Rozmnożony chleb

7 stycznia 2022, autor: Krzysztof Osuch SJ

Tłumy garnęły się do Jezusa, ponieważ pomagał im żyć i radzić sobie z tajemnicą istnienia. Wielu ceniło sobie to, że mogli przyprowadzić (czy przynieść) do Jezusa swoich chorych, a On ich uzdrawiał. Czymś najzupełniej wyjątkowym było dla ludzi to, że Jezus potrafił nakarmić wielką rzeszę, mając do dyspozycji jedynie parę chlebów i kilka rybek.


Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać. A gdy pora była już późna, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: Miejsce jest puste, a pora już późna. Odpraw ich. Niech idą do okolicznych osiedli i wsi, a kupią sobie coś do jedzenia. Lecz On im odpowiedział: Wy dajcie im jeść! Rzekli Mu: Mamy pójść i za dwieście denarów kupić chleba, żeby im dać jeść? On ich spytał: Ile macie chlebów? Idźcie, zobaczcie! Gdy się upewnili, rzekli: Pięć i dwie ryby. Wtedy polecił im wszystkim usiąść gromadami na zielonej trawie. I rozłożyli się, gromada przy gromadzie, po stu i po pięćdziesięciu. A wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo, połamał chleby i dawał uczniom, by kładli przed nimi; także dwie ryby rozdzielił między wszystkich. Jedli wszyscy do sytości. i zebrali jeszcze dwanaście pełnych koszów ułomków i ostatków z ryb. A tych, którzy jedli chleby, było pięć tysięcy mężczyzn (Mk 6,34-44). 

[Rozważanie poniższe nawiązuje wprost do opisu z Ewangelii wg św. Mateusza Mt 14,13-21; jego pełna wersja jest TU].

W dzisiejszej perykopie Ewangelista opisał pewne ważne i wyjątkowe wydarzenie; opisał słowa i czyny Jezusa, zachowania uczniów i pewnego chłopca, a także nakarmionej rzeszy słuchaczy Jezusa. Czy w tym opisie znajdziemy dla siebie coś ważnego dla rozumienia życia i coś pożywnego dla ducha? – Tak. Trzeba nam jednak wziąć w siebie to wydarzenie, jak bierze się w ręce wielki bochen chleba i kraje na kromki, i rozdrabnia na kęsy. Spróbujmy to uczynić.

Człowiek – istota wspomagana

Zacznijmy od prostego spostrzeżenia, że Jezus jawił się ludowi jako ktoś wyjątkowy, ujmujący i przyciągający do Siebie. Tłumy garnęły się do Jezusa, ponieważ pomagał im żyć i radzić sobie z tajemnicą istnienia. Wielu ceniło sobie to, że mogli przyprowadzić (czy przynieść) do Jezusa swoich chorych, a On ich uzdrawiał. Czymś najzupełniej wyjątkowym było dla ludzi to, że Jezus potrafił nakarmić wielką rzeszę, mając do dyspozycji jedynie parę chlebów i kilka rybek.

To wszystko, co Jezus potrafił i faktycznie czynił, jawiło się ludowi jako cenne dobro. To zrozumiałe, bo człowiek jest istotą nie tylko bardzo godną, ale też bardzo „głodną”, potrzebującą. Człowiek jest „istotą wspomaganą” (Cz. Miłosz). Jakże wielorakiego i dogłębnego wspomagania potrzebuje każdy człowiek, który rodzi się na Ziemi. Potrzeba bycia wspomaganym dotyczy nas wszystkich – od narodzin, przez całe życie i aż do śmierci. Pragniemy być wspomagani na poziomie potrzeb ciała, na poziomie potrzeb psychicznych i duchowych pragnień. Jezus dobrze o tym wie, dlatego uprzedzająco przychodzi do nas od Ojca z wielką misją wspomagania całej ludzkiej rodziny i każdej osoby.

  • Karmiąc głodną rzeszę słuchaczy, Jezus pokazuje, że zna i szanuje wszystkie wymiary ludzkiej osoby. Zresztą któż może lepiej znać człowieka (i szanować go) niż Ten, który go stworzył i który do końca bierze odpowiedzialność za swój umiłowany „obraz”.

