„Niczym są dla Mnie wyznania miłości tylko słowne, jeżeli w ślad za słowem nie idzie działanie”
20 czerwca 2021, autor: Krzysztof Osuch SJ[Powiedziałbym: mocne, bardzo. Czysta, trudna Dobra Nowina – zamiast czegoś „krojonego wg mód i oczekiwań…]
+ „Tak, wyrzućcie prędko Krzyż z łodzi waszego życia, wszak jest on ciężarem i trzeba go wyeliminować, by płynąć spokojnie dalej. Uważajcie, abyście wraz z nim nie wyrzucili śpiącego Mesjasza, bo któż was uratuje, gdy nadejdzie prawdziwa burza?”+ „Jak zatkniemy ten zwycięski oręż w łodzi tych, co lubią łagodny powiew wiatru i piękną pogodę, a Mojej obecności już nie dostrzegają?”+ „Nie przeniosę ich do Domu Ojca, omijając ołtarz Krzyża, bo po to przyszedłem, aby rzucić Ogień na ziemię i wypełnić wolę Ojca, który mnie posłał. Kiedy Moi uczniowie, wolą skróty albo radosnego Jezusa, na którego nigdy nie przyjdzie żadne zło i cierpienie, o muszą poszukać takiego Jezusa poza Mną”.
+ „Wiem, ukochana, że ty słysząc te słowa, już się nie boisz, lecz inni z drżeniem zapytają: Ach, co to za surowy i bezduszny Bóg, przemawia do tej siostry?”*+*”Ukochana, gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.
Moja Anetko, wszystko bez miłości jest nietrwałe i bezwartościowe, ach, i puste. Jednak kiedy dodamy miłość, całe życie nabiera nowego smaku i zapachu, zapachu, który trwa na wieki.
Miłość ma swoje korzenie w Moim Misterium, stąd jest napisane, że gdy Jeden umarł za wszystkich, to i wszyscy pomarli. A Ja umarłem za was, aby nikt już nie żył dla samego siebie. Jeśli zapragniesz poznawać i kosztować nieco Mojej miłości, musisz liczyć się z tajemnicą Krzyża i Zmartwychwstania Mojego.
Problemem uczniów podczas burzy na jeziorze była nie tyle obawa o utratę ziemskiego życia czy zlekceważenie Mojej obecności. Tutaj chodziło o takie właśnie ślepe zapatrzenie się w Mistrza z Nazaretu, który ma mieć jedno zadanie: chronić od niebezpieczeństw i śmierci, uzdrawiać chorych i czynić cuda. Natomiast Mesjasz śpiący w tyle łodzi to coś wprost nie do zniesienia. Sytuacja, której natychmiast trzeba zaradzić, bo Bóg przecież nigdy nie śpi. Tak, Anetko Moja, wy w tym też często błądzicie, rysując w swych sercach obraz Pana, który wybawia was bardzo szybko z wszelkiego zła i niebezpieczeństwa.
Ale uwaga! Również taki Bóg, najdroższa, nie jest Bogiem relacji i spotkań, lecz maszyną do spełniania waszych życzeń. Bóg na obraz człowieka, a więc nie prawdziwy Bóg, lecz wasz bożek. Tak jak w wielu fantastycznych grupach modlitewnych ludzie chorzy od razu odzyskują zdrowie, a złe duchy wychodzą z krzykiem, bo Pan jest między nami.
Nie mówię, ukochana, że Mnie tam nie ma, jednak zważcie zawsze najpierw na Misterium Mojej Męki i Zmartwychwstania, rozejrzyjcie się, by zauważyć, czy postawiliście na waszym spotkaniu Mój Zbawczy Krzyż. Wszak może okazać się, że zasnąłem i wielu chorych powróci do domu, dalej narzekając i biadoląc, a wy wydacie o nich mądry, w waszym mniemaniu, osąd, że po prostu zabrakło im wiary. Ach, może i racja w niektórych przypadkach, lecz nie zawsze.
Przyjrzyjcie się Moim wiernym sługom na przestrzeni całej historii ludzkości, aż do dnia dzisiejszego, czy bardzo niewielu było takich, których właśnie drogą krzyżową przeprowadziłem ze śmierci do życia w chwale Ojca?
Tak, wyrzućcie prędko Krzyż z łodzi waszego życia, wszak jest on ciężarem i trzeba go wyeliminować, by płynąć spokojnie dalej. Uważajcie, abyście wraz z nim nie wyrzucili śpiącego Mesjasza, bo któż was uratuje, gdy nadejdzie prawdziwa burza?
Tak, maleńka, powiedzmy śmiało, że wygodnictwo i samowolka wdarły się niczym wilki drapieżne do Mego Kościoła i rozrywają go od wewnątrz. Jak pomożemy Moim dzieciom dzisiaj uwierzyć w moc Mego Zwycięskiego Krzyża, Anetko?”.
Znowu trudne pytanie zadajesz, Jezu. Pewnie od siebie muszę zacząć.
,,Cóż, Moja drobinko, ty już zaczęłaś, a właściwie Ja rozpocząłem w tobie dzieło Mego Ojca i Ja je zakończę, gdy nadejdzie dzień. Ale, Moja Anetko, jak zatkniemy ten zwycięski oręż w łodzi tych, co lubią łagodny powiew wiatru i piękną pogodę, a Mojej obecności już nie dostrzegają?”
Myślę, że to naprawdę trudne. Każdy osobiście pewnie musi zmierzyć się z tajemnicą Krzyża i zapragnąć ją odkryć zamiast usuwać Krzyż w tempie natychmiastowym.
