Przymnóż nam wiary

2 października 2016, autor: Krzysztof Osuch SJ

Znalezione obrazy dla zapytania Przymnóż nam wiary

Apostołowie prosili Pana: Przymnóż nam wiary. Pan rzekł: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze, a byłaby wam posłuszna. Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: Pójdź i siądź do stołu? Czy nie powie mu raczej: Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił? Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać (Łk 17,5-10).

O różne rzeczy w życiu trzeba się starać i o nie zabiegać… To nader oczywiste i każdy z nas szybko ułożyłby długą „litanię” spraw i dóbr, o które się w życiu starał i zabiegał… I na tym tle pytajmy: czy temu prawu starania się i czynienia usilnych zabiegów podlegają także trzy cnoty teologalne: Wiara, Nadzieja i Miłość?

  • To przede wszystkim objawiający się Bóg uzdalnia nas do przyjęcia Go z żywą wiarą, niezachwianą nadzieją i z żarliwą miłością! Ale jest też miejsce (i to znaczące) na nasz wkład.
  • Potrzeba naszych osobistych starań o to, by naprawdę trwać w ufnej wierze w Boga. Trzeba też zabiegać o to, by codziennie dokonywała się wymiana miłości z Boskimi Osobami – z Najwspanialszym Ojcem, Synem i Duchem Świętym.

Karl Rahner SJ zadał kiedyś podchwytliwe pytanie: Jaki jest… procentowy wkład Boga i człowieka w sprawę wiary i zbawienia? – Nie wiem, jak naprędce odpowiedzielibyśmy na to pytanie. Poprawna odpowiedź zdaniem Teologa brzmi: Bóg daje swój wkład stuprocentowy! I człowiek winien dać również swoje ludzkie sto procent wkładu! Gdy na przykład  udajemy się na rekolekcje ignacjańskie, to jest to owoc zarówno usilnego starania Boga, by nas bardziej Sobą obdarować, jak też efekt naszej decyzji (zwykle pewnego ciągu), by trudząc się podjąć uprzedzające nas zabiegi Boskich Osób o naszą naszą ufną wiarę i miłość…

To powiedziawszy, chciałbym jeszcze dość mocno podkreślić, że żyjemy w świecie, który mocno sprzeciwia się i zagraża naszej serdecznej więzi z Boskimi Osobami. To zagrożenie należy trzeźwo rozpoznawać, po imieniu nazywać i skutecznie mu zaradzać! Papieże naszych trudnych czasów (Jan Paweł II, Benedykt XVI, Franciszek) – wierni nakazowi naszego Pana i Zbawiciela – na bieżąco analizują i publicznie nazywają niebezpieczeństwa zagrażające naszej wierze. Kolejny „Piotr naszych czasów” stara się, zgodnie z zaleceniem Jezusa Dobrego Pasterza, utwierdzać braci w wierze (por. Łk 22, 32). Czyni to, pokazując piękno życia z Bogiem i przestrzegając przed tym wszystkim, co uderza w naszą wiarę w Boga, w wiarę w życie wieczne, a także w moralny ład ludzkich postaw i działań.

Oto zwięzła diagnoza środowiska, w którym przyszło nam żyć; jej autorem jest Carlo Caretto:

„Żyjemy wszyscy w bardzo tragicznym wieku, w którym nawet najsilniejsi ludzie są kuszeni w wierze. Jest to bowiem epoka bałwochwalstwa, lęków, udręki. Jest to epoka, w której żądza władzy i bogactwo zaciemniły zupełnie w sercu ten podstawowy nakaz Dekalogu: Będziesz miłował Pana Boga twego z całego serca twego”.

To rozpoznanie dotyczy wprost minionego wieku XX, ale wciąż jest ono aktualne i budzi naszą czujność… Wiele trafnych diagnoz spotykamy u teologów, a szczególniej w nauczaniu papieży Jana Pawła II, Benedykta XVI czy obecnie Franciszka. Pasterze Kościoła raz po raz zaświadczają, że wiara w Boga jest dobrem bezcennym, bez którego życie traci sens. Pokazują też, jak bardzo to dobro jest w naszych czasach atakowane i zagrożone.

Oto wypowiedź Benedykta XVI, skierowana na początku lipca (2011) do 7 tysięcy włoskich pielgrzymów:

„Wielu ludzi naszych czasów ma potrzebę spotkania Pana, bądź odkrycia na nowo piękna Boga bliskiego, Boga, który w Jezusie Chrystusie ukazał swoje oblicze Ojca i wzywa do uznania sensu i wartości istnienia”.

„Obecny moment dziejowy jest naznaczony przez blaski i cienie. Jesteśmy świadkami złożonych postaw: skoncentrowania na sobie samych, narcyzmu, pragnienia posiadania i konsumpcji, uczuć i pragnień oderwanych od odpowiedzialności. Wiele jest przyczyn tej dezorientacji, która objawia się w głębokim egzystencjalnym obciążeniu, ale w gruncie rzeczy widać w niej zanegowanie transcendentnego wymiaru człowieka i podstawowej relacji z Bogiem. Dlatego tak ważne jest proponowanie przez wspólnoty chrześcijańskie skutecznych i wiążących dróg wiary”.