Kiedy widzimy dziś Jezusa, jak konkretnie i realnie troszczy się o głodnych i jak umiejętnie uwrażliwia swych uczniów na podstawowe potrzeby człowieka, to tym mocniej polegamy na tych uspokajających słowach Jezusa:

Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo (Boga) i o Jego Sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy (Mt 6, 31).

Ziemia jest przez Boga tak urządzona, że ludzie mogą realnie zaspokajać swe materialne potrzeby. Cud rozmnożenia chleba i ryb pokazuje, że Stwórca natury z łatwością potrafi zaingerować w prawa przez siebie ustanowione. Jeśli uznaje to za potrzebne, to dokonuje cudu, by człowiek zatroskany o Królestwo Boże i oddający się temu, co najważniejsze, nie musiał z tego powodu głodować.

  • W niektórych objawieniach Maryja (np. w La Salette) obiecywała ludziom nękanym głodem wskutek zarazy niszczącej uprawy roślin, że Bóg zapewni im wielkie urodzaje, jeśli nawrócą się do Niego, będą się modlić i żyć w zgodzie Bożymi Przykazaniami.
  • Ktoś powie, że i bez „tego” świetnie sobie radzimy. Chyba jednak nie aż tak bardzo, skoro wciąż tyle ludzi na Ziemi przymiera głodem, umiera (pewno z niemym krzykiem na ustach). A o czym świadczą coraz to nowe choroby nękające ludzi?

Mały gest chłopca – wielki gest Jezusa

Kęsem duchowego chleba może okazać się dla nas przyjrzenie się gestowi chłopca, którego wypatrzył jeden z uczniów Jezusa. To Andrzej, brat Szymona Piotra, znalazł wśród tłumu jednego chłopca, który miał pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby. Swoje „odkrycie” Andrzej od razu opatrzył realistycznym komentarzem: lecz cóż to jest dla tak wielu? Rzeczywiście, dla apostoła Andrzeja, który dysponuje tylko ludzkimi możliwości, znaleziony chleb i dwie rybki nie stanowią żadnego rozwiązania; jeśli jednak tymi kilkoma chlebami i paroma rybkami posłuży się Jezus, to rzecz wygląda zupełnie inaczej.

  • Możemy poczuć się zbudowani tym, że chłopiec (właściciel chleba i rybek) oddał do dyspozycji Jezusa to, co było jego. Nie zląkł się, nie powiedział: ‘tego absolutnie nie dam, bo jest moje’. Nie zasłaniał się, mówiąc: ‘jak dam, to sam będę głodny’. Ufnie oddał to, co miał.
  • To urok Jezusa, Jego słowa, zaufanie do Niego – sprawiły, że rozszerzyło się serce chłopca i oddał to, co posiadał…

A potem wkroczył do akcji Jezus, używając swoich ponadludzkich możliwości: wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił z rybami, rozdając tyle, ile kto chciał.

  • Tym czynem Jezus mówi bardzo wiele. Pokazuje, jak w Nim Bóg Ojciec oddaje Boskie możliwości dla ocalenia i nasycenia człowieka; jak wielkodusznie i nadobficie zaradza Bóg ludzkim potrzebom. I jaki może być świat, gdy w centrum ludzkiej rodziny będzie Jezus – Boski Zbawiciel.

Oczywiście (choć wtedy było to nieoczywiste), Jezus czyni też – na kanwie tego wydarzenia – coraz wyraźniejsze aluzje do największego Daru-Eucharystii, który po wszystkie czasy złoży w ręce ludzi pielgrzymujących do doskonałej komunii z Bogiem w Niebie. – To wszystko dość dobrze znamy. Z daru Eucharystii stale czerpiemy…

Zaparcie się siebie i dawanie

Zatem sięgnijmy jeszcze po taką „okruszynę” – spostrzeżenie, że wielką satysfakcję miał chłopiec, który zorientował się, że to jego pięcioma chlebami jęczmiennymi i jego dwoma rybkami Jezus nakarmił wielką rzeszę ludzi. Jego (pokorna) duma była całkiem uprawniona.

