EMAUS – Paschalna Droga i Słowo Boże

18 kwietnia 2018, autor: Krzysztof Osuch SJ

Gdyby nam przyszło opisać parę spotkań Jezusa Zmartwychwstałego ze swoimi uczniami, to przypuszczam, że najdokładniej opisalibyśmy właśnie to, z dwoma uczniami idącymi do Emaus. Być może to spotkanie Ewangelista opisał najdokładniej, uroczo pokazując duchową dynamikę spotkania zagubionych wędrowców ze „specjalistą” od wytyczania drogi do Celu! W perykopie zwanej hasłowo Emaus otrzymujemy też dużo pouczeń, które wciąż są aktualne i pomagają nam uchwycić parę bardzo ważnych prawideł w naszych kontaktach ze Zbawicielem. Niektóre z nich spróbuję nazwać.

Patrząc na całe życie Jezusa pośród nas i na najgłębszy sens przebytej przez Niego drogi, mówimy, że Jezus dokonał naszego Zbawienia; że dał nam śmiały i ufny przystęp do Ojca i do życia wiecznego (por. Ef 3, 12). Całe życie Jezusa nazywamy też PASCHĄ, czyli Przejściem przez ziemskie życie do Nowego Życia w Chwale Ojca.

Jezus zaprosił nas do podążania Jego paschalnym szlakiem – Paschalną Drogą. To przede wszystkim Siebie samego Jezus nazwał Drogą do Ojca (por. J 14, 6). W ślad za Nim całe Chrześcijaństwo – Jezusowy Kościół jest jasno i już na zawsze wytyczoną DROGĄ do szczęśliwej Wieczności, do Nieba.

  • A my dziś, reflektując nad naszym kroczeniem drogą Jezusa, spostrzegamy, że bywamy kuszeni, nieraz bardzo mocno, do zejścia z tej Drogi. Czasem bywa to tylko pełne gnuśności spowolnienie kroku, a niekiedy skręcamy w lewo lub prawo, upatrując sobie jakąś boczną ścieżynkę czy wygodną autostradę… Mniejsza o szczegóły; ważne jest to, że z jakichś powodów (przywiązań, utraty wolności, grzechów, kłamstw i iluzji branych za prawdę) już nie patrzymy na GPS wyskalowany w odniesieniu do Jezusa, Który jest Alfą i Omegą całej ludzkiej historii i moich osobistych dziejów.

Tej pokusy zejścia z Jezusowej drogi doświadczyli dwaj uczniowie uciekający z Jerozolimy do Emaus. Na usprawiedliwienie mieli to, że jeszcze dotąd nie poznali całej paschalnej drogi Jezusa! Dopiero ją poznawali. Jezus zaszedł im drogę i do nich się przyłączył po to właśnie, by dać im ważną lekcję o Jego – i ich także – jedynej i najbezpieczniejszej drodze do Ojca.

Teoretycznie rzecz rozpatrując, moglibyśmy powiedzieć, że wszyscy uczniowie formowani przez trzy lata w szkole Jezusa, mieli już wszystkie najważniejsze dane, by w lot pojąć specyfikę paschalnej drogi Jezusa. Przecież patrząc na Mękę Mistrza, mogli pokojarzyć ją z Izajaszowymi Pieśniami o Cierpiącym Słudze Jahwe. Praktycznie jednak, w faktycznych realiach potraktowania Jezusa przez ludzkie sądy, nie byli w stanie pokojarzyć zapowiedzi Izajasza i zapowiedzi samego Jezusa – z tym, na co patrzeli w Wielki Piątek. Potrzebna, wręcz konieczna okazała się interwencja Jezusa! Zmartwychwstały Pan przez czterdzieści dni pracował nad swoimi uczniami, by pojęli główne cechy Paschalnej Drogi człowieka do Domu Ojca! Tą cechą – wręcz gorszącą, a więc taką, o którą każdy biedny człowiek się potyka (na ogół więcej niż … jeden raz) – jest cierpienie, doświadczona niesprawiedliwość, wyniszczenie, obumieranie i sama śmierć.

  • Moglibyśmy zapytać siebie: Ile to już razy schodziliśmy z Paschalnej Drogi Jezusa? Ile razy (kiedy konkretnie) zamarzyła się nam inna droga czy ścieżka pośród ukwieconych łąk, a przy tym nie tak stroma i męcząca (jak Jezusowa)? I jeszcze ważniejsze pytania: Kto nas zawrócił? Kto objaśnił nam kryzys – zwany różnie: strapieniem, smutkiem, zwątpieniem, załamaniem, depresją (nie chemicznie uwarunkowaną), rozpaczą, poczuciem bezsensu życia – który pojawił się po zejściu z Paschalnej Drogi Jezusa? Czy dzisiaj jesteśmy już mądrzejsi a zarazem pokorniejsi i świadomi, że cały skarb wiary, a zwłaszcza rozumienie Paschalnej Drogi Zbawiciela, nosimy w naczyniu glinianym? (por. 2 Kor 4, 7).  

