„Rozpoznać wilka w owczej skórze – to dopiero zadanie!”
25 czerwca 2021, autor: Krzysztof Osuch SJ+ „Kocham cię mimo słabości i razem z twoimi słabościami. Wyobraźmy sobie, że nie popełniasz żadnego grzechu, ach, czyje rany mógłbym z czułością opatrywać?”
+ „Pokaż Mi dzisiaj, gdzie i dlaczego poraniłaś mniej lub bardziej świadomie siebie i innych, a Ja wskażę tobie, kochanie, drogę jeszcze doskonalszą”.
+ „Najpierw, ukochana, nauczę Moją drobinkę cierpliwej miłości, która i w upadku widzi ogromną szansę na wzrost, a następnie twoje piękne oczy zobaczą taką samą szansę nawet w najbardziej nędznym grzeszniku, który dalej jest Moim umiłowanym synem”.
*+*
W kaplicy usłyszałam:
„Ojcze mój ukochany, Ojcze – najdroższa, tak właśnie zwracałem się do swego Taty, będąc jeszcze na ziemi, pośród was, niezależnie czy spotkał Mnie zawód, czy też powodzenie. Całą swą Istotą byłem zwrócony ku Ojcu jak kwiat, który prostuje swą główkę ku słońcu”.
Jezu, ale z jakim zawodem czy niepowodzeniem się spotkałeś?
„O ukochana, przecież pamiętasz, jak powiedziałem uczniom o Chlebie, który im dam i że jest Nim Moje Ciało wydane za życie świata. Widzisz, Anetko Moja, wielu zgorszonych tymi słowami odeszło i już za Mną nie chodziło… Spytałem umiłowanych i bliskich Mi przyjaciół:
Czy i wy chcecie odejść?
Odrzekł Piotr: Panie, do kogoż pójdziemy?
Dziś, Moja mała, macie tysiące nauczycieli, a tak mało świadków, co i tobie mówiłem, lecz nie chcecie przyjść do Mnie, aby mieć życie.
Cóż, można się zagubić w plątaninie nowinek, słów wypowiadanych przez dobrych i złych nauczycieli, a rozpoznać wilka w owczej skórze – to dopiero zadanie! O ileż to trudniejsze, niż namówić dorosłego do pójścia do kościoła.
I widzisz, Anetko, dzieci zapamiętają zabawę, bo prawdziwą była. Praktyka, jak mawiacie, czyni mistrza; i maluchy mogą nauczyć się uporu w rzeczach dobrych, co i przyda im się na przyszłość. Ostatecznie i Ja podpowiedziałem tobie dzisiejszą zabawę dla nich, a odpowiadając na me wezwanie pomyśl teraz, jak rozeznać, która z owiec nie jest Moją owcą?”
To proste. Sam powiedziałeś, że poznaje się po owocach…
„Tak, jednak niekiedy są one jeszcze niedojrzałe, skąd zatem wiadomo, że owoc będzie zgniły w środku, jeśli go wcześniej nie skosztujesz?
Ach, Anetko, nie próbuj tego czynić!
Miejcie wstręt do złego,
podążajcie za dobrem.
Wyznacznikiem, najdroższa, są Moje przykazania i pełnienie woli Ojca. Oczywiście można udawać religijnych i rozkochanych w Bożym Prawie, ale wszystko do czasu. Powiesz Moja mała uczennico, że się powtarzam, ale przyjrzawszy się jednemu z największych papieży w historii świata, waszemu rodakowi, a Mojemu oddanemu słudze Janowi Pawłowi II, czy nie dostrzeżesz w nim i jego całym życiu otwartej i bezinteresownej miłości, złączonej z Moim Krzyżem?
Kochanie Moje, bijecie brawo licznym ewangelizatorom, którzy głoszą Moje Słowa i uzdrawiają w Moje Imię; zweryfikujcie prawdziwość ich świętych deklaracji, postawiwszy każdego z nich u stóp Mojego Krzyża.
W sytuacji, gdy ramiona Moje ukrzyżowane, wyciągnięte są po to, aby wszystkich przygarnąć do siebie i gdy zadaję im bezgłośne pytanie:
Czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci, ach najdroższa, kiedy odpowiedzą twierdząco, wiedz, że Ja ich posłałem. Jednak w przeciwnym razie, najdroższa, uciekaj od tych, co nazywają się pasterzami, a nimi nie są.
Ty chcesz Mnie pytać o wtorkową podróż. Rozważ najpierw, co ciebie więcej kosztuje, a wówczas uzyskasz odpowiedź i na to pytanie. Podążaj za tym, co pachnie Chrystusowym Krzyżem i Moją Ewangelią. Tutaj, najdroższa, szybko pojawiają się owoce dobra, prawdy i sprawiedliwości, lecz nie bez bólu i przeciwności. Wiem, chciałabyś, abym ich zaoszczędził Mej drobince, ale co to byłby za Oblubieniec, co ukochaną swego Serca trzyma z dala od swoich tajemnic?
Ty, Anetko, powinnaś być dumna, że ukrzyżowałem twe ciało z jego namiętnościami i pożądaniami; i nawet gdy nadal odczuwasz uderzenia zbawczego młotka, boli już inaczej, prawda?”
