K. Osuch SJ, O spotkaniu z BOGIEM w LECTIO DIVINA – „schematycznie” i duchowo (8 etapów w 3 cyklach)

13 lipca 2013, autor: Krzysztof Osuch SJ

Powiem zwięźle o lectio divina. Tej metodzie modlitwy przysługuje niewątpliwie przywilej pierwszeństwa. Lectio divina jest jakby matką wobec wszystkich metod modlitwy. Stanowi ona pierwowzór. Mówiąc o tej najstarszej metodzie modlitwy i chwytając jej ducha (a nie tylko literę), lepiej pojmujemy ducha każdej innej metody modlitwy, np. ignacjańskiej medytacji czy kontemplacji ewangelicznej, tak intensywnie praktykowanej w czasie Ćwiczeń duchownych św. Ignacego Loyoli. Gdy z wewnętrznym zadowoleniem uchwycimy, o co chodzi w lectio divina, to spokojnie możemy dokonać ekstrapolacji, czyli zasadnie stwierdzić, że dokładnie o to samo (co do istoty, co do ducha) chodzi m. in. w ignacjańskiej metodzie medytacji nad słowem Bożym czy też w proponowanej przez niego metodzie kontemplacji ewangelicznej. Kard. C. M. Martini wyróżnia w lectio divina osiem etapów.

O spotkaniu z Bogiem w lectio divina – schematycznie i duchowo (8 etapów w 3 cyklach)

PLAN:

CO jest u PODSTAW modlitwy Pismem Świętym?

Cykl I: Wstępowanie ku Bogu

1). LECTIO uważne czytanie Pisma Świętego

2). MEDITATIO – przeżuwanie intelektem

3). ORATIO – serdeczne odpowiedzi

Cykl II: Osiąganie szczytu

4). CONTEMPLATIO – bliskość pełna ukojenia

Cykl III: Zstępowanie

5). CONSOLATIOpocieszenie

6). DISCRETIOrozeznanie (z Kim właściwie mam do czynienia)

7). DELIBERATIO wybranie, wybór

8). ACTIOdziałanie

________________________________________________________

CO jest u PODSTAW modlitwy Pismem Świętym?

Przystępując do słuchania BOGA, przemawiającego do nas w Piśmie Świętym, pamiętajmy o paru fundamentalnych prawdach.

1)      Wielka jest zbawcza moc słowa Bożego. Apostoł zachęca: Przyjmijcie w duchu łagodności zaszczepione w was słowo, które ma moc zbawić dusze wasze Jk 1, 21).

2)      Bóg swoimi słowami wykonuje w nas wielką pracę. Natchniony Autor zapewnia o wybitnej skuteczności słowa Bożego: Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca (Hbr 4, 12).

3)      Gdy słuchamy słów Boga, wtedy On darzy nas swym błogosławieństwem. Prorok Izajasz przywołuje naturalne błogosławieństwo, „wpisane” w strugi deszczu: Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa (Iz 55,10 -11). 

Z powyższego wynika, że w całym procesie modlitwy inicjatywa należy do Boga. To „Bóg niestrudzenie wzywa każdą osobę do tajemniczego spotkania z Nim na modlitwie” (Katechizm KK 2591). Nasze zaś działania są jedynie odpowiedzią i przejawem współpracy.

Mając żywo w pamięci powyższe prawdy wiary, zakreślające przestrzeń dla autentycznej modlitwy, powiem zwięźle o lectio divina. Tej metodzie modlitwy przysługuje niewątpliwie przywilej pierwszeństwa. Lectio divina jest jakby matką wobec wszystkich metod modlitwy. Stanowi ona pierwowzór. Mówiąc o tej najstarszej metodzie modlitwy i chwytając jej ducha[1] (a nie tylko literę), lepiej pojmujemy ducha każdej innej metody modlitwy, np. ignacjańskiej medytacji czy kontemplacji ewangelicznej, tak intensywnie praktykowanej w czasie Ćwiczeń duchownych św. Ignacego Loyoli. Gdy z wewnętrznym zadowoleniem uchwycimy, o co chodzi w lectio divina, to spokojnie możemy dokonać ekstrapolacji, czyli zasadnie stwierdzić, że dokładnie o to samo (co do istoty, co do ducha) chodzi m. in. w ignacjańskiej metodzie medytacji nad słowem Bożym czy też w proponowanej przez niego metodzie kontemplacji ewangelicznej.

