Olśniewająca optyka daru – i co jej zagraża (5 C)

5 lutego 2022, autor: Krzysztof Osuch SJ

To dobrze, że słowo Boże wciąż na nowo i na różny sposób przypomina nam, że dana nam doczesność nie jest jedynie rynkiem dla handlarzy i halą fabryczną dla przemysłowców. – Nie jest też, dziś można by dodać, jedynie … wirtualną siecią internetową oplatającą coraz szczelniej okrąg Ziemi… – Wszechświat, a w nim nasza planeta, jest miejscem świętej obecności Stwórcy. Bezkresny Kosmos i Ziemia to fanum – świątynia, w której człowiek spotyka Boga i z Nim nawiązuje intensywną relację.

Fascynacja i święte drżenie

Słowo Boże czytane w piątą Niedzielę zwykłą w roku C uświadamia nam, że powołanie i misja proroka (Iz 6,1-2a.3-8) czy dwóch apostołów: Pawła (1 Kor 15,1-11) i Piotra (Łk 5,1-11) – wyrasta zawsze z Bożego daru, z olśnienia Bożą wspaniałością i darmowym charakterem Jego „przedsięwzięć”. Powołani i posyłani przez Boga są zawsze wpierw obdarowywani głębszym wniknięciem w Tajemnicę Boga, w Jego Chwałę.

Izajaszowi Bóg dał widzenie swojej chwały, swego majestatu i piękna.  Niebiańskie duchy, przejęte chwałą Pana, wołały jeden do drugiego: „Święty, Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia pełna jest Jego chwały”. Na widok odsłoniętej chwały Boga Izajasz poczuł się zatrwożony. Odczuł świętą trwogę, która i jemu kazała wołać: „Biada mi! Jestem zgubiony!”. Izajasz patrzący na Boga wyraziście zdał sobie sprawę z tego, jak jest grzeszny i nieczysty. To Bóg w symbolicznym geście oczyścił Izajasza.

Przeżycie wspaniałej wizji chwały Boga naznaczyło Izajasza na resztę życia. Czuł się bardzo obdarowany. Wewnętrznie odmieniony i mocny darem mógł powiedzieć Bogu, który szukał świadka Jego Boskiej świętości: „Oto ja, poślij mnie!”

Jeden z autorów wyznaje, że kiedyś Izajaszowa wizja, zwłaszcza to nieustanne wołanie: święty…, zniechęcała go. Ale „potem – jak pięknie zauważa –

zrozumiałem: wszystkie ptasie koncerty i wszystkie wielkie tajemnice materii, ludzka mądrość i dobroć, wszystkie kolory roku, ziemi i nieba, i jeszcze puchaty śnieg, w którym każda gwiazdka zawsze jest inna, chociaż liczba ich jest nieprzeliczona, wszystkie biologiczne cudeńka i cała oszalała rozrzutność życia na równi z tajniami ludzkiej świadomości – przecież w końcu to nic innego, jak rozszczepione w tęczę pryzmatu światło Izajaszowego widzenia: ‘święty, święty, święty jest Pan’… I cokolwiek na kalekiej ziemi może być rozpoznane jako chwała Pana, jest równocześnie także olśnieniem i wciąż inną obłędną radością ludzi: ostatnią rzeczą, która mogłaby znudzić” (T. Żychiewicz w komentarzu do Ewangelii wg św. Łukasza, s. 58).

Serafini z Izajaszowej wizji, najwyraźniej, nie są znudzeni czy zniechęceni. Ich wołanie święty, święty płynęło z oczarowania Chwałą Pana Jahwe. Także Izajasz widząc majestat i piękno Boga, przeżywał fascynację i święte drżenie. Oglądanie Boga obdarowało go i naznaczyło tak bardzo, że z reszty życia chciał uczynić dar dla Boga. Był gotów podjąć i wypełnić powierzoną mu przez Boga misję.

Nasze olśnienie Bogiem?

Nasuwa się pytanie: czy i w jakim stopniu my przeżywamy olśnienie Bogiem?

Na ile darmowość właściwa Bogu Stwórcy i Zbawcy jest dla nas horyzontem, w którym myślimy, wypowiadamy rozważne słowa i działamy?

