Bóg jest z nami, a nie przeciwko nam!
20 października 2018, autor: Krzysztof Osuch SJNiestety, po grzechu pierworodnym w każdym czai się poważny lęk przed Bogiem. Obawiamy się, częściej skrycie, rzadziej jawnie, że w końcu może się okazać, że Bóg jest przeciwko nam! Gdzieś na dnie naszych dusz obecny jest lęk, iż Wszechmocny Bóg wystąpi z oskarżeniem przeciw mnie! Bo zobaczy we mnie coś bardzo złego i powie, że jest to niewybaczalne… I nie będzie nikogo, kto by mnie wziął w obronę, wytłumaczył, oczyścił…
Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować? Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł [za nas] śmierć, co więcej – zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami? (Rz 8,31b-34).
W roku B znajdziemy podobne wątki tematyczne (podkreślam je):
(Iz 53, 10-11)
Spodobało się Panu zmiażdżyć swojego Sługę cierpieniem. Jeśli On wyda swe życie na ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży, a wola Pańska spełni się przez Niego. Po udrękach swej duszy ujrzy światło i nim się nasyci. Sprawiedliwy mój Sługa usprawiedliwi wielu, ich nieprawości On sam dźwigać będzie.(Hbr 4, 14-16)
Mając arcykapłana wielkiego, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trwajmy mocno w wyznawaniu wiary. Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz poddanego próbie pod każdym względem podobnie jak my – z wyjątkiem grzechu. Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy doznali miłosierdzia i znaleźli łaskę pomocy w stosownej chwili.
Lęk przed potępieniem
Chyba zgodzimy się, że zależy nam na tym, by w relacjach z innymi być przyjętym, aprobowanym, cenionym i kochanym. Nikt nie ma upodobania w tym, by być atakowanym i potępianym. A najgorsze, co mogłoby nas spotkać, to potępienie przez samego Boga.
- I niestety, po grzechu pierworodnym w każdym czai się poważny lęk przed Bogiem. Obawiamy się, częściej skrycie, rzadziej jawnie, że w końcu może się okazać, że Bóg jest przeciwko nam! Gdzieś na dnie naszych dusz obecny jest lęk, iż Wszechmocny Bóg wystąpi z oskarżeniem przeciw mnie! Bo zobaczy we mnie coś bardzo złego i powie, że jest to niewybaczalne… I nie będzie nikogo, kto by mnie wziął w obronę, wytłumaczył, oczyścił…
Można siebie sprawdzić poprzez takie ćwiczenie:
Pomyślę przez chwilę, że dziś umrę… Tego wieczoru czy w nocy stanę przed moim Stwórcą!
Po wczuciu się w bliskość śmierci, co za myśli przychodzą mi do głowy? Jakie uczucia są najmocniejsze? Czy tchną pokojem, czy przeciwnie?
- Chyba niewielu po takim „ćwiczeniu” powie, że nie odczuli żadnej obawy. A jeśli jednak obawa, to przed czym? Przed kim? Właśnie przed oskarżeniem i potępieniem, i to ze strony …Boga! Że jednak powie mi: «wiesz, nie nadajesz się do Nieba! I nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Właściwie jesteś nic wart. Odejdź. Nie jesteś godny mojej uwagi i miłości».
To w takim kontekście – wypełnionym niepewnością, niepokojem i trwogą – rozbrzmiewa cudna perswazja św. Pawła.
Cudna perswazja św. Pawła
Apostoł Narodów, świadom powagi sytuacji, śmiało staje naprzeciwko wszystkich ludzkich obaw i lęków. Jakby chciał je poskromić, pokazując, jak bardzo są one bezpodstawne. Bezpodstawne, nie dlatego, że ktokolwiek z nas ludzi jest bez winy i grzechu!
- To z całkiem innego powodu mają zniknąć wszystkie nasze obawy i lęki: po prostu dlatego, że Bóg jest z nami grzesznikami! Jest z nami! A nie przeciwko nam!