Kard. C. M. Martini wyróżnia w lectio divina osiem etapów.

Kolejność etapów nie jest dowolna i przypadkowa, lecz wynika z charakteru spotkania człowieka z Bogiem. Zaś wielość (dających się wyodrębnić) działań uświadamia nam, że czymś bardzo poważnym i realnie angażującym jest słuchanie i wypełnianie słowa Bożego. Zyskamy większą przejrzystość i lepsze zrozumienie lectio divina, gdy pogodzimy przejrzysty schemat z (minimum) duchowego objaśnienia ośmiu etapów (1-8) lectio divina, przyporządkowanych trzem cyklom (I, II, III).

Cykl I: Wstępowanie ku Bogu

Na ten cykl składają się trzy etapy, nazywane po łacinie: lectio, meditatio, oratio.

1). LECTIO uważne czytanie Pisma Świętego

Lectio to czytanie Pisma Świętego, to odbiór Orędzia Bożego. 

Czytanie Pisma św. nie pochodzi z naszej inicjatywy, lecz jest naszą odpowiedzią dawaną Bogu, Który jako pierwszy przemawia do nas na różne sposoby, a w końcu przemówił do nas przez Syna (por. Hbr 1, 1).

Bierzemy do ręki Księgę Pisma Świętego przede wszystkim po to, aby spotkać w niej Jezusa – Syna Bożego! Spotykamy jako Obecnego w całym Piśmie Świętym; także Stary Testament wypełniony jest (choć inaczej niż Nowy) Chrystusem – przyobiecywanym i żarliwie wyczekiwanym! Spotykany Jezus będzie nas uczył rozmowy i serdecznej więzi z Ojcem – Swoim i naszym.

Zanim otworzymy Pismo św. winniśmy najpierw: uspokoić ducha, wzbudzić akt wiary w Boże Objawienie, a następnie wezwać na pomoc Ducha Świętego!

Kolejny krok to różne odmiany czytania. Czytając uważnie Pismo Święte, z góry zakładamy, że coś się na pewno wydarzy! Jakieś Słowo, jakaś Boża Myśl dotrze do nas, UDERZY nas i pociągnie…

 W czasie rekolekcji nasza lectio, czyli czytanie słowa Bożego – dokonuje się dwuetapowo: a) najpierw słuchamy czyjegoś wprowadzenia do medytacji, b) następnie sami przygotowujemy się do modlitwy medytacyjnej. Czynimy to w ciągu kilkunastu minut, odnosząc się zarówno do wysłuchanego wprowadzenia (czyli do tzw. punktów, po łacinie: puncta), jak też przede wszystkim do wskazanego fragmentu Pisma Świętego.

2). MEDITATIO – przeżuwanie intelektem

W czasie słuchania Słowa Bożego zwykle coś nas uderza! Coś się nam podoba i przyciąga uwagę! Dzieje się to na ogół już w trakcie słuchania (czyjegoś, jeśli takie ma miejsce) wprowadzenia do medytacji, a następnie w czasie osobistego przygotowania do medytacji pogłębia się (choć czasem bywają z tym spore trudności) odczucie przyciągania naszej uwagi przez któreś zdanie, myśl czy nawet jedno słowo.

Uwaga rozróżniająca: Przy stosowaniu metody lectio divina, czyli przy modlitewnym czytaniu Pisma Świętego, (raczej) w jednym i nieprzerwanym bloku czasowym następują po sobie meditatio, oratio i contemplatio. Gdy stosujemy ignacjańską metodę rozmyślania nad Słowem Bożym, to zwykle wyraźnie oddzielamy etap parokrotnego osobistego wczytywania w dany fragment Pisma Świętego od dłuższego podjęcia Słowa Bożego umysłem i sercem. I ten drugi blok czasowy, dłuższy i zasadniczy, nazywamy zbiorczo medytacją czy rozmyślaniem.  

