Trąd nie przeraża Jezusa

13 lutego 2021, autor: Krzysztof Osuch SJ

Wchodząc w świat Jezusa, doświadczamy rozświetlenia tajemnicy człowieka Tajemnicą Boga-Człowieka. Otwierając się na nieskończoność życia Chrystusowego, zapobiegamy duszeniu się w ciasnocie własnego serca i w granicach samej tylko doczesności!

K a ż d e  słowo Jezusa – opowiedzianą przypowieść, dokonany cud, złożoną obietnicę – można odczytywać w świetle zdania zapisanego w Księdze Hioba:

„Biednego On ratuje przez nędzę, cierpieniem otwiera mu uszy. I ciebie chce On wybawić z nieszczęść, przed tobą jest dal, nie cieśnina, i stół opływający tłuszczem” (Hi 36, 15-16).

Trędowaty przyszedł do Jezusa i upadając na kolana, prosił Go: Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: Chcę, bądź oczyszczony! Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony. Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich. Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego (Mk 1,40-45).

DAL a nie cieśnina!

Fragmenty Ewangelii czytane w czasie Mszy świętej są dla nas bardzo ważne, gdyż dzięki nim Jezus Chrystus, nasz Pan i Zbawiciel, staje się obecny – dla nas. Jest to niezwykłe, że tych kilka zdań z Ewangelii kontaktuje nas z Jezusem. Wystarczy uważnie wsłuchać się w opowieść o czyimś spotkaniu z Jezusem, by samemu poczuć się zaproszonym w krąg oddziaływania Jezusa. A On (gdy w ten krąg wchodzimy) objawia nam Siebie i swój duchowy świat. Jest to rzeczywistość naprawdę wielka i wspaniała! Dlatego staramy się poznawać Jezusa. Mnożymy spotkania z Nim i coraz bardziej przyswajamy sobie to, co On nam objawia i do czego nas zaprasza.

  • Wchodząc w świat Jezusa, doświadczamy rozświetlenia naszej tajemnicy Jego Tajemnicą. Otwierając się na nieskończoność życia Chrystusowego, zapobiegamy duszeniu się w ciasnocie własnego serca i w granicach samej tylko doczesności! Każde słowo Jezusa (przypowieść opowiedziana, cud dokonany, obietnica złożona) można by odczytać poprzez zdanie, które zapisane jest w Księdze Hioba: „Biednego On ratuje przez nędzę, cierpieniem otwiera mu uszy. I ciebie chce On wybawić z nieszczęść, przed tobą jest dal, nie cieśnina, i stół opływający tłuszczem” (Hi 36, 15-16).

Współczucie dla trędowatego

Dzisiejsza perykopa opowiada o człowieku wyjątkowo biednym. Jest nim człowiek trędowaty. Dotknął go trąd – choroba, która ludzkie ciało szpeci najbardziej i czyni je odrażającym.

W czasach Jezusa ludzi chorych na trąd wyłączano ze społeczności i skazywano na marną wegetację. Mieli oni trzymać się z dala od zdrowych. Rozdarte szaty i włosy utrzymywane w nieładzie oraz ostrzegawcze wołania: nieczysty, nieczysty – miały zapobiec przypadkowemu kontaktowaniu się zdrowych z tak strasznie chorymi.

A jednak dochodzi do spotkania trędowatego z Jezusem. Ewangelista tak opisuje to przejmujące spotkanie: „Trędowaty przyszedł do Jezusa i upadając na kolana, prosił Go: Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”.

  • Trędowaty najwyraźniej złamał obowiązujące go przepisy i nakazy. Nie uczynił tego z samego nadmiaru desperacji. W jakiś sposób (mimo odizolowania) dowiedział się, że Jezus jest kimś wyjątkowym. Że łamie różne dotychczasowe schematy, byle tylko pomóc ludziom w ich beznadziejnej sytuacji. Trędowaty wiedział i o tym, że Jezus potrafi czynić rzeczy po ludzku niemożliwe.
  • Jezus nie zganił trędowatego. Nie oddalił go, przypominając mu obowiązujące środki ostrożności… Jezusa nie przeraziła bliskość człowieka trędowatego.
  • Widok trędowatego i jego prośba dogłębnie wzruszyły Jezusa. Bez wahania i bez zwłoki Jezus „wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: Chcę, bądź oczyszczony! Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony”.

Cudowne uzdrowienie kolejny raz wywołało zdumienie i zachwyt. Jeszcze raz okazało się, że Jezus nie jest bezradny jak wszyscy wokół. Okazało się kolejny raz, że Jezus przychodzi do wszystkich źle się mających. W Jego oczach nikt nie jest skazany na bycie „trędowatym” już zawsze.