Taka jest obiektywna prawda, że czy tego chcemy czy nie, czy o tym wiemy i pamiętamy, czy nie, to i tak zawsze żyjemy z Bożego daru. I zawsze (niejako) naprzeciwko siebie mamy Boga, który nawet i w pośredni sposób (w swoich dziełach) olśniewa nas swym pięknem, potęgą i innymi przymiotami.

Izajasz i pozostali bohaterowie dzisiejszych czytań (Piotr i Paweł) uświadamiają nam wielkie prawo życia duchowego i religijnego; to mianowicie, że rodzimy się duchowo (i nieustannie odradzamy się do życia pełnego sensu), gdy pojawia się w nas i pogłębia świadomość niezliczonych Bożych obdarowań. Z tej świadomości wielkiego (nieustannego) obdarowania (i obdarowywania) rodzi się w nas narastające pragnienie i decyzja, by całe nasze życie było przede wszystkim odpowiedzią na Boży dar. Gdy wzywamy siebie i innych do bycia odpowiedzialnym, to mamy na uwadze właśnie wejście w logikę daru. Człowiek odpowiedzialny dostrzega Boże obdarowania i odpowiada na nie coraz pełniej, gdy sam staje się darem dla Boga i dla innych.

Zagrożona optyka daru i autentycznych olśnień

Przywołana tu optyka daru staje się w naszych czasach dobrem deficytowym. I nie jest tak z winy Boga, lecz z naszej winy. To nie Bóg mniej nas obdarowuje, ale to nam (w Europie, w Polsce) – wyrosłym na pniu wielowiekowej kultury chrześcijańskiej – przydarza się rzecz straszna. Można ją przyrównać chyba tylko do tego, co przydarzyło się żydom oczekującym Mesjasza. Oto oni, wybrani przez Boga i przez wieki czekający na spełnienie Jego wielkiej obietnicy mesjańskiej, odrzucają Chrystusa (gdy ten przychodzi). Zawodzą w chwili dla nich rozstrzygającej (oczywiście nie wszyscy; także i tu pojawia się „święta reszta”, tak droga Jezusowi i nam).

– Coś podobnie dramatycznego (i poniekąd niepojętego) dzieje się w naszym wieku w chrześcijańskiej Europie. Ci, którzy najwięcej zostali obdarowani przez Syna Bożego (i też tak wspaniałą dawali odpowiedź wiary, ewangelizacji narodów świata), zapominają o Bogu Ojcu, przeczą Jego istnieniu, a nawet rozpętują wojujący ateizm (dziś jeszcze w formie na ogół jakoś zawoalowanej). Ta duchowa sytuacja, rozdzierająca serce europejskiej kultury i ciągnąca całe narody w dół, ku degrengoladzie widocznej na różnych płaszczyznach, oddziaływa także na nas.

Możemy się bronić (nie lękając się pomówień o obwarowywanie się wysokimi murami w twierdzy) poprzez trwanie mocno w wierze. Trzeba nam też jasno zdawać sobie sprawę z tego, co bodaj najmocniej godzi w serce, w istotę religii i wiary. Jeśli sercem religii jest świadomość bycia radykalnie zależnym i hojnie przez Stwórcę obdarowanym, to odebranie tej świadomości jest jak „zawał serca”. Staje serce i wstrzymany zostaje życiodajny krwiobieg. Duchowo obumierają pojedyncze osoby i całe społeczeństwa. Człowiek przestaje wiedzieć, kim tak naprawdę jest i w czym, w Kim jest jego spełnienie.

A mówiąc konkretniej, może jest i tak, że to zawrotnie szybki rozwój naukowo – techniczny bierze człowieka w niewolę i narzuca mu jednostronne, cząstkowe widzenie siebie i rzeczywistości. Człowiek zachodniej cywilizacji pada ofiarą własnego jednostronnego rozwoju, doświadczając czegoś w rodzaju bezwzględnego dyktatu. Coraz bardziej przetworzony świat, ogrom wydobytych z niego (za sprawą umysłu) możliwości działa zniewalająco. Zamiast postawy adoracji wobec Stwórcy i Dawcy wszelkiego dobra, człowiek (zachęcony przez błędne ideologie i właściwe im nieprawe myślenie) zwraca się w samozachwycie ku sobie samemu.