  • A my poczujmy się zachęceni do wielkoduszności w dawaniu.
  • To „niewiele”, co posiadamy i hojnym sercem oddajemy Jezusowi, może stać się czymś naprawdę wielkim, gdy Jezus to przyjmie i spożytkuje jako „materiał” w budowaniu Królestwa Ojca na Ziemi.
  • Sądzę, że wszelkie uczynione przez nas dobro zyskuje w rękach Jezusa naprawdę wielką rangę; zostaje utrwalone na wieczność i wydaje wielkie owoce.

Komentarze

komentarze 2 do wpisu “Rozmnożony chleb”
  1. Krzysztof Osuch SJ pisze:

    Pełne treści orędzia Matki Bożej:
    Ostatnie Orędzie z Medziugorje, 2. styczeń 2019r.
    Orędzie dla Mirjany

    „Drogie dzieci, niestety, jest pomiędzy wami, moimi dziećmi wiele walki, nienawiści, własnych interesów, egoizmu.
    Moje dzieci, jakże łatwo zapominacie o moim Synu, Jego Słowach, o Jego miłości.
    Wiara gaśnie w wielu duszach, a serca są opanowane przez materialne sprawy tego świata.
    Jednakże moje matczyne serce wie, że są jeszcze ci, którzy wierzą i miłują, którzy chcą jak najbardziej zbliżyć się do mojego Syna, którzy niestrudzenie szukają mojego Syna – a więc i mnie szukają.
    To są ci pokorni i łagodni, którzy swoje utrapienia i cierpienia znoszą w cichości, którzy mają nadzieję, lecz przede wszystkim mają wiarę. Ci są apostołami mojej miłości.

    Moje dzieci, apostołowie mojej miłości, uczę was, że mój Syn nie żąda nieustannych modlitw, lecz uczynków i uczuć, wiary i modlitwy, abyście przez osobistą modlitwę wzrastali w wierze, wzrastali w miłości.
    On żąda, byście się wzajemnie miłowali, bo to jest droga do życia wiecznego.
    Moje dzieci, nie zapominajcie, że to mój Syn przyniósł światło na tę ziemię, a przyniósł je tym, którzy chcieli Go ujrzeć i przyjąć.
    Wy takimi bądźcie, gdyż to jest światło prawdy, pokoju i miłości.
    Ja po matczynemu prowadzę was do adorowania mojego Syna, do miłowania Go wraz ze mną; by wasze myśli, słowa i uczynki były ukierunkowane na Niego i w Jego imię.
    Wtedy spełni się pragnienie mojego serca. Dziękuje wam. ”

    Oraz:

    Ostatnie Orędzie z Medziugorje, 25. grudzień 2018r. [O]
    Coroczne orędzie Matki Bożej przekazane przez Jakova
    W czasie ostatniego codziennego objawienia w dniu 12 września 1998 r. Matka Boża powiedziała Jakovowi Čolo, że będzie miał objawienia raz w roku w dniu Bożego Narodzenia – 25 grudnia. Tak też było w tym roku. Objawienie rozpoczęło się o 13:38 i trwało 9 minut. Matka Boża przyszła z Dzieciątkiem Jezus na ręku. Matka Boża przekazała następujące orędzie przez Jakova:

    „Drogie dzieci, w ten dzień łaski wzywam was do miłości. Dziatki, Bóg niezmiernie was kocha i dlatego, dziatki, pełni ufności nie patrząc wstecz i bez lęku w pełni oddajcie Mu wasze serca, aby Bóg wypełnił je Swoją miłością. Nie bójcie się wierzyć Jego miłości i miłosierdziu, bo Jego miłość jest mocniejsza od wszelkiej waszej słabości i strachu. Dlatego, dzieci moje, pełni miłości w swoich sercach zaufajcie Jezusowi i powiedzcie mu swoje „Tak”, bo On jest jedyną drogą, która was prowadzi do Ojca Wiecznego. ”