Ciągle muszę się zmagać ze swoimi słabościami…
„Ach drobinko, to i nieprawda.
Kto jest Bogiem prócz Pana?
Kto daje twoim nogom rączość łani?
Kto pomógł zawieźć ten brystol na rowerze?
Kto czuwa nad tobą we dnie i w nocy?
Maleńka, gdy upadasz, otrzep się szybko z pyłu tej ziemi i pójdź dalej za Mną.
Pamiętasz, pytał Piotr, ile razy ma przebaczyć, gdy jego brat zawini?
O, te słowa możecie i wobec samych siebie odebrać tak:
Ile razy mam się zgodzić, że będę upadał?
Anetko, odpowiem bardzo radykalnie i twardo: milion razy!”
Jezu, chyba mocno przesadziłeś!
„Nie, ukochana. Milion to niejako więcej niż zawsze. Ale jak powiedziałyby twoje dzieci: to bardzo… mega trudne.
Któż chciałby chodzić z poobijanymi kolanami?
O maleńka, dzieci od razu przyszły do ciebie, gdy S. przewrócił się i poobijał; one ufają zawsze i zawsze przyznają się, gdy stanie się im krzywda, a wy? Wielce dorośli i dojrzali, mówicie: Owszem to i tamto się nie udało, ale nie jestem taki zły, to jego wina, tak się wszystko ułożyło… to nie ja.
Widzisz, i tutaj nie macie wręcz żadnych problemów z samousprawiedliwieniem się.
O, tak:
Moje serce, Panie, się nie pyszni
i nie patrzą wyniośle moje oczy…
Jak dziecko na łonie matki,
jak ciche dziecko jest we mnie moja dusza.
Sprawiedliwy upada, ale się podnosi
i choćby upadł,
nie będzie leżał,
bo jego rękę Pan podtrzyma.
Nie zasłaniaj się rączkami niczym urwis,
który mówi, że dziś nic złego nie zrobił.
Tyle razy mówię tobie, ukochana:
mam upodobanie w uciskach,
niedostatkach prześladowaniach…
Ilekroć niedomagam,
tylekroć jestem mocny”.
To nie Ty mówisz, Jezu, to św. Paweł…
A nie umiem tego zrozumieć…
„O, ty nie umiesz, mała Moja, i nie wiesz,
że moc w słabości się doskonali;
a Mój Apostoł i Ja jedno stanowimy, kochanie, dlatego przyjmuję Jego słowa jako swoje. Czy nie mówicie, po odczytaniu ich: Oto Słowo Boże?
Ach, mała Moja, kocham cię mimo słabości i razem z twoimi słabościami. Wyobraźmy sobie, że nie popełniasz żadnego grzechu, ach czyje rany mógłbym z czułością opatrywać?
Ukochana, w waszej formacji są ogromne braki na polu poznania i umiłowania własnej słabości. Nie, nie nakazuję zgody na grzech, ale pełną zgodę na pozostawianie go u Moich stóp, drobinko.
Stąd ta nazwa „drobinka”, jeśli wzywam Mą Anetkę, by była mała także wtedy, gdy popełni jakiś błąd. Dlatego właśnie Moje ramiona na Krzyżu są szeroko otwarte, aby Moje dzieci chroniąc się w nich, dotknęły i przybliżyły się także do Rany Serca jakże głębokiej.
Jeśli Pan i Mistrz umył wam nogi…
Jeśli Pan i Król, Wcielony Bóg uniżył samego siebie,
czy droga uniżenia i poznania własnych słabości nie jest i waszą?
Moja Anetko, pokaż Mi dzisiaj, gdzie i dlaczego poraniłaś mniej lub bardziej świadomie siebie i innych, a Ja wskażę tobie, kochanie, drogę jeszcze doskonalszą. Czy zdołasz policzyć Rany na Moim Ciele, zadane przez wasze grzechy?”
Nie…
„Ile razy masz więc przebaczać sobie i innym?”
Nieskończenie wiele… Milion razy?
„Zawsze, Moje dziecko.
Schronienie w Panu znajdzie uciśniony.
Właśnie pokazując Mnie, Lekarzowi duszy i ciała, wasze drobne zadrapania i rany, możecie doznać prawdziwego uzdrowienia i pokoju, którego świat dać nie może.
Kocham cię i w twoich słabościach, Anetko, widzę nową szansę spotkania. Najpierw, ukochana, nauczę Moją drobinkę cierpliwej miłości, która i w upadku widzi ogromną szansę na wzrost, a następnie twoje piękne oczy zobaczą taką samą szansę nawet w najbardziej nędznym grzeszniku, który dalej jest Moim umiłowanym synem.
Tak, ale wobec grzechu mówimy: ‘nie’ bardzo stanowczo, a drobne uchybienia podnosimy, najdroższa, z ziemi, pytając Ojca, jak to, co małe i brudne można wykorzystać na Jego większą chwałę.
Jak zauważyłaś szkoła jeszcze się nie skończyła, a i Ja nie skończyłem objawiać światu i Mojej Anetce Mojej nieskończonej i czułej miłości.
Zawsze pozostań mała.
Ja strącam władców z tronu,
a wywyższam pokornych.
Kocham cię!”
Kocham… i dziękuję!