Podkreślmy, że w udanym (prawdziwie modlitewnym, „spotkaniowym”, relacyjnym) podjęciu Słowa Bożego – niezależnie od obranej metody – zawsze lub, mówiąc nieco ostrożniej, prawie zawsze pojawia się coś, co jest dla nas ważne i cenne. I przy tym czymś zatrzymujemy się odpowiednio długo, by umysłem (intelektem) zgłębiać treść Bożej Wypowiedzi!

Doświadczając pierwszych olśnień, różnie możemy je potraktować; możemy dość szybko od nich odstąpić, zadowoliwszy się odrobiną uczuciowego wzruszenia…

Mistrzowie modlitwy, a zwłaszcza Najśw. Maryja – uczą rozważania, rozpamiętywania i brania sobie do serca tego, co nas wewnętrznie, choćby najdelikatniej, poruszyło.

Gdy słowo Boże bierzemy „na zęby mądrości” (św. Bernard) i je przeżuwamy, to wtedy wydaje (ujawnia) nam ono nie tylko Boski sens dla naszego codziennego życia, lecz także daje odczuć smak Słowa; a ten smak bywa różny: słodki, gorzki, przykry, miły

Gdy tak podejmujemy Słowo Boże, ono wykonuje w nas określoną pracę.

®    Słowo Boga oświeca wnętrze duszy, oczyszcza nas z grzechów, budzi w nas nadzieję.

®    Innym razem odczuwamy jak ono z mocą zawraca nas z błędnej drogi.

®    Zawsze natomiast, niejako w tle i na dnie wszystkich słów Boga, czerpiemy coś z bezmiaru miłości Boga!

®    Współpracując ze Słowem Boga, odczuwamy rosnącą w nas wiarę i zaufanie; pragniemy też miłować, tak jak jesteśmy miłowani!

Krótko mówiąc, wraz z Jeremiaszem możemy o sobie powiedzieć: „Ilekroć otrzymywałem Twoje słowa, pochłaniałem je, a Twoje słowo stawało się dla mnie rozkoszą i radością serca mego”(Jr 15,16).

Spełniać się będzie także swoista obietnica św. Ignacego Loyoli z 2. uwagi wstępnej; naszym udziałem stanie się wewnętrzne odczuwanie i smakowanie rzeczy Bożych, a także zadowolenie i nasycenie duszy (por. Ćd 2).   

3). ORATIO serdeczne odpowiedzi

Po przeżuciu i wysmakowaniu Bożej Wypowiedzi – rodzi się w nas serdeczne i żarliwe pragnienie, by zwrócić się wprost do Boga i wypowiedzieć Mu to, co odczuwamy w głębi serca! Po łacinie nazywamy to działanie ducha: oratio; jest to modlitwa we właściwym sensie!

Tak oto można powiedzieć, że po wielu przygotowaniach i po całym trudzie poznawczym dociera Orędzie Stwórcy i Ojca! Pojmuję je nie tylko na płaszczyźnie intelektualnej, ale także w głębi serca. Moje serce czuje się ogrzane i pobudzone docierającymi promieniami Bożej Miłości. A na Miłość Boga każdy człowiek zdolny jest odpowiedzieć – w sposób tylko sobie właściwy – całą gamą uczuć. Nie mamy tu na myśli jakichś tylko ulotnych (by nie powiedzieć banalnych) wzruszeń, lecz te (mówiąc nieco górnolotnie, odwiecznie) wyczekiwane przez Boga akty ludzkiego ducha, tej oto modlącej się osoby.

Bóg stwarzając nas na swój obraz i podobieństwo, stwarzając nas z miłości i do miłości, wyczekuje dnia, w którym serca nasze dadzą się wzruszyć i poruszyć; i to tak bardzo, że zapłoną: ogniem miłości do Niego, wdzięcznością, uwielbieniem, zachwytem, zaufaniem, zawierzeniem, wypowiedzeniem ufnej prośby, itp.

