„Mimo chłodu serc rodziców, dziś zamieszkałem w duszach tych małych dzieci”
7 czerwca 2021, autor: Krzysztof Osuch SJMimo chłodu serc rodziców, dziś zamieszkałem w duszach tych małych dzieci i pozostanę tam aż do momentu, gdy świadomie popełnią grzech, a na razie pozostajemy w bliskości i przyjaźni”.
+ „Zechciejcie więc przyjąć Moje Słowa życia i wyjść naprzeciw tym, którzy grzęzną obecnie w bagnie grzechów. Na cóż śnieżnobiałe stroje ich dzieci, skoro patrząc na wnętrza rodziców, Moi Aniołowie muszą sami zasłaniać twarze, nie mogąc znieść tego straszliwego widoku”.
—+—
[ Padną bardzo poważne słowa prawdy, które szczególniej powinni usłyszeć i duszpasterze, i rodzice dzieci pierwszokomunijnych.
Niech parę zdań z Benedykta XVI wyostrzy uważność wobec powagi diagnozy zawartej w rozmowie!
„Niewątpliwie wszyscy dzisiaj uważamy się za dobrych. Na cóż więc innego mielibyśmy zasługiwać, jak nie na niebo?”.
Prawda o grzechu pierworodnym ma zasadnicze znaczenie dla antropologii, dla zgodnego z rzeczywistością spojrzenia na człowieka a stąd dla całego ludzkiego życia:
„Człowiek może być zdrowy tylko wówczas, gdy żyje w prawdzie, gdy przestaje ją wypierać i niszczyć”.
„Temat grzechu stał się jednym z tych,
które są całkowicie przemilczane”.
To przemilczanie widzi Ratzinger w socjologii i psychologii próbujących przedstawić grzech jako złudzenie lub kompleks, w teatrze i filmie czyniących zeń element rozrywki, w prawie, które próbuje coraz częściej rezygnować z idei winy na rzecz zachowań odbiegających od statystycznej normy”.
Tymczasem wciąż aktualne jest wezwanie Jezusa: „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mk 1,15). ]
*+*
Zanim weszłam do kaplicy usłyszałam: „Ukochana Moja drobinko, gdy już przeżyliśmy nasze uroczystości, zapraszam cię do dziękczynienia Ojcu, wszak i ty, maleństwo Moje, przyjęłaś dzisiaj Chleb Aniołów. Dlatego, jak mówiłem, tak i będę powtarzać:
”Bądź, kochanie, przy Mnie i we Mnie.
Na przekór temu, co ogłasza świat,
że nie ma Boga, ty, Anetko,
masz płonąć miłością wobec Mojej Eucharystycznej Obecności.
Opowiadałaś już drugoklasistom o Więźniu miłości, cóż stoi na przeszkodzie, abyś opowiedziała to samo przedszkolakom. Ach, niech wykonają papierowe tabernakulum i zapragną spotkania ze Mną, Boskim Więźniem”.
Tak się już martwiłam, że nie mam na jutro nic przygotowane.
„Oto Ja wspomagam, Moją drobinkę, która jest Mi tak droga i cenna. Nie martw się, mimo chłodu serc rodziców, dziś zamieszkałem w duszach tych małych dzieci i pozostanę tam aż do momentu, gdy świadomie popełnią grzech, a na razie pozostajemy w bliskości i przyjaźni.
Nie lękaj się, że wielu z nich zajmie się gośćmi i prezentami, nie wszyscy, Anetko Moja.
Pozostaw Ojcu i Duchowi pielęgnowanie ich serc,
a ty dziękuj, maleńka, wraz z Moją Matką,
bo wielkie rzeczy uczynił ci Wszechmocny.
Wszak na wzór wielkiego proroka Jana, mogłaś przyczynić się do przygotowania tych dzieci do spotkania ze Mną. Ach, pozornie jest to udział w nikłym procencie, a jednak bardzo istotny, ponieważ całą swoją postawą i swym życiem pokazałaś, że Ja Jestem, a to jest ważniejsze niż oprawa zewnętrzna dzisiejszej uroczystości.
Chciałem dziś zapytać ich rodziców, jak wtedy Adama:
Gdzie jesteście?
Gdzie jesteś ty, który rozkoszowałeś się przechadzką po rajskim Ogrodzie, przy Moim Boku, a teraz tak nisko upadłeś i dałeś się zwieść podstępom złego ducha?
Widzisz, najdroższa, kapłani Moi nie przeczytali tym małym dzisiejszej Ewangelii, a zaiste było to Słowo właśnie do nich i do ich rodziców.
Ponieważ w wielu kwestiach obwiniają księży i szukają tego tylko, co złe w Moim Kościele, twierdząc, że już dawno z niego odszedłem z powodu grzechów i niewierności tak licznych pasterzy. Ach, może zamieszkałem w wysokich górach, nad morzem czy na łąkach zielonych wśród polnych kwiatów? Owszem, tam jestem, jednak w pięknie przyrody nie nakarmicie się Moim Słowem i Najświętszym Sakramentem, lecz nasycicie tylko zmysły swego ciała, a ciało na nic się nie przyda, bo to Duch daje życie.
Kochanie, to jakaś swoista droga donikąd i ślizganie się na powierzchni wiary bez sięgnięcia w jej głąb – zakładanie, że rodzice dzieci pierwszokomunijnych posiadają dar poznania Mnie i szczerą pobożność.
Nie możecie, Moi kapłani, wciąż budować na piasku waszych domyślnych sądów. Skoro wiele razy przekonaliście się, że rodzice tych małych odeszli tak daleko ode Mnie, po cóż pragniecie przygotować ich dzieci do spotkania ze Mną? To przecież niczym budowa domu bez położenia fundamentu. Czy taki dom nie ulegnie od razu zniszczeniu?