„Dlatego nauka Krzyża jest głupstwem dla tych, co idą na zatracenie. Moje dzieci płynące ze Mną, Panem i Bogiem, w tej samej łodzi, ach, powinny przejść lekcję przygotowawczą, że u Mojego Boku doświadczą zarówno niezwykłych spektakularnych cudów jak i bólu, ciemności i niezrozumienia.
Nie przeniosę ich do Domu Ojca, omijając ołtarz Krzyża, bo po to przyszedłem, aby rzucić Ogień na ziemię i wypełnić wolę Ojca, który mnie posłał. Kiedy Moi uczniowie, wolą skróty albo radosnego Jezusa, na którego nigdy nie przyjdzie żadne zło i cierpienie, o, muszą poszukać takiego Jezusa poza Mną. Cóż, to już nie będę wówczas Ja, ale karykatura Boga bez Krzyża, uśmiechniętego i pełnego blasku, jednak Ja nie mam z nim nic wspólnego.
Budujecie takie bożki na swój obraz, a potem zdziwieni pytacie: Tyle razy już się modliłem, a on nie odpowiada? Czyżby naprawdę zasnął?
Prawdziwy Bóg stał się Człowiekiem i, jak wiesz, umarł na Krzyżu dla waszego zbawienia. Nie oczekujcie na innego Chrystusa, bo miniecie się z prawdą i nie poznacie słodyczy Mojej ukrzyżowanej miłości.
Tak, mała Moja, może przed wyruszeniem łódką na jezioro, trzeba najpierw poznać, kim naprawdę jestem i że królestwo Moje nie jest z tego świata. O, im głębsza i orzeźwiana tchnieniem Mego Ducha miłość, tym łatwiej zmierzyć się z niemiłymi niespodziankami, które niesie wasza codzienność. Nie opuszczę was i nie pozostawię, ale też nie będę was zdejmował z Mego Krzyża i mówił: Uciekaj dziecko Moje, bo nie tędy droga.
Nie, jeśli miłuję kogoś, tak napisz, pokażę mu, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla Mego Imienia.
Wiem, ukochana, że ty słysząc te słowa, już się nie boisz, lecz inni z drżeniem zapytają: Ach, co to za surowy i bezduszny Bóg, przemawia do tej siostry?
Nie, ani bezduszny, ani surowy, ale naprawdę dobry. Dopóki nie pozwolicie Mi na jakiś czas właśnie zasnąć w waszej łodzi, również nie będziecie mogli obudzić Mnie i spotkać.
Ja mogę i chcę przyjść wam z pomocą w waszych życiowych burzach, a doświadczenia mają oczyścić i ugruntować waszą słabą i brzęczącą miłość.
Tak, śmiejesz się, Anetko, ale ona często ,,brzęczy” chęcią zdobywania chwały i sławy u ludzi albo udawaniem, że jesteście przede Mną idealni i nieskazitelni.
Otóż, wcale nie, bo jak jest napisane: Moc w słabości się doskonali i może to zabrzmi dla ciebie jako niemożliwe rozwiązanie, ale trzeba, Anetko Moja, radować się pośród licznych doświadczeń, bo to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość.
Dlatego, napisz, że niczym są dla Mnie wyznania miłości tylko słowne, jeżeli w ślad za słowem nie idzie działanie. Nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą. Nie udawajcie wiernych chrześcijan, skoro przy najbliższej okazji, kiedy nadejdzie burza, zapominacie o Mojej obecności i natychmiast stajecie na modlitwę z listą wyrzutów czy pocisków o nazwie: Czemu nas nie wysłuchujesz?
Skąd, Anetko Moja, bierze się w Moich dzieciach przekonanie, że ich nie słyszę? Tak, ten Mój sen w łodzi był sam w sobie dla nich czymś zatrważającym. Oto zostawiłem ich samych w niebezpieczeństwie śmierci. Nie! Pamiętasz, o więcej niż pamiętasz… Moje: Eli , Eli, Eli, lema sabachthani?
Oczywiście, Ojciec nie opuścił Syna, ale pozwolił, abym czuł się opuszczony, abyście, Anetko, napisz, nigdy nie byli sami!
Jeśli dopuszczam sytuację podobną do tej podczas burzy na jeziorze, chcę przyciągnąć Moje ukochane dzieci do Mojego Krzyża, aby doświadczyły, że tracąc absolutnie wszystko, nawet Moją obecność w swym życiu, nigdy nie pozostają sami. Przeciwnie, tu krystalizuje się ich szczera miłość, bo wypróbowana jaśnieje już nie waszymi pięknymi obietnicami bez pokrycia, ale prawdą Mojej Ewangelii: Ja świat zwyciężyłem.
Dlatego wyprostujcie osłabłe kolana, a tym, którzy wspólnie ze Mną cierpią, powiedzcie, że mają pełne prawo, a nawet obowiązek, ze Mną właśnie się radować.
Zatem fale, kochanie, nie dosięgną stworzenia, które Mnie kocha i uchwyciło się Mego Krzyża niczym pewnej kotwicy. Ja kocham was i kiedy śpię w łodzi, i gdy czuwam;
a wreszcie najbardziej kocham, gdy oddaję za was życie.
Wy także winniście oddać życie za braci.
Bardzo cię kocham, Anetko Moja, bardzo cię kocham”.
Ja też, ale chciałabym uczynić tak, jak powiedziałeś, Jezu: Kochać Cię dzisiaj przez swoje czyny.
„Do dzieła, Moja Anetko. Razem zwyciężymy wszystkie burze i wskażemy braciom bezpieczny port, w Domu Ojca, dokąd wszyscy zdążacie”.