Faryzeusz i celnik – w nas!?
23 października 2022, autor: Krzysztof Osuch SJBohaterami Jezusowej przypowieści są dzisiaj dwaj mężczyźni o różnym statusie społecznym i religijnym. Spotkamy ich w szczególnym momencie; obaj wejdą do świątyni, aby się modlić. Modlitwę jednego wypełni wyliczenie swoich dokonań i zasług. Drugi nie ma się czym pochwalić. Wydaje się, że obaj trzeźwo widzą swoją sytuację i opowiadają Bogu prawdę o sobie. Jezusowa ocena ich wnętrza mocno nas zaskoczy. Tylko jeden z nich wyjdzie ze świątyni usprawiedliwiony. I to wcale nie ten, który „rozpływał się” w dziękczynieniu (a tak naprawdę w samochwalstwie)…
Okaże się, że niemili (nieusprawiedliwieni) w oczach Boga są ci, którzy ufają sobie i są przekonani o swojej sprawiedliwości w oparciu jedynie o swoje dobre uczynki. Bardzo nie podoba się Bogu porównywanie się z innymi, które daje asumpt do pogardzania… Serce Jezusa zostanie ujęte pięknem modlitwy skruszonego celnika.
Jezus powiedział do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam. Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika. Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony (Łk 18,9-14).
Faryzeusz i celnik w nas
Faryzeusz jest pewny siebie. Niewątpliwie wyróżnia się wiedzą religijną, pobożnością i rygorystycznym wypełnianiem tego, co nakazywało Prawo. Cieszy się też uznaniem u ludzi. Zaś celnik jest faryzeusza przeciwieństwem. Celnik, owszem, też się …wyróżnia. Dużo posiada (za sprawą zdzierstwa i oszustwa). Doskwiera mu to, że jest powszechnie pogardzany za kolaborowanie z okupacyjną władzą Rzymu.
Faryzeusz zaczyna swą modlitwę od podziękowania Bogu. A za co dziękuje? Może za Boże dobrodziejstwa? Nie. Za to, że wynik jego porównywania się (zapewne nie raz to robił) z innymi ludźmi był wysoce zadowalający:
Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik.
Nie zająknąwszy się ani jednym słowem na temat swoich grzechów i grzeszności, faryzeusz przystąpił do wyliczenia swoich dobrych czynów i zasług:
Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam.
Faryzeusz sądził, że po takiej modlitwie może spokojnie wstać i dalej pędzić żywot człowieka porządnego, który nadal będzie porównywać się ze złoczyńcami, osądzać ich i czerpać z tego poczucie wyższości i sprawiedliwości w oczach Boga.
A celnik? Ten swych grzechów ani nie przeocza, ani ich przed Bogiem nie przemilcza. Przeciwnie, kieruje na nie uwagę Boga, którego jednocześnie prosi o litość i przebaczenie.
Oczywiście, celnikowi łatwiej przychodzi swe grzechy ujrzeć i uznać; są one aż nadto oczywiste. Ludzie wytykają palcami. A więc i z tego powodu celnik ma jasność, że przystoi mu skrucha serca. W poczuciu winy i niegodności szczerze się uniża. Staje gdzieś w tyle świątyni…, nie śmiąc nawet oczu wznieść ku niebu. Bije się w piersi i mówi:
Boże, miej litość dla mnie, grzesznika.
Jak widać, celnik nie porównuje siebie z innymi. Nie słychać też, by innych osądzał. Po prostu, uwagę Boga kieruje na swoje grzechy. W żaden sposób nie próbuje (sam) usprawiedliwiać swoich grzechów. No mógłby przykładowo powiedzieć Bogu, że zna … paru gorszych od siebie. On jednak wyznał grzeszność i zawodność swego serca.
Jezus kończy przypowieść stwierdzeniem, które daje nam wiele do myślenia:
Powiadam wam: Ten (czyli celnik) odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony.
Usposobienia serca, o których mówi przypowieść, bardzo się różnią. Faryzeusz odgrodził się od Boga, zaś celnik otwarł się na Jego zbawcze działanie.
Wniosek
Jakie wnioski winniśmy wyciągnąć z Jezusowej nauki? – To dość oczywiste.