Anetko, tu potrzeba głębokiej wewnętrznej przemiany serc dorosłych. Przecież to prawie oczywiste, że oni pierwsi mają dać świadectwo wiary swoim dzieciom.
W jakim celu Moi pasterze dążą do jedności wszystkich religii, szukając ekumenicznej drogi porozumienia, a rodziny pozostawiają w głębokim kryzysie wiary?
Jeśli domu Pan nie zbuduje,
na próżno się trudzą,
którzy go wznoszą.
Umiecie odczytywać znaki czasu,
a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie
i czemu sami z siebie nie rozróżniacie tego, co słuszne?
Jestem Panem rzeczy niemożliwych, ale nie możecie dziś nie usłyszeć Mojego wołania o dusze rodziców, żyjące w grzechach ciężkich.
Skądże mi to, że Matka Mojego Pana przychodzi do mnie? – spytała w Duchu Świętym Elżbieta; a kiedy ci mali zapytają mamę lub tatę: Jak to się stało, że naprawdę mogłem przyjąć dziś Pana i Boga do mego serca?
Cóż odpowiedzą ci,
którzy Mnie nie przyjmują?
Sami z siebie nie rozróżniacie tego, co słuszne
i zabieracie się za formację dzieci bez nawrócenia ich rodziców.
Takie królestwo także nie ma szansy, aby długo się ostać. Bo Moje dzieci przyjmują i chłoną jak gąbka dobre przykłady i świadectwo wiary, lecz jeśli nie spotkają się z nim we własnym domu, czy same zdołają ustrzec skarbu łaski uświecającej?
Ach, w kilku rodzinach tak, pozostałe wymagają gruntownej przebudowy, drobinko Moja, jednak możemy być spokojni, czyniąc wszystko, by powrócili do Ojca i zechcieli chwycić Moją wyciągniętą ku nim dłoń.
Wiesz, Anetko, ponieważ Moi pasterze stawiają na pierwszym miejscu Sakrament, ale bez zaprowadzenia porządku w duszach przez grzech zranionych, czy już za chwilę nie zobaczą nikogo w swoich parafiach, bo stali się szafarzami Moich tajemnic bez miłości wobec Tego, kto złożył je w ich ręce?
Uczą was, by iść za tchnieniem Ducha Prawdy, dlatego już bardzo wiele razy i na różne sposoby wskazuję wam, że nie możecie przygotowywać tych małych bez walki o prawdę i wiarę najpierw w ich rodzinach. Tak, ukochana, jakby dziecko wybiegając do szkoły, po wstaniu z łóżka, nie zabrało ze sobą plecaka ani żadnej przydatnej tam rzeczy. Ach, kto o to dba na pierwszym miejscu, by uczeń wyszedł do szkoły przygotowany, zwłaszcza jeśli nie skończył odpowiedniego wieku?
Czy rodzic będąc w domu, wypuści syna lub córkę do szkoły bez niczego?
Ale to tylko niedokładny obraz tego, co Moi kapłani próbują uczynić w owej dziecięcej formacji. Oto rodzice, którzy nie tylko już od dawna nie są razem i nie uczestniczą w sakramentach Moich, nie mówiąc, że nie wiedzą po prostu, czym jest modlitwa. Im każecie prowadzać przez rok swoje dziecko do kościoła, by przygotowało się do swej pierwszej Komunii świętej, a następnie rozstało się z Kościołem aż do momentu przygotowań do sakramentu bierzmowania.
O ślepi i głusi,
którzy przecedzacie komara,
a połykacie wielbłąda.
Przecież sami sobie wyrządzacie krzywdę. Wszak nie będę pytał was o dobre przygotowanie maluchów, ale o to, czy zachowaliście dobre wino wiary w rodzinach aż do dnia Mego powtórnego przyjścia.
Dlaczego Moi biskupi nie dostrzegają potrzeby zorganizowania dłuższej formacji najpierw dla dorosłych niewierzących? Ach, czy brak wam czasu?
Tak, za chwilę może go zabraknąć naprawdę.
Zechciejcie więc przyjąć Moje Słowa życia i wyjść naprzeciw tym, którzy grzęzną obecnie w bagnie grzechów. Na cóż śnieżnobiałe stroje ich dzieci, skoro patrząc na wnętrza rodziców, Moi Aniołowie muszą sami zasłaniać twarze, nie mogąc znieść tego straszliwego widoku.
Ach, drobinko, gdybym ukazał tobie wnętrza dusz tych, którzy dziś uczestniczyli w uroczystości swych dzieci, cóż, długo nie mogłabyś wrócić do siebie z powodu przerażenia, jakie budzi ich widok”.
Co ja mogę zrobić, Jezu?
„Ty, kochanie, nic i wszystko. Oznacza to, że żyjąc w przejrzystości serca i będąc wrażliwa na grzech w twej duszy, stając przede Mną zawsze ze skruszonym sercem, jesteś wyrzutem sumienia dla tych biedaków, którzy nie tylko nie wierzą w Moją Eucharystyczną Obecność, ale żyjąc w stanie grzechu już od wielu lat, nie mają sił, by wyzwolić się z mocy demonów, którym nieświadomie służą.
Kocham cię i dlatego powalczymy i dzisiaj o dusze tych, co zagubili drogę do Światła Mojej miłości. Bądź dzielna. Jestem z tobą, aby wspomagać i uświęcać.
Napisz do Moich kapłanów,
że muszą położyć fundament pod odbudowę rodziny,
a w drugiej kolejności formować małych do spotkania ze Mną.
Bądź Moim świadkiem, drobinko, za cenę życia i śmierci. Bądź!”.