Jezus – jak ten człowiek przemawiał!

20 marca 2019, autor: Krzysztof Osuch SJ

Jest w tym coś naprawdę wyjątkowego, że to rewelacyjne zdanie: «Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak Ten człowiek przemawia» – wypowiadają strażnicy, którzy zostali wysłani, by Jezusa nie tylko podsłuchiwać i na Niego donosić, lecz także, by Go pojmać! Poczuli się tak olśnieni wyjątkowością Osoby Mistrza z Nazaretu, że odważyli się poniechać wykonania rozkazu.

jezus lekarz

Wśród tłumów słuchających Jezusa odezwały się głosy: «Ten prawdziwie jest prorokiem». Inni mówili: «To jest Mesjasz». Jeszcze inni mówili: «Czyż Mesjasz przyjdzie z Galilei? Czyż Pismo nie mówi, że Mesjasz będzie pochodził z potomstwa Dawidowego i z miasteczka Betlejem?» I powstało w tłumie rozdwojenie z Jego powodu. Niektórzy chcieli Go nawet pojmać, lecz nikt nie odważył się podnieść na Niego ręki.

Wrócili więc strażnicy do kapłanów i faryzeuszów, a ci rzekli do nich: «Czemuście Go nie pojmali?» Strażnicy odpowiedzieli: «Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak Ten człowiek przemawia».

Odpowiedzieli im faryzeusze: «Czyż i wy daliście się zwieść? Czy ktoś ze zwierzchników lub faryzeuszów uwierzył w Niego? A ten tłum, który nie zna Prawa, jest przeklęty».

Odezwał się do nich jeden spośród nich, Nikodem, ten, który przedtem przyszedł do Niego: «Czy Prawo nasze potępia człowieka, zanim go wpierw przesłucha J i zbada, co czyni?» Odpowiedzieli mu: «Czy i ty jesteś z Galilei? Zbadaj, zobacz, że żaden prorok nie powstaje z Galilei». I rozeszli się każdy do swego domu (J 7, 40-53).

1. Jest w dzisiejszej perykopie zdanie, które chciałbym wyróżnić i uznać za najpiękniejsze i rewelacyjne, czyli odsłaniające cząstkę tożsamości Jezusa: «Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak Ten człowiek przemawia». Kilku ludzi – i to z obozu mocno kwestionującego mesjańską godność Jezusa – zobaczyło w Nim kogoś, kto zachwyca sposobem mówienia. Jakby nie był stąd – z tej Ziemi. Sam Pan Jezus to stwierdzi, że choć jest na tej ziemi, to jednak przyszedł do nas „z wysoka”, od Boga, którego wielokrotnie nazywał swoim Ojcem. A On rzekł do nich: Wy jesteście z niskości, a Ja jestem z wysoka. Wy jesteście z tego świata, Ja nie jestem z tego świata (J 8,23). Jezus pragnie, by dla wszystkich stało się jasne, że przychodzi On z ważnym i wielkim Orędziem. Jest pośród ludzi dla wypełnienia najważniejszej misji, która stawką jest zbawienie rodzaju ludzkiego – wieczne szczęście w Królestwie Ojca.

Jest w tym coś naprawdę wyjątkowego, że to rewelacyjne zdanie: «Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak Ten człowiek przemawia» – wypowiadają strażnicy, którzy zostali wysłani, by Jezusa nie tylko podsłuchiwać i na Niego donosić, lecz także, by Go pojmać! Poczuli się tak olśnieni wyjątkowością Osoby Mistrza z Nazaretu, że odważyli się poniechać wykonania rozkazu.

Mówi się czasem o działaniach pozaprawnych wobec wyższej konieczności. Tu mamy sytuację analogiczną: służbowy obowiązek stracił swą moc w obliczu blasku Osoby Mistrza! Można dziś powiedzieć – ogarniając całą Naukę i Objawienie dane w Jezusie Chrystusie – że ci strażnicy, pozostający na usługach zaślepionej władzy religijno-politycznej poczuli niejako zew prawdy. Jej moc zobowiązującą i wyzwalającą. Jezus wynosi człowieka na poziom Prawdy – całej Prawdy, zasadniczej, fundamentalnej, najważniejszej. Wobec niej wszystko, co pokrętne, małe i będące grą egoizmów oraz lęków, musi się poddać i ustąpić.

Można powiedzieć jeszcze tak, że oczy duszy strażników ujrzały w Jezusie „Niebo” – blask chwały Bożej. A każdy człowiek spragniony jest takiego „widoku”. Człowieczeństwo nas wszystkich – także w strażnikach różnych mrocznych interesów – spragnione jest szczerej i objawicielskiej Mowy, która od Boga pochodzi i odsłania (choć) coś z Jego Piękna i jakiś „kawałek” Nieba… A gdy się je wreszcie spotka i ogląda, to można je jedynie podziwiać, chłonąć i czekać na Jego… rozkazy… Widok i słowa Jezusa wzbudziły w tamtych strażnikach (i wielu innych przez wieki, niestety, nie we wszystkich) autentyczny zachwyt. 

To od faryzeuszów, uczonych w Piśmie i przywódców religijnych Jezus doznał wielu przykrości. Ci ludzie okazali się tak bardzo zaślepieni i twardego serca, że nie potrafili dojrzeć wielkiego Objawienia Boga w Jezusie Chrystusie. To, co „nie udawało się” wymienionym kategoriom ludzi, udawało się prostym, maluczkim, pokornym, także strażnikom. Gromadzili się oni wokół Jezusa, słuchali Jego nauki, doświadczali Jego uzdrawiającej mocy.