Trąd duszy

Gdybyśmy dzisiejszy fragment uczynili przedmiotem kontemplacji ewangelicznej (jak dzieje się to w Ćwiczeniach duchownych), to św. Ignacy kazałby nam wyciągnąć jakiś pożytek czy jakiś owoc duchowy.

Na pewno powinniśmy zdać sobie sprawę z tego, że okropny trąd ciała symbolizuje i każe odkryć trąd dużo poważniejszy. Jest nim trąd duszy, a wywołuje go grzech pierworodny, a pogłębiają go konsekwencje grzechów osobistych, własnych.

  • Na tylu stronach Ewangelii Jezus daje się nam poznać jako bardzo skuteczny Lekarz ciał. Wszystkie choroby ustępują na jedno Jego słowo czy dotknięcie.
  • Jednak „ambicją” Jezusa nie było to, żeby dzięki Niemu wszyscy ludzie (na całej Ziemi czy choćby w całej Palestynie) zostali uzdrowieni.
  • Liczne uzdrowienia miały uwiarygodnić zbawczą i uzdrawiającą moc Jezusa w odniesieniu do ludzkiej natury, skażonej właśnie przez okropność grzechu nieufności do Boga i niewiary w Jego Miłość.

Jezus wykonał cudowną operację na samej skażonej ludzkiej naturze. Wyrwał ją ze stanu pogrążenia w nieufności i lekceważeniu Boga. I tym dobrem chce On obdarzyć każdego człowieka.

Zaproszeni

Jezus z dzisiejszej perykopy ośmiela nas do odważnego widzenia w sobie rzeczy najtrudniejszych i najbardziej przykrych. Może to być nie tylko wszelka nasza słabość i udręki, ale także (aż) trąd grzechu, który zda się bezapelacyjnie niweczyć godność dziecka Bożego. Jezus prosi nas, byśmy jednak koncentrowali się nie na naszej niemocy i własnej bezradności, lecz na Jego Miłości i zbawczej potędze.

  • Jezus gorąco pragnie, byśmy wszystkie cudy przez Niego uczynione interpretowali i przyjęli jako motywy niezachwianej nadziei, która odnosi nas do Kogoś tak Wielkiego.
  • Jezus na pewno chce nas zawsze chronić przed zwątpieniem i zniechęceniem, przed buntem i złością…
  • Natomiast wytrwale uczy nas nowego realizmu i optymizmu, który w tym się wyraża, że wszystkie nasze słabości i cierpienia traktujemy jako bodziec do głębszego zastanowienia się nad tym, jak żyjemy, Kogo ważnego pomijamy i Kto obiecuje nam pełnię życia i szczęście.

Tak, warto jeszcze raz przytoczyć słowa z Księgi Hioba, „lekko” je adaptując i odnosząc do siebie samego: «Jezus mnie biednego ratuje przez nędzę, cierpieniem otwiera mi uszy. I mnie też chce On wybawić z nieszczęść; On mnie zapewnia, że przed mną jest dal, nie cieśnina, i stół opływający tłuszczem» (por. Hi 36, 15-16).

Komentarze

Jedna odpowiedź do wpisu “Trąd nie przeraża Jezusa”
  1. Danuta pisze:

    Panie Jezu, zachwyca mnie Twoja Miłość, Bliskość i Twoje wielkie Miłosierdzie, którym mnie obdarzasz, leczysz rany mojego serca spowodowane trądem powtarzających się grzechów. Dziękuję Ci za Twoje Miłosierdzie doświadczane w sakramencie pokuty. Dziękuję Ci Jezu, za Twoją Miłość tę wyraźną, którą pozwalasz mi zauważać wzrokiem wiary i tę, która działa wciąż od wewnątrz kształtując mnie, bym była taką, jaką chcesz mnie mieć Ty – mój Oblubieniec. Dziękuję za każde spotkanie w Eucharystii, kiedy to przenikasz mnie, karmisz i obmywasz rany mego serca swoją Najświętszą Krwią. Panie poddaję się Twemu działaniu z zaufaniem Tobie, gdyż Ty zawsze pragniesz mojego dobra. Panie Lekarzu duszy i ciała pragnę na nowo przyjąć Twoje zaproszenie wyrażone przez Ojca „wszystkie nasze słabości i cierpienia traktujemy jako bodziec do głębszego zastanowienia się nad tym, jak żyjemy, Kogo ważnego pomijamy i Kto obiecuje nam pełnię życia i szczęście”. Amen.