„I to jest wiara?”
14 lipca 2021, autor: Krzysztof Osuch SJ[Któż z nas, sam z siebie, potrafiłby tak mówić, nazywać, rozświetlać, ukierunkować?! ]
+ „Chciałbym, aby bezustannie wzrastała w twym sercu ufność w Moją dobroć, czułą obecność i opiekę. Moje „do końca” włącza Mnie, prawdziwego Boga i Człowieka, w dotykanie i przeżywanie razem z wami waszych bólów, niedomagań i niewyjaśnionych trudnych wydarzeń czy kolei losu.
+ „O zatem, w jakim celu oszukujecie samych siebie, mówiąc,
że jesteście pobożni, wszak wiara bez uczynków martwa jest sama w sobie”.
+ „Prawdziwa wiara w przeciwnościach nie załamuje się, lecz wzrasta.
Prawdziwa wiara rodzi się na Krzyżu, a Moja i wasza Matka powie,
że pod Krzyżem pięknieje ona i dojrzewa do zmartwychwstania”.
+ „Swoją Najdroższa Krwią obmyłem, Anetko, wszystkie wasze rany.
Jako dobry Pasterz wziąłem na ramiona zabłąkaną owcę,
by ją z powrotem zanieść do stada”.
+ „Zatem, ukochana, zrzuć swą troskę na Pana i ufaj tak jak Nasza Matka,
o, jakby nie istniało słowo: „nie” albo „nie wiem”, lecz tylko radosne i wierne:
„Bądź wola Twoja! „
*+*
„Umiłowawszy swoich, którzy są na świecie,
do końca ich umiłował.
Moja najdroższa drobinko, problem,
o którym rozmawiałaś przed chwilą,
jest i Moim problemem. Jak jest napisane:
żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał,
lecz wszystko mieli wspólne.
Kiedyś wyjaśnię tobie na osobności,
dlaczego dopuszczam taki a nie inny problem,
chorobę czy przeciwności losu,
które spędzają niejednokrotnie sen z oczu Moich umiłowanych dzieci.
Cóż najmilsza, wspólnota serc pozwala na wspólne dźwiganie trudów i cierpień; i uwierz, że mógłbym tobie ich zaoszczędzić, ale… Moja ukochana Anetko, chciałbym, aby bezustannie wzrastała w twym sercu ufność w Moją dobroć, czułą obecność i opiekę. Moje „do końca” włącza Mnie, prawdziwego Boga i Człowieka, w dotykanie i przeżywanie razem z wami waszych bólów, niedomagań i niewyjaśnionych trudnych wydarzeń czy kolei losu.
Im bardziej zdaje się Mym biednym dzieciom,
że ich opuściłem,
tym bliżej Ja Jestem.
Wyprzedzam was do Galilei.
Pomyśl, ukochana, że gdy spada na ciebie jakieś utrapienie, Ja już tam jestem, by wspomóc twoją słabość. Mówisz, że nie potrzebujesz cukru, lecz Ja mogę zamienić każdą, Anetko, każdą gorycz w słodycz Mojej obecności.
Oczywiście, jak mówiłem, nie dokona się to automatycznie, ale, najdroższa, powoli i stopniowo. Nie mogę dotykać ostrzem miecza poranionych dzieci, bo tym większą krzywdę mógłbym im wyrządzić. Moja drobinko, która poznałaś cierpienie na Krzyżu wraz ze Mną, ach, i nadal poznajesz, czy możemy prosić Ojca o powstrzymanie Jego zamysłu miłości i powiedzieć: Dość ! Oto zapora wobec Twoich fal.
Ach najmilsza, kiedy potrzeba nam wypić kielich Taty, kropla po kropli, niekiedy bardzo powoli, ale do dna. Widzisz, nie mogę utracić żadnego spośród tych, których dał Mi Ojciec, drobinko. Zatem, kiedy rozmawiamy o cierpieniach dotykających bliskie tobie osoby, nie możemy zapomnieć o łzach Matki Bolesnej i Jej, tak napisz, ukrzyżowanej odwadze.
Niewiastę dzielną, któż znajdzie?
Jej wartość przewyższa perły.
Najdroższa, powiem mocno:
Nie potraficie odmawiać różańca.
Bo różańcem, czyli tajemnicami z życia Mojego i Mojej Matki, trzeba żyć na co dzień, nie zaś wypowiadać słowa, których nie chcecie wcielać w wasze życie.
Skoro pozdrawiacie Moją Matkę, dlaczego nie czynicie tego, co mówi?