Powinniśmy wytropić w sobie postawę faryzeusza. Skoro przez całe ziemskie życie atakują nas ciemności grzechu a my im nieraz ulegaliśmy, to nie mówmy – Bogu, sobie samym, a także bliźnim – że jesteśmy właściwie już bezgrzeszni, doskonali i sprawiedliwi. I że jesteśmy lepsi od innych. Że możemy nad innymi górować czy kimkolwiek pogardzać. Kto żywi takie przekonanie i z takiej pozycji zwraca się do Boga oraz z takiej pozycji myśli o swoich bliźnich, ten tkwi w grzechu (w grzesznym usposobieniu) „po uszy”. Krótko, ktoś taki żyje życiem niemiłym Bogu. On zaś (nie)cierpliwie czeka na jego nawrócenie.
- W świetle dzisiejszej perykopy winniśmy wyostrzyć samokrytyczną uwagę, gdy wzbiera w nas faryzejska pewność siebie; gdy smakuje nam uczucie górowania nad tymi, którzy wydają się nam wielkimi grzesznikami.
- Nie jest dobrze, gdy oskarżając innych i mówiąc Bogu, jakie to zło oni czynią, chcemy w ten sposób „zapunktować”. Byłby to sposób marny (nawet wstrętny) wydania się kimś dobrym i sprawiedliwym w oczach Boga!
- Efekt faryzejskich zabiegów jest zgoła przeciwny od zamierzonego. Wcale przez to nie jawimy się Bogu jako mili, usprawiedliwieni. Wręcz przeciwnie.
- Dopiero wejście i przyswojenie sobie postawy celnika uczyni nas w oczach Boga – miłymi, sprawiedliwymi. Kimś, kogo można przygarnąć. Komu można okazać bezmiar przebaczenia, świętości i podarowanej nieskalaności (por. Ef 1, 4).
O faryzeuszu nieco dokładniej
Warto nieco dokładniej przyjrzeć się faryzeuszowi. Także dlatego, by wskutek braku refleksji nie stać się bezmyślnym i tępym naśladowcą faryzeusza.
Może mieliśmy czasem ochotę zapytać, czego właściwie brakuje faryzeuszowi, skoro ma on na swoim koncie wiele dobrych uczynków i wyróżnia się zaletami charakteru, a ponadto wiedzą religijną i staraniem o życie moralne.
Jego modlitwa świadczy o tym, że był on człowiekiem „sprawiedliwym” w tym sensie, że starał się o zachowanie przepisów Prawa i o wykonywanie dobrych uczynków. Jest naprawdę imponujące to, co zwykł czynić faryzeusz z epoki Jezusa: pościł zgodnie z zaleceniami (a może nawet więcej), pomagał innym poprzez jałmużny. Umiał też podziękować Bogu za wszystko, co otrzymywał, i za wszystko, co było w nim dobre! Czy nie ma w tym dobra i piękna? Jest. Jednak nie ma tu czegoś, co być powinno, bo jest najważniejsze!
Rzeczywiście, faryzeusz na pierwsze wejrzenie wydaje się być ideałem prawego Izraelity, jednak w jego (za „ciasno” pojętej) sprawiedliwości zabrakło czegoś bardzo ważnego, a nawet najważniejszego! Zabrakło podobieństwa do Boga w żywieniu i okazywaniu miłosiernej miłości wobec grzeszników. Bóg ma tę Miłość nadobficie, niejako w nadmiarze. Faryzeuszowi bardzo jej brakuje.
- Słońce, wielki dar Boga, wschodzi nad każdym człowiekiem (por. Mt 5, 45). Nad każdym bez różnicy. Dzieje się tak nie bez powodu i nie bez woli Stwórcy. Słońce ogrzewa wszystkich. O wiele bardziej takim duchowym Słońcem, które do wszystkich dociera i wszystkich swoimi promieniami przenika, jest miłosierna Miłość Boga. Bóg nigdy nie wycofuje swej życzliwości wobec nikogo z tych, których stworzył na swój obraz i podobieństwo.
- Bóg, w odróżnieniu od faryzeusza, nie mówi o nikim, że ktoś jest Jego „gorszym dzieckiem”. W oczach Ojca niebieskiego nie ma „gorszych dzieci Boga”.
- Bóg Ojciec do wszystkich mówi językiem miłości, która pozyskuje, pociąga i ocala. Oczywiście, dotyczy to także samego faryzeusza. Na razie odszedł on nieusprawiedliwiony, ale wystarczy jeden akt odwrócenia się od jego (na razie dla niego ukrytego) grzechu, a od razu stanie się on sprawiedliwy, pojednany z Ojcem. Odczuje smak i wspaniałość miłosiernej miłości Boga Ojca.