Jest rzeczą niemożliwą, by z góry przewidzieć, jak się potoczy nasze (to moje konkretne, tym razem) wsłuchiwanie się w Słowo Boże. Nie wiemy, jakimi uczuciami i modlitewnymi aktami zaowocuje nasze uważne słuchanie Boga. Jedno jest pewne, że Bóg zechce Się nam udzielać, ogarniać swą Miłością i pociągać nas do Siebie.

Oczywiście, należy liczyć się także z różnymi trudnościami; jedne płyną z naszych ludzkich ograniczeń poznawczych, z rozproszeń, z niewiedzy, z niecierpliwości, itp. Inne są bardziej zasadnicze, bo są wyrazem – zwykle skrywanego w podzielonym sercu – oporu wobec samego Boga! Jeszcze inne odzwierciedlają (najdosłowniej) działanie złego ducha, chytrego uwodziciela i kłamcy oraz zabójcy od początku (por. J 8, 44).

®    Naszą rzeczą jest wierne trwanie w słuchaniu Słowa Bożego i podejmowanie – najlepiej cyklicznie, regularnie – owych trzech działań, następujących jedno po drugim: lectio – meditatio – oratio.

Możemy też spodziewać się, że po pewnym czasie uprawiania dialogu z naszym Ojcem, przydarzać się nam będzie – oby jak najczęściej – osiąganie szczytu. Jest to w ujęciu kard. C. M. Martiniego SJ już cykl drugi. Ten cykl jest tożsamy z czwartym etapem, nazywanym: contemplatio, kontemplacją.

Cykl II:Osiąganie szczytu

4). CONTEMPLATIO – bliskość pełna ukojenia

Trwać w stanie kontemplacji to doświadczać bliskości, która daje poczucie bezpieczeństwa, pokoju i ukojenia. Słuchanie Słowa Bożego doprowadza nas w końcu – wcześniej czy później – do wzajemności wewnętrznie przeżywanej i do ufnego trwania przy Panu.

Jest to wspaniałe, że podążając konsekwentnie drogą wsłuchiwania się w Słowo Boga można być doprowadzonym do zażyłej więzi z Panem. Można poczuć się ogarniętym Bożą Miłością (por. Ćd 15).

http://osuch.sj.deon.pl/2013/02/01/k-osuch-sj-ten-sam-duch-w-lectio-divina-i-w-ignacjanskiej-medytacji-przyczynek/

W tym szczególniej błogosławionym czasie kontemplacji (contemplatio) odpoczywamy przy Bogu, w Nim! Zażywamy pewnej rozkoszy, wytchnienia…

Warto nieco dookreślić ten etap, na którym ustają dociekania i analizy; cichną debaty i wszystko staje się dziecięco proste. Czujemy się ogarnięci wielką Miłością Boga. Ona olśniewa nas i dogłębnie uspokaja. Chętnie milkniemy, by w ciszy nasycać się pewnością bycia drogimi i wartościowymi w oczach Boga (por. Iz 43, 4).

– Byłoby wielkim błędem w zdobywanej i doskonalonej „sztuce modlitwy” (jakakolwiek będzie jej „metoda”), gdybyśmy przeoczyli bądź (co gorsza, z założenia) lekceważyli to, co jest treścią czwartego etapu. Nie wolno też umniejszać niezwykłej wartości i znaczenia tego, co dzieje się na tym etapie! A byłoby jeszcze gorzej, gdyby za naszym przyzwoleniem ścieżka aż tam prowadząca (do rozkosznego odpoczynku i smakowania „rzeczy Bożych”) – po pierwszym jej przetarciu – znów zarosła wysoką trawą i kolczastymi krzakami. (Nie trzeba dodawać, że laicyzująca się kultura tak łatwo pogrąża rzesze ludzi we wtórnym analfabetyzmie duszy, który grodzi drogę do cudnej przygody, jaką jest spotkanie z Bogiem na modlitwie).

