Przypowieść o siewcy
21 września 2018, autor: Krzysztof Osuch SJŁk 8, 4-15
Słowa Ewangelii według świętego Łukasza
Gdy zebrał się wielki tłum i z miast przychodzili do Jezusa, rzekł w przypowieści: «Siewca wyszedł siać ziarno. A gdy siał, jedno padło na drogę i zostało podeptane, a ptaki powietrzne wydziobały je. Inne padło na skałę i gdy wzeszło, uschło, bo nie miało wilgoci. Inne znowu padło między ciernie, a ciernie razem z nim wyrosły i zagłuszyły je. Inne w końcu padło na ziemię żyzną i gdy wzrosło, wydało plon stokrotny».
Przy tych słowach wołał: «Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha».
Wtedy pytali Go Jego uczniowie, co oznacza ta przypowieść.
On rzekł: «Wam dano poznać tajemnice królestwa Bożego, innym zaś w przypowieściach, aby patrząc nie widzieli i słuchając nie rozumieli.
Takie jest znaczenie przypowieści: Ziarnem jest słowo Boże. Tymi na drodze są ci, którzy słuchają słowa; potem przychodzi diabeł i zabiera słowo z ich serca, żeby nie uwierzyli i nie byli zbawieni. Na skałę pada u tych, którzy, gdy usłyszą, z radością przyjmują słowo, lecz nie mają korzenia: wierzą do czasu, a chwili pokusy odstępują. To, co padło między ciernie, oznacza tych, którzy słuchają słowa, lecz potem odchodzą i przez troski, bogactwa i przyjemności życia bywają zagłuszeni i nie wydają owocu.
W końcu ziarno w żyznej ziemi oznacza tych, którzy wysłuchawszy słowa sercem szlachetnym i dobrym, zatrzymują je i wydają owoc przez swą wytrwałość».
Poniżej fragment, CAŁE rozważanie TUTAJ
Przed najgorszym chroni rozum
Żyjemy w takich czasach, w których – zanim wyruszymy w subtelne rejony życia duchowego – winniśmy ustrzec się najgorszego i nie dać zrobić z siebie … „drogi”. Bóg stwarzający nas na swój obraz i podobieństwo czyni nas glebą żyzną i otwartą na Jego Słowo. To wrogie demoniczne moce dwoją się i troją (im bliżej końca dziejów), by urodzajną glebę ludzkich dusz sprowadzić do poziomu palestyńskiej drogi z przypowieści… Wrogie człowiekowi zamysły Złego zakładają, że ludzie mają być konsekwentnie sprowadzani z zielonych pastwisk Bożego Objawienia, a kierowani na duchową pustynię!
- Jak się obronić i przeciwstawić lucyferycznym wpływom, zwielokrotnianym przez media?
- – Św. Paweł doradza Efezjanom, by w konfrontacji z podstępnymi zakusami demonów przyoblekali się w pełną zbroję Bożą: Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła (Ef 6, 11).
- Bardzo ważnym elementem tejże zbroi Bożej jest właśnie słowo Boże: Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże – wśród wszelakiej modlitwy i błagania (Ef 6, 17 n).
- Rzeczywiście, w słowie Bożym znajdziemy wszystko, co ochroni nas przed atakami Złego, a jednocześnie da nam siłę do ewangelizacyjnej ofensywy i obrony godności ludów i narodów. Rzecz w tym, by to słowo przyjąć – w końcu – także wśród wszelakiej modlitwy i błagania.
By jednak ze słuchania słowa Bożego mogła zrodzić się w nas dialogiczna modlitwa i wielkie błagania zanoszone do Boga Ojca, to najpierw winniśmy przyłożyć do tego słowa – rozum. Tak, rozum! Ważność rozumu i rozumienia w odniesieniu do słowa Bożego akcentuje sam Jezus. W Mateuszowym (pełniejszym) objaśnieniu, co znaczy być jak droga, czytamy: Do każdego, kto słucha słowa o królestwie, a nie rozumie go, przychodzi Zły i porywa to, co zasiane jest w jego sercu. Takiego człowieka oznacza ziarno posiane na drodze (Mt 13, 19).
Wyżej mówiliśmy o różnych zewnętrznych wpływach i oddziaływaniach, które by tak rzec robią z nas ubitą drogę. My różnorako możemy na te wpływy otwierać się lub zamykać; możemy współdziałać z nimi lub się im zdecydowanie przeciwstawiać. To jasne. Ale Pan Jezus uwrażliwia nas na to jeszcze,
- żebyśmy mianowicie zechcieli używać rozumu w odniesieniu do słowa o królestwie. Skoro Jezus tak mówi, to naprawdę do Jego słów o królestwie Bożym należy przyłożyć rozum.
- W słowie Bożym jest bowiem tyle wspaniałych „rzeczy”, które należy (warto) pojąc i objąć najpierw rozumem, a następnie sercem, czyli całym sobą.