- Boży Syn stał się człowiekiem, nie po to, by nam powiedzieć, że Bóg Ojciec jest przeciwko nam! Że jest na nas zagniewany! Że ma nas dość. Że nie chce mieć z nami nic do czynienia, bo jesteśmy grzeszni.
- Wręcz przeciwnie. Przychodzi i mówi nam, że Bóg Ojciec jest przeciw naszym grzechom, tak jak lekarz jest przeciw wirusom i bakteriom, które chcą opanować i zniszczyć organizm człowieka. Ale nie jest przeciw nam.
Św. Paweł jest niewątpliwie mistrzem w pokazywaniu wszystkim ludziom (i Żydom, i poganom), że śmiertelnie chorują na grzech! Że ten grzech niszczy i ciało, i duszę. Że zabija miłość i radość życia. Apostoł Paweł dobrze wie, co za potwór straszy nas i chwyta nas ludzi za gardło!
Św. Paweł bardzo osobiście zderzył się z przytłaczającą prawdą o własnym grzechu. Na nic zdała się jego wcześniejsza faryzejska pobożność i gorliwość. Jednak Chrystus, bardzo szczególnie, osobiście i mistycznie, dał mu odczuć, że jest zbawiony. Pouczył go wewnętrznie, jak się to zbawienie przyjmuje.
- To dlatego z niebywałym zaangażowaniem Paweł odsłania pasję Boga w ocalaniu ludzi.
- To dlatego w sposób (chciałoby się powiedzieć) „łopatologiczny” wykazuje, że jest rzeczą niemożliwą, by Bóg Ojciec wystąpił z oskarżeniem przeciwko nam.
- Śmiało stwierdza, że jest dokładnie przeciwnie! Bóg – nasz Stwórca i Ojciec – zawsze jest z nami i po naszej stronie.
- Bóg używa wszelkich sposobów, żeby nas zapewnić i przekonać, jak bardzo jest z nami!
- I że zawsze jest przeciwko wszystkiemu, co uderza w naszą godność dzieci Bożych, w poczucie sensu i szczęścia.
Szczytem Pawłowej (i Bożej) perswazji są te zdania, pełne żarliwości i ognia: On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować?
– Paweł pośrednio, z całym realizmem, przyznaje, że wszyscy jesteśmy wielkimi dłużnikami! I że tu nie ma wyjątków! Wszyscy mamy „sporo” na sumieniu, nawet gdybyśmy tylko jeden raz w życiu poważyli się nie wierzyć w Miłość Boga i okazać Mu nieufność, podejrzliwość! A czy było tak tylko jeden raz?
- Ale oto w Jezusie Chrystusie całe to zło i nieprawość – zostały z nas ludzi „zdjęte” i puszczone w niepamięć! Za to podarowano nam: pełne usprawiedliwienie, świętość i wręcz nieskalaność (por. Ef 1, 4). Jest to czysty dar Miłosiernego Ojca, który w tajemniczy sposób Swego Syna obarczył naszymi grzechami i winami!
- – I niech nikt nie mówi teraz, że Boska Miłość nie potrafi czy nie ma prawa tego uczynić!
- Raczej bierzmy oburącz dar darmo dany i rzucajmy się w ramiona Miłosiernego Ojca.
- Możemy ufnie wydać się w ręce Ojca, bo Bóg, „miłośnik życia”, zechciał w cudowny sposób nas usprawiedliwić, uświęcić i uczynić nieskalanymi!
Św. Paweł jest wiarygodnym świadkiem zbawienia i wielkiej klasy nauczycielem drogi ku ocaleniu. Dobrą Nowinę o zbawieniu, w całej jej zawrotności, ma jak na dłoni. Ma ją w „jednym paluszku”. Czuje ją całym sercem! I mówi o niej jak nikt inny.