2. A do kogo nam jest najbliżej? Czynione przez nas wysiłki, np. odprawianie ignacjańskich rekolekcji i słuchanie słów Jezusa oraz kontemplowanie Jego czynów, wskazują na to, że jesteśmy Jezusem Chrystusem co najmniej zainteresowani. Czy jednak kontaktując się z Jezusem przeżywamy olśnienie strażników, wyrażone w tym wyznaniu: «Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak Ten człowiek przemawia»? Czy rzeczywiście zachwyca nas świat Ducha, który Jezus nam odsłania i weń stopniowo wprowadza?

A może nasza reakcja na Jezusa bywa raczej anemiczna? Może dominuje obojętność i jakieś pętające nas niedowierzanie? Czyżby przyczyną tego stanu było to, że za naszym przyzwoleniem, mniej lub bardziej świadomym, wciąż bardziej zajmujemy się samą doczesnością, sobą, swoimi problemami, cierpieniami, zranieniami, doznanymi krzywdami, lękami o tych „parę lat” ziemskiego kształtu życia?

Jezus całym Sobą – słowami, czynionymi cudami-znakami, Wcieleniem, Zmartwychwstaniem… – zapewnia nas, że Ojciec czeka na nas i proponuje Nowe Życie w Nim, a my patrzymy uparcie w inną stronę i zachowujemy się tak, jakby Jego Zaproszenie nie miało dla nas większego znaczenia. Inaczej mówiąc, może jest tak, że wprawdzie wielkiej prawdy o Niebie nie negujemy, ale też z jej powodu nie płoniemy, nie zachwycamy się nadchodzącą Przyszłością. Jest też może i tak, że samej tylko Ziemi mamy serdecznie dość, ale coś nie pozwala nam rozradować się obietnicą Nieba. We wszystkich tych przypadkach można by się obawiać, że nasze otępienie i obojętność podpadają pod ostrzegawczy zarzut Jezusa, wypowiedziane w Liście do Kościoła w Laodycei: Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust (Ap 3, 15-16).

3. Jezus gorąco pragnie, żeby kontakt z Nim i Jego wielkim Objawieniem wewnętrznie nas zapalał. Jezus pragnie swym Boskim Ogniem zapalić nas, ogrzać i rozświetlić (por. Łk 12,49). – Wydaje się, że tego właśnie doświadczyli strażnicy, którzy przyszli Go pojmać, a wrócili jako świadkowie piękna i mocy Jego Orędzia.

Tak, wszystko, co zawarte jest w Ewangeliach i depozycie wiary, kryje w sobie żar Boskiej Miłości i emanuje niewymownym Pięknem. Wchodząc w przestrzeń osobistej czy liturgicznej modlitwy, mamy szansę zająć się Ogniem i stawać się kimś wewnętrznie pięknym…

I jeszcze, bez wstępów, Jezusowe pouczenie, JAK Go szukać

„Rozważ radość Mędrców Epifanii. Ci, którzy Mnie odnajdują, posiadają największe szczęście, jakie można mieć na ziemi, moja córeczko; trzeba Mnie jednak szukać, nie raz czy dwa, ale nieustannie, bo wasza słabość nieustannie traci Mnie wskutek roztargnień życia codziennego. A oczy, które na Mnie patrzą, zaczynają patrzeć w inną stronę… i uwaga, której oczekiwałem, kieruje się na zupełnie inny przedmiot. Wtedy oddalam się… a wy powinniście poszukiwać Mnie na nowo. Szczęśliwe poszukiwanie! Bo jesteście pewni, że Mnie odnajdziecie. O, gdybyście mogli Mnie zachować tak, jak Ja was zachowuję w Sobie! Czy wiesz, że nie opuszczam cię ani na chwilę, moje małe stworzenie, uczynione moimi rękami? Wiesz, że pomimo twych braków jesteś moim umiłowanym dzieckiem. Czy więc za wiele wymagam, gdy oczekuję od ciebie życia wewnętrznego ze Mną we wszystkich chwilach twego dnia? Żebyś oddała Mi wszystko, nie wracając do siebie? Żebyś zakorzeniła się w moim sercu, działając tylko po to, by Mi sprawić przyjemność i pocieszyć je nie pozwalając rozdzielić naszych dwóch serc. Czy to za dużo prosić cię, byś trochę zapomniała o sprawach tego świata i żebyś już naprzód żyła życiem tamtego świata? Żebyś więcej przebywała w towarzystwie świętych i aniołów, którzy pomogą ci zbliżyć się, nauczyć się języka miłości nieba. 'Chwała, cześć i błogosławieństwo naszemu Bogu, po trzykroć Świętemu’. Ileż może być wariacji na ten temat… Życie w niebie! Spoglądaj na nie często, ponieważ to życie jutra, ponieważ ono tylko się liczy, bo to Ja, Ja do ciebie mówię. A wiesz, jak bardzo pragnę dać wam to niebo, ponieważ wszystkie moje cierpienia zniosłem dla tego celu. Gdybyś o tym wiedziała, stałabyś się świętą tylko po to, by zaspokoić to pragnienie. A Ja towarzyszę twym wewnętrznym poruszeniom, tak jak skąpiec uczestniczy w grze, w której może wygrać.

A gdy twoja dusza sama delikatnie zwraca się do Mnie, nie ma zwycięzcy szczęśliwszego ode Mnie; jesteś owocem mego potu w Getsemani, jesteś jakby odpowiedzią, a Ojciec mój patrzy na ciebie” (Gabriela Bossis, ON i ja, t. 2 nr 258).

Częstochowa, sobota, 12 marca 2016     AMDG et BVMH   o. Krzysztof Osuch SJ

 

Komentowanie wyłączone.