Chciejmy pamiętać (i to cenić), że sam Duch Święty słodko i dyskretnie przynagla nas na pewnym etapie modlitwy: A teraz już zatrzymaj się, odpocznij, nasycaj się Bogiem, Jego wspaniałymi przymiotami, Obecnością, Ojcowską Miłością… Wiedz, daj się przekonać, że cały trud – Boga i twój – zawsze zmierza poprzez te różne działania, czy to np. w lectio divina czy w ignacjańskiej medytacji, do kosztowania, jak dobry jest Bóg (por. Ps 34, 9).

Św. Ignacy w paru miejscach Ćwiczeń duchownych mocno nalega, byśmy nie żałowali czasu na pozorną bezczynność i bierność, która służy kosztowaniu Boga i nasycaniu się Nim – Jego Pięknem, Prawdą, Dobrocią, Miłością, Życzliwością czy Jego wielkimi Obietnicami… Oto klarowne i jednoznaczne wskazania św. Ignacego ku czemu zmierza wszelka modlitwa: „Nie obfitość wiedzy, ale wewnętrzne odczuwanie i smakowanie rzeczy zadowala i nasyca duszę”(Ćd2). „W punkcie, w którym znajdę to, czego szukam, zatrzymam się i spocznę, i dopóki się tu nie nasycę, nie będę niespokojny o przejście do innego punktu”(Ćd76).

Oczywiście, jak długo żyjemy na Ziemi, Tabor kontemplacyjnego odpocznienia w czasie naszych modlitw na ogół nie trwa zbyt długo… A poza tym – choćby trwał bardzo długo – to za każdym razem musi się kończyć. Nie inaczej było z Apostołami na Taborze… To z definicji (czyli ze zrozumienia, czym jest naśladowanie Jezusa i życie chrześcijańskie) zawsze należy wykonać trzeci krok (choćby chwile kontemplacji były najbardziej „smakowite” i nasycające nasze serca).  Ten trzeci (wielki i ważny) krok polega na zejściu z „góry” … na dół!

Cykl III:Zstępowanie

Nasze słuchanie Słowa Bożego nie kończy się na aktach strzelistych, które jak płomyki mkną ku Niebu! Także kontemplacja, pełna uciszenia i prostoty, nie kończy naszych spotkań i serdecznych rozmów z Bogiem.

Duch Święty pobudza nas, byśmy – przechodząc kolejne cztery etapy – doszli do wypełnienia poznanej Woli Boga w konkrecie życia. Trzeba, byśmy z Taboru naszych spotkań z Panem ostrożnie schodzili do działania w codzienności, w historii.

Oto w jakiej kolejności to się dokonuje:

5). CONSOLATIOpocieszenie

Na pewnym etapie wczytywania się w Treść Bożego Orędzia ogarnia nas głęboka radość wewnętrzna. Wypływa ona ze świadomości jedności (komunii) z Bogiem. Radujemy się, bo oto kontakt ze Słowem Bożym – wraz z Komunią Eucharystyczną – staje się dla nas „stałym źródłem życia duchowego”. Oto wiemy, gdzie bije źródło pokoju, bezpieczeństwa i ufności…

–         Duch Jezusa uświadamia nam, że przyjęcie tych (i innych dóbr) powinno uzdalniać nas do podejmowania wielkich decyzji i do pokonania wszelkich przeszkód.

–         Wpierw jednak należy dokonać rozeznania duchów, działających w naszym wnętrzu w trakcie słuchania i rozważania Słowa Bożego! Inaczej, schematycznie mówiąc, trzeba przebyć drugi etap zstępowania ku działaniu.

6). DISCRETIOrozeznanie (z Kim właściwie mam do czynienia)

Zabrzmi to nieco dziwnie, ale trzeba to powiedzieć, że nawet w czasie rozważania słowa Bożego nie możemy być naiwni i bezkrytyczni! Przypomnijmy sobie, jak w czasie pobytu Jezusa na pustyni przyszedł Szatan i manipulując Słowem Bożym, chciał skusić Jezusa do wejścia na fałszywą drogę zbawiania ludzi…

My tym bardziej winniśmy liczyć się z tym, że w proces słuchania Boga zechce tu i ówdzie zaingerować (także) zły duch. Zresztą nie tylko on. Przeciw najgłębiej pojętemu dobru osoby (dziecka Bożego) szybko, często i niemal niepostrzeżenie zawiązuje się swoista koalicja trzech: wciąż aktywny w każdym z nas stary (cielesny) człowiek i szatan oraz świat mają swój „interes”; wyraża się on w tym, by odgrodzić „człowieka duchowego” od wpływu Boga, aż po zerwanie więzi z Nim! Potrzebne jest więc rozeznawanie duchów, któremu św. Ignacy poświęca w trakcie dwóch pierwszych tygodni Ćwiczeń aż dwie serie reguł (Ćd 313– 336; w sumie 22 reguły: 14+8).