W swoich Listach wielokrotnie tłumaczy i cierpliwie przekonuje, że nie ma nikogo „takiego” pod słońcem, kto prawomocnie i skutecznie potrafiłby nas oskarżyć. Każdy, kto to zacznie robić, spotka się z Pawłową obroną i odprawą:
Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł [za nas] śmierć, co więcej – zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami?.
Tak. Boskie Osoby używają całej potęgi Miłości, by wziąć nas w obronę, usprawiedliwić i ocalić. A także uspokoić. Wlać otuchę w serca. Mocno przytulić do Serca.
Jezu, ufam Tobie!
Jest to bardzo wymowne, że w naszych trudnych i pod wieloma względami wyjątkowych czasach (w wieku XX i XXI) – Pan Jezus tak wyraziście i z mocą przypomina swoją Dobrą Nowinę o Miłosiernej Miłości Ojca, Syna i Ducha Świętego.
O współpracę w przypominaniu całemu Kościołowi Ewangelii Miłosierdzia poprosił pokorną służebnicę, s. Faustynę Kowalską. Żeby rozwiać wszystkie nasze wątpliwości co do naszych szans na zbawienie, kazał jej nie tylko namalować wiadomy Obraz; kazał go też opatrzyć aktem strzelistym, bardzo krótkim: Jezu, ufam Tobie!
- Ktoś zapyta, po co – oprócz ikony – napis! Zapewne po to, żebyśmy nie mieli wątpliwości, co ma być dojrzałym owocem wpatrywania się w Jezusa Zmartwychwstałego, noszącego ślady Męki.
- Mamy tak długo „czytać” i kontemplować ten Obraz, aż z głębi skruszonego i ufnego serca wyrwie się okrzyk: JEZU, UFAM TOBIE!
- Jezu, nie ma już we mnie żadnego lęku. Jest tylko podziw dla Twojej Miłości. Jest niezachwiana nadzieja na zbawienie. Na bycie miłym Bogu. Na uszczęśliwiające zjednoczenie.
Po stokroć bądźmy pewni, że to „strzeliste” zawołanie, które na naszych wargach kładzie Miłosierny Zbawiciel, jest nieskończenie ważniejsze niż potoki samooskarżeń i samousprawiedliwień. Jezus, jako nasz Pan i Zbawiciel, gorąco pragnie, byśmy przyswoili sobie bogactwa promieniujące z Jego Serca.
- „Kiedyś” (w wizji danej św. Marii Małgorzacie Alacoque) jaśniało Ono bardziej niż słońce.
- „Teraz” (u św. Faustyny) są dwa obfite strumienie promieni…
- I zawsze chodzi o to, żebyśmy chcieli otworzyć się i czerpać z niezmierzonych bogactw Serca Jezusowego – „Gorejącego Ogniska Miłości”.
- U-bogaceni, choć wciąż ubodzy, ufnie wydamy się ręce Boga Ojca.
- A to jest kres i szczyt życia duchowego, życia z wiary.
- Powyższe rozważanie – w opracowaniu pełniejszym i, jak ufam, ulepszonym – znajduje się w mojej książce:http://katalog.wydawnictwowam.pl/?Page=opis&Id=57530
Ks. Paweł – Miłosierdzie jak słońce
Muzyka i słowa : Ksiądz Paweł Szerlowski
Ach, nie ma się czego bać !!! I tak przyjdzie Pan Jezus i zrobi porządek !!
Przyjdź Panie Jezu !!
Jezu Ufam Tobie !!
I jeszcze w tym samym (poniższym) temacie:
Nie oglądam telewizji TVP
https://www.facebook.com/NieOgladamTVP
Protest przeciwko pokazywaniu spotu reklamującego związki homoseksualne w TVP – nie oglądamy telewizji polskiej aż do czasu usunięcia spotu.
TU można ZAPROTESTOWAĆ:
http://www.citizengo.org/pl/12495-usuniecie-spotu-propagujacego-homoseksualizm