Ta krótka wypowiedź Ojca świętego znów zasługiwałaby na rozważenie i wzięcie jej sobie do serca. Przy sposobności radzę, żebyśmy na portalach katolickich na bieżąco śledzili wypowiedzi papieskie i rozważali je. Zawsze poczujemy się obdarowani i umocnieni w wierze. A nawiązując do ostatniego zdania wypowiedzi Benedykta XVI: „Dlatego tak ważne jest proponowanie przez wspólnoty chrześcijańskie skutecznych i wiążących dróg wiary” – chciałbym powiedzieć, że właśnie Ćwiczenia duchowne św. Ignacego Loyoli (zwane potocznie rekolekcjami ignacjańskimi) na pewno są taką „skuteczną i wiążącą drogą wiary”. Ma tego świadomość Kościół dawny i obecny, gdy ustami wielu papieży aprobuje je i zaleca.

Święty Ignacy widząc w nich dar Ducha Świętego dla Kościoła, nie wahał się tak o nich powiedzieć:

Ćwiczenia duchowne są najlepszą rzeczą, jaką w tym życiu mogę sobie pomyśleć i w oparciu o doświadczenie zrozumieć, aby człowiek mógł i sam osobiście skorzystać i wielu innym przynieść owocną pomoc i korzyść”.

Jest to skrócona i nieco zmieniona wersja rozważania już tu publikowanego

*************************************************************************

I jeszcze cudny przyczynek – oryginalny (źródłowy, mistyczny) – do WIARY przeżywanej w spotkaniach z Panem Jezusem; to fragment z „ON i ja” (dzieła dobrze na tym blogu znanego i gorąco polecanego):

  1. – 1940 – 5 grudnia. Godzina święta. – „Rozmawiaj częściej ze Mną, twoim Oblubieńcem. Gdybyś znała radość, jaką w tym znajduję, radość z twojej obecności, przychodziłabyś przy każdej okazji. Pomyśl tylko: małe stworzenie więcej znaczy dla swego Stwórcy niż dziecko dla matki. Wiem dobrze, iż nie możecie tego pojąć. Ale wiedz, że we wszystkim, nawet nie rozumiejąc, trzeba brać wzór z mego życia ziemskiego. A więc przypomnij sobie moje zjednoczenie z Ojcem. Przypomnij sobie moje noce, całe spędzone na modlitwie i na niebiańskich rozmowach. A jak często mówiłem o moim Ojcu! Moi apostołowie widzieli jasno, że On był zawsze obecny w mojej myśli: niech więc Ja będę obecny w twojej, moja przyjaciółko, i niech wszyscy ci, którzy zbliżają się do ciebie, dostrzegają to i czują płynące z tego dobro. Bo już mówienie o Mnie wobec innych jest jakby błogosławieństwem spływającym z mego Imienia! A kiedy jesteś sama, chciałem powiedzieć: kiedy jesteśmy sami…, właśnie wtedy, bez obawy przesadzenia w czułości dzięki pomysłowości swego uczucia znajdujesz tysiące powodów do wynurzeń. O, gdybyś wiedziała, jak cię słucham!… Ale na ziemi wszystko jest ciemnością; ażeby wiara pracowała, zasługiwała, zdobywała, otrzymywała… Wierz. Żądam, abyś wierzyła w szczęście, jakie Mi sprawiają wasze zwierzenia. Wtedy wasze serca biją bliżej mojego. Podzielam z wami wszystko, cokolwiek Mi powierzacie, podobnie jak Ojciec mój połączył się ze Mną na ziemi: 'To jest Syn Mój Umiłowany, w którym złożyłem całe swe upodobanie…’ Czy nie mogę powiedzieć tych samych słów o każdym z moich wiernych? Czy nie jesteście drugimi Chrystusami? A jeżeli żyjecie w ścisłej zażyłości ze Mną, czy nie jesteście moimi umiłowanymi, pełnymi mojej życzliwości? O, szukajcie pilnie czułej zażyłości ze Mną tak, jakbyście szukali skarbu! Widzisz: być w zażyłości ze swym Bogiem – tylko to się liczy; jakiekolwiek byłoby życie, które wam dano, możecie je spędzić na moim sercu. Jak niewielu o tym myśli… O, moje dziatki, jestem Miłosierdziem, jestem Miłością! Słuchajcie posłusznie tych słodkich słów. Nie czyńcie tak, jak ci faryzeusze, którzy oburzali się na Mnie i oddalali ode Mnie!… Ale niech moja miłość, która jest jak gdyby upłynnianiem się mego serca, rozczuli was do tego stopnia, byście nie chcieli już więcej opuszczać mojej drogi ani opuszczać Mnie w drodze!… Czy trudno jest często na Mnie patrzeć? Wkładać swoją rękę w moją, mówić Mi słówka, które pochodzą z waszej duszy i sprawiają Mi tak wielką przyjemność? Mówicie Mi je i zapominacie o nich; ale Ja je zachowuję, są dla Mnie cenne, a później to Ja wam je powtórzę, gdy będziemy zjednoczeni w Niebie”.