Zachodzi tu pewna analogia ze światem materii. Nigdy nie doszlibyśmy do skonstruowania samochodów, komputerów i tylu pożytecznych urządzeń, gdyby ludzie nie przykładali rozumu do poznania i zgłębienia różnych fragmentów materialnej rzeczywistości… Podobnie jest z „narodzeniem się z Ducha”, z żywą wiarą, z religią, z intensywnym życiem duchowym. Tu też potrzebny jest rozum, który wnika w słowa Bożego Objawienia i zachwyca się Boskim Logosem, Boskim Sensem.
- Sfera religii, wiary, pogodnego istnienia i zaangażowania w czynienie dobra (w służbę) – nie rozwinie się na zasadzie niewiadomego pochodzenia uniesień, emocji i improwizacji.
- Nikt też nie stanie się święty i doskonały, jeśli nie „przyłoży” rozumu do Boga, Jego wielkich dzieł i Jego Objawienia w historii. Bóg mówi do nas z Miłością, ale także „z sensem”, i chce być rozumiany oraz kochany.
- Oczywiście, rozum winien z wielkim respektem zatrzymać się na progu wielkiej Tajemnicy Boga, ale ma wpierw do wykonania wielką pracę – właśnie rozumienia tego, co słyszą uszy, co widzą oczy, czego dotykają ręce i co wypełnia wyobraźnię oraz pamięć, gdy naprzeciwko nas staje Wcielony Boży Syn (por. 1 J 1, 1).
Wszystkie ludzkie działania – rozumu i inne – są oczywiście poprzedzone łaską. Nawet one same są łaską, darem Boga. Ale i od nas zależy, na ile użyjemy rozumu, by słowa o królestwie Bożym zostały przez nas zrozumiane i w ten sposób zakorzeniły się w nas, wiążąc nas z Bogiem w trwałym Przymierzu ufnej wiary i miłości. […]
❝Kto chce coś usłyszeć, musi się do tego przygotować przez wyciszenie. Jeśli mówi on sam albo jego własne myśli, pragnienia i troski, wtedy ich szum uniemożliwia mu słyszenie. Dlatego wszystkie wprowadzenia do medytacji zaczynają się od postulatu wewnętrznej ciszy i pustki, będących przygotowaniem miejsca na oczekiwany dar. Mówi się tu o „wyłączeniu”, „koncentracji” rozproszonej świadomości, o tajemniczym „wejściu do wnętrza” itp.
Można jednak słusznie wątpić, czy tego rodzaju czysto negatywne zabiegi doprowadzają do takiej pozytywnej gotowości słuchania, jaka chrześcijańską medytację odróżnia od wszystkich innych — tych mianowicie, w których się nie rozlega głos Boga, w związku z czym taka gotowość jest zbędna.❞
kard. Hans Urs von Balthasar, Adrienne von Speyr
„Medytacja chrześcijańska”
KSIĄŻKA ⇨ bit.ly/2JPSYh3
tłumaczenie: Wiesław Szymona OP
O co proszę? O łaskę rozmiłowania w Słowie i odpowiadanie na Słowo w każdej sytuacji
Usiądę w tłumie ludzi, który słucha przypowieści Jezusa (w. 4). Wyobrażę sobie ich zasłuchane twarze, oczy wpatrzone w Nauczyciela. W takim klimacie będę chciał przeżyć moją medytację.
Jezus dostrzega mnie w tłumie słuchających. Spotyka się z moim spojrzeniem. Patrzy na mnie. Jego wzrok mówi, że przemawia do mnie osobiście. Opowiada mi o moich postawach wobec Słowa Bożego. Chce abym rozważył cztery postawy:
Pierwsza postawa (ww. 5.12): brak czujności wobec Słowa. Ono jest delikatne jak ziarno (w. 11). Gdy żyję jak na ruchliwej drodze, Zły łatwo mi je wykradnie przez furtkę mojego roztrzepania.
Druga postawa (ww. 6.13): płytka i nietrwała relacja ze Słowem. Gdy nie daję sobie stałego czasu na przedłużoną modlitwę, Słowo nie będzie mogło pogłębiać mojego życia. Bez Słowa serce twardnieje, szybko się zniechęca i nie potrafi być hojne.
Trzecia postawa (ww. 7.14): zagłuszanie Słowa przez troski i żądze panujące w sercu. Brak wolności od codziennych spraw i przyjemności sprawia, że Słowo „przegrywa” z moimi zniewoleniami.
Czwarta postawa (ww. 8.15): serdeczna więź ze Słowem. Gdy miłość do Słowa jest pierwsza, potrafi ę zachowywać je w sercu w każdym czasie i sytuacji. Gdy Słowo zajmuje pierwsze miejsce, wtedy owoce będą stokrotne.
Po rozważeniu czterech postaw wejdę w serdeczną rozmowę z Jezusem. Wtulę się w Jego serce i będę powtarzał: „Daj mi serce wolne, rozmiłowane w Twoim Słowie!”.
Krzysztof Wons SDS/Salwator