„Teraz, kiedy zmagacie się z obcymi u waszych granic, czemu nie prosicie o pomoc Mojej Matki?”
23 listopada 2021, autor: Krzysztof Osuch SJ+ „Dzisiejszy wyścig i walka z wszelkimi przejawami cierpienia w świecie i próba szybkiego zakończenia życia tych, którzy są niewygodnymi dla innych, a więc starych czy niepełnosprawnych – to zamach na człowieka i walka z Bogiem, który stał się Człowiekiem, a więc wziął na siebie wasze słabości i nosił wasze choroby”.
+ „Nie gloryfikuję cierpienia, ale czynię z niego tajemniczą drogę do bycia jedno ze Mną – słabego stworzenia”.
+ „Niestety, wielu szuka Mnie jakby na końcu, to jest wtedy, gdy wyczerpie wszelkie ludzkie środki, by sobie pomóc. Nie zaczynają od Chrystusa, lecz próbują chwytać się Mnie niekiedy, jako ostatniej deski ratunku, i wówczas wykrzesują z siebie iskierkę ledwo tlącej się wiary – bo nagle wszelkie ludzkie środki zawodzą”.
*+*
„Ukochana, bo myśli Moje nie są myślami waszymi, a drogi Moje waszymi drogami.
Wyobraź sobie tę odległość, która dzieli Niebo od ziemi i rzeczy ziemskie od spraw niebieskich. Czy widzisz ogromną przepaść, która dzieli Mnie Stwórcę od stworzenia? Nie dziw się zatem, że powiedziałem tobie, że najgorliwsza praca Mego dziecka na Pańskiej niwie jest niczym w porównaniu z cierpieniem duszy zjednoczonej ze Mną – ponieważ cierpienie przyjęte w duchu wdzięczności i wynagrodzenia jest pozbawione chęci szukania ziemskiej odpłaty.
Pomyśl sama, maleńka Moja, czy za cierpienie można zapłacić? i czy cierpiący czeka na ulgę albo pomoc od strony Mojej lub słabego stworzenia, czy też spodziewa się, jakiejś mniejszej lub większej korzyści z tej racji, że cierpi?
On cierpiąc nie groził – czytacie, ale oddawał się Temu, który sądzi sprawiedliwie.
Pamiętasz, najdroższa… Trudno byłoby żądać zapłaty za ból, ponieważ każdy stara się go uniknąć i stąd mówimy raczej o ucieczce przed Krzyżem niż o jego wytrwałej miłości. Tymczasem dziecko pracujące w Mojej Winnicy ciągle będzie oglądać się na zapłatę ze strony Mojej lub stworzenia; czyż nie?
Dlatego każdy ogniem będzie posolony.
Jeśli oczekujesz zapłaty tu na ziemi, stracisz bardzo wiele. Jeśli zaś pragniesz zapłaty niebieskiej, wówczas otrzymasz ją w swoim czasie. Moja drobinko, nie znaczy to, że umniejszam wasze codzienne obowiązki czy pracę dokonywaną w jedności ze Mną; nie. Wskazuję wam jednak na niebezpieczeństwo pychy i chciwości, które niczym robactwo wciskają się w wasze serca, powodując trwały niepokój.
Wymienimy konkrety, Moja Anetko.
Zrobiłam tak wiele – czemu nikt mnie nie pochwalił?
Dałem wszystko, co miałem, i tyle ofiary poniosłem dla tego człowieka – nikt nie podziękował…
Oto możemy wymieniać, maleńka, sporo takich przykładów.
Zauważ, ukochana, że na początku wyglądają niegroźnie, ale pielęgnowane w duszy, czynią z niej miejsce pełne zgorzknienia i tępego smutku.
Dusza radosna to dusza wdzięczna.
Taka, która bardzo szybko zapomina o swoich tzw. dobrych uczynkach i wzorowo wykonanych obowiązkach – po prostu wciąż patrzy, w czym jeszcze może usłużyć swemu Panu. Najdroższa, ta dusza płonie ogniem Mojej Miłości, którego sama nie zapaliła; wiemy, że zapłonął on na Moim Krzyżu.
Widzisz, ukochana, Ja codziennie podnoszę cię z ziemi niczym małe ziarno, a wraz z tobą twoje prace; o, ale tylko te pozbawione prywaty i szukania ludzkiej uwagi. Musimy, Moja Anetko, oddzielić ziarno od plew już zawczasu, a więc zanim plewy staną się bardziej widoczne i zagłuszą piękno rosnącego zboża.
Kiedy przyjrzysz się duszy cierpiącej – zawsze jest bardzo samotna i bardzo naga, czyli nieszukająca tego, co czyni ta, która spełnia dużo prac dla dobra swych bliźnich.
Mamy jednak, najmilsza, cierpiętników i zjednoczonych ze Mną, na Moim Krzyżu, przyjaciół.
Cierpiętnicy będą powtarzać za Piotrem: ”Niech Cię Bóg broni, nie przyjdzie to nigdy na Ciebie!” A ich cierpienie przepełnione jest narzekaniem, licznymi skargami, użalaniem się nad sobą i wręcz otwartą agresją.
A zatem to, co zostało przeze Mnie udoskonalone przez Misterium Męki, Śmierci i Zmartwychwstania – nieprzyjęte ze Mną, lecz samodzielnie i bez pragnienia, i poszukiwania Mojej pomocy i niebieskiego wsparcia – staje się przekleństwem.
Ja, ukochana, wykupiłem wasze dusze z przekleństwa ciążącego na was przez grzech pierworodny waszych praojców; ale jakże wiele dusz nadal pozostaje na etapie zasłony, to znaczy siedzi za zasłoną Prawa, domniemając i tłumacząc, że każde cierpienie: wypadek, choroba, przeciwności, wreszcie i sama śmierć – wszystko jest absolutnym złem, które należy natychmiast usunąć.