– Dzięki Ci, moja Miłości!

– „Powtórzę ci twoje słowa, moja droga córko: 'Dziękuję Ci, moja miłości’.”

Komentarze

komentarze 2 do wpisu “Przymnóż nam wiary”
  1. I jeszcze jeden fragment z „ON i ja” (dla wzmocnienia pożądanego efektu):

    893. – 1941 – 9 stycznia. Godzina święta. – „Przyjdź, oblubienico moja. Patrz jak cierpię w Ogrójcu… Tak jakby to było dziś wieczorem. Dla Boga ten wieczór trwa zawsze, bo On widzi jednocześnie wszystkie czasy. Nie opuszczaj Mnie!… Jestem jak dziecko przepełnione lękiem, które błaga by nie zostawiać go samego… Pozostań tu! Niech wiem, że jesteś obecna. Obecność przynosi ulgę… Trzymaj Mnie za rękę… Jestem tylko biednym Człowiekiem, bardzo nieszczęśliwym, będąc zarazem Bogiem. Nikt nie pojmie ogromu mojej męki! Chciałbym mieć wszystkich moich dokoła Siebie… Widzę rozpętane piekło i jestem sam, żeby się bronić: módl się więc ze Mną!… Czy mocniej wierzysz w moją miłość teraz, kiedy widzisz, jak bardzo cierpię? Daj mi tę jałmużnę: obol wiary. Jak wielką wagę przywiązuję do waszych cnót teologicznych! Do tych podstawowych uczuć w sercach moich dzieci!Dwa szczeble: Wiara, Nadzieja, i dochodzicie do Miłości. I tak jak czytałaś tego ranka: 'Tylko Miłość się liczy’. Trzeba starać się dojść do niej, do tej Miłości, która potrzebuje odżywiania, prosić o jej pomnożenie, ofiarowywać jej małe poświęcenia. Niekiedy zdaje się jej, że traci czas, że się zmniejsza, podczas gdy przeciwnie, wzrasta. Pragnąć kochać, to już kochać. Wszystkie wysiłki, jakie czynisz by mocniej kochać, są ci policzone przez Miłosierdzie jako nadobowiązkowe. Idź naprzód, idź naprzód. Niech nic nie wstrzymuje twej ufnej wędrówki: z pewnością ufnej, ponieważ Ja tu jestem. A jeżeli na Mnie liczysz, to jakże mogłabyś chcieć, abym ci nie pomógł dojść do punktu, który pragniesz osiągnąć? Naucz się pragnąć. Bądź pełna śmiałości, ponieważ słyszałaś te słowa: 'Bądźcie doskonali jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest’. Sama nic nie możesz. Powierzona Mnie, wsparta o Mnie, we Mnie, możesz wszystko. Dlatego powtarzam ci: Nie zostawaj w sobie. Przejdź we Mnie i pokornie proś Mnie, abym działał, a Ja będę działać”.

  2. Żywa wiara otwiera przed nami taką przestrzeń intensywnej relacji:

    – 1944 – 10 lutego. Kościół we Fresne. Dziękowałam Mu za to, że tak dobrze czuwał nad moją przeprowadzką z Nantes do Le Fresne. – „Tak, dziękuj Mi, jest Mi to miłe. Nie mówisz w próżnię. Wierz, że twoje serdeczne słowa padają na moje tak czułe serce. Wierz, że jestem, bliski twego życia. Wierz w miłość, jaką w to wkładam, wierz, że zawsze jesteśmy razem. Czy nie przyjmujesz Mnie co rano? A czy potem każesz Mi odejść? Nie, nie jesteś godna, abym był w twoim domu, ale jestem w twym domu. Postaraj się nie zostawiać Mnie tam samego. Tak lubię twoje małe słówka!… One są tobą, rozumiesz? To twoje życie i ty Mnie weń wprowadzasz. Ja ci udzielam mego życia: to też nazywa się łaską i nasze zjednoczenie zacieśnia się. Widywałaś małżeństwa, które choć są małżeństwami, wcale nie żyją w przyjaźni. Niech tak nie będzie z nami, moja Gabrielo, lecz niech w twym sercu Ja będę twą najdroższą myślą. O, prosta wiara… Jak ona jest dla was cenna! Czy nie jest ona szczęściem waszego życia na ziemi? Pamiętaj, że ziemia, to coś bardzo krótkiego. Już teraz często podnoś oczy ku niebu. Nie bój się. Umieraj zawczasu z miłości. Opuszczaj wszystko w duchu radości. Przychodzisz do Mnie. Ramiona moje są otwarte, a ty jesteś moim dzieckiem. Ja cię zbawiłem, to jest wieczną prawdą. Czegóż mogłabyś się lękać? Czy to nie chwila ostatecznej ufności? O, mała córeczko, otwieraj się wobec świętych, którzy umieli umierać w pełnym miłości spokoju” (Gabreila Bossis, ON i ja).