Papieskie słowo na czuwaniu dla otarcia łez
5 maja 2016, autor: Krzysztof Osuch SJW ramach Jubileuszu Miłosierdzia w Bazylice Watykańskiej odbyło się czuwanie modlitewne dla otarcia łez. W homilii Papież przypomniał, że w Jezusie Bóg sam płakał. Rozumie więc nasze cierpienie. W Duchu Pocieszycielu jest natomiast zawsze blisko nas, by być dla nas pokrzepieniem.
Źródło: Papieskie słowo na czuwaniu dla otarcia łez – Radio Watykańskie
Wszyscy potrzebujemy pocieszenia, które daje Bóg. Na tym polega nasza nędza, ale i wielkość, na przyzywaniu pocieszenia od Boga, który przychodzi, by ze swą czułością otrzeć łzy na naszym obliczu – mówił Papież podczas wieczornego czuwania modlitewnego w Bazylice św. Piotra. Zostało ono zorganizowane w ramach Jubileuszu Miłosierdzia z myślą o wszystkich, którzy potrzebują Bożego pocieszenia.
Czuwanie miało postać liturgii Słowa. Obok czytań z Pisma Świętego przedstawione zostały trzy świadectwa osób, które w sposób szczególny zostały naznaczone cierpieniem. O swych doświadczeniach opowiadała rodzina dotknięta tragedią samobójczej śmierci 15-letniego syna, katolicki dziennikarz z Pakistanu oraz młody człowiek nawrócony dzięki łzom matki.
Franciszek przyznał, że świadectwa te były bardzo wzruszające. Podkreślił, że w takich chwilach bardzo ważna jest modlitwa do Ducha Świętego, aby był pośród nas i oświecał nasz umysł, by znaleźć słowa mogące dać pokrzepienie.
„W chwilach smutku, w cierpieniu spowodowanym chorobą, w udręce prześladowań i bólu każdy poszukuje słowa pocieszenia – mówił Ojciec Święty. – Odczuwamy silną potrzebę, aby ktoś był blisko nas i nam współczuł. Doświadczamy, co to znaczy być zdezorientowanymi, zmieszanymi, głęboko dotkniętymi, jak tego nigdy nie przypuszczaliśmy. Niepewni rozglądamy się wokół, by zobaczyć, czy możemy znaleźć kogoś, kto może naprawdę zrozumieć nasz ból. Myśl pełna jest pytań, ale odpowiedzi nie przychodzą. Sam rozum nie jest w stanie rzucić światła na nasze wnętrze, by zrozumieć doświadczane cierpienie i dać odpowiedź, jakiej oczekujemy. W takich chwilach szczególnie potrzebujemy racji serca, jedynych, które mogą nam pomóc zrozumieć tajemnicę, jaka otacza naszą samotność”.
Franciszek mówił o wielkim nagromadzeniu łez i smutku w naszym świecie. Przyczyny tego są różne. Najbardziej boli ludzka niegodziwość. Wszyscy jednak potrzebują pocieszenia od Boga.
„W tym naszym smutku nie jesteśmy sami. Również Jezus wie, co to znaczy płakać po utracie osoby bliskiej. To jedna z najbardziej wzruszających kart Ewangelii: kiedy Jezus widział Marię płaczącą z powodu śmierci swojego brata Łazarza, nie był nawet w stanie powstrzymać łez. Wzruszył się głęboko i wybuchnął płaczem (…) Łzy Jezusa wprawiały w zakłopotanie wielu teologów na przestrzeni wieków, ale przede wszystkim pokrzepiły wiele dusz, uleczyły wiele ran. Także Jezus osobiście doświadczył lęku w obliczu cierpienia i śmierci, rozczarowania i przygnębienia z powodu zdrady Judasza i Piotra, smutku z powodu śmierci swego przyjaciela Łazarza. Jezus «nie opuszcza tych, których miłuje» (Św. Augustyn, Homilie na Ewangelie św. Jana, 49,5). Jeżeli Bóg zapłakał, to i ja mogę płakać wiedząc, że mogę być zrozumiany. Płacz Jezusa jest antidotum na obojętność wobec cierpienia moich braci” – powiedział Ojciec Święty.
Franciszek zauważył, że w chwili zmieszania, wzruszenia i łez, Jezus zanosi modlitwę do Ojca. Pokazuje tym samym, że modlitwa jest prawdziwym lekarstwem dla naszego cierpienia.
„Także i my możemy w modlitwie odczuć obecność Boga obok nas. Czułość Jego spojrzenia jest naszą pociechą, moc Jego słowa nas podtrzymuje, wlewając nadzieję. Jezus przy grobie Łazarza, modlił się mówiąc: «Ojcze, dziękuję Ci, żeś mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz» (J 11,41-42). Potrzebujemy tej pewności: Ojciec nas wysłuchuje i przychodzi nam z pomocą. Miłość Boża rozlana w naszych sercach pozwala nam powiedzieć, że kiedy kochamy, to nikt i nic nie może nas oderwać nas od osób, które miłujemy. Przypomina o tym słowami wielkiej pociechy apostoł Paweł: «Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? […] Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym» (Rz 8,35.37-39). Moc miłości przemienia cierpienie w pewność zwycięstwa Chrystusa i naszego wraz z Nim, w nadziei, że pewnego dnia będziemy znowu razem i będziemy na wieki kontemplować oblicze Trójcy Świętej, wieczne źródło życia i miłości” – mówił Papież.
Na zakończenie tego jubileuszowego czuwania na otarcie łez, Franciszek przypomniał też o obecności Maryi, która stoi pod każdym krzyżem i swym płaszczem ociera nasze łzy. Ona podnosi nas swoją ręką i towarzyszy nam na drodze nadziei – mówi Papież.
kb/ rv
Warto posłuchać…
Abp Pappalardo: Franciszek oddaje Maryi łzy ludzkości
◊ Na wieczorne czuwanie w Bazylice św. Piotra przywieziono z Syrakuz relikwiarz ze łzami zebranymi w 1953 r. z płaczącego wizerunku Matki Bożej. Jakie to ma znaczenie, zapytaliśmy tamtejszego arcybiskupa Salvatore Pappalardo.
„Jeśli Papież chciał czuwania właśnie po to, aby osuszyć łzy, ogrom łez ludzkich, to obecność tego relikwiarza może oznaczać równocześnie obecność Maryi, która jest blisko każdego z nas, bowiem jesteśmy Jej dziećmi – obecność Madonny zwłaszcza w momentach największych trudności i udręki, które mogą się zdarzyć w życiu każdego z nas. Czujemy, że jest nam Ona bliska, że uczestniczy w naszym ludzkim życiu. Ona, która z niebios ma udział w chwale swego Syna, zbiera nasze łzy, a dzięki temu staje się Matką bliską swym dzieciom, które są tu na ziemi, i przedstawia te łzy swemu Synowi w niebie. Sanktuarium w Syrakuzach pozostaje zawsze miejscem skupienia i ufnej modlitwy do Maryi. Bardzo wielu ludzi przybywa przed ten wizerunek przechowywany w sanktuarium. I z pewnością każdy przedstawia Matce Bożej swoje cierpienia. Jest Ona naprawdę pocieszycielką strapionych. Przybywają do Syrakuz, by złożyć w sercu Maryi swoje pragnienia i swoje nadzieje, ale przede wszystkim przyczyny cierpienia” – powiedział abp Pappalardo.
lg/ rv