym, które może odchodzić od Niego”. A odchodząc od Boga, wyrządzamy przez to krzywdę sobie! Wiemy też jakoś, gdzieś w głębi duszy, że odstępując od Boga żywego i od jego Miłości – wyrządzamy krzywdę samemu Bogu. Choć dla Boga zapewne najbardziej przykre jest to, że nasze odstępstwo, nieliczenie się z Nim wywołuje w nas zamęt i wielkie cierpienie.

Bóg wie, że na to cierpienie nie znajdziemy żadnego lekarstwo poza Nim samym! „W sytuacji cierpienia – fizycznego, a także psychicznego – człowiek ma jeszcze „coś do dyspozycji”: lekarstwa, szpitale, lekarzy, psychiatrów, terapeutów. Natomiast, kiedy człowiek upadnie, podda się złu, nie ma już nic. Ludzie nie mogą leczyć grzeszników. Tylko Bóg grzechy odpuszcza. Jedynym lekarzem, lekarstwem i szpitalem jest Bóg” (J. Augustyn SI). 

 

  1. Cierpienie wskutek grzechów!

Jeden z najważniejszych nurtów Bożego Objawienia dotyczy właśnie tego naszego cierpienia, które spowodowane jest przez nasze grzechy. W ten nurt wpisuje się także przejmujące świadectwo św. Pawła.

Apostoł Narodów też bardzo cierpiał, gdy zdał sobie sprawę, że on, Szaweł, prześladując Kościół, prześladował samego Chrystusa! Święty Paweł z łaski Chrystusa dogłębnie doświadczył, że nawet gdy jest się jako poroniony płód (por. 1Kor 15,8), to i tak Boże przebaczenie i pojednanie z Bogiem Ojcem jest w zasięgu ręki! Paweł został tymi dobrami nasycony nadobficie. I o tym z radością i mocą w wielu miejscach zaświadcza.

We wstrząsających słowach przekonuje, nalega i prosi, by wszyscy zechcieli nawrócić się do Boga i z Nim pojednać.

«W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem! On to dla nas grzechem  uczynił Tego, który nie znał grzechu, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością  Bożą» (2 Kor 5, 20-21). Powtórzmy: Bóg «dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu» (2 Kor 5, 21).

Te słowa zdumiewają! – Co jednak właściwie znaczą?

Dopytujemy się wraz z Janem Pawłem II:

„Jak mógł Bóg, który jest świętością samą, «uczynić grzechem» swego Jednorodzonego Syna,  którego posłał na świat? (…) Stajemy tu wobec jakiejś tajemnicy, która w  pierwszym momencie wydaje się nam niezrozumiała, a jednak jest ona wyraźnie  wpisana w Boże Objawienie. Już w Starym Testamencie mówi o tym pod proroczym natchnieniem Księga Izajasza w czwartej pieśni Sługi Jahwe: «Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się  obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich» (Iz 53,  6). Przyjął więc Chrystus nasze grzechy będąc sam bezgrzesznym i świętym. Przyjął  grzech, aby nas odkupić; godzi się dźwigać ciężar naszych grzechów, ażeby  spełnić swoje posłannictwo, otrzymane od Ojca, który – jak pisze ewangelista Jan – « tak (…) umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w  Niego wierzy, (…) miał życie wieczne» (por. J 3, 16).”[1]

 

  1. Bez lęku ujawnić swe grzechy

Stając w obliczu Chrystusa, który z miłości wziął na swoje barki nasze winy, nie wahajmy się i nie bójmy się nazwać i ujawnić nasze grzechy!

Nie jesteśmy w beznadziejnej sytuacji! Przeciwnie, sam Bóg daje nam schronienie w swoich ranach, czyli w bezmiarze swego Miłosierdzia. – Pięknie mówi o tym św. Bernard, gdy stwierdza, że my słabi ludzie szukajmy bezpiecznego i trwałego schronienia ranach Zbawiciela!

„Me schronienie jest tam tak wielkie, jak wielka jest Jego moc zbawiania. Chwieje się świat, dokucza ciało, diabeł czyha, ale ja nie upadam, bo na skale jestem utwierdzony.  Zawiniłem ciężko? Sumienie dręczy wprawdzie, ale nie zadręczy, bo wspomnę na rany Zbawiciela. Oto „zranio­ny jest za nasze winy”. Jakaż to musiałaby być śmierć, z której nie mogłaby wyzwolić śmierć Chrystusa? Gdy pomyślę o tak wspaniałym i skutecznym lekarstwie, nie lękam się już nawet najcięższej choroby.