Słońce nieustannie wysyła swe promienie w kierunku wszystkich i wszystkiego. Podobnie rozchodzą się promienie Boskiej Miłości.
A jak jest z nami? I czy naszego upodobnienia się do Słońca i do Boga nie należy zacząć od pokornej prośby celnika:
Boże, miej litość dla mnie, grzesznika.
++++++++++++++++++++++++++++++++++
Podobne rozważanie jest w mojej książce:
Psalm 51 ,12-14, 19
Stwórz,o Boże, we mnie serce czyste
i odnów we mnie moc ducha .
Nie odrzucaj mnie od swego oblicza
i nie odbieraj mi świętego ducha twego !
Przywróć mi radość z Twojego zbawienia
i wzmocnij mnie duchem ofiarnym
……
Boże, moją ofjarą jest duch skruszony,
Pokornym i skruszonym sercem Ty, Boże, nie gardzisz .
DZISIEJSZE CZYTANIA – ZA
(Syr 35,12-14.16-18)
Pan jest Sędzią, który nie ma względu na osoby. Nie będzie miał On względu na osobę przeciw biednemu, owszem, wysłucha prośby pokrzywdzonego. Nie lekceważy błagania sieroty i wdowy, kiedy się skarży. Kto służy Bogu, z upodobaniem będzie przyjęty, a błaganie jego dosięgnie obłoków. Modlitwa biednego przeniknie obłoki i nie ustanie, aż dojdzie do celu. Nie odstąpi ona, aż wejrzy Najwyższy i ujmie się za sprawiedliwymi, i wyda słuszny wyrok.
(Ps 34,2-3.17-19.23)
REFREN: Biedak zawołał i Pan go wysłuchał.
Będę błogosławił Pana po wieczne czasy,
Jego chwała będzie zawsze na moich ustach.
Dusza moja chlubi się Panem,
niech słyszą to pokorni i niech się weselą.
Pan zwraca swe oblicze przeciw zło czyniącym,
by pamięć o nich wymazać z ziemi.
Pan słyszy wołających o pomoc
i ratuje ich od wszelkiej udręki.
Pan jest blisko ludzi skruszonych w sercu,
ocala upadłych na duchu.
Pan odkupi dusze sług swoich,
nie zazna kary, kto się doń ucieka.
(2 Tm 4,6-9.16-18)
Krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkich, którzy umiłowali pojawienie się Jego. Pośpiesz się, by przybyć do mnie szybko. W pierwszej mojej obronie nikt przy mnie nie stanął, ale mię wszyscy opuścili: niech im to nie będzie policzone! Natomiast Pan stanął przy mnie i wzmocnił mię, żeby się przeze mnie dopełniło głoszenie Ewangelii i żeby wszystkie narody je posłyszały; wyrwany też zostałem z paszczy lwa. Wyrwie mię Pan od wszelkiego złego czynu i wybawi mię, przyjmując do swego królestwa niebieskiego; Jemu chwała na wieki wieków! Amen.
(2 Kor 5,19)
W Chrystusie Bóg pojednał świat ze sobą, nam zaś przekazał słowo jednania.
(Łk 18,9-14)
Jezus powiedział do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam. Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika. Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony.
Do góry
ROZWAŻANIA DO CZYTAŃ
OREMUS
„Kto się uniża, będzie wywyższony” – mówi Jezus. To trudne słowa, bo niekiedy łatwo przychodzi nam się uniżyć, lecz owo uniżenie wcale nie prowadzi do wywyższenia. Czasem można zakładać przed Bogiem maskę nędzarza, ale trudno pokazać Mu swoją prawdziwą twarz i być pokornym. Uniżenie, do którego wzywa nas Jezus, ma swoje źródło w dziecięctwie Bożym. To postawa stanięcia w prawdzie, która przywraca nam ludzką godność i ostatecznie nas wywyższa. Najpierw trzeba zobaczyć swoją wielkość daną przez Boga, a dopiero potem małość. Prawdy o nas uczy nas Eucharystia. Ona nas przemienia i pokazuje, że bez niej jesteśmy bezradni.
Małgorzata Konarska, „Oremus” październik 2007, s. 115