7). DELIBERATIO wybranie, wybór

 Po rozeznaniu, gdzie i jak działa Dobry duch, a gdzie i jak – Zły, przechodzimy do trzeciego etapu, który polega na przyjęciu natchnień Ducha Świętego oraz na odrzucaniu tego, co – wprost lub pośrednio – pochodzi o Złego. Jest to akt wolności (woli), która wybiera natchnienie Ducha Bożego. Dopełnieniem tego wyboru będzie konkretne działanie, zgodne z Ewangelią.

8). ACTIOdziałanie

Nasze działanie według Ducha Chrystusa stanowi zwieńczenie słuchania Słowa Bożego. Za sprawą naszego wyboru i działania urzeczywistnia się Królestwo Bożego w historii.

Dochodząc do actio – przynosimy dojrzały owoc duchowej lektury Pisma Świętego.

***

Podsumowując powiedzmy, że nasz poważny kontakt z Bogiem i poważne słuchanie Jego Woli – można przedstawić jako trzy podstawowe cykle, które dzielą się na etapy:

    Wstępowanie (lectio, meditatio, oratio),

    Osiągnięcie szczytu (contemplatio), 

    Zstępowanie (consolatio, discretio, deliberatio, actio).

 

Częstochowa, 3 kwietnia 2000 – 18 lutego 2013  AMDG et BVMH  Krzysztof Osuch SJ



[1] Inspirację do tej prezentacji zaczerpnąłem od kard. Carlo Maria Martini SJ; trudno byłoby mi wskazać dosłowne cytaty. Główna struktura pochodzi z jego rozważania.

Komentarze

komentarze 2 do wpisu “K. Osuch SJ, O spotkaniu z BOGIEM w LECTIO DIVINA – „schematycznie” i duchowo (8 etapów w 3 cyklach)”
  1. opal pisze:

    „Święty Łukasz mówi nam o wydarzeniu Wniebowstąpienia również na początku Dziejów Apostolskich, aby podkreślić, że wydarzenie to jest jak ogniwo spinające i łączące ziemskie życie Jezusa z życiem Kościoła. Tutaj św. Łukasz wspomina również o obłoku, który zabrał Go uczniom sprzed oczu, trwającym w kontemplacji Chrystusa, który wstępuje do Boga (por. Dz 1, 9-10). Wkraczają więc dwaj mężowie w białych szatach, którzy wzywają ich, by nie stali i nie wpatrywali się w niebo, lecz posilali swe życie i świadectwo pewnością, że Jezus powróci w ten sam sposób, jak widzieli Go wstępującego do nieba (por. Dz 1, 10-11). Jest to właśnie zachęta, aby wychodząc z kontemplacji panowania Jezusa, z Niego czerpać moc do niesienia i świadczenia Ewangelii w życiu dnia powszedniego:KONTEMPLOWAĆ I DZIAŁAĆ!!!, ora et labora – naucza św. Benedykt – są równie niezbędne w naszym chrześcijańskim życiu.” Ojciec Świety Franciszek 17 kwietnia 2013
    Są tacy, którzy doświadczają najgłębszej radości wówczas, gdy usiłując zapomnieć o sobie zanurzają sie w kontemplacji Boga i w konsekwencji wydają sie bez reszty służbie miłości.Wydaje sie, że im głębsza harmonia między kontemplacją i pracą tym większa radość… Oby stawało się to coraz bardziej i naszym udziałem! A przy TAKIM PASTERZU nadzieja jest wieksza!!! AMEN!!!