Mylił się przeto ten, kto powiedział: „Mój grzech jest zbyt wielki, abym mógł otrzymać przebaczenie”. Chyba że nie był spośród członków Chrystusa i nie odnosiły się doń Chrystusowe zasługi, a przez to nie miał prawa, na wzór członków, uważać i nazywać swoim to, co należy do Chrystusa. Ja zaś, kiedy odczuwam u siebie niedostatek, ufnie czerpię z serca Pana, albowiem bogate jest w miłosierdzie przelewające się przez otwarte rany.

„Przebodli ręce moje i nogi, włócznią otwarli bok”, dlatego z ran świętych mogę „pić miód ze skały i oliwę z twardego kamienia”, kosztować i zobaczyć, „jak słodki jest Pan”.

Myśli Jego były myślami pokoju, a ja nie wiedzia­łem: „Któż bowiem poznał myśl Pana albo kto był Jego doradcą”. Dla mnie jednak przeszywający gwóźdź stał się kluczem, który ukazał mi zbawczą wolę Boga. I cóż widać w Chrystusowych ranach? Woła gwóźdź, wołają rany, iż Bóg naprawdę pojednał świat ze sobą w Chry­stusie. „Miecz przeszył i dotarł aż do serca”, aby umiał odtąd współczuć naszym słabościom.

Poprzez otwarte rany objawia się tajemnica serca, jaśnieje wielki znak dobroci, ukazuje się „serdeczna litość naszego Boga, z jaką nawiedziło nas z wysoka Wscho­dzące Słońce”. I dlaczegóż owa litość nie ma się objawić w ranach? Gdzież bardziej niż w ranach Twoich jaśnieje, że Ty, Panie, jesteś łaskawy, łagodny i pełen miłosierdzia? „Albowiem nikt nie ma większej miłości jak ten, kto życie swoje oddaje” za wydanych śmierci i odrzuconych.

Całą moją zasługą jest miłosierdzie Pana. Nie zbra­knie mi zasług, jak długo wystarczy Jego miłosierdzia. A jeśli Pan bogaty jest w miłosierdzie, to i ja nie mniej w zasługi.

Cóż jednak, jeśli sumienie wyrzucać mi będzie mnó­stwo grzechów? „Gdzie wzmógł się grzech, tam obficiej rozlała się łaska”. A skoro „miłosierdzie Pana na wieki”, to i ja również na wieki „miłosierdzie Pańskie opiewać będę”. Czy w tym jest moja sprawiedliwość? „Panie, jedynie Twoją sprawiedliwość uznawać będę”. Jest ona także i moją sprawiedliwością, albowiem Ty sam stałeś się dla mnie sprawiedliwością Bożą”.[2]

 

Częstochowa, 31 marca 2016     AMDG et BVMH   o. Krzysztof Osuch SJ  


[1] Jan Paweł II, PRZEBACZAMY I PROSIMY O PRZEBACZENIE, Homilia Ojca Świętego wygłoszona w Bazylice św. Piotra 12.03.2000

[2] Z komentarza św. Bernarda, opata, do Pieśni nad pieśniami (Kazanie 61, 3-5). Gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska. Liturgia Godzin, t. III, s. 100 n.

Komentarze

komentarze 2 do wpisu “W RANACH JEZUSA JEST NASZE PRZEBACZENIE”
  1. s.Krystyna pisze:

    Poprzez otwarte rany objawia się tajemnica serca, jaśnieje wielki znak dobroci, ukazuje się „serdeczna litość naszego Boga, z jaką nawiedziło nas z wysoka Wscho­dzące Słońce”. I dlaczegóż owa litość nie ma się objawić w ranach? Gdzież bardziej niż w ranach Twoich jaśnieje, że Ty, Panie, jesteś łaskawy, łagodny i pełen miłosierdzia? „Albowiem nikt nie ma większej miłości jak ten, kto życie swoje oddaje” za wydanych śmierci i odrzuconych.
    Dziękuję Ojcu za głębię treści…
    Pragnę dołączyć kilka słów ze” skarbca On i ja” Gabrieli Bosiss”…Masz moją Krew.Gdybyś wiedziała jak bardzo Mi zależy,by się nią posługiwać! Wierzysz przecież,że może Ona oczyścić każdą winę, za którą się żałuje. Dlaczego tyle jej przelałem?Ale trzeba ją ofiarować Ojcu.Trzeba ją rozlać na świat.Któż o tym myśli? A jednak chory bardzo potrzebuje lekarstwa.Przypominasz sobie jak mówiłem: „Moje Serce to szpital”. Gabriela Bossis „On i ja 804 t.1
    Pozdrawiam serdecznie

  2. Cheapessaywritingservice pisze:

    Dziękuję!!!https://educheapessay.com/