  • Czy jednak mądrze postępujemy, gdy potulnie i w istocie bezwolnie dajemy się wciągnąć w tryby machiny materialnego rozwoju?
  • Czy nadal zasługujemy na miano istot mądrych, gdy zapominamy o Dawcy wszystkiego i o całej gamie uczuć właściwych religijnej więzi, a stajemy się jedynie krótkowzrocznymi i tępymi (nierzadko odurzonymi) konsumentami wytworów naszych umysłów i rąk?

Słowo Boże nas nawraca

Bogu dzięki, także dzisiaj nie brakuje proroków i myślicieli, którzy doradzają, by nie godzić się na dyktat cywilizacji, która hołduje niepohamowanemu zdobywaniu, zaborczości, konsumpcji, a w końcu gigantycznej pysze.

Prorocy naszych czasów przypominają, że Ziemia w zamyśle Stwórcy jest dana jako środowisko życia i całościowego rozwoju oraz narodzin dla życia wiecznego w Bogu. Ziemia nie jest tyko po to, żeby się w nią wwiercać i eksploatować! Ten, który ją pomyślał i stworzył, wpisuje w nią wielką i czułą miłość do człowieka. Ziemia zapośrednicza i wyraża przede wszystkim miłość Boga do nas ludzi. W związku z tym nie wolno nam świata profanować, tzn. widzieć w nim jedynie zespół użytecznych energii… Owszem, świat jest i tym, ale nie tylko! I nie przede wszystkim! Świat jest przede wszystkim słowem Stwórcy do nas!

To słowo jest brzemienne treścią i wspaniałe. Żeby je usłyszeć i nim się radować, potrzeba nam odpowiedniego rytmu zatrzymań i uciszeń. Dopiero w ciszy pełnej uważności i zadumy, na modlitwie, w świętej Liturgii – słowo Stwórcy brzmi w sposób pełny i osobisty.

To dobrze, że słowo Boże wciąż na nowo i na różny sposób przypomina nam, że dana nam doczesność nie jest jedynie rynkiem dla handlarzy i halą fabryczną dla przemysłowców. Wszechświat, a w nim nasza planeta, jest miejscem świętej obecności Stwórcy. Bezkresny Kosmos i Ziemia to fanum – świątynia, w której człowiek spotyka Boga i z Nim nawiązuje intensywną relację.

Uczmy się kontemplacyjnej postawy od Psalmisty, który tak mówi o swoim uważnym patrzeniu: „W świątyni tak wpatruję się w Ciebie, bym ujrzał Twoją potęgę i chwałę” (Ps 63, 3). I miejmy nadzieję, że także dzisiaj przemawiają do nas ludzie podobni do Izajasza i jak on odmienieni oglądaniem chwały Boga. Prośmy gorąco Boga, by także dzisiaj wielu Szałów zwalczających Chrystusa i Jego Ciało (Kościół) stawało się jak Paweł, który z prześladowcy stał się wielkim świadkiem Dobrej Nowiny o Zmartwychwstaniu Jezusa i naszym. Niech nam wszystkim, jak Piotrowi, przytrafiają się obfite połowy ryb, w których Pan Jezus objawi swą Boską moc i Boską miłość do nas słabych i grzesznych…

AMDG et BVMH

Komentarze

komentarze 4 do wpisu “Olśniewająca optyka daru – i co jej zagraża (5 C)”
  1. s.Katarzyna pisze:

    „Wszechświat, a w nim nasza planeta jest miejscem świętej obecności Stwórcy…, w której człowiek spotyka Boga i z Nim nawiązuje intensywną relację.
    …CZY I W JAKIM STOPNIU MY PRZEŻYWAMY OLŚNIENIE BOGIEM?