 Powiem jeszcze o jednym wielkim prawidle, które wciąż obowiązuje nas w naszych codziennych kontaktach z Jezusem, który powstawszy z martwych wciąż żyje i jest blisko nas. Mam na myśli to, że Jezus po Zmartwychwstaniu nie daje się rozpoznać ot tak – od razu i po ziemskich rysach twarzy! Rysy Jego Twarzy, dobrze znane Apostołom i rzeszom, zechciał Pan Jezus pozostawić – co jest niesamowite i tak bardzo nas obdarowuje – na Całunie Turyńskim a także na Chuście z Manoppello (są na ten temat dość liczne książki, badania naukowe i filmy). Okazuje się, że ani uczniom Jezusa wtedy (mającym żywo w pamięci twarz Mistrza), ani nam dzisiaj (kontemplującym Jego Oblicze cudownie „sfotografowane” na Całunie i Chuście) – trzeba czegoś więcej, by móc rozpoznać Jezusa Żywego i Obecnego, i by się z Nim naprawdę spotkać; wejść w rozmowę, doświadczyć błogosławionych owoców Jego zbawczego Czynu!

  • Co to jest owo więcej? W spotkaniu dwóch uczniów z Jezusem Zmartwychwstałym – dość długo nie rozpoznanym – stało się po wsze czasy jasne, że ON … kocha dać Się rozpoznawać wtedy, gdy czytamy, słuchamy, rozważamy, asymilujemy SŁOWO BOŻE! Sam będąc Wcielonym Słowem Ojca do nas skierowanym, z takim upodobaniem i żarliwością przypominał dwom uczniom to „wszystko, co powiedzieli prorocy!” (…)  I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego”.

Już tyle razy zachęcano nas do czytania i rozważania Pisma Świętego! Może zatem już nic nie należy mówić, a tylko rozważyć to, co wyżej zostało spostrzeżone.

– A jest się nad czym zastanawiać, bo my byśmy sobie wyobrażali, że Zmartwychwstały Jezus po prostu stanie twarzą w twarz i niczego więcej nie potrzeba. A jednak potrzeba! Natchnione Księgi są nam wciąż potrzebne. Jezus oraz posłany przez Niego i Ojca Duch Święty by tak rzec najchętniej (choć nie wyłącznie) przychodzą, dają Się rozpoznać i wielorako Się nam udzielają, gdy sięgamy po Chleb Słowa Bożego.

Nasuwające się pytania są aż nadto oczywiste. Zatem na nie sobie odpowiedzmy. Co trzeba, poprawmy i częściej spotykajmy się z Jezusem. Rozpoznawajmy Go, zasiadając do suto zastawionych dwóch stołów – stołu Słowa Bożego i stołu, na którym nasz Zbawiciel ofiaruje się za nas Ojcu, a także daje nam Siebie na pokarm. I więcej jeszcze: jednoczy się z nami, przemieniając nas w Siebie…

Częstochowa, czwartek, 24 kwietnia 2014     AMDG et BVMH   o. Krzysztof Osuch SJ

Komentarze

komentarzy 6 do wpisu “EMAUS – Paschalna Droga i Słowo Boże”
  1. JEZUS do Gabrieli Bossis:

    O, to pragnienie zjednoczenia, które posiadam w mej odwiecznej miłości!… Z każdym z was na nowo zaczynam swoje życie na ziemi, przyjmując wasze, jeżeli zechcecie Mnie zaprosić. Pamiętasz, jak szedłem z uczniami z Emaus? To samo czynię na waszej drodze, na drodze, którą przed wiekami wybrałem dla was w tej właśnie rodzinie, w tym kraju… To Ja, ze szczególną miłością umieściłem was tam. Żyjcie tam z wiarą, myśląc, że to zdobywanie Nieba; pozyskanie Miłości wiecznej za to krótkie przejście w czasie… O, przeżyjcie je w wielkim pragnieniu dania odpowiedzi na moją czułość, w ciągłej niecierpliwości, aby Mnie wreszcie poznać, Mnie, waszego miłującego Zbawcę… Czy nie zachowywałem was odwiecznie w swojej myśli? Byłoby słuszne, gdyby wasza myśl była przepełniona Mną, moje biedne, tak często niewdzięczne dzieci!”
    – Panie, czy zawsze możemy wynagradzać za winy, nawet za te, o których nie wiemy, ale które widzi Twoja delikatność?
    – „Wiesz, że dzięki mojemu miłosierdziu jeden akt doskonałej miłości jest wynagrodzeniem za całe życie? Wiesz, że poraża Mnie jedno wasze pokorne i czułe spojrzenie? Wiesz, że jestem wrażliwy na każdy krzyk serca?… Niekiedy jestem tuż, blisko, gotowy jeszcze zanim Mnie wezwiecie. Czy pamiętasz takie czy inne niebezpieczeństwo, którego uniknęłaś?… Kiedy myślałaś, że to samo się tak złożyło… Nic nie dzieje się samo przez się: nigdy nie zapominaj o mojej czuwającej, życzliwej Opatrzności. Dziękuj Mi więc za niewidzialne starania. Moja Miłość lubi uprzedzać i czyni wszystko dla waszego dobra.
    A w godzinie agonii dostrzeż moje niekończące się poszukiwanie dusz!… Jestem jak myśliwy, który mógłby zranić się śmiertelnie, aby łatwiej przyciągnąć zdobycz, której pragnie. Jestem Człowiekiem, co zaraził się trądem od trędowatego, którego miłuje. Wszystko wycierpiałem, bowiem wszystkiego zaznałem. Za wszystko odpokutowałem, Ja, Czysty, przez moją Krew, która spadała kroplami. Niech więc nikt się nie lęka, lecz niech wszyscy przychodzą do Mnie: największy grzesznik dozna szczęścia przytulenia do mego szeroko otwartego serca. Ale niech przyjdzie bez obawy, to łatwe: będzie myślał bardziej o Mnie niż o sobie… To będzie jego droga pokoju. Idź szukać Mi grzeszników przez twoją modlitwę, idź szukać ich dla Mnie!” – ON i ja. Rozmowy…, tom 1 nr 834.

  2. agnes pisze:

    Jest wielce zastanawiająca prawidłowość w spotkaniach uczniów ze Zmartwychwstałym: nie daje się On rozpoznać ani po rysach twarzy, ani po barwie głosu. Tak jakby chciał nam dać do zrozumienia, że najpewniejszym miejscem spotkania z Nim są sakramenty, niezmienne znaki Jego żywej obecności. Najłatwiej było Go rozpoznać po sposobie, w jaki łamał chleb. To się nie zmieniło.
    Z pewnością zmieniło się natomiast Jego ciało. To już nie jest ciało podlegające śmierci. Materializuje się w Wieczerniku mimo drzwi zamkniętych. Jest to ciało opromienione chwałą. Ewangelie mówią, że po Zmartwychwstaniu Pan nie przychodził, ale ukazywał się uczniom, a potem i innym. Przypuszczam, że aby Jego ciało mogło być ujrzane zwykłym, ludzkim wzrokiem, a także by nie wzbudzać niezdrowej sensacji, Pan Jezus musiał je pozbawić oślepiającego blasku. Blask ten (też chyba w dawce możliwej do obejrzenia) poznali wybrani uczniowie podczas Przemienienia na Górze Tabor. Niejakiego Szawła z Tarsu blask chwały Zmartwychwstałego pozbawił wzroku na trzy dni. Potem widział znacznie lepiej.
    Pan Jezus zapowiedział, że takim, jakim widzieli Go uczniowie wstępującego do Nieba, ujrzymy Go przychodzącego powtórnie przy końcu czasów. Warto pamiętać o tej zapowiedzi. Pan Jezus nie przyjdzie powtórnie w zwykłym, ludzkim ciele.

  3. Wpadły mi słowa Papieża z dzisiejszej Mszy świętej:

    „Nawiązując do dzisiejszych czytań mszalnych, Franciszek zauważył, że uczniowie Chrystusa nie potrafią przyjąć radości zmartwychwstania. Wycofują się w sceptycyzm, przekonani, że nie wolno przesadzać. W rzeczywistości łatwiej jest wierzyć w duchy niż w Chrystusa zmartwychwstałego, łatwiej jest iść do wróżki, która przepowiada przyszłość, czyta z kart, niż pokładać nadzieję w tryumfującym Chrystusie. Łatwiej jest mieć jaką ideę, wyobrażenia, niż być posłusznym Temu, który powstał z martwych” – powiedział Franciszek.

  4. Justyna pisze:

    „Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was . Ducha nie gaście, proroctwa nie lekceważcie! Wszystko badajcie, a co szlachetne – zachowujcie! Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła. Sam Bóg pokoju niech was całkowicie uświęca, aby nienaruszony duch wasz, dusza i ciało bez zarzutu zachowały się na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa”(Tes 5,16-24)