Jeśli zaś nie ma środków na wyeliminowanie cierpienia, trzeba stworzyć super istotę, która nie będzie człowiekiem, a i nie będzie cierpieć i umierać. Powiesz, mała Moja, że Twój Oblubieniec opowiada bajki?
Nie. Ja jestem drogą prawdą i życiem.
Dzisiejszy wyścig i walka z wszelkimi przejawami cierpienia w świecie i próba szybkiego zakończenia życia tych, którzy są niewygodnymi dla innych, a więc starych czy niepełnosprawnych, to zamach na człowieka i walka z Bogiem, który stał się Człowiekiem, a więc wziął na siebie wasze słabości i nosił wasze choroby.
Ukochana Moja, już mówiłem tobie wiele razy, że nie gloryfikuję cierpienia, ale czynię z niego tajemniczą drogę do bycia jedno ze Mną – słabego stworzenia. Oto pozwalam wam jeść ze Mną przy jednym stole, ale najpierw mówię:
”Jeżeli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną”.
Ach, nie wszyscy poddają się Bożej kąpieli, ponieważ sądzą, że zostawię ich samych.
Ja zaś nigdy nie zostawiam Moich cierpiących członków, bo jestem Głową Ciała, którym jest Kościół; i sam zakosztowałem, czym jest cierpienie, i znam Jego wielką wartość.
Gdybyśmy zatem wynaleźli już dziś skuteczne lekarstwa na wszystkie choroby i cierpienia ludzi na ziemi, Moja Anetko, kto spotkałby Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego Pana?
Przecież umarłem za każdego z was w straszliwym cierpieniu!
Jeśli przeszedłem je w wolności i posłuszeństwie woli Ukochanego Ojca, czy tym samym chcę, aby każdy z was cierpiał na darmo, beze Mnie – i został kimś, kogo po śmierci obwołano mianem cierpiętnika?”.
Śmiesznie to brzmi..
„Otóż, Moja drobinko, nie będziemy dziś liczyć tych ziemskich cierpiętników, bo macie ich bardzo wielu pośród siebie, ale zajmijmy się radosną drogą Moich, ukrzyżowanych wraz ze Mną, przyjaciół. Najmilsza, może być tak, że codziennie spadają na nich liczne cierpienia nie tylko fizyczne, ale i duchowe, jednak dzięki Mojej Łasce i wytrwałej ufności w Moją pomoc – dzieje się z nimi, jak czytasz w Psalmie: ”Choćby i upadł, nie będzie leżał, bo jego rękę Pan podtrzyma”.
Wiesz, że człowiek często trzyma za rękę ukochaną osobę w jej ostatniej godzinie, kiedy ma opuścić ten świat i przejść tam, gdzie nie ma czasu i przestrzeni.
Czy ta ręka ludzka, tak bardzo wam potrzebna, czy ona jest jedyną?
Nie, Ja zawsze jestem blisko duszy, która Mnie szuka.
Jeśli codziennie trzymała się Mojego Krzyża i wstępowała w Moje ślady – czyja ręka będzie dla niej wspanialszą pomocą w chwili śmierci?
Czy ta ludzka tylko?
Dlatego jasno mówię, że przeklęty mąż, który nadzieję pokłada w człowieku.
Nie mówię, abyście nie pomagali sobie wzajemnie, ale abyście służyli sobie nawzajem w miłości i prawdzie, nie w żądzy posiadania drugiego człowieka na własność.
Moja Anetko, jeśli wejdziesz z kimś w zbyt bliską relację, a Ja nie stanę pośrodku was, porządkując i naprostowując waszą wzajemną przyjaźń, wtedy zamiast Mojej Obecności pojawi się w was egoizm i chęć posiadania drugiego na wyłączną własność.
Tymczasem, cóż masz, czego byś nie otrzymał?
Moglibyśmy, Moja maleńka, zastanowić się, dlaczego wdowa szuka wytrwale i bezustannie pomocy u niesprawiedliwego sędziego; ale to bardzo proste, nie poznała wcześniej miłości Tego, który nikogo nie sądzi, ale wciąż usprawiedliwia.
Który zresztą z waszych inteligentnych polityków czy naukowców, czy wielkich tego świata zdoła was obronić przed przeciwnikiem waszego zbawienia?
Kto wystąpi w Mej obronie przeciw niegodziwcom?
Kto mnie od złoczyńców zasłoni?
Nikt, poza Tym, co stworzył Niebo i ziemię i wszystko!
Niestety, wielu szuka Mnie jakby na końcu, to jest wtedy, gdy wyczerpie wszelkie ludzkie środki, by sobie pomóc. Nie zaczynają od Chrystusa, lecz próbują chwytać się Mnie niekiedy, jako ostatniej deski ratunku, i wówczas wykrzesują z siebie iskierkę ledwo tlącej się wiary – bo nagle wszelkie ludzkie środki zawodzą.
Teraz, kiedy zmagacie się z obcymi u waszych granic, czemu nie prosicie o pomoc Mojej Matki?
Dlaczego cała Polska nie chwyci za różaniec, a liczy jedynie na ludzką pomoc i spryt tylko ludzkich wspomożycieli?”.
Ja nie potrafię się modlić..
„Potrafisz, kiedy trzeba- nie ty, mała decydujesz o początku i końcu modlitwy, i żadne zegarki jej nie wyznaczają.
Możesz jedynie pozwolić na ukrzyżowanie i radość bycia u boku Zwycięzcy nocy i śmierci, i szatana”.
Jezu, znów boli…
„Tak, bo oto stoję u drzwi i kołaczę, Moja Anetko; kto Mi otworzy?…
Kocham cię”.