Jeśli stoi pod Krzyżem zapłakana, ale w nadziei, zwycięska, czemu jak tchórze uciekacie daleko od każdego cierpienia, mówiąc:
Tu nie ma Boga,
nie ma też zmartwychwstania.
I to jest wiara?
Cóż, Anetko, zacząłbym raczej od małego kroku, jaki uczyniła Moja Mama na początku historii zbawienia, czyli „tak” na wszystko, co przygotował Ojciec.
Powiedz Ojcu już rano, po wstaniu z łóżka:
„bądź wola Twoja”
i zatrzymaj się, o człowiecze, nad tym jednym zdaniem.
Następnie wieczorem powtórz to samo zdanie i pomyśl,
czy nieświadomie nie zamieniłeś słów na:
”Bądź wola moja”.
Ponieważ jakże często w waszej codzienności odchodzicie daleko od słów wypowiadanych na modlitwie, zasłaniając się parasolami wymówek:
To jego/ jej wina, że tak zrobiłem.
Już nie mam sił, nie dam rady.
O zatem, w jakim celu oszukujecie samych siebie, mówiąc,
że jesteście pobożni,
wszak wiara bez uczynków martwa jest sama w sobie.
Na kim czy raczej na czym budujecie swą wiarę?
Na modlitewnych formułach?
Cóż, Anetko, nie bój się napisać:
To jest dom na piasku zbudowany.
Prawdziwa wiara w przeciwnościach
nie załamuje się, lecz wzrasta.
Prawdziwa wiara rodzi się na Krzyżu,
a Moja i wasza Matka powie,
że pod Krzyżem pięknieje ona
i dojrzewa do zmartwychwstania.
Dlatego nie usuwam natychmiast problemów, chorób i bolączek z życia Moich umiłowanych dzieci, bo wówczas musiałbym także powiedzieć:
Nie znam was.
Nauczanie na waszych ulicach,
siedzenie przy jednym stole z wami, cóż Anetko,
to nie jest jeszcze wspólnota dóbr i komunia miłości.
Jeśli przyszedłem rzucić ogień na ziemię,
a ten ogień właśnie na Krzyżu zapłonął,
nie oczekujcie w waszym życiu samych radości czy też świętego spokoju.
Nie uważajcie także, że zapytam was o ilość
czy sposób odmawianych modlitw.
Jeśli cię nie umyję,
nie będziesz miał, wspólnoty, udziału ze Mną.
Swoją Najdroższa Krwią obmyłem, Anetko, wszystkie wasze rany.
Jako dobry Pasterz wziąłem na ramiona zabłąkaną owcę,
by ją z powrotem zanieść do stada.
Szukam, kocham i uzdrawiam,
ale tych, których wybrałem,
powołuję również do większej miłości i zaufania.
Czy chciałabyś, Moja drobinko, abym wygrzebał ze stosu książek historię o… nie ukrzyżowanym Mesjaszu?
O, mógłbym to zrobić dla ciebie, ale uwierz, najdroższa, że tym nie zaspokoiłabyś tęsknoty duszy za prawdą.
Powróć do Nazaretu i posłuchaj bicia Serca Niepokalanej przy Zwiastowaniu”.
Jezu, nie… bo umrę ze szczęścia…
„Nie, ukochana. Tyś Moja, a Jej „tak” i twoje ”tak” zapoczątkowało każdą zgodę Moich biednych stworzeń na wykonanie planu Ojca w ich życiu.
Stąd posłuchaj i ucz się jak Ona miłować ponad wszystko i mimo wszystko Tego, który pierwszy i do końca cię umiłował.
Tamta zgoda Niepokalanej uradowała i zachwyciła Niebo i ziemię, o Moja drobinko; ile razy Moje dzieci ucieszyły Serce Ojca swoim ludzkim „tak”.
Poczytaj życiorysy Świętych,
wszak jest ich bardzo wiele.
Ach, jedno „tak”, a na nie składa się jeszcze wiele, bardzo wiele pocałunków miłości, jakie stworzenia składają na Mym Krzyżu. Wtedy gdy ból ściska za serce i wszystko wokół zdaje się podpowiadać:
Wycofaj się, bo nie wytrzymasz tego, co cię czeka.
Nie. Miłość wszystko przetrzyma
i współweseląc się z prawdą, dobrze wie,
że nigdy nie jest sama,
a jej zwycięstwo jest pewne.
Zatem, ukochana, zrzuć swą troskę na Pana
i ufaj tak jak Nasza Matka,
o, jakby nie istniało słowo:
„nie” albo „nie wiem”,
lecz tylko radosne i wierne:
„Bądź wola Twoja! „
Kocham cię”.
Kocham Cię bardzo, Jezu… dziękuję!