    Tajemnica Wcielenia ” oszałamia” mnie wielkim umiłowaniem nas przez Boga w Jego Synu.
    On jest z nami zawsze i na zawsze.Tej bliskości zapragnął dla nas Bóg Ojciec i możemy jej także doświadczać w naszym codziennym życiu.
    Piotr z dzisiejszej Ewangelii zostaje olśniony „Boską mocą i Boską miłością” swojego Mistrza, gdy na Jego Słowo zarzucił sieci !! Wsłuchanie w radę Mistrza zaowocowało błogosławieństwem połowu! DOTKNĄŁ POTĘGI JEGO ŚWIĘTOŚCI i swojej małości, grzeszności.”
    „Odejdź ode mnie, bo jestem grzeszny…”.
    Cenna w tej medytacji jest przestroga Ojca, że nam, światu bez Boga grozi zawał serca …śmierć !
    Dobrze, że w nauczaniu Kościoła i ludziach dobrej woli jest tyle dobrego wołania o Obecność Boga w naszym życiu i Jego wartości w świecie!
    Gdy życie moje, nasze czy nasze środowiska są jak „puste sieci Piotra”, wołajmy natarczywie PRZYJDŹ PANIE, BO JESTEŚMY GRZESZNI… POTRZEBUJEMY TWOJEGO SŁOWA ŻYCIA, TWOJEGO BŁOGOSŁAWIEŃSTWA.
    Amen niech się tak staje

  2. Czytania z V N C:

    (Iz 6,1-2a.3-8)
    W roku śmierci króla Ozjasza ujrzałem Pana siedzącego na wysokim i wyniosłym tronie, a tren Jego szaty wypełniał świątynię. Serafiny stały ponad Nim; każdy z nich miał po sześć skrzydeł. I wołał jeden do drugiego: Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia pełna jest Jego chwały. Od głosu tego, który wołał, zadrgały futryny drzwi, a świątynia napełniła się dymem. I powiedziałem: Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach, a oczy moje oglądały Króla, Pana Zastępów! Wówczas przyleciał do mnie jeden z serafinów, trzymając w ręce węgiel, który kleszczami wziął z ołtarza. Dotknął nim ust moich i rzekł: Oto dotknęło to twoich warg: twoja wina jest zmazana, zgładzony twój grzech. I usłyszałem głos Pana mówiącego: Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł? Odpowiedziałem: Oto ja, poślij mnie!

    (Ps 138,1-5.7-8)
    REFREN: Wobec aniołów psalm zaśpiewam Panu

    Będę Cię sławił, Panie, z całego serca,
    bo usłyszałeś słowa ust moich.
    Będę śpiewał Ci psalm wobec aniołów,
    pokłon Ci oddam w Twoim świętym przybytku.

    I będę sławił Twe imię za łaskę i wierność,
    bo ponad wszystko wywyższyłeś Twe imię i obietnicę.
    Wysłuchałeś mnie kiedy, Cię wzywałem,
    pomnożyłeś pomoc mojej duszy.

    Wszyscy królowie ziemi będą dziękować Tobie, Panie,
    gdy usłyszą słowa ust Twoich,
    i będą opiewać drogi Pana:
    „Zaprawdę, chwała Pana jest wielka”.

    Wybawia mnie Twoja prawica.
    Pan za mnie wszystko dokona.
    Panie, Twa łaska trwa na wieki;
    nie porzucaj dzieła rąk Twoich.

    (1 Kor 15,1-11)
    Przypominam, bracia, Ewangelię, którą wam głosiłem, którąście przyjęli i w której też trwacie. Przez nią również będziecie zbawieni, jeżeli ją zachowacie tak, jak wam rozkazałem… Chyba żebyście uwierzyli na próżno. Przekazałem wam na początku to, co przejąłem; że Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem; i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli. Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom. W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi. Jestem bowiem najmniejszy ze wszystkich apostołów i niegodzien zwać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży. Lecz za łaską Boga jestem tym, czym jestem, a dana mi łaska Jego nie okazała się daremna; przeciwnie, pracowałem więcej od nich wszystkich, nie ja, co prawda, lecz łaska Boża ze mną. Tak więc czy to ja, czy inni, tak nauczamy i tak wyście uwierzyli.

    (Mt 4,19)
    Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi.

    (Łk 5,1-11)
    Zdarzyło się raz, gdy tłum cisnął się do Niego, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret – zobaczył dwie łodzie, stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy. Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów! A Szymon odpowiedział: Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci. Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na współtowarzyszy w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli; i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały. Widząc to Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny. I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. Lecz Jezus rzekł do Szymona: Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił. I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim.